Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia

Różności - Pomoc drugiej osobie

Ferbik - 2005-08-11, 22:42
Temat postu: Pomoc drugiej osobie
Swieza sprawa. Wracajac sobie dzis do domu, szedlem przez park. Bylo z 15 minut po 22. Vis a vis sklepu na krakowskim przedmiesciu w alejce parku na srodku lezal mezczyzna. Wiek okolo 24-28 lat (taka rozbieznosc bo bylo ciemno). Obok niego lezala duza torba podrozna. Podszedlem, szturchnalem kilka razy, bez rezultatu. Sprawdzilem puls, koles zyje. Wiec zaczalem go dobudzac. Zdziwiony jakis byl jak mnie zobaczyl. Podnioslem go, wyzszy ode mnie o dobre 1,5 glowy. Zaczalem go wypytywac, czy nic mu nie jest itd. Okazalo sie, ze gosc jest pijany ale ma skierowanie do naszego szpitala no i nie byl z Wielunia. Mialem kilka wyjsc:
1) Wezwac karetke, ale nawet by go nie przyjeli pijanego, chociaz mial aktualna legitymacje ubezpieczeniowa i zadzwoniliby jeszcze na policje, ktora wywiozlaby go na dolek
2) Wezwac policje, ze wzgledu na jego bezpieczenstwo - wiadomo w naszym parku wieczorem czy w nocy nie jest bezpiecznie, ale mogliby go odwiezc na dolek,
3) Posadzic go na lawce i kazac przeczekac jakis czas, zeby w miare doszedl do siebie i udac sie do szpitala.
Wybralem 3 rozwiazanie, wytlumaczylem mu droge na szpital i powiedzialem, ze tutaj moze natknac sie na jakichs oszolomow. Gosc byl bardzo spokojny i mily, a zarazem wystraszony ta cala sytuacja, jednak mam do siebie wyrzuty sumienia, ze nie potrafilem mu pomoc w satysfakcjonujacy sposob.
A co wy byscie zrobili na moim miejscu ??
Ja jestem taka osoba, ze nie moge przejsc obojetnie obok krzywdy ludzkiej albo kogos kto nie wiem czy nie potrzebuje pomocy a wyglada na taka osobe.
Czekam na wasze opinie i przemyslenia.

Jaro - 2005-08-11, 23:03

Myślę, że bym wybrał jednak drugie rozwiązanie, na dołek by go nie posadzili bo nie narozrabiał, a izba wytrzeźwień odpada w ogóle.
Zwłaszcza, że gość jak piszesz był wystraszony i w rozterce - ja bym własnie tak zrobił.

ywis - 2005-08-11, 23:07

J_a_r_o_ napisał/a:
na dołek by go nie posadzili bo nie narozrabiał


Czy Ja wiem, nasza policja z tego słynie, wystarczy że spotkają pijaną osobę w trupa i zawiną, to od razu kierunek dołek. Wydaje mi się, że Ferbik dobrze zrobił. Powiedział mu co i jak, chociaż troszkę mi szkoda faceta, bo zostawić go same w takim stanie, to też nie wiadomo, co może się stać jak odejdziemy. Jeleni w naszym mieście nie brakuje.

Archdevil - 2005-08-12, 00:54

Jak na mój rozum również uważam, że Ferbik dobrze zrobił - skoro gość był nietutejszy, to swoją przyciągałby jeszcze bardziej uwagę napotkanych chuliganów.
Dominika - 2005-08-12, 10:43

Jeśli był pijany to nawet to, że mu wytłumaczyłeś co i jak, gdzie ma iśc i tak wątpię, że zapamietał. Wybrałabym 2-gą opcje. Nie byłam nigdy "na dołku", ale myslę, że tam bym wytrzeźwiał i na drugi dzien by się odtrasportował do szpitala. No przeciez wiecznie go nie bedą trzymać "na dołku" skoro nic złego nie zrobił.
Blink - 2005-08-12, 10:43
Temat postu: Re: Pomoc drugiej osobie
Ferbik napisał/a:
Obok niego lezala duza torba podrozna. Podszedlem, szturchnalem kilka razy, bez rezultatu.


Torba nie zareagowała na Twoje szturchiecie?!?!?! To straszne :-P ;-)
A tak na powaznie gratuluje postawy, wielu przeszloby bez zatrzymania.

Ferbik - 2005-08-12, 10:45

Blink, hehe z ta torba to mnie zlapales :twisted: :mrgreen:
Ferbik - 2005-08-12, 10:47

Ale koles sam nie chcial, zebym dzwonil po policje... nawiasem mowiac nie kazdego stac na 200zl za nocke na dechach
Dominika - 2005-08-12, 12:28

Jeśli stać go, żeby się na...pić (NAPIĆ) to stać go, żeby sobie nocleg "na dechach" zapłacić. :evil: A jak nie, to ma pecha. Swoja drogą to wolałabym, żeby ktoś sie mna zajął (nawet policja). 24-28 lat to już człowiek powinien być odpowiedzialny za siebie. Jeśli miał skierowanie do szpitala , to nie w celach rekreacyjnych.
ywis - 2005-08-12, 12:36

Wszystko pięknie ładnie się opowiada, ale ciekawe jak by było gdyby ktoś znas znalazł się w podobny przypadku... Eh! Jak tak czytam Dominika co piszesz, to mnie krew zalewa! Ty chyba nie wiesz do czego nasza policja jest zdolna! Eh! A to, że stać go na napój powiedzmy 0,5l to nie znaczy, że ma pełno "siana" przy sobie i od razu pokryje 200 zł za pobyt na dechach. Czemu od razu tak krytykujesz tego człowieka?
Dominika - 2005-08-12, 12:46

ODPOWIEDZIALNOŚĆ! Za siebie. Na to chciałam zwrócic uwage w ostatnim poście.
A pewnie że łatwiej się pisze o czyms hipotetycznie. Mówie co bym wybrała. Leżeć na ulicy czy w parku czy na tym dołku na komisariacie.

Robo - 2005-08-12, 22:16

Ferbik wielkie wyrazy uznania dla Ciebie, za Twoją postawę wobec innych ludzi oraz brak obojętności jeśli chodzi o takie sytuacje, które nam tutaj opisałeś. Osobiście nie wiem naprawde jak zachowałbym się w takiej sytuacji ale obawiam się, że mogła by to być postawa obojętności i nie przedsięwzięcia jakiegokolwiek z wyżej wymienionego kroku.

Pozdrawiam. :)

ywis - 2005-08-12, 22:20

Bierzmy przykład z naszego wspaniałego kolegi, a w zamian możemy podarować pomoc drugiej osobie, a z siebie możemy wtedy być tylko i wyłącznie dumni :wink:
Lesiu - 2005-08-13, 17:13

A ja mam pytanie co gościu robił po 22.00 wieczorem w parku, bo chyba specjalnie nie przyjechał do Wielunia żeby się nachlapać i i kimnąć na środku chodnika ?? KTÓRE BIURO PODRÓŻY ZAPEWNIA TAKIE ATRAKCJĘ ??
APROPO - szczerze podziwam postawę FERBIK :)

Dominika - 2006-02-25, 19:54

W Łodzi miałam conajmniej 2 sytuacje, kiedy widzialam ze ktoś potrzebuje pomocy i 2 razy moja chęć pomocy została błednie odczytana:
1) idę do szkoły. 50 m przede mną widzę leżącego na chodniku faceta, pochylajaca się nad nim babeczke i obok stoi koles (wykazuje średnie zainteresowanie), obok chodnika stoi auto. Podchodzę z sercem w gardle, z dylematem czy się odezwać czy przejśc udajac ze nie widze co sie dzieje. Wybralam pierwsza opcje (podchodze- widzę ze koles kwawi, pytam sie czy w czyms pomoc, zadzwonic...). Stojący koleś ruszył w moja strone z buzia i łapami. Wystraszyłam sie i uciekłam. :neutral:


2) Pewnego razu gdy wracalam do domciu na przeciwko widze idzie starsza pani obladowana tobołkami. Nie zauwazyła wystjacego kamyka i potknela się. Podbiegam i próbuje jej pomoc sie podnieść. Podniosłam co prawda z trudem, a ona gdy juz staneła na nogi, zaczeła krzyczec ze chce ja okraść!

Nic tylko pomagać :!: :evil:

Jaro - 2006-02-26, 12:19

Są sytuacje kiedy, nie wiemy jak się zachować , a gdy już podejmiemy tą, jak nam się wydawało słuszną decyzję to czujemy nieraz rozgoryczenie postawą drugiego człowieka, który jeszcze przed chwilą potrzebował pomocy...
Nie mniej jednak, nie rezgnujmy z niesienia pomocy drugiej osobie, nie zawsze jest tak, że się rozczarujemy negatywnie... :wink:

Malinka - 2006-02-26, 16:39

Zawsze gdy starałam sie pomóc drugiej osobie nie spotkałam sie z odrzuceniem mojej pomocy...a to staruszka z ciężkimi zakupami albo przeprowadzenie przez ulice...kiedyś byłam harcerką...tym osobom starsi ludzie bardziej ufają... :D
Łukasz - 2006-02-28, 19:05

Tylko trzeba się zapytać czy dana osoba chce wogóle przejść przez ulicę. Nic na siłę. :D
tONic - 2006-03-01, 08:56

poczytalem, przypomnialem sobie kilka sytuacji, ktorych bylem swiadkiem i... dochodze do wniosku, ze oprocz naszej postawy (Ferbik - uznanie dla Ciebie) wazne jest jeszcze jak zareaguje osoba, ktorej pomoc chcemy... i tu moje wlasne doswiadczenia... nie dalej jak dwa miesiace temu (pierwsze sniegi itp) stalem na POW przy kwiaciarni... po chodniku na drugiej stronie ulicy szla starsza kobieta, schludnie ubrana, w reku dwie siatki z zakupami... przechodzac przez jezdnie potknela sie tak niefortunnie, ze przewrocila sie bez mala na twarz (przy okazji zdarla skore na dloni i podziurawila spodnie na wysokosci kolan)... pomoglem jej wstac, podalem torby, zapytalem czy wszystko w porzadku... i zaproponowalem, ze podwioze ja do domu, bo torby ciezkie... byc moze wystraszyla sie tej niewinnej propozycji, moze nie wierzyla, ze mam szczere i uczciwe intencje - spojrzala na mnie jak na jakiegos zbira, odwrocila sie nic nie mowiac i poszla... no coz - winic jej nie moge, choc bylo mi troche przykro, ze zostalem potraktowany jak nie wiadomo kto - ale takie czasy dzis, ze raczej nie ufa sie nieznajomym, a dodam jeszcze, ze tez bylem harcerzem, wiec Malinko nie zawsze to sie potwierdza... inna sytuacja - kilka lat temu, latem, przyszedl do mnie do pracy lekko napity gosc i mowi, ze na lawce na skwerze siedzi jakis pan i prosi o pomoc... zszedlem z nim do tego pana... wygladal na mocno pijanego, ale po chwili wyciagnal do mnie reke z kartka papieru - a na kartce informacja o tym, ze jest chory na serce i co robic jesli zaslabnie - przynioslem mu wody i wezwalem karetke (i tu brawa dla tego lekko podpitego pana, ktory zareagowal... a musze dodac, ze ludzi przechodzacych obok bylo sporo)...
Malinka - 2006-03-02, 22:45

tONic napisał/a:
wiec Malinko nie zawsze to sie potwierdza

zawsze są wyjątki od reguły..Tonicu..ale fakt faktem ze harcerzom staruszka szybciej zaufa niż zwyjkłemu człowiekowi.. :roll:


tONic napisał/a:
ze raczej nie ufa sie nieznajomym,

Święta racja..teraz nikt nikomu nie ufa..ja też nieraz boje sie nieznajomych..ma tak każdy i to jest normalne..


tONic napisał/a:
i tu brawa dla tego lekko podpitego pana, ktory zareagowal

No szybciej zareaguje podpity bo zwyklły nie pomyśli ze to moze być ktos chory tylko ze od razu pijany... :?

Dominika - 2006-03-03, 16:59

Malinka napisał/a:
fakt faktem ze harcerzom staruszka szybciej zaufa niż zwyjkłemu człowiekowi..


No przepraszam, że jestem "zwykłym" człowiekiem, a nie harcerzem. Nikt mi nie wmówi , że każdy harcerz na codzien chodzi w mundurku. Jesli mogę to pomagam. Nigdy nie wiesz co i kiedy Cię spotka. Może to właśnie ty kiedyś bedziesz podtrzebował/-a pomocy, a ktoś tego nie zauważy.

Malinka - 2006-03-03, 20:28

Dominika napisał/a:
No przepraszam, że jestem "zwykłym" człowiekiem, a nie harcerzem

Nie musisz przepraszać ... ja sie nie obraziłam :P


Dominika napisał/a:
Nikt mi nie wmówi , że każdy harcerz na codzien chodzi w mundurku.

Ja też czegoś takiego nie napisałam..!!! :D

Ale fakt faktem jest ze ludzie bardziej ufają harcerzom i przekonałam sie o tym..sa wyjątki ...jak we wszystkim...
też jestem zwykłym człowiekiem.. :lol: .

Dominika - 2006-03-04, 08:39

Malinka napisał/a:
Nie musisz przepraszać ... ja sie nie obraziłam


Po raz kolejny nie rozumiesz kontekstu wypowiedzi.

Malinka napisał/a:
Dominika napisał/a:
Nikt mi nie wmówi , że każdy harcerz na codzien chodzi w mundurku.

Ja też czegoś takiego nie napisałam..!!!


To powiedz mi po czym poznać harcerza, gdy nie jest ubrany w mundurku.

Malinka napisał/a:
też jestem zwykłym człowiekiem.. .

- Tym razem ja Ciebie nie rozumiem.
Najpierw ironizujesz moja wypowiedź, a później sama powtarzasz moje słowa.
Zdecyduj się.

Malinka - 2006-03-04, 11:49

Dominika napisał/a:
Po raz kolejny nie rozumiesz kontekstu wypowiedzi.


Jakbyś chciała wiedzieć to zrumiałam kontekst a to zdanie specjalnie napisałam żeby nie było drętwo ponieważ sie bardzo obruszyłaś ... Dominika ty chyba sie nie znasz na żartach ... wyluzuj troche ... bo zaczynasz przesadzać troszke a to nie bedzie wtedy wcale śmieszne... :!:


Dominika napisał/a:
To powiedz mi po czym poznać harcerza, gdy nie jest ubrany w mundurku.


To jest chyba logiczne że gdy harcerz nie jest w mundurku to go nie poznasz... :?
a po drugie chodzi o to że gdy byłam harcerzem i robiliśmy jakieś akcje albo coś w tym stylu to ludzie bardziej nam ufali powierzali zakupy itp...

a wogóle to nie sądze zeby starsza pani powierzyła swoje zakupy jakiemuś obcemu człowiekowi z ulicy (byłam świadkiem takiej sytuacji- gdy mężczyzna chciał pomóc takiej pani a ona go od złodzieji wyzwała)


Dominika napisał/a:
Tym razem ja Ciebie nie rozumiem.
Najpierw ironizujesz moja wypowiedź, a później sama powtarzasz moje słowa.
Zdecyduj się.


No to przykro mi że mnie nie rozumiesz... :?
Po pierwsze byłam kiedyś harcerzem teraz nie jestem...wiec jestem zwykłym człowiekiem tak jak ty !!!
po drugie powatrzam ci po raz kolejny i zrozum to !! starsi ludzie bardziej ufają harcerzom niż zwykłemu nieznajomemu człowiekowi z ulicy i to jest moje zdanie (harcerze przeważnie działają w zorganizowanej grupie - przewodniczy jej drużynowy i zastępowi a moim zdaniem nawet gdy harcerz jest sam to wzbudza większe zaufanie) a z tego co wiem każdy może tutaj wypowiadać swoje prywatne zdanie..

Dominika - 2006-03-04, 13:30

Skwituje to jednym zdaniem:
Sa sprawy i tematy z których nie należy żartować i do takich na pewno nalezy "Pomoc drugiej osobie".

Malinka - 2006-03-04, 13:59

Nie żartowałam z tematu ,,Pomoc drugeij osoby" tylko z twojego obruszenia....i to nie był złośliwy żart ...

Widze ze wymiana zdań nie ma sensu ... z mojej strony koniec tematu ...

Dominika - 2006-04-08, 11:26

Tym razem pomoc nie była odrzucona. Moze dlatego ze nie byłam sama. Szłysmy z dziewczynami ulica. Nagle zatrzymał nas pewnien mezyczyzna trzymajacy zegarek w dłoni. Nie mozna go było zrozumiec, ale wydedukowałysmy ze szuka zegarmistrza. Zaczełysmy się nerwowo rozgladac. Dominika i jej sokole oko (bez okularów nawet) wychwyciła szukanego obiektu. Na poczatku starłam sie wytłumaczyc gdzie ów mezczyzna ma isc, ale widzac ze nie rozumie, zaprowadziłam go. Powiedzialam zegarmistrzowi w czym jest problem. Czułam satysfakcje i spełnienie. To tyle z moich przezyc. Wniosek: WARTO POMAGAĆ, chociazby dla swiadomosci zerobienia czegos pozytywnego.
Jaro - 2006-04-08, 11:31

Brawo Dominika :)
Malinka - 2006-04-08, 14:35

Dominika napisał/a:
Czułam satysfakcje i spełnienie. To tyle z moich przezyc. Wniosek: WARTO POMAGAĆ, chociazby dla swiadomosci zerobienia czegos pozytywnego.

Brawo :) Ja ostatnio jakoś nie znajduję sie w sytuacjach gdzie mogę pomóc .. ale to pewnie kwestia czasu ;)

Angel - 2006-04-08, 14:57

Tak Dominiko postarałaś się !! A tak odbiegając od tematu to ten staruszek wyglądał starsznie sympatycznie mimo wszystkich problemów !! Jestem dumna z sokolego oka Dominiki to się zdarza tylko WWO !!
cogito - 2006-04-09, 16:12

A czy pomoc drugiej osobie nie wynika z samego faktu, że jesteśmy w prawie 100% narodem chrześcijańskim?
To oczywiście teoria, gdyż praktyka obnaża nasze wielkie zakłamanie.
Stąd przysłowie: "Modli się pod figurą, a diabła ma za skórą".

Ostatnie kilkanaście lat pracowałem w usługach. Oprócz należnego zarobku miałem satysfakcję, że mogłem pomóc drugiemu człowiekowi.
I zmowu przysłowie:"Dobry zwyczaj, nie pożyczaj".
Zgodnie z tą mądrością, trafiali do mnie klienci, którzy coś pożyczyli i to się zepsuło. Byli bardzo zakłopotani i niejako zmuszeni do naprawy. Niejednokrotnie bardzo drogiej.
I tu był problem.
W takich sytuacjach wielkim sukcesem dla mnie było, gdy minimalizowałem koszty naprawy lub - po zbadaniu urządzenia - stwierdzałem winę własciciela, co prowadziło do rozłożenia kosztów na obu użytkowników. Oczywiście po uprzedniej negocjacji w tej sprawie.
To też pomoc drugiemu człowiekowi, gdzie pieniądz zastąpiony został czymś o wiele cenniejszym - wdzięcznością oraz satysfakcją. Tego nie można kupić za żadne pieniądze.

daff - 2006-04-09, 19:52

Cytat:
To też pomoc drugiemu człowiekowi, gdzie pieniądz zastąpiony został czymś o wiele cenniejszym - wdzięcznością oraz satysfakcją. Tego nie można kupić za żadne pieniądze.



to bardzo fajnie jak ktos docenia twoja pomoc.

ja czesto pomagam znajomym, znajomym znajomych itd, ale rzadko sie zdarza, ze ktos naprawde podziekuje.
ciagle ktos czego chce, a ja nie potrafie odmowic :? kosztem tego nie mam czasu zrobic tego co powinnam, np do pracy

i co z tego mam?
na szczescie moja babcia ciagle mi powtarza ze nalezy zbierac dobre uczynki do miseczki :wink: i tylko dlatego to robie :grin:

love babcia Kazia :D

Malinka - 2006-04-09, 20:53

daff napisał/a:
love babcia Kazia

I jak się zrobiło miło :D też pozdrawiam swoją kochaną babcię która powtarza to samo ale innymi słowami :D Brwo daff że znajdujesz czas dla innych .... dużo osób nie potrafi tego :(

Seniorita - 2006-05-30, 00:06

Dzis też zadarzyło mi się wyciągniąć pewną niewiastę z opresji ale raczej sympatyczna staruszka to nie była.... tylo moja przyjaciółka :) Obie zostałysmy zaatakowane perzez krwiorzerczego psa - sarenkę :P Mały wredny psiak rzucił się do nogi mojej kumpeli a ja odważnie wybawiłam ją z opresji wrzeszcząc na to niepozorne ale jakże niebespieczne stworzenie :razz: Po ostatecznej rozgrywce nie ucierpiał żaden pies ani człowiek ;)
Dominika - 2006-06-05, 10:56

Dziś po raz klejny miałam okazje pomoc. Tym razem zostałam poproszona o pomoc w dzwiganiu ciezkiej torby. Przy okazji wysłuchalam, co pania nurtowało. Odprowadziłam ja pod same drzwi. :) Od razu mi się humor polepszył.
zwyczajna - 2006-06-05, 12:06

Zawsze wszystkim staraliśmy się pomóc i zawsze potem w podziękowaniu dostawaliśmy tzw kopa.Być może trafiamy na takie osoby .Zawsze po takim kopie powtarzam sobie ,, nigdy nikomu juz nie pomogę '' a i tak nawet niewiem kiedy znów łamię swoje postanowienie.Tacy już jestesmy dwie dobre dusze które czasem niektórzy ranią. Ale warto pomagać bo być może my kiedyś........
Ryfka - 2006-06-23, 20:34

A ja dzis dałam 2 zł.pewnej staruszce, chociaż przypuszczam że raczej przepije, niz kupi sobie coś do jedzenia. To oczywiście żaden wyczyn z mojej strony , ale ciekawa jestem co myslicie o tym, dawać kasę żebrającym czy raczej nie?
Ferbik - 2006-06-23, 20:41

Mnie ostatnio rozbroił koleś (uśmiałem się do łez). Podchodzi, mówi: "daj pan ze 2zł na bułkę... nie na alkohol!" i rozchyla pazuchę od kurtki pokazując zawartość i krzycząc: "winko już mam!"

Dałem :DDD

Ryfka - 2006-06-23, 20:44

też lubię uczciwych :grin:
a tym pod kościołem, co niby na chore dzieci zbierają, albo tym co sprzedawają krzyżówki wcelu uzyskania kasy na leczenie tez dajesz?

baltazar - 2006-06-23, 20:46

Każdy przypadek jest indywidualny. Raz daję, innym razem nie. Zależy to od chwili, od tego jak z oczu proszącego patrzy :D
Ferbik - 2006-06-23, 20:48

baltazar, dokładnie jak mówisz. Tylko, że często zdarzają się przekręciaki bazujący na naiwności innych. Na pewno nie kupię nigdy żadnych krzyżówek, z których dochód niby wspomaga chore na raka dziecko a tak naprawdę to chwyt z drukarni, która próbuje nadrobić zaległości :)
Ryfka - 2006-06-23, 20:51

Ja tych od krzyżówek, kartek itp unikam, ale tym co np z dziećmi siedza pod delikatesami rzucam, bo myślę że im szybciej zbiora kasę, tym prędzej zabiorą te dzieciaki do domu..
Ferbik - 2006-06-23, 20:52

Ryfka, nie bądź naiwna - zwłaszcza na ludzi romskiego pochodzenia. Byłem świadkiem jak zbierali na jedzenie. Babka kupiła im słodkie bułki to wyrzuciły bo chciały kasę a drugi przypadek, jak uzbierały i poszły do Mac Donalda na coca-colę... brak słów...
baltazar - 2006-06-23, 20:53

Ferbik napisał/a:
Na pewno nie kupię nigdy żadnych krzyżówek, z których dochód niby wspomaga chore na raka dziecko a tak naprawdę to chwyt z drukarni, która próbuje nadrobić zaległości


Racja. Jakiś czas temu rozpisywała się na ten temat GW. Zatrważające jest jednak to, że całe kolonie naiwniaków w to wierzą.

[ Dodano: 2006-06-23, 20:54 ]
Ferbik napisał/a:
zwłaszcza na ludzi romskiego pochodzenia


To akurat nie ma chyba większego znaczenia. Rom, Polak czy Ukrainiec.

Ryfka - 2006-06-23, 20:56

No dobra, ale na sto takich przypadków jak opisałeś, może jeden uratuje kogoś od głodu to te 99 razy naciągactwa warto przeboleć. Tak uważam, może naiwnie
baltazar - 2006-06-23, 20:57

Ryfka napisał/a:
np z dziećmi siedza pod delikatesami rzucam, bo myślę że im szybciej zbiora kasę, tym prędzej zabiorą te dzieciaki do domu..


Często przesiadywanie pod sklepami czy kościołami dla tych dzieci to jedyne sensowne zajęcie. Powrót do pijackiego domu nie należy pewnie do przyjemności.
Faktem jest, że tworzy się zaklęte koło. Te dzieci raczej mają niewielkie szanse na lepsze życie.

[ Dodano: 2006-06-23, 21:02 ]
Ryfka napisał/a:
No dobra, ale na sto takich przypadków jak opisałeś, może jeden uratuje kogoś od głodu to te 99 razy naciągactwa warto przeboleć. Tak uważam, może naiwnie


Jeżeli już ktoś decyduje się na pomoc (np. kupując "krzyżówki"), to powinien poprosić wolontariusza (hehe) o okazanie stosownych zaświadczeń, numeru telefonu do fundacji/stowarzyszenia, etc. Łatwo w sumie to sprawdzić. A reakcja takiego delikwenta też pewnie wiele powie.

Basia - 2006-06-24, 18:43

ja też daje pieniązki sporadycznie, tak jak baltazar, powiedział to zależy od chwili... krzyżówek itp nie kupuje bo też wątpie czy ta kasa trafi faktycznie do chorych. raz do domu przyszedł Pan ktory zbierał na osrodek dla głucho-niemych i nie dosłyszących(sam był chyba przygłuchy bo z 5 minut trzymał dzwonił,pomimo ze dzwiek słychac głosno nazewnątrz :twisted: ), sprzedawał jakies szkatułki, powiedzialam ze dam mu pieniądza, ale nie chce nic kupować, to powiedział ze tak nie weżmie pieniędzy i wyciągnoł z torby jakąs figurke czarownicy(skarbonke) i mi dał

ale tez mialam taki przypadek na Katowickim dworcu :twisted: pewien pan zaczepił nas ze nic nie jad tydzien itp. i prosił o pieniądze, moja mama dałą mu kanapke, koleś po chwili wyrzucił ją do kosza, wstydzili by sie tacy ludze :(

Dominika - 2006-06-24, 21:16

Za Krzyżowki zawsze dziekuje. Katowicki (w sumie chyba jak kazdy)dworzec jest straszny, i okoliczne ulice- np słynna Stawowa. Nieraz mialam taka sytuacje, że dawałam kanapki. Czasami przyjmowali, czasami odrzucali (jak to w życiu). Pamietam jak dziecko zapytało sie mnie kiedys z czym mam bułke, która chce mu dać. To chyba był zółty ser- wiec podziekowało. :roll:
baltazar - 2006-06-24, 21:53

Dominika napisał/a:
Katowicki (w sumie chyba jak kazdy)dworzec jest straszny


Bywają gorsze. Dworzec Łódź Fabryczna dla przykładu. Ale faktem jest, że katowicki słynie z wielu nieprzyjemnych rzeczy.

[ Dodano: 2006-06-24, 21:56 ]
Dominika napisał/a:
i okoliczne ulice- np słynna Stawowa


Ze Stawową mam akurat same przyjemne wspomnienia (np. sympatyczna impreza z kibicami angielskim po meczu w ubiegłym roku :D ). A tak demonizują angielskich kibiców...

Dominika - 2006-06-25, 10:17

baltazar napisał/a:
Dworzec Łódź Fabryczna


a znam znam ;-) , tez sie naogladałam przez ten rok troszke ludzi tam egzsytujacych. :roll:

baltazar napisał/a:
Ze Stawową mam akurat same przyjemne wspomnienia

No ja również mam same przyjemne wspomnienia ;-) , tam troszke przesiadywalam ze znajomymi. Ale nieraz zdarzyła sie prosba o kanapke czy pieniadze .

Karzełek - 2006-06-25, 11:31

Na Dworcu w Katowicach często bywam też mi się zdarzają sytuacje, że ktoś mnie prosi o pieniądzę, z regułu nie daję bo nie mam ponieważ do domu jeżdżę w ostateczności kiedy pieniążka już braknie :P
A kloszardzi wymówki do wyłudzania mają przeróżne, chociaż jeden mnie zabił szczerością: "Siema stary nie masz dwóch złotych dać bo z kolegami na wino zbieramy" :P Jakbym miał to bym mu dał tak mnie zaskoczył :)
Raz też pamiętam jakiś synek młody do mnie podbił przy kolejce w piekarni pod dworcem, żeby mu pieniądze na jedzenie dać. Młodzian miał takie stężenie butaprenu, rozpuszczalnika i innychświństw w wydechu, że gdyby się otwarte żródło ognia w pobliżu znalazło to nas nie ma :P Ale się zlitowałem i zamiast dać mu pieniądze kupiełem cztery bułki słodkie :) Na początku po minie chłopaka było widać, że gdyby dostał pieniądze napewno na jedzenie by ich nie przeznaczył, ale mimo to ładnie podziękował uśmiechnął się i poszedł :)

baltazar - 2006-06-25, 11:54

Dominika napisał/a:
Ale nieraz zdarzyła sie prosba o kanapke czy pieniadze .


To akurat może zdarzyć się wszędzie. Ja miałem takie sytuacje na Piotrkowskiej w Łodzi.

Ryfka - 2006-06-25, 20:18

LARRY napisał/a:
Ale się zlitowałem i zamiast dać mu pieniądze kupiełem cztery bułki słodkie

może właśnie tak należy postępować, bo dawanie kasy jest trochę wygodnickie z naszej strony...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group