Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia

O wszystkim i dla wszystkich - POLITYKA

Zygmunt Stary - 2005-07-27, 19:12
Temat postu: POLITYKA
Dlaczego, mimo wielkiego postępu w gospodarce i w wydajności pracy, wciąż powiększa się przepaść między elitą finansową a masami ludzi w USA, a szczególnie w Trzecim Świecie, czyli w krajach słabo rozwiniętych gospodarczo?
Przykładem tego stanu rzeczy jest Ekwador, w którym Perkins zdobywał wieloletnie doświadczenie jako agent prowokator.
W Ekwadorze, mimo ponadtysiąckrotnego wzrostu zysków z eksportu nafty w latach 60., w galopującym tempie rośnie dług publiczny, a coraz więcej ludzi popada w nędzę - w latach 1970-2000 liczba nędzarzy wzrosła z 50 do 70 proc., podczas gdy bezrobocie zwiększyło się z 15 do 70 proc., a zadłużenie międzynarodowe z 250 milionów do 15 miliardów dolarów. W tym samym czasie wydatki na opiekę społeczną zmalały o dwie trzecie. Obecnie prawie połowa budżetu Ekwadoru idzie na spłatę długów międzynarodowych.
Perkins opisuje szczegółowo tajne przeszkolenie agenta prowokatora ekonomicznego i taktykę stosowaną w fałszowaniu danych ekonomicznych - w celu przekonania eksploatowanego kraju, by zadłużył się długoterminowo ponad swoje możliwości ekonomiczne i zgodził się na wielkie inwestycje oraz związane z nimi kontrakty doradcze, które dają miliardy zysków wyłącznie kredytodawcom, a zwłaszcza Bankowi Światowemu, Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu, Agencji Rozwoju Międzynarodowego (USAID). Ponieważ praca objęta tymi kontraktami odbywa się w ramach korporacji amerykańskich, fundusze na inwestycje nigdy nie opuszczają terenu USA.
Ponieważ kontrakty inwestycyjne opierają się na fałszywych przesłankach przepowiadających wielki wzrost gospodarczy dłużnika, to w rezultacie kilku skorumpowanych miejscowych polityków i agentów prowokatorów buduje sobie osobistą fortunę, a kraj jako całość popada w zadłużenie u międzynarodowej finansjery i amerykańskich wykonawców inwestycji.
Perkins pisze: "Udzielamy pożyczek krajom takim jak Ekwador z pełną świadomością, że dłużnik nigdy nie będzie w stanie spłacić pożyczki i właśnie ta niemożność daje nam kontrolę gospodarki dłużnego nam kraju". Kontrola ta umożliwia amerykańskim korporacjom dostęp do bogactw naturalnych wyzyskiwanego kraju po bardzo niskiej cenie i jednocześnie kontrolę jego głosu w ONZ, jak i w Organizacji Państw Amerykańskich.
Jest to po prostu taktyka zorganizowanej zbrodni.
Perkins opisuje też technikę korumpowania elit politycznych takich krajów jak Ekwador, Kolumbia, Indonezja, Arabia Saudyjska, Kuwejt, Iran i innych państw.
Książka Perkinsa jest wyrazem jego wyrzutów sumienia, którym dał wyraz, narażając swoje życie tą publikacją.
John Perkins "Spowiedź płatnego prowokatora gospodarczego" ("Confessions of an Economic Hit Man").
http://www.amazon.com/exe...447352?v=glance
prof. Iwo Cyprian Pogonowski, Blacksburg, USA

Jaro - 2005-07-27, 23:03

Napiszę bardzo krótko, minowicie Stany Zjednoczone zawsze w swych dziłaniach ciągnęły korzyści dla siebie, nic nie działo się bez przyczyny i nie dzieje.
Przykładem jest tu choćby wojna w Iraku, zaprowadzenie tam porządku było niby celem przewodnim, ale tak naprawdę możemy się domyslać o co się tam rozchodziło...
A takich przykładów w dziejach było mnóstwo, dlatego myślę że teraz stanowią taką potęgę gospodarczą i militarną.

tONic - 2005-07-28, 13:19

i dlatego ubolewam, ze wychodzac spod skzydel wielkiej siostry (ZSRR) wtulilismy sie w ramiona wielkiego brata (USA) - czy my cholera nie umiemy zyc bez rodzenstwa?
jeszcze patrzec a te F-16 ktore nam obiecali okaza sie tylko wyklepanymi modelami (choc podobno maja byc prosto z linii produkcyjnych i to z najnowoczesniejszym wyposazeniem na swiecie)... pewnie za kilkadziesiat lat bedziemy takim Ekwadorem... ehhhhhhh

Ferbik - 2005-07-30, 01:06

za kilkadziesiat lat to wybuchnie wojna pomiedzy rosja a usa i na terenie polski powstanie jeden (słowo wymoderowano) lej po atomowce...
Łukasz - 2005-07-30, 10:00

A ty Ferbik jeszcze w poprzedniej epoce. Ja bym raczej sie obawiał nie Rosji lecz Chin i Korei Pólnocnej ze wskazaniem na tą ostatnią. Bliżej nas może Iran.
Moim zdaniem Polska powinna bardziej zainteresować się krajami Afrykańskimi. Rozwijać obustronne kontakty gospodarcze i kulturalne. Może nie są to bardzo bogate kraje jednak nie zawsze wygrywa ten, który kontaktuje się tylko z najbogatszymi.

Ferbik - 2005-07-30, 10:03

Moze i w poprzedniej epoce ale pisze bez bledow :twisted:

Łukasz napisał/a:
najbogadszymi

najbogatszymi :!: za to powinienem cie zlinczowac :evil:

Zygmunt Stary - 2005-08-20, 18:44

Ponumerowani
O wszczepieniu każdemu człowiekowi na świecie nadajnika radiowego nie pomyślał nawet mistrz utopii George Orwell
Wyręczyli go współcześni inżynierowie.
Wystarczy 25 euro, by dołączyć do ekskluzywnego grona VIP-ów klubu Baja Beach w Barcelonie. Urocza pielęgniarka w kilka sekund wszczepi nam pod skórę lewego ramienia przypominający duże ziarno ryżu implant VeriChip. I klub stoi otworem. Drzwi sekcji dla VIP-ów otwierają się automatycznie, gdy tylko przed nimi staniemy. Możemy pić do woli. Barman, gdy podaje drinki, dyskretnie przesuwa czytnik w okolicach bicepsa i z karty kredytowej klienta spływa 20 euro na konto klubu. Jaka wygoda.

Tylko na pierwszy rzut oka. Nie bez powodu Conrad Chase, właściciel klubu, który wszczepił sobie implant podczas hucznej konferencji prasowej, zachęcał do tego samego wszystkie gwiazdy programu telewizyjnego „Grand Hermano” („Wielki Brat”).

VeriChip amerykańskiej firmy Applied Digital Solutions jest jednym z wielu przykładów wykorzystania bardzo pożytecznej skądinąd technologii RFID (Radio Frequency IDentification). Służy ona do identyfikacji falami radiowymi wszystkiego, co się da. Jej początki sięgają II wojny światowej, kiedy amerykańskie samoloty zaczęto wyposażać w nadajniki pozwalające przy złej pogodzie odróżnić swoją maszynę od maszyny wroga. Dzięki rozwojowi elektroniki pierwotnie duże i pożerające ogromne ilości prądu nadajniki zminiaturyzowano do rozmiarów ziarenka piasku. Seryjna produkcja sprawiła, że cena pojedynczego nadajnika wynosi 40 eurocentów, a specjaliści twierdzą, że za kilka lat spadnie dziesięciokrotnie.

Miniaturowy nadajnik nie wymaga źródła zasilania. Prąd czerpie z anteny, którą odbiera sygnały, wykorzystując zjawisko indukcji elektromagnetycznej – podstawę działania każdego transformatora. Prądu wystarcza z reguły na krótkie działanie nadajnika potrzebne do nadania swojego numeru identyfikacyjnego składającego się z 30 cyfr. Ale to i tak bardzo dużo, bo tyle cyfr wystarczy do ponumerowania wszystkich ziarenek piasku na ziemi. Tak więc pomysł przyczepienia mikroskopijnych nadajników radiowych do wszystkiego, co się da, stał się realny. A po co?

Choćby po to, aby uczynić zakupy łatwiejszymi i przyjemniejszymi. Wyobraźmy sobie, że jest piątkowy wieczór. Można wrócić do domu, tylko jeszcze zakupy w supermarkecie. A tam tłum i kolejki do kas. Żeby to zmienić, od 1999 roku najwięksi producenci dóbr szybkozbywalnych, czyli żyletek, proszków do prania itp., oraz największe sieci supermarketów pracują nad systemem zmieniającym piątkową kolejkę do kasy w niewinny spacer koło stanowiska kasjerki. Wystarczy dowolny przedmiot w koszyku wyposażyć w nadajnik, by nie trzeba było rozpakowywać koszyka. Wtedy sprawdzenie wszystkich zakupów trwa chwilę, bo komputer szybciutko liczy, ile mamy zapłacić. Dziś ten pomysł jest w sferze marzeń z dwóch powodów. Ekonomicznego, bo 40 eurocentów za etykietkę radiową to za dużo, żeby na przykład przykleić ją do jogurtu za 20 eurocentów. Po drugie, inżynierowie muszą rozwiązać problemy z odbiorem sygnału radiowego przez metalową klatkę koszyka na zakupy i wodę, która, jak pokazują doświadczenia, zbyt mocno tłumi słaby sygnał z mikroskopijnej etykietki. Ale rozwiązanie jest technologicznie możliwe i doczekało się wielu pokazów, choćby z Claudią Schiffer jako klientką sieci Wal-Mart, która w lipcu 2003 roku zaprezentowała, jak będą wyglądać zakupy przyszłości. Wtedy Wal-Mart obiecywał, że od stycznia 2005 roku zakupy bez kolejki przy kasie staną się rzeczywistością. Lecz obietnicy nie dotrzymał. Sieć używa radiowych etykiet jedynie do sprawdzania stanu zapasów w magazynach. Ale prostsze zakupy są tylko kwestią czasu. Gra idzie przecież o duże pieniądze. Supermarket, który pierwszy rozładuje kolejki przy kasach, może liczyć na znaczny wzrost przychodów.

Technologia RFID znajduje coraz więcej zastosowań, nie tylko w handlu. Na przykład w fabryce Boeinga w elektroniczne etykiety wyposażono najcenniejsze narzędzia. Dzięki nim można na ekranie komputera śledzić, gdzie znajduje się dany klucz czy miernik. Wszyscy pracownicy mają legitymacje z podłączonymi mikronadajnikami. Wiadomo więc, kiedy weszli do zakładu i kiedy z niego wyszli, co pomaga kontrolować ich czas pracy. A przy okazji system komputerowy wie, kto może używać konkretnych narzędzi. Gdy np. John Smith wynosi miernik z hali montażowej, system wszczyna alarm, bo Smith jako lakiernik nie potrzebuje woltomierza.

Amerykańscy farmerzy używają radiowych etykietek do oznaczania bydła, co pozwala je identyfikować. Za 68,5 dol. można wszczepić domowemu zwierzakowi implant RFID i wpisać do centralnej bazy danych firmy Home Again. Pozwala to odnaleźć zaginione czworonogi. Ale to, co wypróbowano na zwięrzętach, przydaje się również ludziom. W grudniu zeszłego roku FDA, amerykański urząd dopuszczający leki i wyposażenie medyczne do obrotu handlowego, zezwolił na wszczepianie ludziom implantów RFID, tych samych, które od dawna stosuje się u zwierząt. Firma Applied Digital Solutions podaje kil-ka przykładów ich zastosowania. Można je na przykład wszcze-piać chorym na alzheimera. Gdy dotknięty tą chorobą człowiek wyjdzie na ulicę bez dokumentów, lekarze lub policjanci łatwo się dowiedzą, kim on jest. Urządzenie przydaje się również wtedy, gdy nie chcemy, by ktoś dostał się do pilnie strzeżonych miejsc, na przykład w elektrowniach atomowych. Wówczas nikt nie wejdzie tam, gdzie nie powinien.
Implanty RFID otwierają też bramy raju wszelkim służbom wywiadowczym. Gdyby każdy człowiek miał numer, który można odczytać na odległość, nie byłoby problemu z identyfikacją na przykład terrorystów. Technologia śledzenia i rejestrowania tłumów z wszczepionymi implantami już jest. Na razie stosuje się ją do ewidencjonowania świń idących do masarni. Lecz z technologicznego punktu widzenia nie ma różnicy, czy stawiamy bramkę w wejściu do rzeźni, czy w wejściu do metra.

Scenariusz iście orwellowski i – co gorsza – nie rodzi się on jedynie w chorych umysłach paranoików. Pod koniec lipca Radio BBC wyemitowało wywiad z doktorem Richardem Seeligiem, chirurgiem z New Jersey i szefem działu medycznego firmy Applied Digital Solutions. Opowiadał, jak dobrze by było, gdyby wszyscy ludzie podróżujący londyńskim metrem mieli wszczepione implanty VeriChip. Po zamachach służby medyczne miałyby bajecznie proste zadanie przy identyfikowaniu ofiar. A ponieważ doktor Seelig nie ma pewności, czy i jego nie spotka gwałtowna śmierć, na wszelki wypadek wszczepił sobie dwa VeriChipy. I nie jest jedynym ich nosicielem. Jego firma twierdzi, że na świecie jest już przeszło tysiąc osób z wszczepionymi chipami RFID.

Ten sposób myślenia może sprawić, że protesty przeciwników RFID, którzy chcą w ogóle zaprzestania wykorzystywania tej technologii, odniosą skutek. Wiele grup na świecie boi się, że umieszczanie radiowych etykietek na wszystkich możliwych produktach sprzedawanych w supermarketach doprowadzi do niechybnej utraty prywatności. O ile jednak trzeźwo myślący człowiek może zgodzić się na utratę prywatności kubka jogurtu czy zwierzęcia domowego, o tyle wyposażenie ludzi w implanty jest już groźne. Głównie dlatego, że numer implantu RFID odczytywany jest bez udziału i wiedzy osoby nim obdarowanej. Nie można go wyłączyć, zresztą taka jest idea VeriChipów. Nawet po śmierci osoby w nią wyposażonej VeriChip ma działać.

I na tym polega istotna różnica między jakimkolwiek dowodem tożsamości a implantem. Dowodu nie musimy nikomu pokazywać. A nawet jeśli, dajmy na to, policjant chce go obejrzeć, musi najpierw o niego poprosić. Gdy odmówimy, przychodzi czas na decyzję, czy „użyć przymusu bezpośredniego”, czy zostawić nas w spokoju. Gdyby implanty były tak popularne, jak chce tego dr Seelig, w kilka minut można by sprawdzić tożsamość wszystkich osób podróżujących londyńskim metrem w feralny dzień. Policja nie musiałaby zbierać próbek DNA, by zidentyfikować ofiary. A nadto po odnalezieniu chipa terrorysty można by sprawdzić, dokąd przez ostatnie dni jeździł, z kim się spotykał. Wystarczyłoby prześledzić dane zbierane przez bramki na lotniskach, stacjach metra, w sklepach, pubach. Raj dla policjanta, ale piekło dla zwykłego człowieka.

W dzisiejszym stechnicyzowanym świecie zostawiamy ślad w wielu miejscach. Za pośrednictwem sieci telefonii komórkowej można z dokładnością do kilkunastu metrów namierzyć właściciela. Karty kredytowe pokazują, gdzie i za ile robiliśmy zakupy. W Londynie zainstalowano pół miliona kamer policyjnych i ponoć statystyczny przechodzień wpada w ich oko 300 razy dziennie. Tyle że nie musimy włączać telefonu komórkowego, nie musimy nic kupować za pomocą karty, a nasza twarz sfotografowana w kilkumilionowym tłumie pozostaje całkowicie anonimowa. Wszczepianie chipów identyfikacyjnych niszczy wszelkie szanse na taką anonimowość.

Można spierać się, po co nam taka anonimowość i czy czasem nie warto z niej zrezygnować kosztem bezpieczeństwa, jakie teoretycznie mieliby zapewnić nam policjanci. Ale niestety, prawda jest brutalna – to przestępcy pierwsi znajdą sposób na oszukanie systemu VeriChip. Metod może być wiele – od najprostszej, to znaczy od wypruwania chipów postronnym ludziom w ciemnych zaułkach, po zaawansowane sposoby fałszowania tychże. A prawi obywatele będą ponumerowani jak, za przeproszeniem, świnie w chlewie amerykańskiego farmera.

Ponura to wizja i są szanse, że się nie ziści. Pod jednym warunkiem – że zachowamy zdrowy rozsądek i gdy ktoś zacznie proponować masowe wszczepienia chipa, głośno zaprotestujemy.

zródlo: wiadomosci.onet.pl

[ Dodano: 2005-08-22, 12:24 ]
Bardzo przepraszam, ze pisze dwa posty jeden pod drugim, ale dotycza innych spraw.

Z czym nam się kojarzy marksizm?
Wielu odpowie, ze z ideologia nie istniejącego już PRL, w którym sklepy były puste, ale za to każdy miał pracę. Jest to mniemanie dość schematyczne.
W dzisiejszej nieco ekonocentrycznej rzeczywistości komunizm i marksizm pojmowane są bardziej jako zjawiska czysto ekonomiczne, związane jedynie z nieefektywną socjalistyczną gospodarka, którą przetransformowano na rynkową. Tymczasem nie może być błędniejszego podejścia do tego tematu,
co w niniejszym poście postaram się wykazać.
:
Podstawą filozofii marksistowskiej bynajmniej nie są zagadnienia ekonomiczno-gospodarcze. Taka czysto ekonomiczna filozofia nie mogłaby się utrzymać przez cale dziesięciolecia na obszarze ponad polowy terytorium Euroazji.
Trzeba by bowiem przyjąć, ze mieszkańcy terenów dotkniętych przez różne mutacje marksistowskiej ideologii byli, lub są dzikusami nie znającymi normalnych form gospodarowania, prowadzenia handlu, organizowania produkcji itd., skoro księżycowej ekonomii pozwolili się oni ogłupić na cale dekady lat.
Niestety, ale taka jest tez percepcja tych krajów przez niektórych mieszkańców Zachodu.
Czy jednak my w tym temacie nie powinniśmy mieć bardziej dokładnego rozeznania?
:
Istota marksizmu nie jest taki, czy inny ekonomiczny model. Realizowane przez marksizm formy socjalizmu, czy tez deklarowany przezeń komunizm jest w rzeczy samej pochodna bardziej fundamentalnych założeń tej ideologii. Istotą marksizmu jest bowiem fundament zła.
Bo czym jak nie złem jest nienawiść i walka, która w marksistowskiej ideologii pełni rolę pierwszej przyczyny sprawczej, która ma powodować, że świat wygląda tak, a nie inaczej, że ludzkie społeczności osiągnęły taki, a nie inny poziom rozwoju?
Walka klas była według marksistów praprzyczyna nie tylko powstania miast i organizmów państwowych, lecz również takich ludzkich osiągnięć, jak Chrześcijaństwo, Buddyzm, czy inne systemy religijne. Słowa nie tylko świętych i proroków, ale i każdego człowieka są w mniemaniu marksisty jedynie "wypadkowa stosunków produkcji" jakie na danym obszarze panują, a te nie są niczym innym jak "pochodną istniejących tam sil wytwórczych".
Patrzy wiec marksista na świat, jak na owoc walki o byt nie samych jednak jednostek, lecz ich zbiorowości ukształtowanych przez wspólny rodzaj zajęcia.
:
Dla marksisty nie istnieje pojecie indywidualnej świadomości, którą zastępuje on świadomością klasowa. To klasy są tym czynnikiem, który ma zdolność zmieniać świat, a w szczególności nieustanna walka tych klas. Pojedynczy człowiek postrzegany jest przez marksistę albo jak trybik w jego własnej machinie, albo po prostu jako klasowy wróg.
Jakże się wiec pochylać nad jego losem, skoro on sam nic nie znaczy? Czy w ogóle dla marksisty istnieje indywidualna krzywda, w priorytecie społecznego darwinizmu, przez który
patrzy on na świat? Wszelki humanizm marksisty jest zatem albo kłamstwem, albo zwykłą nieznajomością ideologii, którą on wyznaje.
:
A wiec istotą marksizmu jest kłamstwo, jakoby osiągnięcia ludzkości wyrosły jedynie z walki i nienawiści. Wszelkie dalsze konstrukcje marksizmu jak socjalizm, czy komunizm funkcjonowały jako religijne dogmaty, będące tylko konsekwencja marksistowskiego widzenia świata.
Dzisiaj są dane aby sądzić, ze na jego podstawach można było zbudować nie tylko absurdalna ekonomie socjalizmu, lecz do absurdu sprowadzić niemal wszystko, nawet ekonomie rynkową.
:
W rzeczywistości bowiem wszelkie cywilizacje powstały na bazie pojęcia prawdy, oraz ustalenia zasad, które przedmiot tej prawdy porządkują. Bez pojęcia prawdy nikt nikomu nie będzie wierzył, więc żaden miedzyludzki układ nie dojdzie do realizacji. Bez prawdy każda ludzka społeczność rozpadnie się na atomy, czyli wyalienowane jednostki, które szybko staną się pożywka dla marksistowskiego kłamstwa o człowieku i jego społeczeństwie.
Uważam zatem, ze prawda jest tą jakością, której marksiści boją się najbardziej. Dlatego marksistowski wirus atakował słowa, pojęcia, zmieniał ich znaczenie, często je spłaszczał jak pudlo z tektury, aby je naginać do swoich własnych pryncypiów słuszności. Wszelka niezgodność owych pryncypiów z życiem tłumaczono rzekomą ułomnością ludzkiej natury, jej niedojrzałością do marksistowskiej ideologii, lub po prostu narodowymi wadami na przykład polskiego społeczeństwa w sposób siłowy tej ideologii podporządkowanego.
:
Obecnie mamy sytuację taką, ze w wyniku magdalenkowego kontraktu zniszczona przez lata totalitaryzmów polska klasa średnia odbudowuje się na bazie dawnego partyjno-policyjnego aparatu PRL. Nie mogłoby to być możliwe w warunkach moralnego zanegowania PRL, oraz rozliczenia z jego przestępczą przeszłością.
Dlatego tez potrzebne było rozwinięcie nowej ideologii, którą by dawny PRL afirmowała jako twór z gruntu rzeczy ani dobry ani zły, tyle że ekonomicznie nieefektywny.
Narzucanie takiej percepcji naszej rzeczywistości było wyraźne w polskich mediach na początku lat 90. Z tego można już było wyciągnąć wniosek, że marksistowski wirus kłamstwa istnieje nadal i doskonale się adaptuje do nowej ekonomicznej rzeczywistości. Jednak trzeba pamiętać o tym, że prawdziwy pluralizm polskie społeczeństwo uzyskało dopiero w roku 1991, czyli po dwóch latach transformacji polegającej na przechwytywaniu mediów oraz majątku narodowego przez środowiska magdalenkowego układu.
Jest to istotny czynnik, który zaważył na bezwładności ducha tego układu, który dominuje również i dziś, szczególnie w środowiskach opiniotwórczych.
:
Głównym tematem, który ogniskuje problem prawdy w naszym życiu politycznym i medialnym jest temat lustracji, czyli ujawnienia prawdy o ludziach, którzy po okrąglostołowym układzie chcą kreować i kreują naszą rzeczywistość. Problem ten wypłynął zaraz po tym, gdy kraj nasz po wielu latach odzyskał polityczny pluralizm co miało miejsce w 1991 roku.
Kiedy rząd wyłoniony przez pierwszy wolno wybrany sejm zdecydował się na ujawnienie tej prawdy, czyli przeprowadzenie lustracji, został natychmiast zaatakowany przez siły tego układu i podporządkowane mu media. Rząd ten upadł po niecałym roku sprawowania władzy, po czym w politycznym życiu kraju nastąpiła recydywa postkomunizmu.
Do dziś środowiska te próbują wpędzić całe społeczeństwo do własnej wspólnoty strachu przed lustracja. W tym celu nikczemnie rozpętuje się rozmaite histerie przypominające jaruzelskie groźby wojny domowej.
Pomagdalenkowe media krzyczą, ze poznanie prawdy o nas samych spowoduje ogrom nieszczęść i ludzkich tragedii, zaś inicjatorom lustracji przypisują najgorsze z możliwych motywacje.
:
Trudno nie doceniać wpływu mediów na politykę w jakimkolwiek kraju, tym bardziej wiec trudno go przecenić w postkomunistycznej Polsce.
Wirus kłamstwa broni tutaj wszelkimi sposobami dawnej nomenklatury, oraz jej nowych "ustrojowych zdobyczy". Jest to już nie tyle wirus kłamstwa, lecz wirus afirmacji kłamstwa, jako rzeczy zgoła niegroźnej, czy wręcz naturalnej dla życia społeczeństwa. Tym bardziej, ze kłamstwem obciążyły się środowiska, które w 89 roku zaaranżowały 'okrągły stół', postrzegane wówczas jako elity intelektualne oraz autorytety moralne (w tym nawet niektóre środowiska katolickie). Jest to dzisiaj sytuacja bardzo sprzyjająca postrzeganiu oszustwa i zła jako czegoś zupełnie dla naszego społeczeństwa naturalnego. W tym tez świetle środowiska postkomunistycznego SLD usiłują tłumaczyć ciąg ostatnich afer jakie były ich udziałem. Powszechne jest relatywizowanie wszelkich ocen, tworzenie "symetrycznych" teorii mających istniejącym stanem rzeczy obciążyć jeśli już nie ludzki rodzaj, to przynajmniej nasz naród, który tym razem "nie dorósł" już nie tyle do socjalizmu, lecz właśnie do wolnego rynku i politycznego pluralizmu.
Nie rozliczeni nigdy postkomuniści potrafią być dziś sędziami w każdej niemal sprawie, lecz nigdy nie swojej własnej, gdyż to nigdy się nie mieściło w kategoriach myślenia marksistów.
:
Wirus kłamstwa jest destrukcyjny w każdej dziedzinie życia. Zakłamując historię tworzy się złą podstawę dla teraźniejszej egzystencji społeczeństwa.
Dlaczego mielibyśmy się dziwić coraz większej przemocy w rodzinach, coraz bardziej brutalnych i coraz mniej sensownych zabójstw, skoro mordercy w mundurach oraz przestępcy zza biurek i z sądowych sal kreowani są na narodowych zbawicieli, lub przynajmniej na ludzi zasłużonych dla polskiego społeczeństwa, 'za co' przyznaje im się dziś wysokie uposażenia?
Cóż pomyśli potomek człowieka prześladowanego za wierność wobec własnego kraju, gdy on i jego rodzina żyją w nędzy i w poniżeniu?
Czy właśnie nie to, ze tchórzostwo i oportunizm jest w Polsce bardziej opłacalne niż uczciwość, lojalność i poświęcenie dla innych?
Oczywiście ten stan rzeczy przynosi niemałą satysfakcje ludziom, którzy na rozprzestrzenianiu się wirusa kłamstwa robią swój interes życia, jako że w inny sposób nie potrafiliby oni zaistnieć. Czy jednak wieksza część jakiegokolwiek społeczeństwa chciałaby pracować dla przyszłych jego pokoleń, które bez wartości takich jak prawda, czy uczciwość
rozpadną się w niebyt?
:
Wydaje się, ze w Polsce mało kto zastanawia się nad takimi rzeczami.
Marksistowski wirus kłamstwa ma i ta cechę, że większość zjawisk społecznych wywodzi z pryncypiów ekonomicznych, co w naszym kraju ma szerokie kręgi odbiorców także wśród ludzi wysoko wykształconych. Panuje u nas powszechna wiara w mit, jakoby ekonomia i gospodarka żyły własnym bytem zawieszonym w próżni. Dlatego w indoktrynowanym
przez postkomunistyczne media społeczeństwie polskim pojawiają się co rusz jacyś cudotwórcy, fachowcy, ekonomiczni zbawiciele, znający się ponoć na dziedzinach takich jak gospodarka, służba zdrowia ect.
Nie będąc w stanie lub po prostu nie chcąc stawić czoła najważniejszym problemom naszego społeczeństwa, zwodzą je swymi obietnicami, co ma miejsce najczęściej przed wyborami prezydenckimi lub parlamentarnymi.
:
Chociaż nie jest to jeszcze syndrom najgorszy, bo coraz większy jest krąg ludzi do tego stopnia oszukanych, ze przestali oni wierzyć już komukolwiek.
Przestali wierzyć w jakakolwiek swoja role jako wyborcy, jako ze "kogo by oni nie wybrali, to i tak będzie to oszust". Jest to chyba największy triumf jaki może odnieść wirus kłamstwa, gdyż ubezwłasnowolnione w swojej świadomości społeczeństwo nigdy się nie stanie obywatelskim. Stanie się ono zbiorowiskiem małych wyalienowanych jednostek, nieufnych sobie nawzajem, gotowych bez żadnych moralnych hamulców walczyć o wszystko i o nic.
Jest to najlepsza pożywka dla wszelkiego rodzaju totalitarnych ideologii.
Zarówno tych, które już powstały jak i tych, jakich człowiek nie zdołał jeszcze wymyśleć.
:
Zło nie ukarane ma zwyczaj się powtarzać. O tym zdawali się wiedzieć twórcy Republiki Federalnych Niemiec, którzy podwaliny powojennego społeczeństwa tego kraju rozpoczęli od jego defaszyzacji. To dzięki defaszyzacji i moralnego potępienia zła RFN stało się najlepszym
państwem niemieckim, jakie kiedykolwiek istniało.
Trudno by dziś oczekiwać aby takie niemieckie cechy jak punktualność czy pracowitość zdały się na cokolwiek, gdyby kapitał i administracja powojennych Niemiec były nadal w rękach dawnych struktur NSDAP.
Aby moralnie przetrwać, rozwijaliby i oni swój wirus kłamstwa, rozkładając własne społeczeństwo w niebyt, powodując ucieczkę z kraju jego najwartościowszych jednostek
Takie państwo nie może na dłuższą metę się rozwijać. Gospodarka musi być oddzielona od ideologicznych koterii, grup nacisku i tym podobnych rzeczy.
Media powinny służyć całemu społeczeństwu, a raczej prawdzie o nim, jaka by ona nie była, a nie jednej kamaryli, której są potrzebne jedynie do ciągłego uwiarygodniania się w jego oczach i nieustannego zapędzania go do własnej wspólnoty strachu.
Dlatego tez i po upadku komunizmu w NRD, oraz w innych ościennych nam krajach przeprowadzono lustracje i dekomunizacje ich struktur państwowych, zanim zdecydowano się tam na radykalne kroki ekonomiczne
:
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja dzisiejszej Polski. Trwa ona już 16 lat tylko dlatego, że wymaga tego interes wąskich grup dawnej nomenklatury, lub jedynie po prostu komfort psychiczny jej przedstawicieli. Jest to hańba wystarczająco długa, aby stała się ona nieodwracalna.
Wyniki najbliższych wyborów mogą dać naszemu krajowi szanse na zmianę istniejącego stanu rzeczy. Mogą, ale nie musza. Nowo wyłoniona ekipa może pójść w kierunku zasadniczego przełomu, albo nadal dryfować obecnym kursem, stając się kolejną pożywka dla wirusa rozkładu (rządy AWS-UW).
Myślę wręcz, ze przyszły rząd sytuację tą może albo zmienić, albo wręcz ją pogrążyć. I kto wie, czy nie na zawsze.
Czy któryś z obecnych kandydatów potrafi gasić światło?

zródlo: grupa dyskusyjna: pl.soc.polityka - Jacek Biały 22 sierpnia 2005 02:24

Jaro - 2005-08-23, 08:22
Temat postu: Parlamentarzyści nie zbiednieli
Kończy się 4-letnie wygnanie na Wiejskiej. Wytężone prace legislacyjne nie przeszkodziły parlamentarzystom zadbać o chudobę, a nawet wydatnie wzmocnić posiadaną substancję.

Do takiego stwierdzenia upoważnia "Gazetę Krakowską" prześledzenie składanych przez małopolskich parlamentarzystów oświadczeń majątkowych.

Niektóre oświadczenia majątkowe to swoiste "dzienniki budowy", pisze gazeta. Aż miło czytać jak z każdym niemal rokiem pracy parlamentarnej pięły się w górę mury domów. Na szczególne wyróżnienie zasługują startujący od zera. Jak na przykład senator Bogdan Podgórski z SLD, który w 2001 r. deklarował brak własnego dachu nad głową. Zaś w czerwcu br., gdy składał "pożegnalne" oświadczenie, jego sytuacja mieszkaniowa była już na szczęście lepsza - miał własne lokum (142 m kw.) wartości 360 tys. zł.

Tylko nieliczni nie zrobili znaczących postępów. Na przykład Halina Talaga z SLD wystartowała do IV kadencji z domem w stanie surowym, w takim też stanie miała dom pod koniec swojego posłowania. Podobnie z "rozbabraną" w 2001 r. budową pozostawał poseł Aleksander Grad z PO. Szkoda - pisze "Gazeta Krakowska" - że nie poszukał rady u swojego kolegi klubowego Tadeusza Parchańskiego, któremu z powodzeniem wystarczyła połowa kadencji na przejście ze stanu surowego do skończenia domu.

Kilkunastu parlamentarzystów wpisywało do swojego stanu posiadania gospodarstwa rolne. Posłów-gospodarzy łączy wspólny mianownik, czyli deklarowanie braku dochodu z tytułu posiadanej roli. Leszek Murzyn z LPR obok cyfry "0" przy przychodach- dochodach dopisał nawet: "dopłaca do gospodarstwa". Najwyżej - na 1 mln 450 tys. zł - wycenił swoje włości rolne poseł Józef Krzyworzeka z PO, po nim Bronisław Dutka z PSL (700 tys. zł) i Kazimierz Wójcik z Samoobrony (ok. 400 tys. zł), który jako jedyny zadeklarował osiąganie dochodu z gospodarstwa.

Ślady w postaci wpisu otrzymanego daru, upominka, sponsorowanego wojażu etc. zostawiało niewielu. Na przykład senator Andrzej Chronowski z Bloku Senat 2001 przyznał się do otrzymania (na imieniny od przyjaciół) trzech mieczy samurajskich. Poseł Janusz Lisak (ostatnio Stronnictwo Gospodarcze) obok kolekcji płyt CD z chińską muzyką ludową od ambasadora ChRL, wpisał też w rejestrze telefon komórkowy wygrany w promocji Mobil Polska. Senator Andrzej Jaeschke z SLD dostał "zegarek ręczny" od przewodniczącego indyjskiej izby niższej. Poseł Wiesław Woda z PSL był w Brukseli na koszt europosła Czesława Siekierskiego. Poseł Jan Rokita z PO szlifował angielski na koszt brytyjskich podatników.

W pozycji tyczącej posiadanego mienia ruchomego o wartości powyżej 10 tys. zł niemal wyłącznie wpisywano auta. Bodaj największy skok jakościowy wykonała wspomniana już posłanka Talaga. Wjechała w kadencję maluchem z 1989 r., wyjedzie Peugeotem 206, przy zakupie którego - gwoli ścisłości - wsparła się kredytem bankowym.

Małopolskich parlamentarzystów ujmujących wśród cenniejszych ruchomości także inne walory, można by zliczyć na palcach jednej ręki. Do wyjątków należy poseł Ryszard Nowak z PiS, który zadeklarował posiadanie "Dzieł sztuki (7 szt.)".

Wkrótce jednak niektórym, może nawet większości, przyjdzie pożegnać się z parlamentarną kasą. Halinie Taladze na przykład, w razie niewybrania jej 25 września, groziłoby pobieranie "zawieszonej" po wyborach 2001 skromnej renty inwalidzkiej (a tu dom nadal w stanie surowym). W przypadku posła Stanisława Papieża z LPR nieudana reelekcja oznaczać może nawet - aż strach pomyśleć - powrót do statusu bezrobotnego. Całe szczęście, iż odłożył trochę grosza, deklarując na koniec kadencji zasób 109 tys. zł. Nie najgorzej, jak na kogoś, kto "na wejściu" deklarował posiadanie tylko 1.400 zł...

W czołówce zadłużonych jest natomiast senator Franciszek Bachleda- Księdzularz (z Bloku Senat 2001), który ma do spłacenia 100 tys. zł kredytu hipotecznego i 50 tys. zł pożyczki. Senator Janusz Bargieł - 100 tys. kredytu na dom. Poseł Leszek Zieliński - 79,5 tys. franków szwajcarskich. Zobowiązania Mariusza Grabowskiego (ostatnio Porozumienie Polskie) wynoszą 160 tys. zł. Poseł Ryszard Nowak ma przed sobą perspektywę spłaty 115 tys. zł kredytu hipotecznego, jego kolega z klubu Zbigniew Ziobro blisko 165- tysięczny kredyt mieszkaniowy, ale do spłacania przez 15 lat. Tadeusz Parchański ma do spłacenia 42.000 USD, ale musi się z tym uwinąć w ciągu 10 lat.

(PAP)

Zygmunt Stary - 2005-08-23, 19:09

Pamiętam, że na początku kadencji, w "Rzeczypospolitej" ukazała się analiza stanu majątkowego nowowybranych posłów.
Ciekawa byłaby taka analiza po zakończeniu kadencji.
Jeżeli to tylko dochody z diet podniosłyby stan posiadania to OK.
Gorzej, gdyby były to pieniądze za inne rzeczy nie związane z dietami lub działalnością gospodarczą...

Jaro - 2005-09-08, 11:49
Temat postu: Liga przecinek Romana
W Lidze Polskich Rodzin wrze.

Przeczytajcie do końca mnie to zaszokowało...







Zbuntowani działacze mówią, że partia przekształca się w sektę bezgranicznie wierną swemu guru – Romanowi Giertychowi.
Bogusław Rogalski był oddanym działaczem. Intencje wodza chwytał w mig, a dla partii poświęcił wiele – ot, chociażby wygodne życie wśród warmińskich jezior na rzecz wiecznie pędzącej stolicy. Był, bo najpierw poczuł niechęć do Giertycha ojca za jego kontakty z SB. Potem przyszło olśnienie. To ono sprawiło, że 33-letni europoseł, rzecznik prasowy LPR oraz jej szef na Warmii i Mazurach w jednej osobie uznał, że ma dość.

– Byłem członkiem sekty Romana Giertycha. Dziękuję Bogu, że z niej występuję – ogłosił niespodziewanie i wraz z całym zarządem rzucił partię w diabły. W ślad za nim poszli inni, którzy teraz ujawniają wiele smakowitych szczegółów z kuchni LPR niepodzielnie rządzonej przez wodza i guru – Romana Giertycha.

Liga przestawiona na Młodzież

Jak mówią byli działacze partii, czarę goryczy przelał sposób układania list wyborczych. Zamiast lokalnych działaczy partyjna wierchuszka wepchnęła na nie nikomu nieznanych byłych lub obecnych członków Młodzieży Wszechpolskiej, którzy mają jeden zasadniczy atut – są ślepo posłuszni.

Bogusław Rogalski na własne oczy widział, jak to się odbywało. Pod koniec maja Giertych wbrew polskiemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych pojechał na Białoruś, by spotkać się z działaczami Związku Polaków. – W samochodzie kazał wyciągnąć listy. Jego najbliższy współpracownik Wojciech Wierzejski czytał nazwiska, a Roman, chętnie używając epitetów, mówił: „jest”, „nie ma” albo „przestawiamy”. Dla mnie to było jak otwarcie puszki Pandory – opowiada Rogalski.

Eurodeputowanemu nawet do głowy nie przyszło, że on sam i jego współpracownicy też zostaną „przestawieni”. Tym bardziej że – jak mówi – Wierzejski do ostatniej chwili zapewniał go, że wszystko jest w porządku. Prawda wyszła na jaw trzy miesiące po wyprawie na Białoruś.

Rogalski podpadł, bo razem z innymi eurodeputowanymi LPR już wcześniej postawił się Giertychowi, nie zgadzając się na poparcie kandydatury jego ojca w wyborach prezydenckich. Dlatego zamiast bliskiego Rogalskiemu Witolda Łady z pierwszego miejsca w Elblągu wystartuje Cyprian Gutkowski – 24-letni działacz Młodzieży Wszechpolskiej z Mazowsza. On się nigdy nie stawiał, a przynajmniej nikt o tym nie słyszał.

Ofiarami „wycinek” lub „przecinek” – bo tak się je w LPR nazywa – padli wszyscy, którzy nie gwarantowali posłuszeństwa. W całym kraju było ich mnóstwo. Za „drwala” robił zawsze pełnomocnik ustanawiany przez podporządkowany Giertychowi zarząd główny Ligi.

Przykład pierwszy z brzegu – Legnica. Na pierwszych dwóch miejscach wszechpolacy – były szef MW, a dziś sekretarz zarządu głównego LPR Piotr Ślusarczyk i obecny prezes MW Marcin Kubiński. Zastąpili miejscowych, między innymi prezesa jednego z powiatowych zarządów Ligi w województwie dolnośląskim, który uważa, że stało się tak, bo w wyborach do Parlamentu Europejskiego zdobył za dużo głosów. – Mogłem stać się konkurencją dla stronników Giertycha – tłumaczy anonimowo, ponieważ, jak mówi, „senator z LPR ostrzegał, że w Młodzieży Wszechpolskiej są chamy i mogą zrobić wszystko”. Gdy działacze protestują, odpowiedzią centrali jest milczenie. Milczy też Roman Giertych, który nie chce na ten temat z nami rozmawiać.

Jak się rąbie drwa

Pod ciosami drwali padali też kandydaci na senatorów. Julian Golak – radny powiatowy z Kłodzka – miał wystartować do Senatu w okręgu wałbrzyskim. – Początkowo chciałem powołać własny komitet, ale senator LPR Adam Biela zapewniał mnie, że moja kandydatura jest pewna – opowiada. Do czasu. Gdy Golak pojechał do Wałbrzycha, by zarejestrować się w komisji wyborczej, było już po herbacie. Kilka godzin wcześniej na jego miejsce pełnomocnik wpisał innego kandydata, który miał tę przewagę nad Golakiem, że nie był jak on bezpartyjny, ale szefował Lidze w Kłodzku. – Zostałem zrobiony w konia jak nigdy w życiu.

Przeżyłem szok – mówi niedoszły senator, który wciąż nie może uwierzyć w to, co się stało. Na otarcie łez mógł przeczytać w regionalnym dzienniku list z przeprosinami, pod którym podpisał się między innymi Adam Biela oraz prezes LPR Marek Kotlinowski.

Podobnie działo się w okręgach opolskim, kieleckim, zachodniopomorskim, a także łódzkim, gdzie wycięci zostali wszyscy prezesi związani z szefową wojewódzkich struktur Urszulą Krupą. Scenariusz ten sam – pełnomocnik w wielkiej tajemnicy rejestrował listy, podczas gdy miejscowi działacze, o niczym nie wiedząc, czekali na sygnał z Warszawy. Teraz gromadnie występują z LPR.

Nie wszędzie jednak czarną robotę dało się wykonać rękami pełnomocnika. Były poseł LPR i wiceprzewodniczący Ligi na Dolnym Śląsku Grzegorz Górniak odszedł z partii, gdy pod koniec lipca nagle dowiedział się, że na liście LPR nie będzie dla niego miejsca. Dlatego miał wystartować jako kandydat Domu Ojczystego. W dziwny jednak sposób zginęło mu 2,5 tysiąca podpisów z poparciem i w rezultacie Górniak się nie zarejestrował. Poseł jest pewny, że maczała w tym palce Młodzież Wszechpolska. – Podkupili faceta, który zbierał dla mnie głosy, a potem się chwalili, że wystawili Górniaka do wiatru – opowiada poseł. Jak mówi, w ten sposób wszechpolscy pozbyli się konkurenta dla własnych kandydatów, którzy obsadzili dwa pierwsze miejsca na wałbrzyskiej liście LPR.

Większość kandydatów Ligi, by wystartować, musiała podpisać trzy dokumenty: weksle na łączną sumę nawet 300 tysięcy złotych, tekst ślubowania na wierność partii oraz umowę o pracę in blanco z przyszłym asystentem, którego nawet nie znali. Za zerwanie umowy z asystentem poseł miałby wypłacić mu roczną odprawę. – Chodzi o zbudowanie grupki trzęsących się, ubezwłasnowolnionych posłów – grzmi Bogdan Pęk.

Bogusław Rogalski opowiada, że na jednym z zamkniętych spotkań Giertych oznajmił, że dla LPR nie jest ważny wynik wyborów, ale kształt przyszłego klubu. – Woli mieć szwadron wiernych niż armię chwiejnych – obrazowo tłumaczy inny znany polityk, który przed rokiem rozstał się z LPR. Dlatego każdy, kto budzi jakiekolwiek zastrzeżenia, musi odejść.

Roman z Wojciechem

29-letni Wierzejski to były szef wszechpolaków i obecny eurodeputowany. Należy do ścisłego grona najbliższych współpracowników Romana Giertycha. Wszyscy oni wywodzą się z Młodzieży Wszechpolskiej, której Giertych kiedyś szefował. – Mówi się, że przysięgają Giertychowi na krzyż. To jest sekta – twierdzi Pęk, jedyny obok Rogalskiego polityk z bliskiego otoczenia Romana Giertycha, który chce o nim mówić.

Jeszcze jako wicemarszałek województwa mazowieckiego Wierzejski zasłynął z dość szokujących poczynań. Aptekarzy sprzedających leki antykoncepcyjne straszył prokuratorem. Ostatnio od czci i wiary odsądzał gejów, nazywając ich „nienormalnymi”. To właśnie Wierzejski ma za zadanie sprawnie wykonywać polecenia Giertycha. Czasami może na przykład postraszyć. Do Rogalskiego wysłał SMS, w którym groził mu usunięciem z fotela szefa okręgu. W innym nazwał go „agentem zwerbowanym w USA” oraz „umysłowo chorym”.

W nierozłącznym tandemie Giertych–Wierzejski zapadają decyzje o awansach lub degradacjach i o gratyfikacjach finansowych. Najbardziej oddani mogą liczyć na etaty w partii i pensje sięgające nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. – Kto chce podnieść głowę, wcześniej się dwa razy zastanowi – mówi Rogalski.

W tandemie choleryk Giertych wydaje rozkazy, a Wierzejski pokornie ich słucha i skwapliwie je wykonuje. – Wydawanie rozkazów odbywa się czasem przez telefon. Giertych bierze komórkę, wybiera numer i na przykład mówi: Wojtek, drukuj 500 tysięcy ulotek ze mną – opowiada Bogdan Pęk, do niedawna wiceszef partii. Kto nie posłucha, jest stracony, a w najlepszym przypadku zostanie zrugany. Pęk słyszał od jednego z działaczy, jak z ust Giertycha padały słowa: „Jeśli ja kogoś zaczynam nie lubić, to już po nim”.

– Mnie kiedyś powiedział: „Jeśli ktoś podniesie tylko głowę, tnij!” – wspomina Bogusław Rogalski, choć zapewnia, że z tej rady nigdy nie skorzystał. W Lidze krąży też opowieść o prezesie w jednym z powiatów, któremu za to, że nie był pokorny, partia przestała opłacać czynsz za wynajem biura i rachunki telefoniczne.

Giertych może w partii robić, co chce, bo choć formalnie jest tylko wiceprzewodniczącym Rady Politycznej, faktycznie sprawuje w LPR władzę prawie absolutną. Zdobył ją, eliminując cierpliwie kolejnych rywali lub czekając, aż tacy jak Olszewski, Macierewicz czy Łopuszański sami się wyeliminują. Ale kropkę nad „i” postawił dopiero niedawno. – Na fali sukcesu Ligi w wyborach do Parlamentu Europejskiego, gdy 16 procent głosów dało jej drugi wynik w kraju, Giertych zwołał jeden kongres, drugi i opracował taki statut, który dał mu pełnię władzy. On potrafi wykorzystać swoją wiedzę prawniczą – tłumaczy znany polityk, który w ubiegłym roku odszedł z LPR. Majstersztykiem okazało się wprowadzenie do statutu funkcji przewodniczącego kongresu, z której Giertych jest praktycznie nieodwoływalny, a która daje mu olbrzymie przywileje. Zrobił to tak sprawnie, że nawet niektórzy z najbliższych współpracowników się nie zorientowali. Od tej pory jest sobie sterem, żeglarzem i okrętem, bo nikt go już nie kontroluje.

– Prezes Kotlinowski to co prawda porządny gość, ale w partii odgrywa rolę wyłącznie dekoracyjną – mówi Pęk i jego opinia nie jest odosobniona. – Wrzodak? On godzi się na dyktat, bo nie ma dokąd wrócić. No bo gdzie pójdzie? Do odlewni w Ursusie, której już nie ma? – pyta retorycznie jeden z byłych członków LPR. Dlatego Giertych może spokojnie myśleć, jak zaplanować kolejny ruch. – On ma wszystko zaprogramowane jak w szwajcarskim zegarku. Na horyzoncie widzi wypisaną wielkimi literami władzę – mówi Bogusław Rogalski.


Źródło: onet.pl



N/C 8)

Zygmunt Stary - 2005-09-13, 02:25

Drogi Jaro
Myślę, że artykuł ten ukazuje prawdziwie pewną stronę rzeczywistości, natomiast przekłamuje w pełni świadomie drugą:
1.Prawdą jest, że na 36 posłów, którzy weszli z LPR do sejmu na koniec kadencji zostało 16.
2.Prawdą jest, że despotyczny styl kierowania formacją przez Giertycha zjednuje mu we własnych kręgach więcej przeciwników, niż zwolenników.
3.Prawdą jest, że Giertych stawia na młodzież, uważając, że dopiero pokolenie, które nie widziało komunizmu i nie jest skażone plagą "homo sovieticus", a jednocześnie jest trwale zakorzenione w polskości - tylko ono jest w stanie zbudować normalną Polskę.
4.Giertych wie, że młodzież jest niecierpliwa i nie potrafi czekać, dlatego jeżeli nie zaproponuje zmiany pokoleniowej w polityce, mlodzież ta odejdzie do innych formacji.
5.Jeżeli zapyta się Polaków, czego pragną, to odpowiedzą, że silnej osobowości, silnego przywódcy na miarę Piłsudskiego, który zdołałby pogonić tę złodziejską zgraję.
Nie jest prawdą:
1.LPR nie stanie się sektą z Giertychem, jako guru, ponieważ ci młodzi ludzie wcale nie są aż tak zapatrzeni w Giertycha i są na tyle samodzielni, że chociaż podporządkują mu się podczas tej kadencji, to jeżeli będzie sobie z nimi pogrywał tak jak podczas obecnej kadencji, może ich już nie zobaczyć w następnej.
2. Nie jest prawdą, że stary Giertych miał kontakty z SB i że dlatego Rogalski poczuł do niego niechęć. Jest to zakamuflowana manipulacja mająca za zadanie pomówić Macieja Giertycha.
3. Nie jest prawdą, że zachowania gejowskie, są zachowaniami normalnymi. Użyte sformułowania są zakamuflowanym atakiem na normy obowiązujące od zarania dziejów szanowane i uznawane w Polsce.
4. Nie jest prawdą, że dążenie do władzy przez przywódcę partii politycznej jest czymś nagannym, a taką konkluzję można by wynieść z treści tego artykułu.
Myślę, że dziennikarz nie pokusił się o głębszą analizę stanu rzeczy, a jedynie podał fakty, które mogą szokować jedynie ludzi nie obytych z mechanizmami walki politycznej.
Umniejszona została rola Kotlinowskiego i Wrzodaka, którzy faktycznie mają jeszcze dużo do powiedzenia w LPR. Chodzi o napuszczanie jednych na drugich, co jak sądzę nie powiedzie się w LPR.
Jestem osobiście przeciwnikiem metod jakie stosuje Giertych, jednak jak dotąd nie można odmówić mu skuteczności i dlatego nadal szefuje LPR-owi.
Pierwsza spektakularna porażka Giertycha doprowadzi do zmiany sposobu kierowania formacją a może spowodować zmianę na funkcji przewodniczącego, jak na razie jednak odnosiła LPR same spektakularne sukcesy: w wyborach samorządowych i do parlamentu europejskiego.
Myślę, że przyczyniłem się do zobiektywizowania tego artykułu.

Tomek - 2005-09-13, 09:18

Zygmunt Stary napisał/a:

3. Nie jest prawdą, że zachowania gejowskie, są zachowaniami normalnymi. Użyte sformułowania są zakamuflowanym atakiem na normy obowiązujące od zarania dziejów szanowane i uznawane w Polsce.


Czy są normalne czy nie, to manifestacje członków LPR dalekie są od normalności w tej materii. A już na pewno dalekie są od idei, którym niby służą. Ci ludzie (geje) są takimi samymi ludźmi jak p. Roman Giertych. Wielu z nich pomimo problemów z tożsamością seksualną może być nawet lepszymi ludźmi od Giertycha. Problem w tym, że LPR zamiast pomagać to nawołuje do tego aby homoseksualistom odmawiać pracy (Giertych jest autorem tych słów), wyzywa się ich od dewiantów, nienormalnych, etc. To nie jest normalne. Wiem, LPR ma program walki z homoseksualizmem. Ten program to dowcip. Zakłada on, że geje sami będą się zgłaszać na leczenie. Zresztą - zamiast promować swój ułomny program LPR nawet się nie stara - wolą stosować metodę gróźb i wyzwisk - nie chcę by Ci ludzie kiedykolwiek doszli do władzy.

Łukasz - 2005-09-13, 11:00

Może dla Zygmunta jestem chory psychicznie i jeśli jego ulubiona partia doszłaby do władzy byłby pierwszym informatorem nowej władzy o gejach z okolicy? Ciekawe jakby odróżniał gejów od heteryków? Będziemy wracać do systemu donosów? Być może nowa władza musiałaby powołać specjalnych ekspertów oddzielających zepsutą cześć społeczeństwa od “normalnych”. Nawet eksperci czasem się mylą a co dopiero laicy, który skazywaliby na ostracyzm społeczny “podejrzane jednostki” tylko na podstawie podejrzeń i plotek. Potem zakazano by działalności stowarzyszeń LGBT. Aresztowano i zastraszano bardziej aktywnych działaczy. Kilkoro nauczycieli z naszej gminy zostałoby z tego powodu wyrzuconych z pracy.
Smutno będzie opuszczać ten kraj i udawać się na przymusową emigrację do bardziej cywilizowanych krajów.

Jaro - 2005-09-13, 11:59

Odniose się jedynie do dwóch wątków z całości tego co napisałeś Zygmuncie:



Zygmunt Stary napisał/a:
4. Nie jest prawdą, że dążenie do władzy przez przywódcę partii politycznej jest czymś nagannym, a taką konkluzję można by wynieść z treści tego artykułu.



Oczywiście, że nie jest czymś nagannym, ale nie po trupach, wszystko ma swoje granice.
Tymi granicami są choćby moralność, poszanowanie drugiego człowieka itp. czego brakuje Giertychowi...
Takie szefowanie na samamym poczatku jednym się podoba, drugim nie, ale zawsze kończy się jednym - buntem.
W rządach Giertycha dopatruję się metod stalinowskich & hitlerowskich, a wiadomym jest, choćby z historii do czego taki system prowadzi...



Zygmunt Stary napisał/a:
Jestem osobiście przeciwnikiem metod jakie stosuje Giertych, jednak jak dotąd nie można odmówić mu skuteczności i dlatego nadal szefuje LPR-owi.



Ja też jestem wielkim przeciwnikiem, a kończąc powiem jedno, źle skończy ten człowiek jak nadal będzie prowadził tę swoją politykę.

Zygmunt Stary - 2005-09-13, 13:45

Nie chcę straszyć gejów, ale grozi im większe niebezpieczeństwo niż Giertych. To islam, który każe się krwawo rozprawiać z homoseksualizmem i homoseksualistami. Ekspansja tegoż islamu niewątpliwie stanowi konkurencję dla rozmiękłej i bezideowej cywilizacji zachodu, a obserwując jego żywotność cywilizacyjną musimy zdać sobie sprawę, że tego zachód mimo swej technologicznej potęgi może nie wytrzymać.
Chrześcijaństwo bądź co bądź takiej groźby dla homoseksualistów nie niesie. Dlatego jeżeli nie będą oni nazbyt ekspansywni - mogą spokojnie żyć w pewnych niszach kulturowych w tolerancyjnym polskim społeczeństwie i pracować (bez ujawniania i eksponowania swego moralnego nieuporządkowania).
Drogi Jaro
Nie dopatrywałbym się metod stalinowskich & hitlerowskich w działaniach Giertycha.
W końcu nikogo nie zamierza on eliminować w szczególności ludzi chorych starych, niepełnosprawnych jak to czynił Hitler, ani też nie jest wyczulony na próby zrzucenia go ze stołka(jak Stalin), tak jak to przedstawiają nierzetelni dziennikarze.
Narodowcy=faszyści to fałszywy stereotyp wdrukowywany przez media polskojęzyczne.
Faszyści to narodowi socjaliści, czyli faktycznie lewicowcy.
Narodowcy to na pewno prawicowcy, którym bliżej do Platformy JKM niż NDSAP.
Natomiast brak szacunku dla drugiego człowieka, który ma inne od naszego zdanie niewątpliwie to jest to, co na dłuższą metę nie jest możliwe do zaakceptowania.
Nie wiem jednak co jest gorsze w naszej sytuacji; autorytaryzm i despotyzm, czy "mętna woda", w której bezkarnie sobie pływają "grube ryby".
Nie będzie mi osobiście żal Giertycha, kiedy jego czas się skończy, w końcu sam dobiera sobie metody działania. Jeżeli uważa, że "cel uświęca środki" - jego sprawa.
Natomiast jak długo znajdują się na listach LPR ludzie, którym można zaufać o czym piszę w innym wątku uważam, że jeszcze nie nadszedł dla mnie czas, w którym radykalnie odetnę się od LPR-u.
Argumentem decydującym o popieraniu przeze mnie LPR-u jest znaleziony w internecie cytat:
"Dlatego wlasnie, ze wzgledow taktycznych bede glosowal na LPR
choc wiem, ze szanse sa mierne czy nawet tylko teoretyczne.
Silny wynik LPR to cos co najbardziej przeraza rozowy salon
i to jest dla mnie wystarczajaca wskazowka. ..."
Co w luźnym tłumaczeniu brzmi:
"Głosuję na tych, których najbardziej boją się szubrawcy"

Jaro - 2005-09-14, 10:29

Zygmunt Stary napisał/a:
Nie dopatrywałbym się metod stalinowskich & hitlerowskich w działaniach Giertycha.
W końcu nikogo nie zamierza on eliminować w szczególności ludzi chorych starych, niepełnosprawnych jak to czynił Hitler, ani też nie jest wyczulony na próby zrzucenia go ze stołka(jak Stalin), tak jak to przedstawiają nierzetelni dziennikarze.



Nie zamierza eliminować... - przeczyatj artykuł który zacytowałem u góry, a w szczególności cytaty -"Jak się rąbie drwa" i "Liga przestawiona na Młodzież".
Wiem, że to nie jest eliminacja, pozbawiająca kogoś życia, lecz zagrywka polityczna, których wiele podobnych stosował właśnie Hitler w swoich rządach zanim posiadł "władzę absolutną".
Uważasz, że nie jest wyczulony na to próby zrzucenia go ze stołka, a to niby dlaczego uczynił z siebie przewodniczącego kongresu, z której jest praktycznie nieodwoływalny :?:


Przyponę Ci cytat:


J_a_r_o_ napisał/a:
Giertych może w partii robić, co chce, bo choć formalnie jest tylko wiceprzewodniczącym Rady Politycznej, faktycznie sprawuje w LPR władzę prawie absolutną. Zdobył ją, eliminując cierpliwie kolejnych rywali lub czekając, aż tacy jak Olszewski, Macierewicz czy Łopuszański sami się wyeliminują. Ale kropkę nad „i” postawił dopiero niedawno. – Na fali sukcesu Ligi w wyborach do Parlamentu Europejskiego, gdy 16 procent głosów dało jej drugi wynik w kraju, Giertych zwołał jeden kongres, drugi i opracował taki statut, który dał mu pełnię władzy. On potrafi wykorzystać swoją wiedzę prawniczą – tłumaczy znany polityk, który w ubiegłym roku odszedł z LPR. Majstersztykiem okazało się wprowadzenie do statutu funkcji przewodniczącego kongresu, z której Giertych jest praktycznie nieodwoływalny, a która daje mu olbrzymie przywileje. Zrobił to tak sprawnie, że nawet niektórzy z najbliższych współpracowników się nie zorientowali. Od tej pory jest sobie sterem, żeglarzem i okrętem, bo nikt go już nie kontroluje.

Zygmunt Stary - 2005-09-15, 02:28

Eliminacja ze społeczeństwa, a podporządkowanie sobie członków partii, to dwie zasadniczo różne sprawy.
Jeżeli będzie posiadał Giertych gotową pójść za jego wskazaniami partyjną "armię" to może dokonać o wiele więcej w społeczeństwie dobrego lub złego - to się okaże, niż gdyby miał rozdyskutowaną grupę, gdzie każdy dąży w inną stronę.
Jeżeli przegra wybory, to ci sami ludzie, którzy dziś go popierają w tym i ja, natychmiast się od niego odwrócą.
Jeżeli wygra, to znaczy osiągnie wynik, który uniemożliwi samodzielne rządy PO-PiS, wówczas będzie mógł dalej utrzymywać "w garści" tych u "góry" i tych na dole.
Takie prawa rządzą w polityce.

Tomek - 2005-09-16, 10:42

Giertych jest faktycznie dobry, w :
http://wiadomosci.onet.pl/1164693,11,item.html

To pokazuje, że przynależność do LPR, kościoła czy czegokolwiek innego nie jest gwarantem uczciwości ani utrzymania zasad, którymi się dane ugrupowanie NIBY kieruje.

Jaro - 2005-09-16, 10:56

Ten artykuł utwierdza mnie jeszcze bardziej w moich wcześniejszych przypuszczeniach, o których pisałem...
Tomek - 2005-09-16, 11:03

To realizacja postulatu LPR "Rodzina na swoim" :)
Jaro - 2005-09-19, 11:39

Wrzucam to tutaj, dla kontynuacji tematu LPR-u.
Patrzcie uważnie na zmieniające się zdjęcie Giertycha.

FOTO pod tytułem "Przestroga przedwyboracza"... 8)

http://piw.internetdsl.pl...stop_kom_pl.swf

Zygmunt Stary - 2005-09-19, 14:02

Drogi Jaro
Hitleryzmem i faszyzmem to niewątpliwie zalatuje TWÓJ POST.

Postanowiłem bowiem skonsultować się po naszej dyskusji z człowiekiem, który przeczytał wiele książek n/t faszyzmu i hitleryzmu. To był po prostu jego "konik".
Uświadomił mnie on, że podstawowym warunkiem powstania faszyzmu hitlerowskiego był RASIZM. Bez rasizmu po prostu nie ma FASZYZMU!!!
Niestety w tym swoim poście sugerujesz rasistowską koncepcję istnienia ludzi HITLEROPODOBNYCH i w ten sposób mimowolnie stajesz w szeregu z tymi, których jakoby zwalczasz.

Podkreślam mimowolnie, ale niestety tak się stało. Zastanów się więc Jaro, kim są Ci, którzy tę transformację stworzyli i tam niewątpliwie znajdziesz źródła FASZYZMU.

Blink - 2005-09-19, 14:23

Zygmunt Stary napisał/a:
Drogi Jaro


Postanowiłem bowiem skonsultować się po naszej dyskusji z człowiekiem, który przeczytał wiele książek n/t faszyzmu i hitleryzmu. To był po prostu jego "konik".
Uświadomił mnie on, że podstawowym warunkiem powstania faszyzmu hitlerowskiego był RASIZM. Bez rasizmu po prostu nie ma FASZYZMU!!!


To jakos ten czlowiek malo przeczytal albo nie dokladnie. Bo chyba nie slyszal o faszyzmie we Wloszech.

ywis - 2005-09-19, 17:15

Zygmunt Stary napisał/a:
Podkreślam mimowolnie, ale niestety tak się stało. Zastanów się więc Jaro, kim są Ci, którzy tę transformację stworzyli i tam niewątpliwie znajdziesz źródła FASZYZMU.


Ja w ogóle nie rozumiem o co go sądzisz, bo tak wnioskuje, że masz do niego "ale" w tej kwestii i wrzucił takową czy też inną animacje.
Pomyśl człowieku co piszesz... bo normalnie jak czytam Twoje wypowiedzi, to mnie rzuca :evil:

Jaro - 2005-09-20, 08:15
Temat postu: Trzy razy gorzej?
Platforma Obywatelska propaguje swój program gospodarczy o zgrabnie brzmiącej nazwie "Trzy razy 15". Chwali się, że proponowane rozwiązania - 15-proc. podatek PIT, CIT i VAT - rozwiążą problemy Polaków i polskiego budżetu. Ekonomiści jednak uprzedzają, że możemy na tym stracić?

Wśród różnych propozycji uzdrowienia budżetu Polski Platforma Obywatelska chciałaby wprowadzić słuszne i potrzebne ograniczenie liczebności administracji publicznej - redukcja dotknęłaby ok. 20 proc. urzędników, głównie szczebla wojewódzkiego. Za sprawą PO gwałtownemu zmniejszeniu uległaby też liczba służbowych aut - Zyta Gilowska zapowiadała, że ok. 3/4 urzędników zostałoby pozbawionych samochodów opłacanych przez podatników. Wprowadzone byłyby także znaczne ograniczenia przyznawane urzędnikom limity na rozmowy komórkowe. Między innymi te rozwiązania wpłynęłyby rewitalizująco na polski budżet i jednocześnie ukróciłoby nasz rodzimy aparat biurokratyczny.

Inne cele PO to walka z bezrobociem oraz ożywienie gospodarki. Jak chcą tego dokonać? Rozwiązaniem ma być opcja "3 x 15"?

Każdy kot swój ogon chwali...

... zatem i PO wychwala swoją propozycję modyfikacji podatków. Eksperci są jednak innego zdania. Były premier, prof. Jerzy Hausner stwierdził, że rozwiązanie PO - 15 proc. PIT bez kwoty wolnej od podatku - może odbić się podatkową czkawką u 95 proc. podatników, czyli u wszystkich płacących podatki w ramach pierwszego progu podatkowego.

Wtóruje mu Jarosław Koziński z Ernst&Young uprzedzając, że "3 x 15", czyli propozycja wprowadzenia jednolitych 15-procentowych stawek podatków PIT, CIT i VAT, nie byłoby dobrym rozwiązaniem dla gospodarki.

- VAT jest na tyle dobry i skuteczny, że nie zmieniałbym jednocześnie wszystkich stawek - powiedział Koziński. Jego zdaniem, 15-proc. stawka VAT jednocześnie zmniejszyłaby dochody do budżetu państwa poprzez obniżkę podatku z 22 do 15 proc., podczas gdy obecnie ponad 60 proc. dochodów budżetu pochodzi z VAT-u. Jednocześnie znacząco zwiększyłaby obciążenie najuboższych, ponieważ stawka na żywność wzrosłaby z obecnych 7 do 15 proc.

PO proponuje więc rekompensaty dla najuboższych, najmniej zarabiających. To z kolei sprawiłby, że podatek VAT stałby się mało przejrzysty, a jego ściąganie droższe.

Według Kozińskiego, przy zapewnieniu budżetowi państwa odpowiednich wpływów z podatku VAT, można natomiast wprowadzić jednolitą stawkę podatku PIT. Zdecydowanie lepsze byłoby zmniejszenie obecnych obciążeń na ubezpieczenia społeczne.

Czy będzie aż tak źle? Pierwszy próg podatkowy kończy się na 37 024 zł. Osiągający takie roczne dochody, dzięki Platformie zyskaliby ok. 1 tys. zł. Aż 18 razy więcej zaoszczędziliby zarabiający minimum 10 tys. zł miesięcznie, czyli m.in. reprezentanci Polaków w Sejmie, Senacie czy w niektórych urzędach ministerialnych lub wojewódzkich.

Jan Rokita twierdzi, że 15 proc. PIT pozwoli na zlikwidowanie skomplikowanej obecnej deklaracji podatkowej, tak, by można ją było zamienić na deklarację "wielkości pocztówki, w którą wystarczy wpisać tylko jedną liczbę". Jego zdaniem, w wyniku tej operacji będzie można o 40-50 proc. zmniejszyć liczbę urzędników skarbowych (z 66 tys.) i oszczędzić o połowę (z 3 mld zł) koszty ich funkcjonowania.

Kto straci?

Po wygranych przez Platformę Obywatelską wyborach gorzej mogą poczuć się podatnicy, których roczny dochód nie przekracza 13 250 zł rocznie. Oni do pomysłu "15-proc. podatek liniowy PIT" będą musieli dopłacić.

Stracą też dotychczas wspólnie rozliczający się małżonkowie, PO chce bowiem pozbawić ich tej możliwości. Nie będą też zadowoleni samotni rodzice z dziećmi. Ta grupa na zmianie stawek może stracić kilkaset zł rocznie (ok. 500 zł).

Zniknąć miała także kwota wolna od podatku - tu pojawiły się naciski wspólnego przyszłego koalicjanta - partii PiS, która nalegała na pozostawienie tej ulgi. PO zaczyna się wahać. Nie wyklucza ulg na dzieci, zwłaszcza w rodzinach wielodzietnych.

PO nie wspomina, że nie będzie też niższej stawki VAT na ubrania dla dzieci, na książki, na nieprzetworzoną żywność - np. surowe mięso oraz na lekarstwa. Zdrożeje też pieczywo. Część produktów stanieje. Będą to jednak wyroby luksusowe, które kupujemy rzadko, lub wcale. Wydatki na żywność w rodzinach uboższych pochłaniają o wiele większą część dochodów niż w bogatych. One więc "dobrodziejstwo" podatku liniowego odczują najbardziej.

Platforma się broni

"Wariant optymalny to stawka 15 proc., do niej chcemy dążyć" - zapowiadał pod koniec sierpnia Jan Rokita, lider Platformy. Celem PO jest redukcja deficytu budżetowego do poziomu 20 mld zł. "To pozwoliłoby na redukcję długu publicznego do co najmniej 52 proc." - wyjaśnił lider PO.

Według Rokity, znaczące zredukowanie obciążeń z tytułu pozapłacowych kosztów pracy, przede wszystkim dla pracowników, którzy wchodzą na rynek pracy po raz pierwszy - to punkt wyjścia do ograniczenia bezrobocia. Dla pracowników rozpoczynających po raz pierwszy pracę będzie likwidowana stawka rentowa, na fundusz pracy i gwarantowanych świadczeń pracowniczych.

Pod koniec sierpnia TNS OBOP przepytał naszych rodaków, czy chcą podatku liniowego. No cóż, może to zaskoczy władze PO, ale aż 62 proc. zdecydowanie było... przeciw wprowadzeniu jednolitej stawki podatkowej dla wszystkich podatników.

Czy ta informacja wpłynie na decyzję w sprawie wprowadzenia w Polsce podatku liniowego? Zapewne przekonamy się po wyborach. Chyba że nacisk pozostałych partii politycznych - przeciwnych podatkowi liniowemu - skłoni PO do wycofania się z tych propozycji. Pamiętajmy też, że to nie tylko od Platformy Obywatelskiej zależy skala podatkowa, lecz także od nas, podatników.

Źródło: interia.pl


A co Wy sądzicie o wprowadzeniu podatku liniowego :?:

Tomek - 2005-09-20, 09:12
Temat postu: Re: Trzy razy gorzej?
J_a_r_o_ napisał/a:

A co Wy sądzicie o wprowadzeniu podatku liniowego :?:


Ja już o tym pisałem - są kraje, które naprawdę dużo skorzystały z podatku liniowego - oczywiście dobrze wprowadzonego. Nie mówię, że propozycja PO jest idealna, ale założenia są IMO dobre. Nie da się zmodyfikować podatku tak, żeby nikt na nim nie stracił, jeśli ktoś ma zyskać. Jeżeli chcemy rozkwitu gospodarczego i aby ludzie w przyszłości zarabiali lepiej i mieli w ogóle pracę w większym stopniu niż teraz to podatek musimy dla przedsiębiorstw uprościć / zmniejszyć. Jeśli chcemy zachować istniejące ulgi, podatki, etc, to co prawda niektórzy zostaną zadowoleni, ale do końca życia będą zarabiać 600 pln miesięcznie.

[ Dodano: 2005-09-20, 11:32 ]
http://wiadomosci.gazeta....00,2924684.html

czyli opowieść o tym jaka piękna i pełna zasad jest cudowna młodzież wszechpolska. Anioły!

Zygmunt Stary - 2005-09-21, 01:22

Można i trzeba redukować biurokrację, tyle, że po wejściu do UE ona wcale nie zmalała, a znacznie wzrosła. Dlatego nie wierzę PO w zapowiadane redukcje.
Nie wierzę również PO w jej sukces; w walce z bezrobociem i ożywieniem gospodarki za pomocą podatku liniowego. Jak zwykle od 1989r. stracą na tym najbiedniejsi i najbardziej już upośledzone służby publiczne: służba zdrowia, edukacja, pomoc społeczna, wymiar sprawiedliwości. Straci na tym rodzina. Pogoń za pieniądzem w najmniejszym stopniu nie przełoży się na bardziej godne życie.
"Polska dla cwaniaczków" to dla mnie motto przyszłych działań PO. Wzrośnie prostytucja, kradzieże i chyba wszelkiego rodzaju przestępczosć. Możliwy jest wzrost fali przemocy i liczba samobójstw. Coraz częściej sposoby na zarabianie pieniędzy będą przypominać te z pogotowia łódzkiego i te związane z preparowniem ludzkich zwłok i wystawianiem ich jako "dzieła sztuki". Bogaci, będą stawać się bardziej bogatsi, a biedni coraz bardziej biedniejsi. Wzrośnie upodlenie i demoralizacja.
Stracimy również prestiż na forum międzynarodowym. Nikt nie będzie liczył się z tymi, co sami z sobą się nie liczą.
Generalnie rządy najbliższe, obojętnie zresztą, kto będzie rządził - skazane są na klęskę. Jest to skutek wejścia do UE i konieczność wywiązywania się z przyjętych zobowiązań. Polska NIE JEST W STANIE i NIGDY NIE BYŁA sprostać zobowiązaniom przyjętym w traktacie akcesyjnym, w szczególności tym, które dotyczą ochrony środowiska.
A okresy przejściowe się kończą. Zatem grozi to popadnięciem w niekończącą się spiralę oczekiwań UE względem nas, oczekiwań, których nie zdołamy spełnić popadając w jej (UE)niełaskę. Grozi to przejmowaniem narodowych prerogatyw rządu polskiego przez instytucje międzynarodowe.
Skąd więc brać nadzieję? Ja wiem. Ale ile jeszcze muszą wycierpieć ci, którzy wierzą w czcze obietnice partii politycznych, aby i oni się dowiedzieli?!
Już dziś, bardziej od wyników wyborów parlamentarnych i prezydenckich interesuje mnie, jaka będzie kondycja Polski za cztery lata?
CZY POLSKA BĘDZIE ISTNIEĆ?, a jeżeli tak, to CZY TO BĘDZIE jeszcze POLSKA...??
Cytat:
A kiedy przyjdzie i ci powie
liberał całkiem purpurowy
i ci zabełta rozum w głowie
ty będziesz goły i wesoły

Spłyną płatności w kieszeń przestrzał
zgasną ci konta , brak powietrza
na weksle jeszcze raz popatrzysz
i pójdziesz, nie wiesz gdzie, na zawsze


Cytat:
Za Bug wygnali sowieci
strzelali do ciebie szwabi
walczyłeś z agenturą
a Tusk cię ograbi !

po wsi zostały zgliszcza
nikt o nią nie zapyta
ciebie znowu z domu
pod most rzuci Rokita !

Ty wierz i idź do urny
Oni głoszą reformy
powiedzą żeś był durny
jak zmienią szyld Platformy


Cytat:
jeżeli Tusk i Rokita w poprzedniej kadencji doprowadzili do podwojenia
bezrobocia -ostatecznie byli tam gdzie zapadały decyzje to jasno wynika że
mając ograniczony dostęp do władzy :

WYPRACOWALI CO ROKU W POCIE CZOŁA WZROST NĘDZY W POLSCE O 1%

DAJCIE IM PEŁNĄ WŁADZĘ - CHŁOPAKI SIĘ PRZYŁOŻĄ BO SĄ OKRUTNIE ZDOLNE

Blink - 2005-09-21, 09:15

Cytat:

Wzrośnie prostytucja, kradzieże i chyba wszelkiego rodzaju przestępczosć. Możliwy jest wzrost fali przemocy i liczba samobójstw. Coraz częściej sposoby na zarabianie pieniędzy będą przypominać te z pogotowia łódzkiego i te związane z preparowniem ludzkich zwłok i wystawianiem ich jako "dzieła sztuki". Bogaci, będą stawać się bardziej bogatsi, a biedni coraz bardziej biedniejsi. Wzrośnie upodlenie i demoralizacja.
Stracimy również prestiż na forum międzynarodowym. Nikt nie będzie liczył się z tymi, co sami z sobą się nie liczą.


Wieszczysz? A moze wrozysz z krysztalowej kuli, drogi ZS? A moze w jakikolwiek sposob sprobujesz swoje czarnowidztwo wyjasnic. Bo ja w swojej kuli, widze cos innego.

Cytat:

Generalnie rządy najbliższe, obojętnie zresztą, kto będzie rządził - skazane są na klęskę. Jest to skutek wejścia do UE i konieczność wywiązywania się z przyjętych zobowiązań. Polska NIE JEST W STANIE i NIGDY NIE BYŁA sprostać zobowiązaniom przyjętym w traktacie akcesyjnym, w szczególności tym, które dotyczą ochrony środowiska.
A okresy przejściowe się kończą. Zatem grozi to popadnięciem w niekończącą się spiralę oczekiwań UE względem nas, oczekiwań, których nie zdołamy spełnić popadając w jej (UE)niełaskę. Grozi to przejmowaniem narodowych prerogatyw rządu polskiego przez instytucje międzynarodowe


To nawet R.i M. Geirtych wraz z LPR i Domem Ojczystym nas nie uratują?!?! Bozeszzzz Ty Mój. Ja nie wiem skad w Tobie ten brak optymizmu, ja zawsze staram sie patrzec na Unie i na korzysci plynace z naszego wstapienia do niej poprzez pryzmat innych krajów. Jakos Hiszpania, Portugalia czy Grecja, nie sa rynsztokiem Brukseli. Ich gospodarki wzrosly, poziom zycia podiosl sie. Ale tak,, zapewne powiesz/napiszesz mi, ze w sprawie PL zawiazal sie zwiazek masonsko-żydowski, ktory ma na celu zniszczenie i eksterminacje Polski i Polakow. A moze te same wizje masz dla krajow ktore razem z nami wstapily do UE?

Łukasz - 2005-09-21, 11:15

Myślę iż Zygmunt mentalnie jest jeszcze przed dniem wejścia Polski do UE. Wciąż traktuje wszystkie kwestie Europejskie z perspektywy My-Oni. Czas chyba pogodzić się z faktem, że nasz kraj należy do zjednoczonej Europy i częściej używać słowa “razem”.
A teraz napiszę coś, co dla niektórych jest bardzo kontrowersyjne:
Jestem za zjednoczoną Europą :-)
Uważam, że UE powinna ewoluować w stronę stworzenia jednego państwa – Europy narodów, a nie odseparowanych od siebie suwerennych państw jakby chciał Zygmunt.
Może obecne państwa w swoich granicach staną się stanami?
Chciałbym w przyszłości uważać Polaka, Niemca czy Szweda, Czecha czy Hiszpana za obywateli jednego państwa.

Jeśli chodzi o biurokrację to przecież występuje ona dlatego, że każde z państw UE che mieć własne regulacje w różnych kwestiach. Jeśli powoli zastąpimy nasze prawo, prawem UE biurokracja powoli zniknie. Nierozerwalnie z działaniem UE związana jest kwestia przejrzystości działania instytucji. Przecież już dzisiaj wchodząc na strony Naszego Parlamentu Europejskiego http://www.europarl.eu.in.../default_pl.htm
mamy możliwość zapoznania się z jego pracą. Istnieją instytucje udzielające informacji i zbliżające obywateli do Parlamentu. http://europa.eu.int/index_pl.htm http://www.euroinfo.org.pl/.

Korzystajmy z doświadczeń zachodnioeuropejskich krajów gdzie od wielu lat trwa rozwój społeczeństw obywatelskich. Tamtejsze rządy i organizacje pozarządowe dbają o to aby obywatel miał jak najwięcej informacji o działaniu administracji, urzędów. Za jakiś czas będziemy komunikowali się z urzędami za pośrednictwem Internetu a nie chodzili po polskich urzędach odsyłani od okienka do okienka – od Annasza do Kajfasza.

Wreszcie mam nadzieję, że UE pomoże naszemu społeczeństwu rozprawić się z ekstremistami, nacjonalistami i neofaszystami szukającymi wśród obywateli polskich wrogów publicznych. Mam nadzieję, że instytucje europejskie broniące praw człowieka nie pozwolą władzom polskim (obojętnie kto i kiedy doszedłby do władzy) na łamanie tychże praw.

Zygmunt Stary - 2005-09-21, 14:15

Drogi Blink:
Nie wstydzę się swoich przemyśleń. Ale na weryfikację ich muszę poczekać, jak Bóg da cztery lata. Chyba, że UE prędzej się rozpadnie.
Drogi Łukaszu:
Tak naprawdę, to sobie sam na swój post odpowiedziałeś mimowolnie w stopce
->Kinga Dunin.
Współczuję Ci schizofrenii i tyle...
Cytat:
NASZ DZIENNIK


Środa, 21 września 2005, Nr 220 (2325)

Dział: Myśl jest bronią


Akuszer wielkich afer

Autorem programu gospodarczego Platformy Obywatelskiej i nieoficjalnym kandydatem tej partii na ministra finansów jest Stefan Kawalec, matematyk-ekonomista, były członek KOR, współautor i reżyser scenariusza przekazania polskich banków i instytucji finansowych w ręce kapitału zagranicznego, człowiek, którego nazwisko przewijało się przy okazji wszystkich największych afer w sektorze finansowym.
Nie ma praktycznie żadnej większej afery w systemie finansowo-bankowym w ciągu ostatnich 16 lat, w której nie przewijałoby się nazwisko Stefana Kawalca, prawej ręki Leszka Balcerowicza, w czasach gdy jako wicepremier i minister finansów wprowadzał w życie słynny plan transformacji polskiej gospodarki.
Okrągły Stół w pigułce - tak można określić charakter związku, jaki połączył Kawalca, działacza KOR, z Balcerowiczem - długoletnim pracownikiem Instytutu Podstawowych Problemów Marksizmu i Leninizmu. Przy Okrągłym Stole, jak wiadomo, lewica PZPR-owska dogadała się z własnymi dysydentami z lat poprzednich, a ich wspólnym mianownikiem na gruncie gospodarki stał się doktrynalny neoliberalizm.

Prawa ręka Balcerowicza
Kawalec już w 1989 r. został dyrektorem i doradcą w Ministerstwie Finansów, a od 1991 r. wiceministrem. Z Balcerowiczem związał się jeszcze podczas studiów, a potem, w latach 80., podczas pracy w Instytucie Funkcjonowania Gospodarki Narodowej SGPiS (dziś SGH). Jako działacz "Solidarności" w stanie wojennym był internowany i właśnie w więzieniu zajął się studiowaniem ekonomii. Wcześniej, w latach 70., ukończył Wydział Matematyki na Uniwersytecie Warszawskim.
- To był taki czwórkowy student, nie wybitnie uzdolniony, ale dobry, a przy tym spokojny, solidny, rzeczowy - mówi o nim jeden z ówczesnych pracowników naukowych. Kawalec od początku zaangażował się w KOR, przynosił na uczelnię "bibułę". Mówiło się, że był inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa. Niektórzy ostrzegali go, że KOR w rzeczywistości znajduje się pod parasolem SB, że nie jest to taka do końca uczciwa opozycja. - Nie komentował tych ostrzeżeń. On w ogóle więcej słuchał, niż mówił - twierdzi nasz rozmówca.
Kariera Kawalca w resorcie finansów rozwinęła się błyskawicznie. To jemu wszechpotężny wtedy wicepremier Balcerowicz powierzył koordynację negocjacji Polski z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. On także otrzymał zlecenie kierowania przygotowaniem i wdrożeniem programu restrukturyzacji i prywatyzacji banków państwowych. Z ramienia Balcerowicza odpowiadał też za przeprowadzenie liberalizacji rynku ubezpieczeniowego.

Czy tylko nagonka?
Zaczęło się od słynnej afery Art B, czyli wyprowadzenia z polskiego systemu bankowego przez panów Bagsika i Gąsiorowskiego - pod okiem wszechwładnego Balcerowicza - blisko pół miliarda dolarów za pomocą tzw. oscylatora. Winowajcy, uprzedzeni zawczasu, zbiegli za granicę. Jak ujawniła wówczas prasa, wiceminister Kawalec doskonale znał obu aferzystów. Gdy wokół sprawy Art B zrobił się szum, media otwarcie wysunęły wobec niego zarzut wzięcia 150 tys. USD łapówki od Bagsika i Gąsiorowskiego. Nie dane mu jednak było oczyścić się z tych zarzutów - być może niesłusznych - przed sądem. Korupcyjne spekulacje umarły śmiercią naturalną, nie doczekawszy się większego zainteresowania ze strony prokuratury.

Skok "elit" na kasę
O ile przy aferze Art B nazwisko Kawalca pozostało w cieniu, o tyle już przy kolejnej aferze finansowej - związanej z prywatyzacją Banku Śląskiego - trafiło wprost na czołówki gazet.
Rzecz miała miejsce w początkach rządów premiera Waldemara Pawlaka (1994/1995). Opinią publiczną wstrząsnęła informacja, że akcje BŚ, wycenione przez resort finansów na 500 tys. starych złotych za jedną akcję, w pierwszym notowaniu na giełdzie osiągnęły 13,5-krotne przebicie. Posiadacze akcji po "preferencyjnej" cenie z dnia na dzień zostali miliarderami i multimiliarderami. Skarb Państwa stracił krocie. A kto zarobił? Oczywiście inwestor strategiczny - holenderski ING-Bank, wybrany przez resort finansów pod kierunkiem Marka Borowskiego, i zarząd oraz pracownicy Banku Śląskiego, którzy, za zgodą resortu finansów, mieli możliwość zakupienia trzy razy większej puli akcji po cenie wyjściowej, niż dopuszczało prawo (otrzymali na to preferencyjny kredyt w... Banku Śląskim!). Prawdziwy jednak skandal wybuchł, kiedy okazało się, że duże ilości akcji poza kolejnością zakupiły powszechnie znane osobistości ze świata polityki i mediów. To był po prostu skok "elit" na kasę!

Nie ma mocnych
I właśnie osobą, która przygotowywała i nadzorowała tę prywatyzację, był... Stefan Kawalec, wiceminister, tym razem u boku nowego szefa - Marka Borowskiego. Jego nazwisko obiegło czołówki wszystkich gazet, dzienników radiowych i telewizyjnych, a premier Pawlak natychmiast zdymisjonował wiceministra. I wtedy stała się rzecz zdumiewająca: pryncypał Kawalca - Marek Borowski, ten sam, który dziś chce reprezentować w wyborach prezydenckich tzw. "lewicę o czystych rękach" - zamiast w obronie interesów Skarbu Państwa - stanął w obronie swego wiceministra. Użył nawet argumentu ostatecznego - zagroził podaniem się do dymisji!
I dał głowę, bo Pawlak się nie ugiął, Kawalca wyrzucił, a dymisję ministra finansów skwapliwie przyjął. Nie nastąpił potem żaden "koniec świata", rząd Pawlaka (PSL - SLD) utrzymał się, a tylko w resorcie finansów miejsce Borowskiego zajął Grzegorz Kołodko.
W tym czasie NIK, na wniosek sejmowej komisji przekształceń własnościowych kierowanej przez Bogdana Pęka, przeprowadziła kontrolę prywatyzacji BŚ, w wyniku której stwierdzono szereg rażących uchybień i przestępstw. Jeszcze w toku czynności NIK skierowała wnioski do prokuratury przeciwko Kawalcowi i kilku innym osobom. Pojawiły się pogłoski o tzw. liście Pęka, na której mieli się znajdować politycy i dziennikarze, którzy nieuczciwie dorobili się na aferze prywatyzacyjnej (w posiadaniu tej listy był w rzeczywistości Lesław Paga, przewodniczący Państwowej Komisji Papierów Wartościowych). To wtedy właśnie Pęk przyznał przed kamerami, że obawia się o swoje życie i w związku z tym nosi broń...

Zmowa milczenia
O tym, jak wysoko umocowani byli autorzy złodziejskiej prywatyzacji Banku Śląskiego, może zaświadczyć pewien incydent: otóż kontrolerzy NIK - rzecz niesłychana - zostali wyrzuceni z Banku Śląskiego przez obsługę. Po prostu odmówiono im wglądu w dokumenty dotyczące prywatyzacji, a to pod pretekstem... ochrony tajemnicy bankowej (!). Ani Dom Maklerski Banku Śląskiego, ani... minister finansów nie udostępnili kontrolerom listy akcjonariuszy, marszałek Sejmu zaś utajnił raport NIK w tej sprawie. Szefem NIK był wtedy Lech Kaczyński.
Mimo kłód rzucanych pod nogi w połowie 1995 r. warszawska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie Kawalca i drugiego wiceministra - Henryka Chmielaka. Niestety, do dzisiaj nie wiadomo, co się z tą sprawą stało. Może zawędrowała na dno szuflady, a potem umorzono ją na takiej zasadzie jak postępowanie przeciwko prezydenckiemu ministrowi Markowi Ungierowi? Jedynym skazanym w aferze Banku Śląskiego okazał się... szef banku Stefan Rajczyk... Pozostali nie tylko nie odpowiedzieli za przekręt, ale zostali nawet wynagrodzeni dobrymi posadami. Chmielak poszedł pracować do Polisy-Życie. Kawalec trafił do Commercial union"" i Banku Handlowego. A następca Borowskiego w resorcie finansów - Grzegorz Kołodko, cisnął raport NIK do kosza i dokończył prywatyzację Banku Śląskiego, przekazując kontrolę nad nim inwestorowi zagranicznemu.

Przehandlowali bank
W Banku Handlowym Kawalec został szefem doradców przy prezesie BH Cezarym Stypułkowskim, zaufanym Aleksandra Kwaśniewskiego.
Bank Handlowy to nie był taki sobie zwyczajny bank. Trzeba wiedzieć, że w czasach PRL to właśnie Bank Handlowy prowadził wszystkie transakcje dewizowe komunistycznego państwa ze światem zachodnim oraz obsługiwał operacje w rublach transferowych z krajami bloku wschodniego. Tędy płynęły między innymi pieniądze wyprowadzane z FOZZ. Nietrudno się domyślić, że kontrolę nad takim bankiem sprawowały Wojskowe Służby Informacyjne. Dokumenty Banku Handlowego byłyby kopalnią wiedzy o machinacjach komunistycznych służb specjalnych. Warto wspomnieć ostatnie słowa odkrywcy afery FOZZ - kontrolera NIK Michała Falzmana, zmarłego w niewyjaśnionych okolicznościach, który umierając, wyszeptał, że "Bank Handlowy jest bankrutem...".
Kawalec przyszedł na doradcę do BH w 1994 r., a już w 1997/1998 gotowy był plan... prywatyzacji tego banku. Opracował go tercet - Stypułkowski, Kawalec i Artur Nieradko. Na inwestora strategicznego wybrano amerykański City Bank...
Transakcję wchłonięcia przez Amerykanów Handlowego - banku o 100-letniej tradycji - przeprowadzono tak finezyjnie, że dziś nie pozostała już po nim nawet nazwa. Można przypuszczać, że zatarto w ten sposób ślady gigantycznych nadużyć służb specjalnych, o których wspominał Falzman. Sejmowa Komisja Przekształceń Własnościowych wysunęła pod adresem tej prywatyzacji szereg zarzutów - m.in. o zaniżenie wartości firmy, naruszenie prawa przy edycji prospektu emisyjnego, ale siły stojące za tą decyzją okazały się zbyt potężne, by im przeszkodzić.

Człowiek do zadań specjalnych
Duet Stypułkowski - Kawalec ma w świecie finansów opinię "ludzi Kwaśniewskiego do specjalnych poruczeń". Oto następne rozdanie. Wszyscy pamiętamy ostry konflikt na przełomie 2002 i 2003 r. na linii Pałac Prezydencki - Kancelaria Premiera. W jego wyniku stanowisko szefa PZU stracił Zdzisław Montkiewicz, uchodzący za człowieka Leszka Millera. Miller zeznał później przed komisją śledczą, że ze strony prezydenta pojawiły się naciski na odwołanie Montkiewicza i powołanie na jego miejsce w PZU... Cezarego Stypułkowskiego. Kwaśniewski postawił na swoim - Stypułkowski do dziś rządzi PZU. W ślad za nim pojawił się w firmie... Stefan Kawalec. Otrzymał stanowisko dyrektora ds. strategii PZU z zadaniem... dokończenia prywatyzacji firmy na rzecz Eureko.
Lis już był na progu, już witał się z gąską... Gdyby nie powołanie parlamentarnej komisji śledczej ds. PZU pod kierunkiem Janusza Dobrosza (LPR), zapewne narodowego ubezpieczyciela już mielibyśmy z głowy. Tymczasem komisja śledcza, na podstawie dokumentów dotyczących tej prywatyzacji, jednogłośnie potwierdziła wszystkie zarzuty wobec "prywatyzatorów", co więcej - zwróciła się do rządu, by wniósł powództwo o rozwiązanie umowy z Eureko jako zawartej z rażącym naruszeniem prawa.

Zdążyć przed Tuskiem
Niestety - komisja nie zdążyła przesłuchać Stypułkowskiego i Kawalca. Może zdąży to zrobić Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku? Do wyjaśnienia jest m.in. kwestia dofinansowania PZU tuż przed prywatyzacją akcjami zamiennymi Banku Handlowego na ponad miliard złotych. Komisję mogłyby też zainteresować ujawnione w prasie transfery z PZU na Ukrainę do maleńkiej firmy ubezpieczeniowej SKIDE-WEST, prawdopodobnie firmy-wydmuszki, związanej ponoć z byłym prezydentem Kuczmą... Słowem - przydałaby się w nowym Sejmie nowa komisja śledcza, która pociągnie tajemnicze wątki sprawy PZU. Niestety, ewentualny dobry wynik wyborczy Platformy i Tuska zablokuje plany oczyszczenia państwa, ponieważ nie dopuści do tego ekipa, którą Tusk za sobą prowadzi.
Kawalec jest autorem programu gospodarczego i nieoficjalnym na razie kandydatem Platformy Obywatelskiej na stanowisko ministra finansów. Jeśli Tusk wyjedzie na Platformie do władzy, to nie tylko PZU zostanie oddany Holendrom, ale także żadna z dotychczasowych afer w świecie finansów nie zostanie nigdy wyjaśniona. To przecież nie przypadek, że obóz Kwaśniewskiego zdecydował się poprzeć Tuska jako kandydata do prezydenckiego fotela, wbijając nóż w plecy własnemu kandydatowi - Cimoszewiczowi. Tusk - Kawalec - Stypułkowski - Kwaśniewski to przedstawiciele układu, który nigdy nie dopuści do narodzin IV Rzeczypospolitej.

Drugi plan Balcerowicza
Wracając do naszego "bohatera" - Kawalec, jako szef zespołu doradców, przygotował na zlecenie lidera Platformy - Jana Rokity, program gospodarczy, pod którym śmiało mógłby się podpisać monetarysta Leszek Balcerowicz: likwidacja ulg i zwolnień podatkowych, uderzający w najbiedniejszych podatek liniowy na poziomie 15 proc., liberalizacja kodeksu pracy, ograniczenie wypłacanych rent i wcześniejszych emerytur, zmniejszenie w budżecie wydatków socjalnych, dokończenie prywatyzacji, obniżenie deficytu budżetowego i wyzbycie się polskiej waluty na rzecz euro - to tylko niektóre elementy programu, o którym Tusk wspomina wyborcom nader enigmatycznie, unikając jak ognia wyłożenia kawy na ławę. A prawda jest prosta - program Kawalca to kolejna propozycja zaciśnięcia Polakom pasa. To matematyczno-księgowy plan zbilansowania wpływów i wydatków państwa, ale nie poprzez ukrócenie nielegalnych transferów w świecie wielkiego biznesu, lecz przez wyjęcie ostatnich groszy z kieszeni ubogich i bezrobotnych oraz totalną prywatyzację niemal wszystkiego. Uśmiechająca się z billboardów twarz Tuska za chwilę zmieni się w drapieżną paszczę myślącej tylko w kategoriach zysku światowej finansjery.
Na tę kadencję majątku jeszcze starczy - kalkuluje matematyk Kawalec. A że w miarę napływu informacji z komisji śledczych atmosfera wokół prywatyzacji się zagęszcza, nasz prywatyzator w jednym z wywiadów zapowiada stanowczo: "Trzeba klarownie określić cele prywatyzacji i zwiększyć przejrzystość reguł!".
I to mówi człowiek, który od 16 lat pełni funkcję swego rodzaju akuszera prywatyzacyjnych afer...
Małgorzata Goss

Blink - 2005-09-21, 16:46

"Nasz Dziennik" moze zacytuje tylko troche opinii z forów inter. i nie tylko na temat tego periodyku:

Cytat:
""Nasz Dziennik to gazeta", niewarta nawet spluniecia, racje przyznaja
mi chyba wszyscy katolicy na grupie. "


Cytat:
" ta "gazetka" to swoiste forum idiotow "


Cytat:

"Nasz dziennik spieszę ostrzec, że jest to niebywale nebezpieczne
zajęcie. Czytanie Naszego dziennika w pierwszej kolejności powoduje dziwną
chęć właczenia radia i ustawienia je na okreslone fale. [także słuchanie
określonych fal powoduje chęc kupowania Naszego Dziennika].
Zbyt długie czytanie lub/i słuchanie powoduje okreslone omamy zwrokowo -
słuchowe, mianowicie:
- słuchający/czytajcey widzi wszędzie dookoła:
- żydów [tych z małej litery]
- masonów
- wrogów Polski [wrogami są wszyscy nie czytający i nie słuchający
mediów ww.]
- słuchający/czytający słyszy zewszad:
- głosy zdrajców Narodu z niejakim A. Kwasniewskim na czela
- dziwne ataki na świętego Ojca o ksywie Rydzyk

W tym stadium chorobowym, gdyz jest to choroba, zowie się: pernamentnym
uzaleznieniem od syndromu NS/RM. "


Cytat:
Rzucanie blotem jest watpliwa forma propagowania kultury
chrzescijanskiej - skomentowal publikacje "Naszego Dziennika" abp Józef
Zycinski.


Cytat:
"Nasz Dziennik" - mimo przypisywanej sobie etykietki pisma katolickiego -
oficjalnych stanowisk Kościoła trzymać się jednak nie musi. Właśnie po to,
by móc się z hierarchami nie zgadzać, wydawcy zrezygnowali z występowania o
asystenta kościelnego. Stosunek duchownych do gazety jest dziś zróżnicowany:
od ostrej krytyki - jak ze strony biskupa Tadeusza Pieronka - począwszy, na
nawoływaniu do kupna dziennika w przykościelnych kioskach przez wiejskich
proboszczów skończywszy. - Niebezpieczeństwo tkwi w tym, że osoby
niezorientowane mogą zacząć spostrzegać przez pryzmat "Naszego Dziennika"
cały polski katolicyzm - zauważa Tomasz Królak z KAI.


To troche tak, jak ja bym cytowal tutaj art. z NIE" chociaz te pewnie mialy by w sobie wiecej prawdy.

Zygmunt Stary - 2005-09-21, 21:36

Drogi Blink:
A jednak nie grzeszysz tolerancją. Bo lekceważenie ludzi,ktorzy może tak jak jeden z dziennikarzy tego pisma z narażeniem zdrowia stają po stronie krzywdzonych (ciekawe przez kogo...) na przeciw policyjnych luf, może swiadczyć tylko o takiej postawie.
Zawsze robiono to samo: sprowadzano czlowieka do swini lub malpy,czy innych podludzi, a potem mozna bylo z nim zrobic wszystko.
Od dzisiaj jestem dla Ciebie:
"idiotą nie wartym spluniecia"
"posiadajacym omamy wzrokowe i sluchowe"
"posiadajacym zdolność rozpoznawania rzeczywistosci na poziomie wiejskiego proboszcza"
czy tego z Niegowici rowniez...?
A poza tym zwalnia Cię to od zastanawiania sie nad meritum przytoczonego artykulu.
"Czy moze byc cos dobrego z Nazaretu...?"
To wszystko co mam do powiedzenia w tym temacie. jeżeli chcesz dyskusji, utwórz nowy topic.

Ferbik - 2005-09-21, 23:04

Zygmunt Stary, widze, ze dla ciebie redaktorzy z tego dziennika to praktycznie ten sam poziom co SE czy FUCKT, gratuluje. Wiem, ze chcesz nam wszczepic w kazdym poscie swoja politycznosc, tylko to mija sie z celem. Malo jest ludzi w naszym wieku, ktorzy jeszcze moga byc marionetkami w tym calym burdelowym teatrzyku.
Potrafisz pisac tylko o polityce i to caly czas o konkretnych pogladach ?? Pisz tez w innych dzialach na forum. No chyba, ze jestes tu tylko z poslania o. d.ebila rydzyka.
A Blink IMHO i nie tylko IMO ma racje.

Blink - 2005-09-22, 00:31

Zygmunt Stary napisał/a:
Drogi Blink:
A jednak nie grzeszysz tolerancją.
Od dzisiaj jestem dla Ciebie:
"idiotą nie wartym spluniecia"
"posiadajacym omamy wzrokowe i sluchowe"
"posiadajacym zdolność rozpoznawania rzeczywistosci na poziomie wiejskiego proboszcza"
czy tego z Niegowici rowniez...?


O moją tolerancje martwic sie nie musisz, moge Ci tylko zyczyc podobnej jaką sam posiadam.
Przytoczylem Ci tylko parę opinii dot. tak polecanej i cytowanej przez Ciebie gazety. Jak zwykle, łatwo przychodzi Ci pomijanie, bądz deprecjonowanie opnii ktore są dla Ciebie niewygodne. Mam na mysli wypowiedz, jakby nie bylo, biskupa J. Życińskiego, badz T. Królak z KAI, osob ktore raczej trudno podejrzewac o sprzyjanie Żydom, Masonom, komunistom, liberałom itd.

Widze tez ze, Ty sam tak bardzo utozsamiasz sie z tą gazetą, ze cytat z gr. dyskusyjnej:

Cytat:
""Nasz Dziennik to gazeta", niewarta nawet spluniecia, racje przyznaja
mi chyba wszyscy katolicy na grupie. "


bierzesz tak bardzo do siebie, iż Ty sam stajesz sie "Naszym Dziennikiem" bo jak inaczej zrozumiec:
Zygmunt Stary napisał/a:

Od dzisiaj jestem dla Ciebie:
"idiotą nie wartym spluniecia"


Powtarzam, cytaty przezemnie przytoczone nie dotyczyly Ciebie, tylko tej gazety, ale jak widze zlosc zalewa Twe oczy :-) badz faktycznie jestes czlowiekiem:

Cytat:
"posiadajacym omamy wzrokowe i sluchowe"

siwy - 2005-09-22, 15:56

Sorry, że nie na temat obecnie poruszany, ale jest to rzecz bardzo ważna dla osób, które zostały "zauroczone" "wspaniałym" programem podatkowym PiS.
Pis to partia kłamliwa i proszę o zwrócenie uwagi na jedną rzecz, a mianowicie... dlaczego pis nie mówi, że za 2 lata Polska musi zrównać stawki vat(takie są zalecenia Uni Europejskiej) do STAWKI PODSTAWOWEJ, która w Polsce wynosi 22%, czyli wszystko będzie obłożone z 22% vatem. Nie będzie można utrzymać 7% vatu na żywnośc, lekarstwa itd. Dlatego reklamówki pis są zupelnie kłamliwe, gdyż za 2 lata, po prostu trzeba będzie te stawki zrównać. PO natomiast chce zmienić STAWKĘ PODSTAWOWĄ VAT na 15% więc w dluższej perspektywie wszystko potanieje. Tak czy siak VAT będzie musiał być jednolity, więc chyba lepiej, żeby wynosił 15% niż 22%. To jest oczywiste. Proszę forumowiczów z Wielunia o to, by nie nabierali się na obłudne, propagandowe reklamówki PiSu, przynajmniej jeśli chodzi o podatki. Nie mogę głoswoac, gdyż nie jestem pełnoletni, ale z pewnością gdybym miał taką możliwość, nie zagłosowałbym na PiS.

[ Dodano: 2005-09-22, 15:59 ]
Sorry, że nie na temat obecnie poruszany, ale jest to rzecz bardzo ważna dla osób, które zostały "zauroczone" "wspaniałym" programem podatkowym PiS.
Pis to partia kłamliwa i proszę o zwrócenie uwagi na jednš rzecz, a mianowicie... dlaczego pis nie mówi, że za 2 lata Polska musi zrównać stawki vat(takie sš zalecenia Uni Europejskiej) do STAWKI PODSTAWOWEJ, która w Polsce wynosi 22%, czyli wszystko będzie obłożone z 22% vatem. Nie będzie można utrzymać 7% vatu na żywnoœc, lekarstwa itd. Dlatego reklamówki pis sš zupelnie kłamliwe, gdyż za 2 lata, po prostu trzeba będzie te stawki zrównać. PO natomiast chce zmienić STAWKĘ PODSTAWOWĽ VAT na 15% więc w dluższej perspektywie wszystko potanieje. Tak czy siak VAT będzie musiał być jednolity, więc chyba lepiej, żeby wynosił 15% niż 22%. To jest oczywiste. Proszę forumowiczów z Wielunia o to, by nie nabierali się na obłudne, propagandowe reklamówki PiSu, przynajmniej jeœli chodzi o podatki. Nie mogę głoswoac, gdyż nie jestem pełnoletni, ale z pewnoœciš gdybym miał takš możliwoœć, nie zagłosowałbym na PiS.

Łukasz - 2005-09-22, 17:24

Zygmunt Stary napisał/a:

Drogi Łukaszu:
Tak naprawdę, to sobie sam na swój post odpowiedziałeś mimowolnie w stopce
->Kinga Dunin.
Współczuję Ci schizofrenii i tyle...


Możesz bardziej rozwinąć swoją "myśl"? Chyba zasługuję na coś więcej a nie na obraźliwe zbycie?

Jaro - 2005-09-23, 08:23
Temat postu: Rewolucja w LPR - Giertych odmładza Ligę
"Gazeta Wyborcza": Roman Giertych postanowił zrobić w Lidze rewolucję - radykalnie ją odmłodzić działaczami Młodzieży Wszechpolskiej.

Do "Gazety Wyborczej" dobiegają głosy oburzenia na Giertycha z różnych zakątków kraju. Działacze skarżą się, że umieścił na listach wyborczych zaufanych sobie ludzi.

Jak pisze "GW", Giertych gotuje się do skoku. Za cztery lata Liga będzie miała całe pokolenie oblatanych w parlamencie trzydziestolatków, którzy mają wynieść go do władzy. Najpierw trzeba jednak zapłacić cenę - jak się przebudowuje partię, to trudno walczyć o dobry wynik wyborczy. Otworzył tyle frontów, że można się pogubić - pisze "Gazeta Wyborcza".



Coraz bardziej mi się "podoba" ten Giertych... 8)

Zygmunt Stary - 2005-09-24, 00:01

Drogi Łukaszu:
Łukasz napisał/a:
Myślę iż Zygmunt mentalnie jest jeszcze przed dniem wejścia Polski do UE.

Niewątpliwie masz rację! Nigdy nie identyfikowałem się z Sowieckim Sojuzem i nie zamierzam identyfiować się z Jewropejskim Sojuzem, bo tak fonetycznie brzmi UE po rosyjsku.
Łukasz napisał/a:

Wciąż traktuje wszystkie kwestie Europejskie z perspektywy My-Oni. Czas chyba pogodzić się z faktem, że nasz kraj należy do zjednoczonej Europy i częściej używać słowa “razem”.

Już w tym momencie odczuwam Łukaszu, że próbujesz mi coś narzucić!!!
A jeżeli nie pogodzę się NIGDY!!! tj. do końca swego życia z tym faktem, TO CO???
Jeżeli będę czytał ND i słuchał RM TO CO???
Nie jestem godny miana Polaka, Człowieka, czy może jednego i drugiego, można mnie dowolnie obrażać. Tak jak to zrobił BLINK, przytaczając, takie, a nie inne cytaty.
Czy większość NIGDY się nie myli? Czy większość ZAWSZE ma rację?
Mam prawo będąc w mniejszości do takiego samego szacunku, tym bardziej, że mam świadomość, że to nie większość decyduje o mojej ludzkiej godności!

Łukasz napisał/a:
A teraz napiszę coś, co dla niektórych jest bardzo kontrowersyjne:
Jestem za zjednoczoną Europą :-)
Uważam, że UE powinna ewoluować w stronę stworzenia jednego państwa – Europy narodów, a nie odseparowanych od siebie suwerennych państw jakby chciał Zygmunt.
Może obecne państwa w swoich granicach staną się stanami?
Chciałbym w przyszłości uważać Polaka, Niemca czy Szweda, Czecha czy Hiszpana za obywateli jednego państwa.

Wiele było utopii, ale ta jest moim zdaniem najniebezbieczniejsza i nie nowa.
"...Gdy związek nasz bratni, ogarnie ludzki ród..." śpiewano w Międzynarodówce, oficjalnym hymnie komunistów. Zamierzeniem komunistów było zniesienie granic i wprowadzenie systemu komunistycznego we wszystkich państwach
Wszystkie tego typu utopie mają to samo miałkie podłoże. Nie uwzględniają, kultury, historii narodów i próbują ich wcisnąć do jednego worka nie pytając, czy będzie im to się podobało. Utopia UE ma zapewnić zrównoważony rozwój wszystkim krajom, ale jak ostatnie doświadczenia pokazały zawsze znajdą się równi i "równiejsi". Krajów takich, jak Niemcy, czy Francja nie dotykają żadne sankcje, gdy nie wypełniają norm unijnych, które kraje te zresztą dobrowolnie same ustanowiły. Zamiast sztywnych sankcji nastąpią "reformy" UE, tak by silni nie ponieśli żadnych konsekwencji i takie jest życie drogi Łukaszu, jakbyś nie wiedział.
Dopuszczenie pełnej różnorodności w postaci suwerennych państw leży w interesie nas wszystkich.
Cytat:
"Wszystko ma być niebieskie. Ponieważ nie wolno malować domów na żółto, żółci czasem malują sobie na żółto ich wnętrza. Niebieskich strasznie to brzydzi, ale tam jeszcze ich władza nie sięga. Mówią więc: żółć się w domu po kryjomu" - Kinga Dunin

Niestety tak jak w tym cytacie, zarówno komuniści, jak euroentuzjaści żądają by na forum
społecznym nie przyznawać się do swojej wiary i religijności. Dopuszczają natomiast prywatną religijność, traktując różne "wierzenia" jednakowo.
Dla Polski i Polaków wiara w Boga nigdy nie była "wierzeniem", ale najgłębszym SENSEM BYTU.
Ten sens w znaczeniu społecznym UE pragnie nam Polakom zabrać!!! Temu służą ataki na RM, które najpełniej realizuje postulat obecności katolików w życiu społecznym i politycznym. Ale gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Zaatakowanie przez ND prof. Kłoczkowskiego za przeszłość agenturalną, czy Miłosza za wyrzekanie się wiary katolickiej i polskości w związku z umieszczeniem jego zwłok w panteonie polskim na Skałce spotkało się z krytyką ND przez JE J.Życińskiego, który uchodzi za bardzo "poprawnego politycznie" biskupa.

Łukasz napisał/a:
Jeśli chodzi o biurokrację to przecież występuje ona dlatego, że każde z państw UE che mieć własne regulacje w różnych kwestiach. Jeśli powoli zastąpimy nasze prawo, prawem UE biurokracja powoli zniknie.

To nie jest prawda. Polska proponowała UE, że dla realizacji jednego z zadań użyje 25% liczby biurokratów proponowanych przez UE, na co UE ZARZĄDAŁA takiej liczby, jaką ona
ustaliła.
Trudno mi w tej chwili ustalić, czego to tyczyło, ale jeśli będzie to dla Ciebie ważne mogę spróbować.

Łukasz napisał/a:
Nierozerwalnie z działaniem UE związana jest kwestia przejrzystości działania instytucji. Przecież już dzisiaj wchodząc na strony Naszego Parlamentu Europejskiego http://www.europarl.eu.in.../default_pl.htm
mamy możliwość zapoznania się z jego pracą. Istnieją instytucje udzielające informacji i zbliżające obywateli do Parlamentu. http://europa.eu.int/index_pl.htm http://www.euroinfo.org.pl/.

Czy naprawdę nie słyszałeś o korupcji w UE, o wymianie całej KE, o przekrętach w bankach nadzorowanych przez UE?

Łukasz napisał/a:
Korzystajmy z doświadczeń zachodnioeuropejskich krajów gdzie od wielu lat trwa rozwój społeczeństw obywatelskich. Tamtejsze rządy i organizacje pozarządowe dbają o to aby obywatel miał jak najwięcej informacji o działaniu administracji, urzędów.

Nie ma przejrzystości tam, gdzie ilość przepisów wzrasta nieomal w postępie geometrycznym. Gdzie decyzję o tym, kto ma rację podejmuje sąd w oparciu o argumentację najlepiej opłacanych adwokatów.
Zapytaj w Polsce radcy prawnego, jak jest, jakie postępowanie jest zgodne z obowiązującym prawem? Uzyskasz odpowiedź, a jak Pan chce, żeby było?
I taka, a nie inna jest rola prawników, w świecie, gdzie podstawą prawa, jest prawo stanowione przez większość obywateli, a nie prawo naturalne.
A większość obywateli jest doskonale urabiana przez ośrodki trudniące się socjotechniką i psychologią społeczną. Na czele tej drabinki stoją bardzo duże pieniądze i kółko się zamyka.

Łukasz napisał/a:

Za jakiś czas będziemy komunikowali się z urzędami za pośrednictwem Internetu a nie chodzili po polskich urzędach odsyłani od okienka do okienka – od Annasza do Kajfasza.

Więcej! Informatyka wkracza we wszytkie obszary życia. W jakim stopniu będzie tego życia ułatwieniem, a w jakim stopniu zniewalającym koszmarem?
Czy apokaliptyczne "Bez znaku Bestii nie będzie można sprzedać, ani kupić", to nie jest perspektywa chipa, wielkości ziarnka ryżu w organiźmie, zastępującego DO,PESEL,Legitymację ubezpieczeniową, kartę płatniczą, GPS itd, itp.

Łukasz napisał/a:

Wreszcie mam nadzieję, że UE pomoże naszemu społeczeństwu rozprawić się z ekstremistami, nacjonalistami i neofaszystami szukającymi wśród obywateli polskich wrogów publicznych. Mam nadzieję, że instytucje europejskie broniące praw człowieka nie pozwolą władzom polskim (obojętnie kto i kiedy doszedłby do władzy) na łamanie tychże praw.


I tu jest zawarta dla mnie NAJPOWAŻNIEJSZA GROŹBA!!!
Kto ma decydować o tym, czy jestem ekstremistą? Czy jeżeli będę przeciwny wszczepianiu chipa mojemu dziecku, w ramach programu prewencji przeciw terroryzmowi, to czy już będę ekstremistą, czy jeszcze nie? Czy Stefan Kardynał Wyszyński, który jest dla mnie najwyższym autorytetem, był nacjonalistą, czy nie? Czy bezpodstawne oskarżanie Młodzieży Wszechpolskiej o neofaszyzm jest możliwe do zweryfikowania, czy nie?

Kilka lat temu, kiedy w internecie można było więcej znaleźć, w internetowym piśmie "Wolnomularz Polski" znalazłem definicję współczesnego patriotyzmu, jako podporządkowania się organizacjom międzynarodowym i ich umacniania.
Dlatego nie z ND, czy RM, ale bezpośrednio od ŹRÓDŁA znam plany MASONÓW!!! , którym Ty uległeś. Dlaczego? Zastanów się!
PS.
Ferbik, Twojej wypowiedzi nie rozumiem, jest pisana jakimś dziwnym slangiem, którego nie kumam. Poza tym, że jest obraźliwa względem O.Rydzyka, narusza regulamin tego forum, prawo i dobry obyczaj. Piszę również w innym interesującym mnie temacie Sport.
Nie muszę pisać w innych działach, które mnie nie interesują.
Owszem jestem "nasłany" przez O.Rydzyka, który jak wiemy posiada helikopter, maybacha, imperium, moherowe wojsko i stanowi najpoważniejsze zagrożenie dla Kościoła Katolickiego, Unii Europejskiej, Polski, Moniki Olejnik, Platformy Obywatelskiej, Wojska Polskiego itd, itd... oraz wszystkich idiotów piszących takie bzdury.

Blink - 2005-09-24, 07:43

Cytat:
Jeżeli będę czytał ND i słuchał RM TO CO???
Nie jestem godny miana Polaka, Człowieka, czy może jednego i drugiego, można mnie dowolnie obrażać. Tak jak to zrobił BLINK, przytaczając, takie, a nie inne cytaty.
Czy większość NIGDY się nie myli? Czy większość ZAWSZE ma rację?


To sam sobie szkodzisz, chociaz moze juz nawet nie, bo zostales do szpiku kosci przezarty przez jad i nienawisc saczona przez te media.
Bardzo Cie prosze, nie klam. W calej mojej wypowiedzi nie padly slowa, ktore mial by Ciebie obrazic. Niestety, problem jest taki ze Ty sam za bardzo sie utozsamiasz z ND i RM ale to juz nie moja wina. Roznica pomiedzy nami jest jeszcze taka, ze w mojej wzji Polski istnieje wolnosc, prasy, mediow wypowiedzi, dlatego Ty nadal bedziesz mogl czytac i ogladac to co chcesz. A w Twojej wizji, kiedy rzadzy absolutne objeło by LPR i jemu podobni ja czyta tego co bede chcial juz nie bede mogl, bo bedziemy mieli CENZURE, oczywiscie dla dobra Polski, Rodziny, Ligi i Kościoła.
Wiec, prosze, nie unos sie tak, bo obrazic Cie nie chcialem. Gdybym chcial to uwierz, potrafie bo jak chce to wredne i zlosliwe bydle jestem.

Coraz czesciej zastanawiam sie czy wymiana z Toba jakichkolwiek uwag i dyskutowanie ma wogole sens. Zyjesz w swoim malym swiecie gdzie wszystko jest doskonale juz uksztaltowane. Wszystkiemu w nim sa winni, Zydzi, Masoni, UE i wszystkie partie inne niz skrajna prawica. Caly czas porownujesz UE, do ktorej przystapilismy bo wiekszosc obywateli tego chciala, do Zwiazku Republik Radzieckich, czego nawet juz nie chce mi sie komentowac bo czlowiek na poziomie powinien widziec roznice. W Twoim świecie, prawde mowi tylko RM i ND, reszta klamie, mija sie z prawda i oczywiscie jest idiotami mowiacymi i piszacymi bzdury (przy okazji i kto kogo tutaj obraza). Teraz czepiasz sie nawet Czz. Milosza i internetu, co dla mnie jest juz ostatecznym potwierdzeniem tego ze osiagnales poziom w ktorym sam juz nie potrafisz myslec, tylko myslisz to co uslyszales i przeczytales w RM i ND, smutne.

Zygmunt Stary - 2005-09-24, 18:27

Drogi Blink:
Zadaję sobie pytanie, czemu miał służyć Twój post? I odpowiadam sobie:
1.Potwierdzeniu Twoich założeń, że ktoś kto słucha RM i czyta ND nie może nie być przesączony jadem sączonym przez te media w następujących kwestiach:
a)porównywanie UE ze Związkiem Radzieckim
A niby dlaczego nie można porównywać? Czy UE jest jakąś świętością, czy co?
A metody rządzenia wcale się niezmieniły, tyle że pięść, but i pałkę zastąpił czek, opłaceni prawnicy(falandyzujący), socjotechnika, psychologia społeczna itp.
Trzeba być oszołomem, żeby nie widzieć tych zjawisk i naiwnie wierzyć w bajeczki o solidarności międzynarodowej i wyrównywaniu szans. Chyba, że ktoś zamierza na tym upiec swój dobrobyt kosztem najbiednieszych, kosztem innych narodów.
b)podkreślanie znaczenia masonerii w kształtowaniu świata
Masoneria jest nazywana również, a może przede wszystkim przez samych masonów "sztuką królewską". Jest to sztuka rządzenia w taki sposób, aby samemu pozostawać "w cieniu". Nie można nie doceniać znaczenia masonerii w kształtowaniu politycznej rzeczywistości i oszołomem dla mnie jest ten, kto wpływy jej minimalizuje, lub całkowicie odrzuca. Przez sam fakt tajności, masoneria nie wpisuje się w demokrację, ale "nadpisuje" się nad nią.
c)podkreślanie znaczenia kultury chrześcijańskjej i polskiej tradycji narodowej
Duma z własnej historii jest tym, czego Polakom najbardziej brakuje. Czasami dopiero, kiedy widzimy Amerykanina(który ukształtowany został w opinii, że jest najlepszy), Brytyjczyka(Davis), czy Hindusa(Raina) zachwycającego się polską historią potrafimy dostrzec prawdziwe PERŁY w naszej tysiącletniej historii.
- zwycięstwo pod Grunwaldem, gdzie wojska polskie stanęły naprzeciw EUROPEJSKIEJ armii ZAKONNEJ śpiewając przed walką BOGURODZICĘ.
- głęboką tolerancję dla wszystkich narodów, w szczególności wobec Żydów. Takiej tolerancji nigdzie na Zachodzie nie było. Często było to przez Żydów wykorzystywane i co najmniej nie doceniane.
- obronę Jasnej Góry przed Szwedami. Ta walka nigdy nie była i będzie tak jak Powstanie Warszawskie zrozumiała dla tych, co Polakami nie są.
- zwycięstwo Jana III Sobieskiego pod Wiedniem, wówczas ratujące Europę przed islamem. Nie byłoby rozwoju cywilizacyjnego Europy, bez tego zwycięstwa,
- zwycięstwo w Bitwie Warszawskiej 1920r. Bylibyśmy republiką sowiecką.
- protesty robotnicze 1956, 1970, 1980 zmieniały kształt komunistycznej tyranii
Wszystkie te zwycięstwa nie dokonałyby się bez głębokiego umocowania chrześcijaństwa w duszy większości Polaków.
d) podkreślanie znaczenia wolności dla chrześcijaństwa i człowieczeństwa
WOLNOŚĆ to WYBÓR DOBRA. Nikt nie może mnie zmuszać w imię czegokolwiek do wyboru zła. Oczywiście pojęcie DOBRA jest różne u różnych ludzi. Możliwe jest przez uczciwą dyskusję zweryfikowanie tego pojęcia w oparciu o PRAWDĘ.
Natomiast zrelatywizowanie pojęcia DOBRA i PRAWDY prowadzi do TOTALNEGO zagubienia się człowieka w rzeczywistości.Wprowadzenie zaś CENZURY
niczego nie załatwia i nie wyobrażam sobie, aby ktokolwiek zdrowomyślący mógł o tym myśleć i mówić. Skąd masz tę wiedzę Blink?
Nie można jednak za WSPÓLNE pieniądze dokonywać planowanej demoralizacji lub przez zaniechanie do niej dopuszczać. I przed takimi zjawiskami społeczeństwa na całym świecie się bronią.
To co miało miejsce w Polsce po 1989r. w propagowaniu pornografii, nierządu, stręczycielstwa, było nie do pomyślenia w innych cywilizowanych społeczeństwach.
d) pisanie, czy mówienie o Żydach
Monopol do pisania o Żydach ma w Polsce tylko Gazeta Wyborcza. Pisanie gdziekolwiek indziej o Żydach jest ANTYSEMITYZMEM. O Żydach należy w Polsce pisać "na kolanach", lub nie pisać wcale. Podawanie nawet autentycznych faktów, jak ten o dominacji żydowskiego kapitału na rynku USA już jest Antysemityzmem. Podkreślam! Polska była najbardziej tolerancyjnym krajem wśród krajów Zachodu. Przypisywanie Polakom nienawiści i nietolerancji przez samych Żydów doprowadziło do wzrostu nastrojów antyżydowskich w Polsce. Ja sam jestem tego dowodem. Dość dawno temu, kiedy jeszcze nie czytałem ND w TVP usłyszałem zdanie oficjalnego przedstawiciela Izraela, że "Polacy antysemityzm wyssali z mlekiem matki". Od TEGO zdarzenia, wobec TAKIEJ diagnozy, przestałem wypierać się że jestem antysemitą.
Nie dostrzegam tego jadu w ND i RM, natomiast dostrzegam go i to sporo w TVP, obecnie po zmianie prezesa również. Twierdzisz, że nie dostrzegam jadu, bo jestem nim przeżarty. Nie mój drogi. Mam w domu również książki bpa Życińskiego i w kwestiach, w których jest on uczciwy, chętnie się nimi posiłkuję.
Niestety Blink, człowieka można również obrazić obrażając jego przyjaciól. A takim moim przyjacielem jest ND. Przyjaciel nie jest wyrocznią i od czasu do czasu trzeba mu coś wybaczyć, lub niekiedy zmilczeć, gdy głupio gada. Ale ND znacznie poszerza horyzonty. I nie przypadkiem prof.Wolniewicz, bądź co bądź ateista i wybitny myśliciel wypowiada się na temat RM i ND generalnie pozytywnie.
2.Zanegowanie innej niż Twoja wizja rzeczywistości.
Rozwój społeczny marksizm tłumaczył przez walkę klas, współczesny liberalizm próbuje tłumaczyć za pomocą konsekwencji ekonomicznych popytem i podażą, konsumpcjonizmem. Klient nawet wkroczył do edukacji.
Dlaczego więc inne koncepcje są tak zajadle zwalczane. Dlaczego neguje się wpływ ludzi dysponujących zdecydowaną większością kapitału światowego na kształt świata?
Przecież Georg Soros stwierdził, że dopóki nie poznał procesu stwarzania, nie doceniał jaka to przyjemność być bogiem.
Jest jeszcze inna koncepcja opisana w książce Ervina Laszlo "Systemowy obraz świata",
jednak i ona nie wnosi nadziei, bo o węzłach systemu społecznego decydują tylko wielcy tego świata, dla samych siebie stwarzając świat uporządkowany, natomiast wszystkich innych pogrążając w chaosie. W myśl zasady "W tym ogólnym bałaganie, niechaj dla nas coś zostanie".
3. W swojej pysze dowartościowujesz się kosztem innych.
Blink napisał/a:
...osiagnales poziom w ktorym sam juz nie potrafisz myslec...

Blink napisał/a:
Coraz czesciej zastanawiam sie czy wymiana z Toba jakichkolwiek uwag i dyskutowanie ma wogole sens

Kimże Ty jesteś, żeby w ten sposób zwracać się do innych ludzi?
Imputujesz mi myślenie partyjne i podobne bzdury!
Tym się różnimy!
Ale okazuję Ci wielkoduszność i zwalniam od odpowiedzi na mój post.

Blink - 2005-09-24, 18:56

Zygmunt Stary napisał/a:
Ale okazuję Ci wielkoduszność i zwalniam od odpowiedzi na mój post.

Stary, nawet nie zamierzalem. Szkoda moich palcow. Nie mam w zwyczaju kopac sie z koniem.

Zygmunt Stary - 2005-09-24, 22:44

Jaro napisał/a:
Do "Gazety Wyborczej" dobiegają głosy oburzenia na Giertycha z różnych zakątków kraju.

Jestem przekonany, że głosy oburzenia na Giertycha ze strony działaczy LPR nie są kierowane do Gazety Wyborczej.
Gdyby jednak tak było, to tych "działaczy" należałoby się czym prędzej pozbyć.

Jaro - 2005-09-24, 23:25

Zygmunt Stary napisał/a:
Gdyby jednak tak było, to tych "działaczy" należałoby się czym prędzej pozbyć.



Mówisz już, niczym sam Giertych, który pozbywa się ze swoich szeregów swoich działaczy partyjnych...
N/C

ywis - 2005-09-25, 11:17

Nie bądź durny - idź do urny! :twisted: :twisted: :twisted:
Jaro - 2005-10-05, 08:05
Temat postu: I znowu będzie o ROMANIE
Topnieją szeregi Ligi Polskich Rodzin

"Rzeczpospolita": W kilku dużych powiatach działacze Ligi Polskich Rodzin rozwiązali struktury partii.
Tak stało się w Elblągu, Kętrzynie i Ostródzie. Wcześniej do dymisji podał się zarząd wojewódzki, a jego szefowie z eurodeputowanym Mirosławem Rogalskim na czele wystąpili z Ligi. Swoją byłą partię nazwali "sektą Romana Giertycha" i "imperium strachu, w którym ludzi zmusza się do podpisywania lojalek".

Wszyscy byli działacze odeszli w proteście przeciwko narzucaniu przez szefa LPR Romana Giertycha list wyborczych, ze "spadochroniarzami" z odległych miast.

W efekcie cała LPR zdobyła w regionie jeden mandat. W Olsztynie do Sejmu wszedł Edward Ośko, miejscowy adwokat i radny. To on został pełnomocnikiem LPR w regionie. Ma stworzyć nowe struktury w miejsce rozwiązanych. Nie wiadomo jednak, czy znajdzie chętnych. Secesjoniści już ogłosili, że niedługo zarejestrują nową, prawicową partię.



Jak widać Roman nie poprzestaje na swoim...

Jaro - 2005-10-09, 09:10
Temat postu: LPR - ciąg dalszy
Giertychowi wyrosła opozycja.

W atmosferze krytyki lidera LPR Romana Giertycha i żądania "głębokich zmian kadrowych, organizacyjnych i zmian w statucie partii" przebiegło spotkanie prawie 200 członków Ligi w warszawskim Ursusie. W przeciwnym razie grożą odejściem z Ligi.


Organizatorami zjazdu byli m.in. Zygmunt Wrzodak oraz eurodeputowani Bogdan Pęk i Bogusław Rogalski, który odszedł z LPR w sierpniu. Według jednego z liderów Ligi, Wojciecha Wierzejskiego, pierwsi dwaj zostaną usunięci z partii w najbliższych dniach.

Podczas spotkania przyjęto stanowisko skierowane do zarządu partii, w którym działacze terenowi Ligi żądają spełnienia ponad 20 postulatów i odpowiedzi na pytania dotyczące sytuacji w ugrupowaniu. Domagają się wskazania osoby odpowiedzialnej za słaby wynik wyborczy LPR. Chcą też zmian w statucie, osłabiających kompetencje przewodniczącego kongresu (którym jest Giertych). W przeciwnym razie - jak piszą - rozważą "dalszą swą obecność w Lidze" i złożenie wniosku do sądu o wykreślenie Ligi z rejestru partii politycznych.

Wrzodak ma zamiar czekać na odpowiedź od władz krajowych dwa tygodnie. Jeśli w tym czasie nie będzie żadnej decyzji, powołamy grupę inicjatywną, która zorganizuje następne spotkanie - ostrzegł.

Podczas ponad trzygodzinnego spotkania w Ursusie skupiono się na krytyce sytuacji wewnątrz partii, na niskim wyniku w ostatnich wyborach - niecałe 8%. Narzekano na deficyt demokracji w LPR. Gdzie jest taka druga partia w Polsce, gdzie kongres zwołuje się tak: "Wojtek w sobotę kongres? - pytał Pęk.

Temperatura spotkania podniosła się, kiedy jeden z uczestników, Filip Sakowicz, zarzucił zebranym, że "pucz był z góry zaplanowany, żeby stworzyć nową partię". Sakowicz startował do Sejmu z list LPR w okręgu podwarszawskim.

Uczestnicy zjazdu zareagowali na słowa Sakowicza z oburzeniem. W akompaniamencie gwizdów krzyczeli: "skończ mowę, idź do Romana". "To tak wygląda wasza demokracja i postępowanie chrześcijańskie" - przekrzykiwał ich Sakowicz.

Bogdan Pęk zaapelował w czasie spotkania w Ursusie działaczy Ligi Polskich Rodzin, by spróbować naprawić sytuację wewnątrz partii. Jeśli to się nie uda, trzeba będzie jak najszybciej stworzyć nowe ugrupowanie polityczne - powiedział.

Pęk odpowiedzialnością za sytuację w Lidze obarczył lidera ugrupowania Romana Giertycha. To, co się stało w LPR to choroba, która ma na imię Roman Giertych - oświadczył.

Według Pęka, Ligą rządzi właśnie Giertych, jego żona oraz jeden z liderów LPR Wojciech Wierzejski - dotychczasowy eurodeputowany, który we wrześniowych wyborach parlamentarnych został wybrany do Sejmu.

Pęk powiedział też, że obecne zapisy w statucie praktycznie uniemożliwiają odwołanie Giertycha, który formalnie jest przewodniczącym Kongresu LPR.

Jeśli stałby się cud - taki, że Giertych ustąpi - to jestem za tym, by pracować wewnątrz Ligi. Jeśli to się nie uda, trzeba szybko i sprawnie zebrać patriotyczne środowiska, które chciałyby stworzyć silną jednostkę polityczną. Pośredniej drogi nie ma - powiedział Pęk.

PAP nie udało się skontaktować ani z Giertychem, ani z Kotlinowskim. Komentując spotkanie nowo wybrany poseł LPR Wojciech Wierzejski zapowiedział, że Wrzodak i Pęk prawdopodobnie zostaną usunięci z partii. Zostaną usunięci w tym tygodniu, według mnie decyzja zapadła i tyle - powiedział Wierzejski.

Ocenił też, że spotkanie to nie żadna wewnętrzna opozycja. Rogalski kilka tygodni temu wystąpił z Ligi, Pęk założył komitet wyborczy "Dom Ojczysty", Wrzodak też się w to angażował. To nie była opozycja, tylko zlot różnych środowisk, które opuściły Ligę pod nazwą "Dom Ojczysty", więc dziękujemy tym panom, niech zakładają inne ugrupowanie - powiedział.

Źródło: wp.pl

Jaro - 2005-10-20, 07:30
Temat postu: "GP": Ile kosztuje zmiana ekipy rządzącej
Z szacunkowych wyliczeń "Gazety Prawnej" wynika, że zmiana rządzących pochłonie minimum 14 mln zł. Podatnicy zapłacą za odejście premierowi, ministrom, wojewodom, członkom gabinetów politycznych, a także posłom i senatorom.

Parlamentarzyści, którzy nie zostali wybrani na kolejną kadencję, otrzymają na pożegnanie zastrzyk finansowy w wysokości trzymiesięcznego uposażenia. Każdy z 280 posłów i 83 senatorów wzbogaci się o 28 580,70 zł.

Profesor Witold Kieżun z Wyższej Szkoły Zarządzania i Przedsiębiorczości im. Leona Koźmińskiego uważa, że posłowie powinni zrezygnować z odpraw, ponieważ przez cztery lata zarabiali wystarczająco dobrze - pisze gazeta.

Z 36 posłów IV kadencji niepobierających uposażenia, w nowym Sejmie nie zasiądzie 20, w tym dwóch ministrów - Lech Nikolski i Józef Pilarczyk. Oni dostaną pieniądze za zakończenie pracy i w Sejmie, i w rządzie. Odprawę otrzyma też były senator Henryk Stokłosa.

Marek Belka na pytanie, co będzie robił, jak przestanie być premierem, odpowiada, że przez najbliższe trzy miesiące nic, bo nie musi. Osoby zajmujące kierownicze stanowiska państwowe, w tym premier, zachowują bowiem wynagrodzenie przez 3 miesiące po odwołaniu, ale pod warunkiem, że urząd sprawowały dłużej niż 12 miesięcy. Obecnie prawo takie przysługuje 105 ministrom, wiceministrom i wojewodom - wylicza "Gazeta Prawna".

Źródło: onet.pl


I jak tu mamy załatać dziurę w budżecie, skoro takie odprawy przysługują naszym posłom... :?: :!:
Moim zdaniem przy obecnej sytuacji, powinni zrezygnować z odpraw 8)

Jaro - 2005-11-29, 11:18
Temat postu: Poselskie zabawy
Polscy parlamentarzyści nie życzą sobie dziennikarzy w domu poselskim. Ciekawe, co mają do ukrycia?

Roman Giertych twierdzi, że nie chce, by posłowi nagrywani byli w sytuacji, gdy noszą ciężkie walizki bądź spożywają posiłek w restauracji poselskiej. Czy jednak tylko o to mu chodzi?

Kamery telewizyjne, aparaty fotograficzne spędzają politykom sen z oczu. To właśnie dzięki dziennikarzom ujawniono wiele afer, które miały miejsce na terenie Parlamentu.

- Ten gmach to jest połączenie akademika z koszarami – mówi Piotr Gadzinowski. - Zawsze tak jest, że najbardziej biesiadują posłowie pierwszego rocznika, tzw. koty. Ponieważ dla niech ten gmach jest czymś nowym, egzotycznym , ponieważ wyrwali się z domu, spod opieki małżonek, matek, kochanek, i tu mogą nie tylko nie debatować ale i biesiadować.

W życiu posłów alkohol spełnia bardzo ważną rolę. W domu poselskim trunki wysokoprocentowe można nabyć w kilku miejscach – w sklepiku, restauracji oraz w słynnym barze za kratą.

- W pierwszej kadencji sejmu były takie sytuacje, gdzie posłów znajdywano 50 metrów od hotelu leżących w śniegu – mówi Jerzy Dziewulski. - To znane historie były.

Alkohol miał wpływ jednak nie tylko na nocne życie posłów, lecz również na ich wystąpienia w Sejmie. Tak było w przypadku Jana Marii Jackowskiego, szefa Komisji Kultury. Swoje ekscesy poseł tłumaczył potem zmęczeniem, a jego koledzy pytani przez dziennikarzy, jak zwykle nic nie zauważyli.

Czyżby parlamentarzyści bali się tylko przyłapania tylko na piciu alkoholu? Co jeszcze mają do ukrycia, że chcą zabronić dziennikarzom wejścia do domu poselskiego? Tak chętnie prezentują się przed kamerą, gdy chcą wygłosić np. oświadczenie. Jak w takim razie zachowują się w kuluarach, że tak bardzo zależy im na dyskrecji?

- Wstydzą się słabości, naturalnych słabości ludzkich, a to jest np. kieliszeczek, jakaś tam panienka, jakieś tam nerwowe zachowanie mówi Jerzy Dziewulski. - Także w pewnym sensie i ubiór, bo widać ich np. w sandałach i w skarpetkach wchodzących do sejmu, co jest wyjątkowo ciekawe i wyjątkowo fajnie wygląda – śmieje się były poseł.

LPR tłumaczy, że chodzi tylko o to, by nie pokazywać posłów jak dźwigają walizki oraz co i w jaki sposób jedzą. Wielu parlamentarzystów twierdzi, że zachowanie dziennikarzy przekracza pewne normy.

- Były takie przypadki, które mnie spotkały, że próbowano zrobić ze mną wywiad w toalecie - wspomina Przemysław Gosiewicz z PIS-u. - Ekipa telewizyjna chcąc uzyskać ze mną wypowiedź wbiegła za mną do toalety.

Co w tej sprawie postanowi Marszałek Sejmu? Czy takie działanie jest zgodne z prawem? Zdaje się, że politycy zapomnieli o tym, co tak naprawdę oznacza pełnienie funkcji publicznej.

- Niestety, to jest pewien dyskomfort polityka, osoby publicznej, że każda informacja na jego temat może być ujawniona on nie bardzo ma prawo, rezygnuje z tego prawa w momencie, kiedy jest politykiem – tłumaczy Hanna Gronkiewicz – Waltz. - On ma prawo do intymności, ale nie do prywatności.

Źródło: onet.pl


Ostatnie zdanie jest całą prawdą w tym artykule...

Ferbik - 2005-11-29, 12:40

Widzialem wczoraj w telewizji jak Jackowski blablal na mownicy poselskiej :) Hehehe
Robo - 2005-12-01, 20:58

Ostatnimi czasy zawiodłem się bardzo na kończącym w najbliższym czasie swoje urzędowanie prezydencie Kwaśniewskim, który to podobno ma ułaskawić pospolitego przestępce jakim jest Sobotka ze słynnej afery starachowickiej. Tutaj nie ma żadnej dyskusji, że człowiek ten jest odpowiedzialny za poinformowanie (przestępców) w związku z podjęciem przez policje stosownych działań wobec osób dla których prawo nie jest żadnym wyznacznikiem. Mówiło się, że przed Kwaśniewskim wszystkie drzwi będą stały otworem ale po tym incydencie śmiem uważać, że tak sie nie stanie. Miller kiedyś powiedział, że mężczyzne poznaje się po tym jak kończy a nie jak zaczyna. Sami możecie sobie dopowiedzieć jak kończy nasz prezydent... :?

Pozdrawiam. :)

Archdevil - 2005-12-02, 13:03

Myślę, że ta sprawa nie tylko Ciebie zawiodła na punkcie Kwaśniewskiego...
Jaro - 2005-12-03, 11:52
Temat postu: Lepper zaczyna się niecierpliwić
"Gazeta Wyborcza": Albo do końca roku PiS zawrze z nami koalicję, albo przechodzimy do opozycji - zagroził Lepper. Lider Samoobrony wyraźnie podkreślił też, że nie wystarczą mu posady wojewodów lub rządowe agencje - chce współrządzić.

"Przy tworzeniu koalicji pewne przeliczniki się stosuje - ile resortów jakiemu ugrupowaniu przypada" - zaznaczył Lepper.

Według gazety lider Samoobrony przestrzegał, że jeśli jego ugrupowanie nie wejdzie do rządu, to nie będzie brać odpowiedzialności za premiera i jego ministrów. "Natomiast jeśli będziemy współrządzić, to pewne ryzyko będziemy ponosić" - zadeklarował.

Według PiS nie ma żadnej koalicji z Samoobroną. "Jeśli wszystkie partie będą głosowały przeciw rządowi, jednym z rozwiązań są szybsze wybory" - mówił rzecznik partii Adam Bielan.

Do walki z PiS szykuje się także LPR. Według Wojciecha Wierzejskiego Liga od początku była w opozycji. Sekretarz klubu skrytykował też okrojone przez rząd "becikowe".

Źródło: onet.pl

Źle zaczyna się dziać w naszym kraju, Lepper chce rządzić - wywiera to juz presją, jeszcze trochę poczekamy a obrady rządu będą nadawane prosto z rozgłośni Radia Maryja... 8)

Robo - 2005-12-12, 20:52

To co w weekend obiegło całą Polske i Parlament Europejski jest kolejną kompromitacją oraz dowodzi na to, że daleko nam jeszcze do odpowiedniego poziomu. Chodzi mianowicie o wywodzącego się z ramienia Samoobrony eurodeputowanego pana Golika, który to został posądzony o gwałt na francuskiej prostytutce. Samoobronna ma w swoim programie sporo do powiedzenia na temat rodziny i jej roli. Poseł jest ojcem trójki dzieci. Nie wiem skąd oni dobierają sobie ludzi ale coraz pewniejsze jest, że są to ludzie z łapanki nieudacznicy, ciamajdy i chodzące życiowe porażki. Dlaczego oni mają takie poparcie wśród naszego narodu.

Najlepszy był najbardziej znany polski mulat (Lepper) który jak dowiedział się o całej sprawie parsknął śmiechem i powiedział no jak to można zgwałcić prostytutkę przecież to niemożliwe jest.

Pozdrawiam. :)

Ferbik - 2005-12-12, 21:07

Ale jak mozna zgwalcic prostytutke, ktora nawet paragonu nie wystawia ??
Zostal posadzony o gwalt bo nie zaplacil :D hehehe
Nie przejmuj sie Robo polityka... tankuj fure i spadamy z tego grajdolu

Robo - 2005-12-12, 21:23

Ciekawe jak ludzie podsumują Samoobronę przy najbliższych wyborach a może być to szybciej niż się spodziewamy. Ta koalicja wisi na włosku. Wiadomo że PiS nie odda stołków ministerialnych łatwą ręką o co od niedawna Lepper zabiega ponieważ potrzebuje on wyraźnej i namacalnej zapłatwy w zamian za poparcie tego rządu chociaż z drugiej strony sondaże mówią o spadającym poparciu Samoobrony (granica progu wyborczego) co z kolei może mówić o tym, że ta partia będzie robić wszystko aby nie dopuścić do przyspieszonych wyborów. I bądź tu teraz człowieku mądry. :roll:

Ferbik napisał/a:
tankuj fure i spadamy z tego grajdolu

Często się spotykam z określeniem, że ucieczka to najgorsze z możliwych rozwiązań. :wink:


Pozdrawiam. :)

[ Dodano: 2005-12-16, 17:49 ]
No i Kwaśniewski ułaskawił tego bandyte Sobotkę. Łudziłem się jeszcze ale widać niepotrzebnie. To jest jest grupa wsparcia, kolesiostwo pełną gębą. Dla mnie Olek jest już skończony. Mam nadzieje, że z tego powodu poniesie jeszcze w życiu odpowiednie konsekwencje takiego zachowania. :evil:

Pozdrawiam. :)

Jaro - 2006-01-14, 12:32

I znowu będzie o Andzieju i jego świcie, której wydaje się, że są ponad prawem - przeczytajcie :wink:


Wybryki i wyroki Andrzeja Leppera.

"Gazeta Wyborcza": Z Prawem i Sprawiedliwością Andrzej Lepper na pewno się Polakom nie kojarzy. W czasie ostatnich wyborów jego hasło: "Człowiek z charakterem" złośliwie przekręcano na: "Człowiek z wyrokami".


A Polacy w sylwestra ślą sobie SMS-ami życzenia: "Ile Lepper ma wyroków, tyle szczęścia w Nowym Roku".

- Jeśli koalicja z Samoobroną jest jedynym sposobem ustabilizowania sytuacji, to nie ma innego wyjścia. Nie jestem w stanie zmienić praw arytmetyki - mówi "Gazecie Wyborczej" prezes Jarosław Kaczyński. - Samoobrona zachowała się znacznie bardziej odpowiedzialnie niż PO. Okazało się, że politycy Platformy są zdolni popierać bezprawne działania kompletnie anarchizujące Sejm - wtóruje mu marszałek Sejmu Marek Jurek.

We władzach Samoobrony trudno znaleźć osoby, które nie są skompromitowane - podkreśla "GW".

Przyjrzyjmy się prezydium partii, to Lepper i dziewięciu jego najbliższych współpracowników. Sam założyciel i przywódca partii sam już chyba nie wie, ile ma wyroków i procesów. W połowie lat 90. szczycił się, że ma na koncie ponad 70 procesów.

Po opisaniu jego wielu konfliktów z prawem "GW" wylicza dalej: W prezydium partii jest Renata Beger. Od kilku lat dziesiątki świadków zeznają na jej procesie o udział w fałszowaniu podpisów, że nigdy nie podpisali się na listach poparcia dla jej kandydatury. Media do dziś pamiętają wyznanie dla "Super Expressu" o seksie, koniu, owsie i (słowo wymoderowano).

Jej koleżanka Danuta Hojarska ma wyroki za przywłaszczenie maszyn rolniczych wartych kilkaset tysięcy złotych oraz za sfałszowanie przepustki na widzenie z synem aresztowanym za wymuszenia rozbójnicze.

Alfred Budner ma sprawę za wysypywanie zboża na tory, podobnie jak inni prominentni politycy Samoobrony: Andrzej Lepper, Krzysztof Filipek i Maria Zbyrowska.

W prezydium jest też Tadeusz Dębicki. Jeszcze jako radny wielkopolskiego sejmiku mówił, że "dobry Żyd to martwy Żyd". Później tłumaczył, że media, które opisały sprawę, kłamią i są manipulowane przez Żydów.

Z kolei wiceszef partii Stanisław Łyżwiński przyznał się do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL (Łyżwiński utrzymuje, że podpisał zobowiązanie do współpracy, ale faktycznie nie współpracował).

Nie lepiej jest we władzach parlamentarnego klubu Samoobrony. Tam też jest dziewięć osób, w większości tych, co w prezydium partii.

A na dokładkę orędownik przyjaźni polsko-radzieckiej i zacieśnienia współpracy gospodarczej z Rosją i Białorusią Bolesław Borysiuk - doktor Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR, działacz Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Już po 1989 r. Borysiuk był wraz z powiązanymi z KGB Białorusinami w radzie nadzorczej firmy Halex Holding, której właściciel ma na karku trzy wyroki kryminalne i gospodarcze.

I wiceszef klubu, i prawa ręka Leppera Janusz Maksymiuk oskarżany o poświadczenie nieprawdy w protokołach z posiedzeń rady nadzorczej Rolniczego Towarzystwa Gospodarczego "Polkar".

Karzełek - 2006-01-14, 16:49

Mamo zobacz, murzyn ...
Jaro - 2006-01-15, 23:05
Temat postu: Lepper może zostać wicepremierem
Samoobrona chce teki wicepremiera dla Andrzeja Leppera. PiS nie wyklucza takiej możliwości. W Salonie Politycznym Trójki Ryszard Czarnecki z Samoobrony podkreślił, że koalicja z PiS jest alternatywą dla przyspieszonych wyborów.

Zaznaczył, że na początku rozmowy nie będą dotyczyły stanowisk, tylko programu. Według niego jest jednak rzeczą naturalną, że w przyszłości Samoobrona powinna otrzymać stanowisko wicepremiera. Ryszard Czarnecki podkreślił też, że jego partia nie jest szantażowana przez PiS wizją wcześniejszych wyborów i się ich nie boi.

Michał Kamiński z Prawa i Sprawiedliwości odpowiadając na pytanie, czy możliwe jest stanowisko wicepremiera dla Andrzeja Leppera odpowiedział, że "wszystko jest możliwe". Według niego jest jednak za wcześnie, aby o tym mówić. Zaznaczył, że przed rozmowami o stanowiskach musi dojść do rozmowy o programie.

Z kolei Bronisław Komorowski z Platformy Obywatelskiej twierdzi, że rząd tworzony przez PiS i Samoobronę jest z założenia zły. Według niego prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński uważa, że strasząc przyspieszonymi wyborami stworzy koalicję z Samoobroną i PSL na swoich warunkach. Zaznaczył, że ewentualny fotel wicepremiera dla Andrzeja Leppera będzie dużym problemem dla PiS-u.

Wojciech Wierzejski z Ligi Polskich Rodzin Rodzin twierdzi natomiast, że Prawo i Sprawiedliwość nie chce żadnej koalicji tylko dąży do wcześniejszych wyborów. Według niego jeżeli PiS zdobędzie w sondażach bezwzględną większość, to zrobi wszystko, aby skrócić kadencję sejmu. Zaznaczył jednocześnie, że Liga uznaje rząd Marcinkiewicza za bardzo dobry i popiera go.

Natomiast Jerzy Szmajdziński z SLD twierdzi, że Prawo i Sprawiedliwość nie posiada zdolności do budowania większości w Sejmie. Według niego, jeżeli PiS tego nie opanuje, to doprowadzi do wcześniejszych wyborów.

Źródło: onet.pl



I powstał chaos :571:

Jaro - 2006-01-18, 00:07
Temat postu: "Polskę czeka okres niepewności"
CHAOSU ciąg dalszy, bo to co się dzieje w polityce inaczej nazwać nie można...



Zdaniem szefowej Instytutu Spraw Publicznych prof. Leny Kolarskiej-Bobińskiej, spotkanie liderów PO z prezydentem Lechem Kaczyńskim wpisuje się w dalszy ciąg niejasnych spotkań, a Polskę czeka okres niepewności.


"To spotkanie nie przyniosło żadnego efektu. Za to wpisuje się w dalszy ciąg spotkań, które nie dają jasnych rozwiązań i potęgują dalszą niepewność. Wiadomo tylko, że terminy zostały skrócone, i że rozwiązanie kryzysu musi przyjść dużo szybciej" - powiedziała PAP we wtorek Kolarska Bobińska.

"Wiadomo też, że PiS skłania się do wcześniejszych wyborów. Licząc na wysokie notowania w sondażach, na to, że w czasie niecałych trzech miesięcy rządzenia udało mu się przeforsować parę rzeczy, które mogą podobać się niektórym grupom społecznym, i że w czasie kampanii wyborczej narzuci swoją wersję tego, dlaczego nie powstała koalicja PO-PiS" - powiedziała socjolog.

Jednak zaznaczyła, że wcześniejsze wybory nie są przesądzone, ponieważ w politykę wdał się "zupełny chaos". "Przekonanie, że ktoś to kontroluje, jest przekonaniem nieprawdziwym" - oceniła.

Zdaniem Kolarskiej-Bobińskiej, jeśli jednak miałoby do wcześniejszych wyborów dojść, frekwencja będzie niska. "Ludzie będą mieli poczucie, że zostali potraktowani instrumentalnie, że te wybory zafundowali im politycy tylko dlatego, że sami nie potrafią się dogadać"

Poza tym profesor uważa, że "wszystko co się działo, utwierdza negatywne przekonania o naszej polityce i politykach.

Zdaniem Kolarskie-Bobińskiej, dzieje się tak, gdyż społeczeństwo nie rozumie tego, co się dzieje na scenie politycznej. Sytuacja utwierdza ludzi w poczuciu braku wpływu na politykę. "Polacy myślą sobie, że te wybory nic nie zmienią. Może przechylą szalę na stronę jednych, a może na stronę drugich, ale i tak będą musieli zawiązać między sobą koalicję".

Szefowa Instytutu Spraw Publicznych uważa, że ta sytuacja kontrastuje z tą, którą zarysowano wyborcom przed wyborami. "Idąc do wyborów Polacy mieli jasność jaką koalicję wybierają i jaki program będzie realizowała, a to okazało się nieprawdą" - powiedziała.

Jej zdaniem, każda sytuacja jest niedobra, ale wcześniejsze wybory są najgorszą z możliwych. "Czeka nas okres niepokoju. Nie osiągniemy stabilności potrzebnej do spokojnego rozwiązywania problemów, które stoją przed Polską" - dodała.

Źródło: onet.pl


I co Wy uważacie, mi się po prostu nie chce wierzyć w to co się wyrabia na scenie politycznej :571:

daff - 2006-01-18, 00:16

generalnie w naszym kraju nie mamy moliwości dokonać wyboru, który byłby dla nas dobry. jesli będą wybory to jedyne, co nam pozostaje to wybrac mniejsze zlo...
:evil:

Ferbik - 2006-01-18, 12:24

[quote=daff] jesli będą wybory to jedyne, co nam pozostaje to wybrac mniejsze zlo... [/quote]
I nie isc glosowac
Ja osobiscie to Pi-R-dole :evil:

daff - 2006-01-18, 17:55

jak ty nie pojdziesz zaglosowac, to kto: chlopy i berety moherowe!!!!! :evil:
i tak w kolko...

Ferbik - 2006-01-18, 17:56

daff, myslisz ze chlopy takim entuzjazmem palaja, zeby znowu isc do wyborow ? Zapomnij...
daff - 2006-01-18, 18:02

daj im szansę... :lol:
kazdy juz i tak jest zmeczony tym wszystkim, jesli beda wybory to frekwencja bedzie tragicznie niska. wiec, po co to?

Ferbik - 2006-01-18, 18:04

Frekwencja bedzie nizsza, niz poziom IQ kury :D
daff - 2006-01-18, 23:58

kura nia ma IQ tylko JajQ :wink:
Jaro - 2006-01-26, 10:55
Temat postu: Trzeba skończyć z wypełnianiem PIT-ów
Trzeba skończyć z gehenną wypisywania PIT-ów - powiedział "Faktowi" minister spraw wewnętrznych i administracji Ludwik Dorn. Minister zapowiada zmianę w przepisach o rozliczeniu podatkowym. Od 2008 roku PIT-y mają za nas wypełniać urzędnicy.

- Do urzędów skarbowych i tak trafiają wszystkie dane o naszych zarobkach i informacje z ZUS-u - tłumaczy Dorn. - Nic nie staje na przeszkodzie, aby uporządkować system informatyczny i odciążyć Polaków - powiedział minister.

- Trwają prace nad szczegółowymi rozwiązaniami - powiedział "Faktowi" rzecznik MSWiA Tomasz Skłodowski. "Fakt" informuje, że urzędnicy fiskusa mieliby sami wyliczać nasze podatki na podstawie informacji o naszych zarobkach i składkach emerytalnych. Jeśli ktoś chciałby skorzystać z ulg i odliczeń, musiałby poinformować o tym urząd. Nie wiadomo jeszcze czy można będzie to zrobić pocztą czy za pomocą internetu.

Dodatkową zaletą tego systemu jest to, iż za ewentualne błędy w rozliczeniach odpowiadaliby urzędnicy.

Więcej szczegółów w "Fakcie".


Co myślicie o tym :?:
Ja uważam, że samo założenie jest trafne i napewno warte tego, aby dokonać tych zmian, choćby po to, abyśmy to my podatnicy nie mieli co roku kłopotów z wypełnianiem i dostarczniem do fiskusa tych niesczęsnych PIT-ów.

Jaro - 2006-02-11, 21:09

Ponieważ w powyższym temacie mało co kto z Was miał do powiedzenia, może zainteresuje Was taki temat polityczny.
Był może ktoś z Was na tym proteście :?: :tuba:

daff - 2006-02-12, 14:28

i to załatwiłoby sprawe zlego rzadu... :twisted:

chociaz malo kto chodzi na posiedzenia sejmu...

Karzełek - 2006-02-14, 10:53

No i co Wy na to moi mili Państwo. Rząd nierozwiązany, Kaczyński rzucił beznadziejnym przemówieniem, rządzić krajem będzie PiS, LPR i Samoobrona. Nie wiem czy już z kraju uciekać czy jeszcze zostać i troszke popłakać ... wstydu oszczędź.
Basia - 2006-02-14, 11:10

LARRY napisał/a:
No i co Wy na to moi mili Państwo. Rząd nie rozwiązany, Kaczyński rzucił beznadziejnym przemówieniem, rządzić krajem będzie PiS, LPR i Samoobrona. Nie wiem czy już z kraju uciekać czy jeszcze zostać i troszke popłakać ... wstydu oszczędź

chyba zostalo tylko usiąść i plakac, ewentualnie sie opić :twisted:

Jaro - 2006-02-14, 11:15

No właśnie, Kaczyński oświadczył w swym wystąpieniu, że nie rozwiąże parlamentu, więc nie będzie wcześniejszych wyborów.
Dla mnie Prezydent popełnił niewybaczalny błąd, oskarżając PO, że nie doszło do koalicji z nią :!:
Jednoznacznie pokazał, że niestety nie jest Prezydentem wszystkich Polaków, jest tylko marionetką w rękach swojego WIELKIEGO BRATA.
Ja niecierpię ludzi, którzy nie potrafią się przyznać do swoich porażek
Przecież to, że PIS wygrał wybory - to ich sukces.
Natomiast to, że niepotrafił dogadać się z Po-niestety duża PORAŻKA PIS-u.
Dlaczego więc cały czas oskarżają innych o coś, co niestety im się nie udaje... :roll:

Ferbik - 2006-02-14, 16:05

Ludzie ! Cieszmy się ! Mamy najnowszego, najnowocześniejszego premiera na świecie !!


Sterowanego radiem :DDDDD

saint - 2006-02-15, 00:26

J_a_r_o_ napisał/a:
Dla mnie Prezydent popełnił niewybaczalny błąd, oskarżając PO, że nie doszło do koalicji z nią
Jednoznacznie pokazał, że niestety nie jest Prezydentem wszystkich Polaków, jest tylko marionetką w rękach swojego WIELKIEGO BRATA.



Dokładnie tak samo uważam.

Karzełek - 2006-02-15, 11:10

No z tym PO to naprawdę dał popis. Prezydentowi nie przystoi wygadywać takie rzeczy, przecież to wstyd. Do łba dostali, zachłysnęli się władzą. Wyniki jednych i drugich wyborów zaskoczyły ich. Teraz nie wiedzą co mają robić, tyle obietnic i co?? Jak narazie przepchnęli zakalca jakim jest becikowe i myślą, że tym zmydlą komuś oczy. Pakt stabilizacyjny ... jestem ciekaw jak ta stabilizacja w kraju będzie wyglądała za 4 lata. Już widzę jak euro idzie w górę ...
Ferbik - 2006-02-22, 12:09

Pierwsza Dama IV RP wsiadając do samolotu odlatującego do Waszyngtonu niosła w ręku reklamówkę jednego z warszawskich domów handlowych. W Angorze czytamy tekst jakim pożegnała męża na pokładzie:
"Kanapki zjedz, nie nakrusz w samolocie, a torbę przywieź z powrotem!"
:rofl:

Karzełek - 2006-02-22, 19:16

Ot i taką mamy teraz pierwszą parę ... :D
Łukasz - 2006-03-02, 17:48

To nie dama tylko gospodyni domowa choć ja wcale nie twierdzę, iż gospodyni domowa nie moze być damą.
Malinka - 2006-03-02, 18:55

Chociaż troszczy sie o męża..moim zdaniem to miła osoba..i nie uważam że pierwsza dama RP musi być miss polonią.... :D
Karzełek - 2006-03-04, 19:43

Ja tam nie wiem czy ona jest miła, czy nie gdyż za wiele o niej nie wiem. Ale takie sytuacje jak ta powyżej nie powinny się zdarzać.
Marta - 2006-03-04, 21:40

Czytałam niedawno, że mają zatrudnić jakiś stylistów itp. dla pary prezydenckiej(poprostu - żeby nie robili wstydu :P ).
Jaro - 2006-03-12, 12:53
Temat postu: Polacy chcą wcześniejszych wyborów
Ponad połowa Polaków chce wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Tak wynika z sondażu przeprowadzonego na zlecenie Polskiego Radia przez Instytut Badawczy Pentor Research International.


27 procent ankietowanych uważa natomiast, że Sejm powinien przetrwać do końca kadencji, a żadnego zdania na ten temat nie ma aż 21 procent badanych.

Według Jerzego Głuszyńskiego z Pentora, Polacy uznali, że jeśli z rządzeniem są takie kłopoty, to może lepiej wybrać parlament jeszcze raz. Większość chce też odpocząć od kłótni politycznych i liczy na to, że wybory coś tu zmienią. Jerzy Głuszyński podkreślił jednak, że wyniki badania są dość zróżnicowane, bo mamy do czynienia z niejasną sytuacją polityczną. Zazwyczaj to opozycja chciała wcześniejszych wyborów.

Obecnie o możliwości ich przeprowadzenia mówi przede wszystkim partia rządząca, czyli PiS. Jasne stanowisko ma tylko SLD, które zapowiada, że wniosek o samorozwiązanie parlamentu poprze. Niejasne stanowisko prezentuje tu Platforma Obywatelska. Wyborów nie chcą za to mniejsze partie, które obawiają się, że nie wejdą do parlamentu.

Instytut PENTOR Research International przeprowadził sondaż telefonicznie 8 marca na reprezentatywnej próbie 800 dorosłych osób. Margines błędu wynosi 3 procent.

Źródło: onet.pl


Wcześniejsze wybory, dla mnie to żart, czy ludzie zdaja sobie sprawę z tego ile nas podatników będzie to kosztować - chyba nie...
Nie umieją się dogadać, świadczy to o tym jakich mamy ludzi w składzie ekipy rządzącej - Boże Chroń Polskę :!:

daff - 2006-03-12, 15:37

Jaro napisał/a:
Większość chce też odpocząć od kłótni politycznych i liczy na to, że wybory coś tu zmienią.




pytanie za 100 punktow: co zmienią?? :evil:
trzeba sie zwijac z tego kraju

Jaro - 2006-04-03, 11:06

daff napisał/a:
trzeba sie zwijac z tego kraju




No właśnie, a propos zwijania się z tego kraju...


Samoobrona w koalicji rządowej, Lepper wicepremierem.

"Gazeta Wyborcza": Jeśli powstanie koalicja PiS z Samoobroną, Andrzej Lepper będzie wicepremierem. W piątek władze PiS powiedziały "tak" dla koalicji i wejścia Leppera do wspólnego rządu.


Decyzja o tym, że jeśli w tym tygodniu Sejm nie przegłosuje wniosku PiS o samorozwiązanie Sejmu, trzeba będzie zawrzeć koalicję m.in. z Samoobroną, zapadła w piątek późnym wieczorem na posiedzeniu komitetu politycznego PiS (najwyższa władza partii) - pisze dzisiejsza gazeta.

Adam Lipiński, wiceprezes PiS powiedział "GW", że jeśli wniosek o samorozwiązanie Sejmu przepadnie w głosowaniu, a PO nadal nie będzie zainteresowana rozmowami, jedynym rozwiązaniem będzie budowanie bloku chadecko-ludowo konserwatywnego. Jego koniecznym elementem jest Samoobrona. Andrzej Lepper powiedział dziennikarzom "Gazety", że nic nie wie o tej decyzji PiS.
Zdaniem "Gazety" nie jest jasne, kto jeszcze zostanie do tej koalicji doproszony: czy PSL, czy LPR.

W PiS jest spora niechęć do koalicji z Lepperem. Nasiliły ją ostatnie medialne doniesienia, m.in. o podejrzeniach co do legalności finansowania kampanii Samoobrony.

Więcej w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej".


Jak dojdzie do koalicji PiS z Samoobroną to ja jade w ciemno za granicę w poszkiwaniu pracy i lepszego bytu...

Karzełek - 2006-04-03, 12:59

A ja mam nadzieję, że dojdzie do przedwczesnych wyborów i ludzie wyciągną wnioski z tego co się teraz w kraju dzieje i już nie bedą głosować na PiS, ani na ich "koalicjantów". (w ogóle)Wogóle co to za partia ten PiS, z nikim się nie potrafią dogadać, do wszystkich mają pretensje, ciągle szukają winnych, ciągle czegoś dociekają. Niech oni się lepiej wezmą za naprawę Polski. W przypadku ewentualnych wyborów jedyną chyba logiczną opcją będzie SLD.
Jaro - 2006-04-07, 15:55
Temat postu: Posłowie bez języków
Można pracować w parlamentarnej grupie polsko- brytyjskiej i nie mówić ani słowa po angielsku - wynika z testu przeprowadzonego przez "Rzeczpospolitą".


Znajomość języków obcych nie jest obowiązkiem posła ani senatora. I nasi politycy w większości nie są poliglotami, twierdzi gazeta.

Znajomość jednego bądź kilku języków obcych zadeklarowali w ankiecie na początku kadencji wszyscy senatorowie. Do władania angielskim przyznaje się 75 z nich. 83 twierdzi, że mówi po rosyjsku.

Sejm danych podać nie chciał. "Rzeczpospolita" przeprowadziła więc test. Lektor języka angielskiego, podający się za zagranicznego dziennikarza, dzwonił do posłów by dowiedzieć się jaka jest sytuacja polityczna w Polsce.

Dziennik urządził ten sprawdzian wyłącznie posłom, którzy pracują w grupach parlamentarnych (np. polsko - brytyjskiej), w których język angielski wydaje się co najmniej użyteczny, jeśli nie niezbędny przy pracy.

Co pokazał test? Zdarzają się posłowie, którzy słysząc obcy język od razu odkładają słuchawkę, albo po polsku przyznają rozbrajająco, że nie rozumieją co się do nich mówi. Inni od razu informują: "I don't speak English". Jeszcze inni nieskładnie, z błędami, próbują rozmawiać.

Źródło: PAP


Oj Boże, Posłowie i Senatorowie, pracujący w parlamentarnej grupie polsko- brytyjskiej i nie znający języka angielskiego - WSTYD :!:
Możliwe to tylko w Polskim składzie ekipy rządu...

daff - 2006-04-07, 16:17

jak pisala francuska gazeta o Polakach: po angielsku to mozna pogadac z kucharka ale z poslem zeby sie dogadac w obcym jezyku to potrzebny jest tlumacz :)

zenada...

Malinka - 2006-04-07, 18:56

daff napisał/a:
po angielsku to mozna pogadac z kucharka ale z poslem zeby sie dogadac w obcym jezyku to potrzebny jest tlumacz

I to cała rzeczywistość jaka jest Polsce... jeden wielki śmiech .. :roll:

Łukasz - 2006-04-08, 21:26

Nie ma się co dziwić. Przecież niektórzy z Samoobrony dopiero są na poziomie zdawania matury. W tym wieku ciężko się zaczynać uczyć. Chyba musi minąć co najmniej jedno pokolenie.
Karzełek - 2006-04-09, 01:39

Haha... :D Czytałem ten artykuł w "Rzeczpospolitej" na ćw. z techniki cieplnej, tak parskałem śmiechem, że myślałem, że mnie prowadząca z zajęć wyrzuci. Po zajęciach jeszcze przesłuchałem nagrania tych rozmów (są do pobrania na stronie "Rzeczpospolitej"). Ładnie panowie posłowie i pani posłanko, jeszcze wstyd narodowi i obywatelom przynoście. Jak się można wogóle zapisać do takiego klubu nie umiejąc ni w ząb angielskiego. Paranoja...
nsz - 2006-04-12, 19:16

Jaro napisał/a:
Napiszę bardzo krótko, minowicie Stany Zjednoczone zawsze w swych dziłaniach ciągnęły korzyści dla siebie, nic nie działo się bez przyczyny i nie dzieje.
Przykładem jest tu choćby wojna w Iraku, zaprowadzenie tam porządku było niby celem przewodnim, ale tak naprawdę możemy się domyslać o co się tam rozchodziło...
A takich przykładów w dziejach było mnóstwo, dlatego myślę że teraz stanowią taką potęgę gospodarczą i militarną.


:mrgreen: Celem bylo ochrona Izraela, teraz niby kolej na Iran.
Byloby to juz przegiecie paly, bo w Iraku juz tez im nie idzie.
Ale wszystko juz jest mozliwe, zauwazylem ze zydo-masony przestali dzialac
juz rozumnie i chyba sa w wielkim kryzysie, bo brakuje im kasy :mrgreen:
Dlatego tez ostatnio tak krzykneli aby wyplacac 60 mld.dolcow, Wielun tez
bedzie musial, bylo tu duzo Zydow, ktorych to zamordowalismy :cry:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group