Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia

Filozofia/Religia/Etyka - Beatyfikacja Jana Pawła II

Jaro - 2011-01-15, 09:52
Temat postu: Beatyfikacja Jana Pawła II
Cytat:
Media o beatyfikacji: nie zdarzyło się to od tysiąca lat.

Dwóch milionów pielgrzymów na beatyfikacji Jana Pawła II 1 maja w Rzymie spodziewa się włoska prasa. Gazety podkreślają, że proces, który doprowadził do wyniesienia na ołtarze polskiego papieża, był jednym z najkrótszych w historii i zwracają uwagę, ze Karol Wojtyła, który był także robotnikiem, zostanie ogłoszony błogosławionym w święto pracy.


Za watykańskim dziennikiem "L'Osservatore Romano", który pierwszy zwrócił na to uwagę, prasa włoska pisze o bezprecedensowym wydarzeniu: od tysiąca lat nie zdarzało się, by panujący papież wynosił na ołtarze swego bezpośredniego poprzednika. Benedykt XVI zgodził się, by proces beatyfikacyjny Jana Pawła II rozpoczął się wkrótce po jego śmierci, nic więc dziwnego, że on sam przewodniczyć będzie ceremonii, która odbędzie się 1 maja.

Tego dnia w tym roku przypada Niedziela Miłosierdzia Bożego, święto ustanowione przez papieża Polaka, ale - jak podkreśla "Corriere della Sera" - "szeroki świat uzna tę datę za właściwą na wyniesienie na ołtarze papieża robotnika".

1 maja beatyfikacja Jana Pawła II

1 maja odbędzie się beatyfikacja Jana Pawła II - ogłosił wczoraj Watykan wraz z publikacją za zgodą Benedykta XVI dekretu o uznaniu cudu za wstawiennictwem papieża. Benedykt XVI będzie osobiście przewodniczył mszy beatyfikacyjnej na placu św. Piotra.

W południe biuro prasowe Stolicy Apostolskiej ogłosiło dekret o uznaniu wybranego do beatyfikacji cudu; niewytłumaczalnego z medycznego punktu widzenia przypadku nagłego wyzdrowienia francuskiej zakonnicy Marie Simon-Pierre z zaawansowanej choroby Parkinsona.

Uroczystość wyniesienia Jana Pawła II na ołtarze odbędzie się w Niedzielę Miłosierdzia Bożego, święto ustanowione przez papieża Polaka. Zmarł on 2 kwietnia 2005 roku, w wigilię tej uroczystości, przypadającej tydzień po Wielkanocy.

Ten wybór daty jest, jak nieoficjalnie wiadomo, spełnieniem prośby strony polskiej. Według niektórych doniesień taki termin zasugerował Benedyktowi XVI w liście metropolita krakowski, kardynał Stanisław Dziwisz.

Zapowiedź, że to Benedykt XVI będzie osobiście przewodniczył beatyfikacji swego poprzednika, ma bardzo istotne znaczenie, gdyż stanowi odstępstwo od zasady, wprowadzonej przez obecnego papieża na początku jego pontyfikatu. Benedykt XVI zrezygnował bowiem z przewodniczenia uroczystościom beatyfikacyjnym, powierzając to zadanie swym delegatom i dokonuje wyłącznie kanonizacji.

Będzie to pierwsza beatyfikacja, której dokona Benedykt XVI.

Watykański rzecznik ksiądz Federico Lombardi powiedział dziennikarzom na briefingu w biurze prasowym Stolicy Apostolskiej tuż po ogłoszeniu dekretu, że trumna ze szczątkami Jana Pawła II zostanie po beatyfikacji przeniesiona, zgodnie z przepisami kanonicznymi, z Grot Watykańskich do bazyliki świętego Piotra. - Nie będzie ekshumacji - podkreślił.

Ciało papieża "nie zostanie wystawione" - wyjaśnił ks. Lombardi. Na marmurowej płycie nagrobnej pojawi się napis: "Beatus Ioannes Paulus II".

Źródło: onet.pl



Na forum onet.pl nie cichnie od różnych spekulacji w tym i niesprzyjających komentarzy na temat beatyfikacji Jana Pawła II.
Oto dwa z nich:

Cytat:
oszołomy zrobią z trójcy - czwórcę i dokoptują do panteonu bóstw JP-2.


Cytat:
Czy Pan Bóg nie ma nic do powiedzenia?
Polecam prawdę objawioną przez Boga.
http://tradycja-2007.blog.onet.pl/



W wielu religiach świętość jest pojmowana jako właściwość przynależąca wybranym osobom, miejscom, przedmiotom i ideom, która określa ich relacje do Boga (źród. Wikipedia), a jak Wy uważacie, czy na podstawie posiadanych informacji, wierzymy w to, że nasz papież Jan Paweł II był świętym?
Zapraszam do dyskusji i do anonimowej ankiety.

miko 005 - 2011-01-15, 13:24

Póki co, to Papież Jan Paweł II będzie błogosławionym a nie świętym. Co w Kościele Katolickim oznacza między innymi; osobę zmarłą, która za życia odznaczała się szczególnymi cnotami inspirowanymi doświadczeniem religijnym.
Nawet najzagorzalszy ateista w Polsce, nie ma powodów sądzić inaczej. Śledząc biografię Karola Wojtyły, a potem już jako osobę Papieża, trzeba powiedzieć, że ze świecą szukać drugiego takiego we współczesnym świecie.

Pyskówki na forach, były, są i będą. A każdy kto ma chociaż odrobinę wyobraźni, dostrzeże, że wyniesienie Jana Pawła II na ołtarze, nie jest równoznaczne z tym, że ktoś chce Boga zastąpić właśnie Nim.

Beatyfikacja Papieża Jana Pawła II, niczego w życiu ateistów nie zmieni, dlatego dziwią mnie (szokują?) głosy przeciwne, czy wręcz szydercze.
Tolerancja, to pojęcie do którego przyznaje się 98% społeczeństwa polskiego. A to nie polega tylko na zaakceptowaniu murzyna, czy Roma na polskich ulicach. To również akceptacja wiary innych, wiary, której żadną miarą nie da się zmierzyć, zważyć, czy powąchać.

Niestety obawiam się tego, że 1 maja, gdy cały świat w Watykanie będzie pochylał głowę nad osobą Karola Wojtyły, Jana Pawła II, nie tylko dlatego, że był głową Kościoła katolickiego, ale przede wszystkim dlatego, że był człowiekiem, człowiekiem z wszystkimi ludzkimi cnotami. To w Jego ojczystym kraju, nie zabraknie ludzi na ulicach, którzy będą wyśmiewać Jego osobę, tylko dlatego, że był wyznawcą Kościoła Katolickiego, i że ów Kościół Katolicki stawia Go tak wysoko.

Osobiście uważam, że dzisiaj w tych czasach w jakich przyszło nam żyć, jeśli nie osoba Karola Wojtyły, a potem Papieża Jana Pawła II, to chyba żadna inna nie zasługuje na takie wyróżnienie. W języku wierzących będzie to pojęcie Błogosławiony, a w języku niewierzących, powinno to być pojęcie człowieka dobrego, życzliwego i potrafiącego szanować, kochać i słuchać bliźniego (czy raczej według Nich, innego człowieka ;) ).

cogito - 2011-01-15, 13:48

Cytat:
W południe biuro prasowe Stolicy Apostolskiej ogłosiło dekret o uznaniu wybranego do beatyfikacji cudu; niewytłumaczalnego z medycznego punktu widzenia przypadku nagłego wyzdrowienia francuskiej zakonnicy Marie Simon-Pierre z zaawansowanej choroby Parkinsona.

Czy to znaczy, że tych cudów było więcej?
A może zakonnica nigdy nie była chora na Parkinsona?
Jaki jest materialny dowód na to, że JP-II wstawił się za tą zakonnicą u samego Boga?
Na czym to wstawiennictwo polegało?

W XXI wieku Biblia jest powszechnie dostępna. Dzisiaj za posiadani i czytanie Biblii nikomu nie grożą męki na stosie. Wystarczy więc Biblię kupić i przeczytać na temat tych wszystkich "świętości". Jednak najpierw należy sobie postawić pytanie nad sensem wiary.
Czy jest to wykonywanie tego, co naucza Krk, czy tego, co Bóg nakazał?

waldex - 2011-01-15, 17:11

Tak, duchowni KK potrafią czytać w myślach zmarłego, znają każdego sumienie od podszewki, pamiętają każdy czyn błogosławionych i dzięki temu mają moralne prawo by ogłosić kogoś świętym. Tak to postawione na głowie. Jestem katolikiem, ale tytułowanie określeniem "święty" chyba leży poza ludzką kompetencją.
Bardziej w naszej mentalności istnieje, że "to nasz" i dlatego w takim pędzie wszystkiemu przytakujemy.
Nie kwestionuje przemyśleń, mądrości z tekstów JP II, ale wielkie reakcje na słowa" a tam po maturze chodziliśmy na kremówki" są na wyrost, sztuczne, tak jak postępowanie 90 % ludzi związanych z KSM, miałem styczność z wieloma takimi osobami. Pokolenie JP II - nie utożsamiam się z nim, nie jestem idealny, nigdy nie będę, ale nie aktorzę wielkimi frazesami w kościele by krótko po wyjściu z niego czynić zgoła inaczej.

ilin - 2011-01-15, 17:39

cogito napisał/a:
Jaki jest materialny dowód na to, że JP-II wstawił się za tą zakonnicą u samego Boga?
Na czym to wstawiennictwo polegało?


Najlepiej jak zapytasz u źródła. :)

cogito napisał/a:
Czy jest to wykonywanie tego, co naucza Krk, czy tego, co Bóg nakazał?


Nie widzę sprzeczności w tym.

cogito - 2011-01-15, 21:27

ilin napisał/a:
cogito napisał/a:
Jaki jest materialny dowód na to, że JP-II wstawił się za tą zakonnicą u samego Boga?
Na czym to wstawiennictwo polegało?


Najlepiej jak zapytasz u źródła. :)

I tu jest problem. Co uważasz za źródło? Komisję papieską, czy samego Boga?

cogito napisał/a:
Czy jest to wykonywanie tego, co naucza Krk, czy tego, co Bóg nakazał?

Cytat:
Nie widzę sprzeczności w tym.

Następny problem. "Daremnie mi cześć oddają, głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi. Przykazania Boże zaniedbujecie, a ludzkiej nauki się trzymacie. Chytrze uchylacie przykazania Boże, aby naukę swoją zachować"(Mk 7. 7-9).
To cytat z Biblii. Czy można zmienić sens tego, co zacytowałem, aby wyszło na Twoje?
Dla mnie jest to jednoznaczne z tym, że Biblia jest wykładnią Słowa Bożego, a nie Krk.

ilin - 2011-01-15, 21:34

cogito napisał/a:
To cytat z Biblii. Czy można zmienić sens tego, co zacytowałem, aby wyszło na Twoje?
Dla mnie jest to jednoznaczne z tym, że Biblia jest wykładnią Słowa Bożego, a nie Krk.


Czy nauka kościoła w jakimś stopniu zaprzecza Biblii ?

cogito napisał/a:
I tu jest problem. Co uważasz za źródło? Komisję papieską, czy samego Boga?


Miałem na myśli Najwyższego Stwórcę :)

cogito - 2011-01-15, 22:07

[quote="ilin"]
cogito napisał/a:
To cytat z Biblii. Czy można zmienić sens tego, co zacytowałem, aby wyszło na Twoje?
Dla mnie jest to jednoznaczne z tym, że Biblia jest wykładnią Słowa Bożego, a nie Krk.


Cytat:
Czy nauka kościoła w jakimś stopniu zaprzecza Biblii ?

Nie będę się rozwodził nad tym, bo to odrębny temat. Sam musisz dokonać wyboru, co dla Ciebie ma większe znaczenie. Słowo Boże, czy słowo księdza. Aby dokonać takiego porównania najpierw należy poznać nauki płynące z Biblii, a następnie porównać je z tym, co głosi Kościół. Możesz mi wierzyć, że w Biblii nie ma nigdzie wzmianki o " kulcie świętych", a tym bardziej o ich wstawiennictwie u Boga.

ilin - 2011-01-15, 22:23

Cytat:
Możesz mi wierzyć, że w Biblii nie ma nigdzie wzmianki o " kulcie świętych", a tym bardziej o ich wstawiennictwie u Boga


A co powiesz na takie cytaty podczas Mszy Św?

Cytat:
Początek Pierwszego Listu św. Pawła Apostoła do Koryntian

Cytat:
Słowa Ewangelii według św. Jana

cogito - 2011-01-16, 10:02

Ilin, nasza dyskusja nie ma sensu. Ja zwracam Ci uwagę na "kult świętych", a Ty mówisz o "świętych". To zupełnie co innego.
Podjąłem dyskusję w tym wątku, bo na tzw. "chłopski rozum" autorytety orzekające o wstawiennictwie JP-II stwierdziły coś, na co nie ma żadnego materialnego dowodu. Sam mi wskazałeś, aby dowód ten szukać u źródła, czyli u Najwyższego Stwórcy. Na "chłopski rozum" jest to nierealne.
Oczywiście Twoim wyborem jest w co i jak chcesz wierzyć, więc nie zamierzam Cię do niczego przekonywać. Dla jasności podaję źródło kultu świętych. Ponad wszelką wątpliwość nie jest to Biblia tylko "nauki ludzkie", o których wcześniej zacytowałem fragment z Biblii. Wnioski pozostawiam Tobie.
Cytat:
Kan. 1186 - Dla umocnienia świętości Ludu Bożego, Kościół poleca szczególnej i synowskiej czci wiernych Najświętszą Maryję, zawsze Dziewicę, Matkę Bożą, którą Chrystus ustanowił Matką wszystkich ludzi oraz popiera prawdziwy i autentyczny kult innych Świętych, których przykładem wierni budują się i wstawiennictwem są wspomagani.

Kan. 1187 - Kult publiczny można oddawać tylko tym sługom Bożym, którzy autorytetem Kościoła zostali zaliczeni w poczet Świętych lub Błogosławionych.

Źródło

ilin - 2011-01-16, 10:09

Tutaj jest to wyjaśnione " na chłopski rozum"
http://pierzchalski.eccle...-01&sz=&pyt=309

Świstek - 2011-01-17, 19:12

Guzik mnie obchodzi, czy Jan Paweł II, nieoficjalnie tytułowany świętym, zostanie świętym oficjalnym. Nie robi mi to żadnej różnicy. Nie ekscytowałem się jego śmiercią, nie przeżyłem wtedy cudownego nawrócenia, nie łkałem publiczne, więc tym bardziej nie zamierzam emocjonować się tzw. wyniesieniem na ołtarze Karola Wojtyły.
Dziwi mnie natomiast wiara w cuda. Każde tak nazwane wydarzenie w medycynie na kilometr śmierdzi mi szwindlem, kuglarską sztuczką, wciskaniem ciemnoty. W najlepszym przypadku jest to zjawisko, które jeszcze w różnych przyczyn nie zostało wyjaśnione przez naukę.
Swoją drogą ciekawe, ile takich „cudów” z przeszłości zostało do tej pory wytłumaczonych. Nigdy się tym nie interesowałem, ale myślę, że zastępy świętych uszczupliłyby się o niejednego gagatka.
Kiedyś kościelni hierarchowie próbowali utwierdzić ludzi w przekonaniu, że Ziemia jest płaska i stanowi centrum wszechświata. Zabraniano też sekcji zwłok, oskarżano o czary i palono na stosach. To nie nastraja do wiary w słowa aktywistów tej instytucji.
Teraz na topie są diabelskie opętania i różnorakiej prominencji cuda. Możecie sobie wierzyć, bo pewnie na wyjaśnienie tego wszystkiego trzeba będzie czekać ładnych kilkadziesiąt lat, a wtedy wszyscy już będziemy zeżarci przez robale i nikt nie będzie miał okazji, by spalić się ze wstydu :wink:

majk-el - 2011-01-18, 20:59

Cud Jana Pawła II: s. Simon-Pierre o swoim uzdrowieniu
Aix-en-Provence, 18.01.2011

„Wciąż zadaję sobie pytanie, dlaczego to ja zostałam wybrana?” – mówiła siostra Marie Simon-Pierre, której niewytłumaczalne z medycznego punktu widzenia uzdrowienie z choroby Parkinsona uznano za cud potrzebny do beatyfikacji Jana Pawła II. Francuska zakonnica spotkała się w Aix-en-Provence z dziennikarzami. Była to jej pierwsza wypowiedź od ogłoszenia przez Watykan cudu.

Siostra zauważyła, że odpowiedź na pytanie „dlaczego?” pozostanie tajemnicą. „Bez wątpienia są inne osoby, inne dzieci bardziej chore wokół mnie” – mówiła podkreślając, że jej najbliżsi od początku byli przekonani, iż została uzdrowiona. „Teraz, kiedy potwierdził to Kościół, są jeszcze bardziej tym faktem wzruszeni”. S. Marie Simon-Pierre określa swe uzdrowienie, jako nowe narodziny.

Zakonnica została uzdrowiona z choroby Parkinsona w dwa miesiące po śmierci Papieża. Kiedy pojechała na konsultacje do swego neurologa, ten widząc jej doskonałą formę zapytał, czy podwoiła dawki przyjmowanych leków. Po badaniu nie znalazł żadnych oznak choroby. Pewność, że Parkinson w niewytłumaczalny sposób zniknął, uzyskał po kolejnym badaniu przeprowadzonym pół roku później.

bz/ rv

(rv/XX, © Radio Vaticana 2011)

źródło

Napiszę dodatkowo, iż 9 włoskich lekarzy (w tym 7 specjalistów z danej dziedziny) dokonuje oceny przypadku wyleczenia i wszyscy oni muszą być zgodni co do tego, iż wyleczenie nastąpiło wskutek cudu a nie medycznych lub biologicznych okoliczności.

yabos - 2011-01-19, 10:15

A jest jakieś źródło które mówi o tym jaki wkład w ten cud miał papież?
cogito - 2011-01-20, 14:30

yabos napisał/a:
A jest jakieś źródło które mówi o tym jaki wkład w ten cud miał papież?

To już było poruszane. Materialny dowód na to, że JP-II załatwił cudowne uzdrowienie nie ma. To kwestia wiary. Właściwie powinienem powiedzieć "oto tajemnica wiary".

miko 005 - 2011-01-22, 16:42

yabos napisał/a:
A jest jakieś źródło które mówi o tym jaki wkład w ten cud miał papież?

Jedynym źródłem jest sama zakonnica. A jak do tego doszło?
Cytat:
O uzdrowionej osobie wiadomo jedynie tyle, że jest zakonnicą, mieszkającą we wspólnocie i że cierpiała na chorobę Parkinsona. Jej symptomy nagle ustąpiły, gdy cała wspólnota zakonna zaczęła modlić się do zmarłego dwa miesiące wcześniej Jana Pawła II o uzdrowienie chorej siostry. Po powrocie do zdrowia wznowiła ona pracę, prawdopodobnie na oddziale noworodków w szpitalu. "


Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie dla wszystkich jest to wiadomość godna uwagi, a już żeby się nad tym rozczulać to ... ;) I tu właśnie po raz pierwszy zgadzam się w tym temacie z cogito, który pisze;
cogito napisał/a:
Materialny dowód na to, że JP-II załatwił cudowne uzdrowienie nie ma. To kwestia wiary. Właściwie powinienem powiedzieć "oto tajemnica wiary".

Tak, to pewnie tajemnica wiary. Cud, który z definicji jest;
-zjawiskiem paranormalnym lub potencjalnym zdarzeniem z różnych przyczyn nieposiadającym wiarygodnego, naukowego wytłumaczenia.
Dlatego jak długo byśmy na ten temat nie rozmawiali, jak długo jeden drugiemu nie tłumaczył swoich racji, to i tak przeciwnicy nie dojdą do, chociażby najmniejszego konsensusu ze zwolennikami czy wyznawcami wiary w cuda, szczególnie tych opartych na kanwie religijnej.

A tak na marginesie tych cudów z udziałem Papieża Jana Pawła II, to zacytuję kilka takich, o których aż tak głośno jak o tym z zakonnicą nie jest.

Cytat:
Pierwszego lipca 2004 roku Jan Paweł II przyjął na audiencji szesnastoletniego Rafała z Lubaczowa koło Przemyśla. Chłopiec miał raka węzłów chłonnych. Kilka miesięcy po audiencji wyzdrowiał. Tuż po pogrzebie Ojca Świętego historię Rafała opowiedział Polskiej Agencji Prasowej Piotr Piwowarczyk, prezes fundacji „Mam marzenie”, która spełnia marzenia ciężko chorych dzieci. To właśnie jego Rafał poprosił o załatwienie prywatnej audiencji u Jana Pawła II.
„Wydawało się to prawie niemożliwe i to także wtedy, kiedy Rafał z rodzicami i rodzeństwem przyjechał już do Rzymu - mówił Piwowarczyk. - Mimo wcześniejszych obietnic, że audiencja dojdzie do skutku, nagle okazało się, że chłopiec nie ma żadnych szans na spotkanie z Ojcem Świętym. Nie pozwolono mu nawet na to, by dał Papieżowi list, napisany przez chore na raka dzieci z Krakowa. Kiedy zawiedziony i załamany pakował swoje rzeczy i jechał z rodziną na lotnisko, zadzwoniłem do arcybiskupa Dziwisza i poprosiłem go o pomoc; opowiedziałem mu też historię Rafała. Sekretarz Papieża powiedział, żeby chłopiec z rodziną przyjechał do Watykanu. Prywatna audiencja pierwszego lipca zeszłego roku trwała kilka minut, a Rafał nigdy nie zdradził, o czym rozmawiał z Papieżem”. Szef fundacji nie podaje personaliów chłopca, mówi jednak, że choroba cofnęła się, a Rafał uważa, że zawdzięcza to Papieżowi.

I następne wydarzenie;
Cytat:
Czternastego września 2003 Jan Paweł II odprawił w Bratysławie mszę kończącą jego trzydniowy pobyt na Słowacji. Jedną z kilkunastu osób, która przyjęła komunię z jego rąk, była dwunastoletnia dziewczynka. Jej ojciec, Tibor Uljacki, powiedział Katolickiej Agencji Informacyjnej, że w poprzednim roku podczas audiencji u Papieża w Rzymie prosił go o modlitwę w intencji chorej na białaczkę córki. Po pewnym czasie dziecko wyzdrowiało. „Teraz Papież osobiście chciał ją poznać - wyznał młody mężczyzna. - Kiedy podzieliłem się tą radosną wiadomością z arcybiskupem Henrykiem Nowackim, nuncjuszem apostolskim na Słowacji, powiedział mi, że z całym przekonaniem możemy mówić o prawdziwym cudzie uzdrowienia”.

Oczywiście medycyna jest na takim poziomie, że nawet z najcięższych przypadków można teraz wyjść obronną ręką, ale;
Cytat:
W czerwcu 2002 roku pewien włoski chłopiec uczestniczył z rodzicami w prywatnej mszy odprawianej przez Papieża w jego kaplicy. Miał niesprawny układ odpornościowy, wcześniej leczono go w szpitalu na zapalenie nerek, jelit i oskrzeli. Jak relacjonuje tygodnik „OZON”, po mszy świętej Jan Paweł II krótko rozmawiał z chłopcem i pogładził go po policzku. Dziecko poczuło ciepło. Później okazało się, że chłopiec całkowicie wyzdrowiał. Ojcze Święty, dziękuję Ci, że otrzymałem sposobność poznania świętego - napisał, dziękując za uzdrowienie. Chłopiec dodał, że sam codziennie odmawia różaniec o zdrowie dla Jana Pawła II. Ten zaś odpisał: Podziękujmy Panu, Pan jest dobry!

Nie cytuję tych przypadków dlatego, żeby niewiernych przekonać, a wierzących jeszcze umocnić, ale od przeczytania tego chyba nic nikomu się nie stanie ;) , zatem jeszcze kilka z nich;
Cytat:
-Szesnastoletnia Kanadyjka Angela Baronni spotkała się z Janem Pawłem II podczas Światowego Dnia Młodzieży w Toronto w 2002 roku. Angela była chora na raka szpiku kostnego. Papież modlił się nad nią, położył ręce na jej głowie i zrobił znak krzyża.
Wkrótce Angela zaczęła zdrowieć. Wstała z wózka, a jej lekarz stwierdził, że jest całkowicie wyleczona. W chwili śmierci Papieża studiowała na uniwersytecie w Toronto. Audycję o Angeli telewizja kanadyjska nadała niedługo po odejściu Jana Pawła II. W czasie programu dziewczyna pokazała zdjęcia z Ojcem Świętym, opowiedziała o zdarzeniu, jej lekarz zaś oświadczył, że stało się coś, czego nie umie wytłumaczyć.
„Czy możesz nam powiedzieć, co takiego wtedy powiedział ci Ojciec Święty?” - zapytał prezenter. „Tak - odpowiedziała - to nie jest już żadna tajemnica. Powiedział mi kilka słów: że Pan Jezus bardzo mnie kocha i chce, żebym była zdrowa. Ja mu uwierzyłam i wiem, że to on uprosił mi łaskę zdrowia u Pana Jezusa, i dlatego on zawsze zostanie tu, w sercu”.

- John Paul Lieo w chwili śmierci Jana Pawła II miał sześć lat. Zbieżność imion Papieża z Polski i małego Kanadyjczyka chińskiego pochodzenia nie jest przypadkowa. Rodzice Johna Paula mieszkają w Vancouver (zachodnia Kanada) i są katolikami. Przez wiele lat nie mogli mieć dziecka. Pani Lieo trzykrotnie poroniła. Wybrali się na pielgrzymkę do Rzymu. Podczas audiencji znaleźli się blisko Papieża. „Słyszałam, jak ludzie mówią mu o swoich problemach, a on z uśmiechem (tego uśmiechu nigdy nie zapomnę), każdemu coś odpowiadał i błogosławił - wspominała pani Lieo w telewizji kanadyjskiej. - Ja też po angielsku w kilku słowach powiedziałam o swoim problemie. Wtedy Papież odpowiedział mi, że będę mieć syna i zrobił znak krzyża nad moją głową. Kiedy jechaliśmy do Rzymu, nie wiedziałam, że znów jestem w ciąży. Tym razem ku naszej radości wszystko było w porządku i urodziłam syna, któremu daliśmy imiona Papieża”.

- W 1999 roku Jan Paweł II po raz siódmy pielgrzymował po Polsce. W niedzielę 13 czerwca przewodniczył liturgii słowa przed katedrą Świętych Michała Archanioła i Floriana Męczennika na warszawskiej Pradze. „Ojca Świętego witało wówczas dwoje dzieci - mówił ksiądz Henryk Zieliński, wówczas szef lokalnej edycji tygodnika „Niedziela”. - Jednym z nich był pięcioletni Piotruś. Dwa lata wcześniej chłopiec ciężko zachorował. Lekarze stwierdzili złośliwego guza mózgu. Przypadek uznano za beznadziejny. Wówczas matka i babcia postanowiły napisać list do Papieża z prośbą, aby modlił się w intencji uzdrowienia chłopca. Po jakimś czasie z Watykanu przyszedł list z informacją, że Ojciec Święty modli się za Piotra. Wkrótce potem chłopczyk poczuł się lepiej, a badania tomograficzne wykazały, że guz zniknął”.

- Dwudziestodziewięcioletni dziś Australijczyk Emil Barbar urodził się z paraliżem mózgowym - relacjonuje tygodnik „OZON”. Lekarze zapowiedzieli rodzicom, że do końca życia będzie jeździł na wózku inwalidzkim. Gdy dziecko podrosło, okazało się, że nie artykułuje wyrazów, a jego mowa przypomina bełkot. W 1980 roku jego matka, Rosemary, zabrała go do Rzymu. W Poniedziałek Wielkanocny znaleźli się w grupie niepełnosprawnych na placu Świętego Piotra. Widząc Jana Pawła II, Emil zaczął krzyczeć: „Papieżu, podejdź tutaj, podejdź tutaj!”. Papież przygarnął go za głowę i pocałował. Matka rozpłakała się. „Czemu płaczesz?” - zapytał Ojciec Święty. „Mój syn nie może chodzić” - odpowiedziała. „Zabierz go do Lourdes. Zobaczysz, będzie chodził!” - poradził Jan Paweł II i podał jej krzyżyk oraz różaniec. Pojechali do francuskiego sanktuarium. Matka zanurzyła chłopca w źródle, które po jednym z objawień Maryi wytrysnęło w Grocie Masabielskiej. „Mamo, nie płacz, Matka Boża powiedziała mi, że będę chodził” - oświadczył Emil. Wrócili do Australii. Emil nadal uczęszczał do przedszkola dla niepełnosprawnych. Po sześciu tygodniach wstał z wózka. Wyzdrowiał. Ćwierć wieku po tamtym wydarzeniu Emil jest absolwentem studiów prawniczych i chce zostać adwokatem.

- Osobisty sekretarz Jana Pawła II, arcybiskup Stanisław Dziwisz, powiedział polskiemu dziennikarzowi Krzysztofowi Tadejowi, że kiedyś do Watykanu przyszedł tele-gram od rodziców ciężko chorego chłopca z Wielkiej Brytanii. Jak informuje publikacja „Santo subito”, Papież modlił się za chłopczyka w swojej kaplicy. Chłopiec wyzdrowiał dokładnie o godzinie, w której Jan Paweł II modlił się za niego.
W tym samym numerze „Santo subito” przytoczono historię Mariusza Drapikowskiego, znanego bursztynnika z Gdańska. W 2002 roku u Drapikowskiego rozpoznano pierwsze symptomy stwardnienia rozsianego. W następnym roku stracił władzę w nogach, potem w rękach, zaczął tracić wzrok. Pod koniec 2003 roku pojechał do Rzymu na audiencję u Jana Pawła II. Obecny przy rozmowie ówczesny przeor Jasnej Góry powiedział, że chciałby, aby artysta wykonał suknię z bursztynu dla jasnogórskiego obrazu Matki Bożej. Po powrocie Drapikowskiego do Polski choroba się cofnęła. 26 sierpnia 2005 roku arcybiskup Stanisław Dziwisz poświęcił sukienkę na Jasnej Górze. Drapikowski złożył wówczas świadectwo: „Gdy - dzięki paulinom z Jasnej Góry - w grudniu 2003 roku dostąpiłem zaszczytu osobistej audiencji u Ojca Świętego Jana Pawła II i gdy położył dłoń na mojej głowie, błogosławiąc mi, poczułem, że napełniają mnie nowe, nieznane mi siły. Kolejne miesiące przyniosły poprawę stanu zdrowia. Wierzę, Jasnogórska Pani, że za pośrednictwem Ojca Świętego przywróciłaś wzrok moim oczom i władzę moim nogom”

- Po śmierci Jana Pawła II włoska prasa przypomniała historię opowiedzianą trzy lata wcześniej przez arcybiskupa Stanisława Dziwisza dziennikarzom Andrei Torniellemu („Il Giornale”) i Marco Tossatiemu („La Stampa”). Wydarzenie miało miejsce w 1998 roku. Pewien znajomy sekretarza Ojca Świętego zwrócił się do niego w imieniu swojego przyjaciela. Był to chory na raka mózgu bardzo zamożny Amerykanin, który miał trzy pragnienia: zobaczyć Papieża, pojechać do Jerozolimy i wrócić do USA, by tam umrzeć. Człowiek ten był na papieskiej mszy w Castel Gandolfo i przyjął komunię z rąk Jana Pawła II. Arcybiskup Dziwisz dowiedział się później, że nie był on chrześcijaninem, lecz żydem. Zwrócił uwagę swojemu znajomemu, że osoba spoza Kościoła nie może przyjmować komunii. Kilka tygodni później znajomy sekretarza Ojca Świętego zadzwonił do niego informując, że guz mózgu jego przyjaciela zniknął.

- Arturo Mari w książce „Do zobaczenia w raju” wspomina o siostrze swojej żony, która zachorowała na raka. Według lekarzy miała przed sobą najwyżej miesiąc życia. Żona Mariego poleciała do niej do Ekwadoru. Wcześniej poprosiła męża o jakiś przedmiot należący do Papieża. Otrzymała różaniec i chusteczkę. Mari polecił jej położyć chusteczkę na chorym miejscu i odmawiać różaniec. Choroba cofnęła się.

- Kardynał Francesco Marchisano, archiprezbiter bazyliki Świętego Piotra wyznał, że niegdyś stracił głos, by potem odzyskać go - jak twierdził - za sprawą Papieża. Kardynał odprawiał drugą z dziewięciu mszy (tzw. novendiali), tradycyjnie sprawowanych po pochówku papieży. „Pięć lat temu miałem operację tętnicy szyjnej - mówił Marchisano podczas homilii 9 kwietnia 2005 roku w bazylice Świętego Piotra. - Po przebudzeniu się z narkozy stwierdziłem, że nie mogę wydobyć z siebie głosu. To był błąd lekarzy. Kilka dni później Papież zaprosił mnie na obiad. Słuchał z wielką uwagą, a ja z trudem usiłowałem coś powiedzieć. Na koniec wstał. Zbliżył się do mnie, dotknął miejsca, w którym byłem operowany, i powiedział: «Nie martw się, szybko wyzdrowiejesz, Pan pomoże ci, abyś na nowo mógł mówić». Byłem bardzo wzruszony, mocno go objąłem, tak jak obejmuje się ojca. Z kolei on wzruszył się i powiedział: «Dziękuję»”. Po tym spotkaniu kardynał poddał się terapii i odzyskał głos. Zapytany, czy to był cud, odpowiedział: „Możliwe. Święci mają moc”.

- Marek Skwarnicki, poeta, pisarz i przyjaciel Jana Pawła II, wspomina, że w listopadzie 1987 roku w Rzymie ciężko zachorował na serce. Wiem od uczestników kolacji z Papieżem w dniu mojej diagnostycznej koronarografii w rzymskim Ospedale Aurelia - pisze Skwarnicki w książce „Pozdrawiam i błogosławię” - że kiedy Ojca Świętego zawiadomiono o moim prawie krytycznym stanie, wstał i poszedł do kaplicy pomodlić się. Poniekąd temu przypisuję, że się uratowałem. Dwadzieścia cztery godziny później w Klinice Jana Pawła II w Krakowie założono mu bajpasy i kryzys został zażegnany. Po piętnastu latach u pisarza wykryto raka jelita grubego. Operowano go. Dzisiaj myślę, że znów uratowały mi życie modlitwy Jana Pawła II - pisze Skwarnicki. - Lekarze byli i nadal są zdumieni brakiem przerzutów, ponieważ choroba była zaawansowana.

- W 1979 roku podczas wizyty Ojca Świętego w Irlandii Bernhard i Mary Mulliganowie podali mu swoją córeczkę. Była chora na nerki, a lekarze twierdzili, że umrze w ciągu kilku miesięcy. Rodzice ustawili się w tłumie i widząc przechodzącego Papieża, pokazali mu dziewczynkę. On ją pogładził. Córka Mulliganów w krótkim czasie wyzdrowiała.

I na zakończenie zacytuję już ostatni, ale chyba najistotniejszy cytat, z tych wszystkich, które pozwoliłem sobie tutaj zamieścić;
Cytat:
W wywiadzie dla włoskiej telewizji Canale 5 sekretarz Ojca Świętego arcybiskup Stanisław Dziwisz oświadczył, że nie prowadził zapisków na temat tego typu wydarzeń. „Mogę tylko powiedzieć, że Ojciec Święty nie chciał o tym słyszeć, mówił, że «cuda czyni Bóg, nie ja. Ja modlę się, to tajemnice, nie wracajmy już do tego tematu»”.

Źródło - internet ogólnie :wink:

Zdaję sobie sprawę z tego, że świat nie opiera się tylko na cudach, ale pozwólmy wierzyć w nie tym, co chcą wierzyć. Ani mnie, ani nikogo innego ta czyjaś wiara w cuda, aż tak wiele znowu nie kosztuje, prawda? A takie drwienie z ludzi, tylko dlatego, że wierzą w to z czego np. my drwimy, jest tak naprawdę pokazaniem prawdy o sobie. Zgodzicie się ze mną?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group