Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia

Filozofia/Religia/Etyka - Co łaska, czyli ile?

Jaro - 2009-07-15, 07:35
Temat postu: Co łaska, czyli ile?
Ciekawy artykuł z dzisiejszego onetu, proponuję przeczytać do końca.




Cytat:
Na imprezie, w autobusie, w pracy – wszędzie można usłyszeć rozmowę dotyczącą opłat za ceremonie kościelne. Na blogach umieszczane są liczne notki na ten temat. Na forach codziennie zakładane są kolejne wątki. Co zatem znaczy "co łaska"?

"Niech ktoś mi wreszcie jasno odpowie, co to znaczy "co łaska"? Za co wypada zapłacić, a za co nie? Bo ja już się boję chodzić do tej kancelarii, gdzie wciąż wydaje mi się, że powinnam za coś płacić... a to rezerwacja terminu ślubu (zaliczka - "co łaska"), potem wydanie zaświadczeń o chrzcie i bierzmowaniu (oczywiście "co łaska"), nauki przedślubne (ofiara do koszyczka - "co łaska"), zapowiedzi (a jakże, "co łaska"), no i w końcu finał, czyli msza ślubna i nieśmiertelne "co łaska", ale z uwagą "nie mniej niż...". Pragnę nadmienić, że nie wliczam tu organisty i przystrojenia kościoła, bo w tym przypadku cennik jest ustalony" – pisze na swoim blogu Atessa.

Blogerzy stworzyli nawet swój własny cennik usług kościelnych. Zgodnie z nim msza zwykła to wydatek rzędu 50 zł, rocznicowa - 100 zł. Za chrzest trzeba zapłacić ok. 200-300 zł. Na ślub trzeba przeznaczyć 500-800 zł.

Okazuje się, że nie jest aż tak źle, jak mogłoby się wydawać. Jest jednak sporo parafii, gdzie padnie hasło "co łaska, ale nie mniej niż...". Co więcej, możemy nawet trafić na taką, gdzie dostaniemy do ręki gotowy cennik.

- Z mojego doświadczenia wiem, że to nigdy nie jest "co łaska". Przynajmniej jeżeli chodzi o śluby – mówi 27-letnia Karolina Nowacka, która wyszła za mąż dwa lata temu. - Jeśli mówisz, że nie masz pieniędzy, bo młodzi są w trudnej sytuacji, to wtedy strasznie kręcą nosem, często szantażują na takiej zasadzie: "Skoro dajecie mniej kasy, no to nie będzie dywanu, kwiatów". Niestety muszę przyznać, że do tej pory nikt z moich znajomych nie spotkał się z taką odpowiedzią: "Dobrze, jeśli nie macie pieniędzy, to w takim razie udzielę wam ślubu za darmo bo najważniejsze, że chcecie się pobrać". - Zawsze trzeba coś dać. Moja koleżanka wyszła za mąż na początku studiów. Rzeczywiście miała bardzo trudną sytuację, bo dorabiała tylko podczas weekendów. Powiedziała, że nie może dać pieniędzy, bo ich po prostu nie ma. Niestety to się bardzo przełożyło na jakość całej ceremonii. Ksiądz wyraźnie okazywał niezadowolenie – dodaje.

Jednak nawet w stolicy, o której mówi się, że jest najdroższa (potwierdzają to tzw. wedding plenerzy, który mają rozeznanie w całej Polsce), można zawrzeć związek małżeński za tyle, za ile my sami chcemy.

- Mam to szczęście, że faktycznie padły słowa "co łaska" i od początku do końca tak było – mówi Aneta Maykowska, która wyszła za mąż rok temu. Ceremonia miała miejsce w Kościele Karmelitów przy Krakowskim Przedmieściu. O "szczęściu" w tej kwestii może mówić również Sylwia Pokorska: - Wyszłam za mąż dwa lata temu. Ślub braliśmy w centrum Warszawy, w mojej parafii. Od początku do końca proboszcz trzymał się wariantu "co łaska" i nawet nie zajrzał do koperty, którą zostawiliśmy u niego na biurku. Ale słyszałam inne historie – mówi.

Ksiądz Rafał Kamiński z Warszawy wyjaśnia to zjawisko w następujący sposób: - Zmieniły się czasy, a wraz z nimi zmieniło się nasze podejście do składania ofiar z okazji udzielania sakramentów. Z przykrością obserwuję "konsumpcyjne" podejście także do tej sfery życia. Ludzie przychodzący do kancelarii parafialnej często zachowują się tak, jak w kolejnej instytucji, do której przyszli po usługę. Płacę, więc wymagam! Chyba gdzieś zagubiliśmy sens składanej ofiary. Nie da się kupić sakramentu chrztu, bierzmowania, małżeństwa. Nie da się też zapłacić za mszę. To są wartości niewymierne, stąd też mówimy o ofierze składanej z okazji sprawowania sakramentów czy sakramentaliów (np. pogrzeb).

Nie sądzę, żeby tradycyjne "co łaska" przekształciło się w "co łaska, ale nie mniej niż…", natomiast wiem co się kryje w tym stwierdzeniu i skąd się ono bierze. Po pierwsze: niekiedy ludzie przychodzą nieświadomi tego, jaką ofiarę należałoby złożyć i pytają duszpasterza o konkretną sumę. Najczęstszą praktyką roztropnego księdza jest zorientowanie wiernego, ile w takich okolicznościach składają inni parafianie. Można z łatwością zajrzeć do księgi z intencjami i podać widełki kwotowe najniższej i najwyższej ofiary. I niech wierny zdecyduje sam, jaką ofiarę chce złożyć. Może wyciągnąć sobie średnią. Drugi aspekt jest nieco boleśniejszy: ludziom się czasem wydaje, "że im się należy, a ksiądz im łaski nie robi" i składają ofiarę, która ma proboszcza upokorzyć. Chcę przypomnieć, że już od starożytności, we wspólnotach pierwszych chrześcijan, ludzie składali ofiary na rzecz Kościoła. Czasem były to całe majątki. Istniało silne poczucie dobra wspólnego. Dziś nikt takich poświęceń nie wymaga. Ale też nie można ducha ofiarności zatracić. Jeśli ktoś wydaje na przyjęcie weselne grube tysiące, a na ceremonię w kościele, przeznacza promil tego, to jest to jakieś nieporozumienie. Pytanie: co dla kogo jest ważne?

Jednak sporo osób twierdzi, że często spotkały się z kwotą minimalną, którą należało zostawić w kościele. W końcu kto może mieć lepsze rozeznanie w tej kwestii niż Katarzyna Gajek z agencji wedding plannerskiej Aspire? - Z mojego doświadczenia jako wedding plannera wynika, że stawki za udzielenie ślubu lub wydanie licencji są zazwyczaj w parafii z góry określone. Nawet, jeśli przy pierwszym spotkaniu z księdzem pada określenie "co łaska", to przy kolejnym okazuje się zazwyczaj, że jest to jakaś konkretna kwota – mówi. A jakie to są kwoty? Teorii jest wiele...

Co łaska, czyli ile?

Z informacji, które można znaleźć na forach internetowych, blogach czy pytając znajomych, wynika, że Warszawa jest najdroższa – Tutaj też są największe różnice. W jednej parafii zapłacimy 400 zł za ceremonię, a w innej 1500 – mówi Katarzyna Gajek. Podobnie wygląda sytuacja, w innych dużych miastach. Okazuje się jednak, że i w mniejszych mogą nas zaskoczyć. – Kiedy mój brat się żenił, ksiądz rzucił kwotą 1000 zł. To było nierealne w tamtym momencie i młodzi zapłacili 400. Moim zdaniem dało się to odczuć podczas mszy. Wszystko odbywało się w przyspieszonym tempie, na tak zwane "odwal się" – mówi Marta, która prosi o anonimowość ze względu na brata. W końcu to niewielkie miasto pod Rzeszowem, gdzie "dobre wieści" łatwo się rozchodzą.

Okazuje się, że na to, jaką ustalić cenę, duchowni mają różne teorie: - Jeśli ktoś pyta: a ile to "co łaska", odpowiedź brzmi: połowa ceny sukni ślubnej albo tyle co wydaliście na wódkę. To jest ich mocny argument - no skoro stać was na suknię ślubną, to dlaczego nie stać was na kościół? Z jednej strony to sensowne, bo teoretycznie ksiądz to też w pewnym sensie "zawód"… Organiści często zarabiają tylko na ślubach, chrztach i pogrzebach - więc takie pobieranie opłat ma sens. Ale na pewno nie jest to "co łaska", bo i organista, i osoba która ustawia kwiaty, i ksiądz mają ustalone stawki. W takim razie, jeśli chcesz mniej wydać na ślub, warto się zdecydować na skromną sukienkę i nie przesadzać z wódką… W niektórych miasteczkach funkcjonuje zasada: "co łaska" równa się 10 proc. kwoty, jaką wydajemy na wesele – mówi Nowacka.

- Każdy wie, że wesele czy komunia to kosztowne przedsięwzięcie, ogólna kwota, jaką wydaje się na tego typu imprezę składa się z bardzo wielu drobnych elementów. Biorąc pod uwagę, np. że wesele będzie nas kosztowało 30 tys. zł, to czy wydamy na bukiet panny młodej 150 czy 200 zł, to tak naprawdę będzie tylko drobniutki ułamek całej dużej kwoty, jaka przeznaczona jest na całą imprezę. Często więc decydujemy się, aby jednak dopłacić te dodatkowe 50 czy 100 zł, żeby kwiaty były piękniejsze, żeby koszula lepiej leżała. Tak samo podchodzimy do opłat w kościele. W rezultacie z tych dodatkowych, co prawda drobnych kwot, powstaje niezła suma - mówi socjolog Hubert Kawalec z Uniwersytetu Rzeszowskiego.

Cennik usług pogrzebowych

Okazuje się, że nie tylko w przyjemnych sprawach są nam stawiane warunki finansowe. Niestety, kiedy stracimy kogoś bliskiego, musimy w tych trudnych chwilach zebrać się w garść i pamiętać o tym, że pora zapłacić za: pochówek, grabarzy, ich usługę przy wykopaniu grobu i zakopaniu trumny, za samochód pogrzebowy, za księdza, za organistę. A przecież mamy jeszcze na głowie miejsce na cmentarzu, trumnę, nagrobek i mnóstwo innych wydatków. Pieniądze, które dostaniemy z ZUS-u, mogą nie wystarczyć.

- Jeśli ktoś na organizację pogrzebu otrzymuje pieniądze od państwa, to także uczciwość nakazuje, by godną część tego, co otrzymał, przeznaczył na ceremonię, zgodnie z przeznaczeniem tych pieniędzy. I takim ludziom trzeba o tym czasem przypomnieć. Jest też jasna strona tej sprawy. Zdarzyło mi się kiedyś zapisywać chrzest, z okazji którego ojciec złożył pokaźną sumę pieniędzy. Zasugerowałem, że to za dużo. Prawie się na mnie obraził! Odpowiedział: - Proszę księdza, ja syna chrzczę, a to nie byle co! – mówi ks. Rafał Kamiński.

Na rozmaitych forach krążą opinie, że 500 zł to minimalna cena za nabożeństwo żałobne. Potwierdza to Piotr Krawczyk z Warszawy, któremu kilka miesięcy temu zmarł ojciec.

- Spodziewałem się, że padnie hasło "co łaska", ale słyszałem różne opinie na temat tego, że mimo wszystko istnieje coś takiego jak "cennik". Dlatego zanim zdecydowałem, ile włożyć pieniądze do koperty, zrobiłem rozeznanie wśród znajomych, założyłem wątek na forum. Wszyscy rzucali kwotami między 400 a 500 zł. Ponieważ pogrzeb i tak był dla mojej rodziny dużym obciążeniem, zdecydowałem się dać 400 zł. I to był błąd. Nigdy nie zapomnę tego spojrzenia, jakby chciał mi powiedzieć: "Jak Ci nie wstyd synu?" Myślę, że 500 zł to minimum poniżej, którego się nie schodzi – twierdzi.

Podobnie wygląda sytuacja z mszą w intencji zmarłego. Oto komentarz Belli:

"Jako dziecko zostałam wysłana do Biura Parafialnego w celu zamówienia mszy w intencji zmarłego, do ręki wsadzono mi na ówczesne czasy sporą kwotę 50 złotych. Zadowolona z załatwienia sprawy i przekonana o tym, że kwota, jaką złożyłam na ręce proboszcza jest zawyżona, po powrocie do domu spotkałam się ze zdziwieniem, że 'nie chciał więcej'. Jak się okazało, w domu liczyli na to, że od dziecka ksiądz nie zawoła. Teoretycznie 'co łaska'…, w praktyce w parafii krążą nieoficjalnie kwoty, jakie trzeba uiścić, zwłaszcza że przecież to wstyd, jak ksiądz potem powie sąsiadowi, że Kowalski szczędzi na zmarłym, czy żywym. Do tego w mniejszych parafiach rzeczą nagminną jest, że w czasie jednej Mszy upycha się o wiele więcej intencji, niż księży, którzy Mszę odprawiają. Regułą jest, że jeden ksiądz odprawia Mszę za przynajmniej 2-4 rodziny, 'zarabiając' więc o wiele więcej za jednym razem".

Dlaczego tyle wydajemy?

Inna sprawa, że w ogóle lubimy wydawać pieniądze na ważne rodzinne uroczystości.

- Pojawia się tu kilka kwestii – mówi socjolog Hubert Kawalec. - Jest to dla młodych małżonków czy rodziców jeden z ważniejszych dni w życiu, więc chcą, aby wszystko było idealne, dograne, żeby przebiegało zgodnie z planem. Musi być ładna pogoda, piękna sukienka panny młodej, pyszne jedzenie, porywające kazanie w kościele. Poza tym: chęć pokazania się. Powiedzenie "zastaw się, a postaw się" jest znane Polakom od wieków; w różnych środowiskach różnie wystawność organizowanych imprez jest tłumaczona, od poczucia że trzeba pokazać wszystkim (sąsiadom, rodzinie) że, po pierwsze, jesteśmy w stanie zorganizować niezapomniane przyjęcie, po drugie, stać nas na to i w końcu zorganizujemy coś tak, żeby nasza impreza była lepsza od ślubu koleżanki, chrzcin u kuzyna – dodaje.

Trudno nie zgodzić się z tą teorią. "Wesele robimy w tej samej restauracji co Baśka, ale gwarantuję ci, że nasze będzie lepsze" – chyba każdy kiedyś usłyszał tego typu zdanie.

Często ogromne kwoty, które zostawiamy w kancelarii parafialnej, wynikają z potrzeby pokazania się. - Amerykańskie filmy dostarczają nowych wzorców "idealnego wesela", pojawiają się coraz to nowe pomysły, nowe elementy upiększania, coraz więcej, więcej i więcej (a każde "więcej" to dodatkowy koszt), i tutaj działa wspominany wcześniej mechanizm: "U kuzynki był wiejski stół z pieczoną szynką, my będziemy mieć pieczone prosię". Pojawia się spirala coraz to nowych wydatków, związanych z tym, żeby było lepiej, piękniej, bardziej nieprzeciętnie, żeby się wyróżnić, zostać zapamiętanym, żeby o naszej imprezie jeszcze długo wspominano i stawiano ją za wzór. Jest to dobry sposób na budowanie własnej wartości w oczach innych – wyjaśnia Kawalec.

Kanony, z których nie można się wyłamać

Jest jeszcze jedna kwestia, o której nie wolno zapomnieć. Z jeden strony narzekamy na to, że ksiądz podaje nam konkretną kwotę, która wcale nie jest mała, z drugiej jednak sami zastanawiamy się, czy np. 400 zł to nie będzie za mało. Jesteśmy przygotowani na to, że istnieją pewne kanony i godzimy się na to.

– Można powiedzieć, że w społeczeństwie funkcjonuje etos tego typu imprez – w tak zwanej powszechnej świadomości istnieje pewien wzór organizacji wesela czy komunii. Mowa tutaj o nieoficjalnych cennikach dla księży, kanonach w menu na przyjęciu, zestawu prezentów, jakie mają być wręczane przez konkretne osoby itd. Ten wzór także rozrasta się. Kiedyś utarte było, że ojciec chrzestny na prezent komunijny ofiarowuje zegarek, potem rower, obecnie w grę wchodzą laptopy czy skutery. Z jednej strony oburzamy się na taką komercjalizację wydarzenia religijnego, z drugiej konformistycznie uczestniczymy w tej spirali kosztów, bo przecież nie wypada się wyłamać i sprawić dziecku przykrość/wystawić się na ośmieszenie – wyjaśnia socjolog.

Z jednej strony nie wypada się wyłamać i najeść wstydu, z drugiej zaś nie zawsze chcemy i możemy zapłacić. Życiowe sytuacje bywają różne, a z wydarzeniami takimi jak ślub, chrzest, komunia czy pogrzeb i tak związane są bardzo duże wydatki. Dlatego warto pamiętać o tym, że płacić wcale nie trzeba. W świetle Kodeksu Prawa Kanonicznego wszelkie opłaty są dobrowolną ofiarą wiernych - nie muszą płacić. Jeśli ksiądz jest uparty, to zawsze można zwrócić się do biskupa danej diecezji, przedstawiając mu sytuację i pytając, co zrobić.

"My z mężem za mszę ślubną nie zapłaciliśmy ani grosza, ale my ślubowaliśmy sobie siebie w bazylice OO Dominikanów, a oni cennika nie mają. Jedyne koszty, jakie ponieśliśmy to w Urzędzie Stanu Cywilnego i za kurs przedmałżeński. Wesela nie robiliśmy, małą imprezkę z ciastami, sałatkami i innymi dobrociami zorganizowali nasi wspólni znajomi. Grała nam muzyka z kompa i było naprawdę przesympatycznie. Zawsze jest jakieś wyjście" – pisze na swoim blogu Joanna.

Ks. Rafał Kamiński podsumowuje:

1. Oprócz ofiar określonych przez kompetentną władzę kościelną, ksiądz nie może się domagać niczego za udzielanie sakramentów, przy czym potrzebujący nie powinni być pozbawieni pomocy sakramentów z racji ubóstwa (kan. 848),

2. W nabożeństwie pogrzebowym nie może być wyróżniania osób, a biedni nie mogą być pozbawieni należnego pogrzebu (kan. 1181) oraz

3. Wstęp do kościoła podczas sprawowania świętych czynności musi być wolny i bezpłatny (kan. 1221).

- Zapewniam, że znakomita większość duszpasterzy stosuje to z całym przekonaniem - przekonuje ks. Kamiński.

Co zrobić w sytuacji, kiedy idziemy do kościoła i otrzymujemy od księdza "cennik"?

Kodeks Prawa Kanonicznego mówiąc o opłatach i taksach jest dość precyzyjny. Jeśli prawo czego innego nie zastrzega, do zebrania biskupów prowincji należy:

1. określić opłaty za różne akty wykonawczej władzy dobrowolnej lub za wykonanie reskryptów Stolicy Apostolskiej; wymagają one potwierdzenia Stolicy Apostolskiej;

2. określić ofiary składane z okazji udzielania sakramentów i sakramentaliów.

- Tak więc jak widać cenniki są możliwe. Ale trzeba przypomnieć, że w warunkach polskich nie powinny mieć one miejsca, gdyż II Synod Plenarny, odbywający się w latach 1991-1999, zabronił wyznaczania wysokości ofiar przy okazji sprawowania sakramentów i sakramentaliów. Tak więc ewentualne cenniki są nieporozumieniem – mówi ks. Kamiński.

Źródło: onet.pl



Ten ciekawy i dający do myślenia artykuł kończy się zdaniem:

"Jakie stawki obowiązują w Twojej parafii? - weź udział w dyskusji!"


Także i ja proponuję wpisywać w tym temacie "stawki" obowiązujące w Waszych parafiach, stworzymy w ten sposób listę opłat za ceremonie kościelne, która niech pozostanie tu jako przykład tego co oznacza w ówczesnym kościele słowo "co łaska"...

Nie mniej, zachęcam do dyskusji na ten jakże bulwersujący niektórych ludzi temat.

bob_mistrz - 2009-07-15, 11:50

Jako, że już za 2,5 tygodnia bierzemy ślub, podczas spotkania w kancelarii oficjalnie zapytałem ile wynosi ofiara za ten sakrament. Padła odpowiedź, że 500, 200 i 100. Mówię to pewnie do wyboru… A tu: czyli razem 800zł… do tego zapowiedzi 50zł – robi się 850zł. Te kwoty dotyczą pewnie organisty (który jest na etacie :evil: ) i kościelnego… Jak dla mnie 850zł za 45minut mszy (tyle ona trwa) i może w sumie 1h spotkań (spisanie protokołu i inne pierdoły) to troszkę duuużo, spokojnie rzecz ujmując. Ja na te pieniądze musze ciężko pracować, a oni tak lekką ręką sobie zdzierają… Ale cóż, jak chce się ślub w danej parafii brać to trzeba płacić.
miko 005 - 2009-07-15, 15:38

Z tej relacji wynika jedno, polski lud płacze ale płaci, a potem anonimowo, bo papier i klawiatura przyjmie wszystko, piszą jak np. nasz moderator ;) .

bob_mistrz napisał/a:
Jak dla mnie 850zł za 45minut mszy (tyle ona trwa) i może w sumie 1h spotkań (spisanie protokołu i inne pierdoły) to troszkę duuużo, spokojnie rzecz ujmując. Ja na te pieniądze musze ciężko pracować, a oni tak lekką ręką sobie zdzierają… Ale cóż, jak chce się ślub w danej parafii brać to trzeba płacić.

bob_mistrz, a wystarczyło powiedzieć że nie stać Was na taki wydatek, a przede wszystkim przedstawić księdzu własny punkt widzenia na te sprawy, że to sakramenty, za które pobieranie opłaty jest niestosowne. Trzeba było poinformować księdza i rodzinę że w takim razie będziecie bardzo wierzyć w Boga, ale musicie żyć w konkubinacie, bo stan finansowy tak stanowi.
Myślę że Wy, oni, i jeszcze bliżej niesprecyzowana liczba takich decyzji, spowodowała by inne zapatrywanie księży na ten aspekt.
A tak cóż, zapłaciłeś a tutaj wylewasz własne żale. Sam się zastanów, jaki one mają sens? I czy wpłyną na decyzję kleru?

A tak w ogóle to z okazji wejścia na nową drogę życia wszystkiego najlepszego dla młodej pary. :) :) :)

Izabela - 2009-07-15, 18:36

miko 005 zgadzam się z Tobą,ponieważ jakieś ok. 7 lat temu chrzciłam swoje dziecko byłam wtedy bez pracy i gdy zapytałam księdza ile kosztuje chrzczenie to powiedzał mi bez ogródek,że minimum 100 zł. ja na to,że nie stać mnie na zapłacenie takiej kwoty ponieważ nie mam pracy i nie zapłaciłam a ksiądz z wielkim bólem ale ochrzcił mi dziecko.
bob_mistrz - 2009-07-15, 18:45

miko 005, po pierwsze dobrze wiesz, że nie jestem anonimowy tutaj na forum, część ludzi zna mnie osobiście, część z imienia i nazwiska, więc o anonimowości nie ma tutaj mowy.
Po drugie nie płacę i nie płaczę. Jaro prosił o podzielenie się cennikiem z jakim się spotkaliśmy, więc to zrobiłem. Jeżeli chodzi o ofiarę, jeszcze jej nie złożyłem, nie miałem przyjemności rozmawiać z proboszczem, a o finansach rozmawiałem z jego sekretarzem. W najbliższych dniach zrobię to, ale nie będę z księdzem dyskutował ponieważ nie mam na to ochoty. Nie życzę sobie, żeby ze względu na pieniądze, moja przyszła żona i nasza rodzina odczuła jakiś dyskomfort podczas ślubu.

Dziękujemy za życzenia ;)

Ferbik - 2009-07-15, 18:49

Ja poszukałem sobie księdza (w Raczynie), który wszedł na tą drogę z powołania. Za ślub i jednocześnie chrzest daliśmy 400zł. Za to nasz proboszcz zażyczył sobie za licencję 200zł, co prawda wcześniej wytłumaczyłem mu, że nie chcę licencji tylko delegację, ale chyba nie zrozumiał. Nie dostał nic oprócz "przymusowych zapowiedzi" - gdzie powiedział, że mniej niż 50zł to się nie daje... do tego powiedział, że na zapowiedziach być nie możemy, bo to przynosi pecha... to ksiądz wierzy w zabobony czy w Boga? Poza tym, w kościele Nawiedzenia NMP przy wyciąganiu metryki chrztu usłyszeliśmy: "dawać dychę i uciekać"...
Pozostawię powyższe bez komentarza. Do tego za nauki przedmałżeńskie wołają sobie też odpowiedni kwoty - 50, 100zł, również znaleźliśmy księdza z powołania, który sam powiedział, że on nie jest od zarabiania kasy, tylko od służenia Bogu.

Administrator - 2009-07-15, 19:03

Z moich doświadczeń wynika, że czym mniejsza miejscowość tym wyższe kwoty padają i księża robią większe problemy :mrgreen:

Oczywiście nie ma reguł. Można trafić na księdza z powołania, jak i takiego, którego Bogiem są pieniądze.

W Wieluniu przy wydaniu dokumentów miałem wrażenie jak gdyby robili to z wielką łaską, w Łodzi natomiast wszystko szło szybko i gładko. Nauki przedmałżeńskie to było 1 spotkanie i trwało około 1 godziny :D

miko 005 - 2009-07-15, 19:43

bob_mistrz napisał/a:
miko 005, po pierwsze dobrze wiesz, że nie jestem anonimowy tutaj na forum,........

Taki mały przykładzik tylko to był, przepraszam ;) . Wiem że nie jesteś z tych co płaczą, ale jak sam piszesz :) ;
bob_mistrz napisał/a:
...... ale nie będę z księdzem dyskutował ponieważ nie mam na to ochoty. Nie życzę sobie, żeby ze względu na pieniądze, moja przyszła żona i nasza rodzina odczuła jakiś dyskomfort podczas ślubu.

No właśnie, kler, służba zdrowia, administracja biurowa, itp. po co zaczynać, lepiej żyć sobie spokojnie i płacić, zawsze można to później gdzieś „wylać”.
bob_mistrz, przepraszam ale takie jest moje zdanie na ten temat, i dopóty dopóki takie będzie podejście społeczeństwa do tych rzeczy, to takie cenniki będą miały miejsca, i to nie tylko w kościołach.
Sam też nie twierdzę, że jestem typowym „oportunistą” i z wszelką korupcją i łapówkarstwem zacięcie walczę. Tak jak piszesz, dla „świętego spokoju” trzeba dać tyle ile wynosi ta stawka, przykre ale prawdziwe :shock: :oops: .

majk-el - 2009-07-15, 22:30

Moje doświadczenia są jak najbardziej pozytywne. Najpierw we Wrocławiu (Kościół przy ulicy Brucknera) ksiądz wystawiał licencje i na moje pytanie o ofiarę odparł, iż jeżeli mam takie życzenie to mogę złożyć ofiarę na kościół w dowolnej kwocie. Później w parafii w Krasiczynie (pod Przemyślem - Podkarpackie) padła identyczna odpowiedź. W obu przypadkach złożyłem ofiarę jaką uznałem za stosowną.

Nigdy nie spotkałem się z przypadkiem aby Ksiądz nie udzielił sakramentu lub nie odprawił mszy jeżeli wierny przyzna, że nie stać go ma ofiarę.

Syn Mariana - 2009-07-15, 23:04

Swoją drogą 850 złotych polskich, to sporo kasy :? za oklepane regułki, wpis w papierach, świece, kwiaty i organistę :o
bob_mistrz - 2009-07-16, 08:40

Syn Mariana, kwiaty i ustrojenie kościoła to kwestia osobna ;)
W Rudzie Śląskiej ofiara za ślub wynosi 100-200zł :idea: Za zaświadczenie zapłaciłem 5zł :idea: Parafia, która liczy kilka tysięcy duszyczek...

Izabela - 2009-07-16, 13:32

To teraz dam wam jeszcze porównanie ślub w kościele kosztuje 850 zł. a w USC opłata skarbowa wynosi 84,00 a co więcej robi ksiądz udzielajac ślubu niż urzędnik??

Tyle tylko,że ślub w kościele trwa troche dłużej.

Syn Mariana - 2009-07-16, 20:54

Ciekawe czy można by "co łaskę" potraktować jako koszt i uwzględnić w zeznaniu rocznym ;) ;) ;)
Gość 556677 - 2009-07-27, 02:47

Rozbawił mnie ten temat :D Przecież zawsze można omijać tą instytucję szerokim łukiem :P nie płacić, nie denerwować się i nie narzekać :lol: Na szczęście siłą nikt nikogo tam nie zaciąga, no ale właśnie.... wszystko musi być "po bożemu", bo co rodzina, znajomi, sąsiedzi powiedzą :lol: "płacz i płać" :P

Takie OT, może się czepiam :wink:
miko 005 napisał/a:
Sam też nie twierdzę, że jestem typowym „oportunistą” i z wszelką korupcją i łapówkarstwem zacięcie walczę.

Nie rozumiem tego zdania, no chyba, że znaczenie słowa 'oportunizm;oportunista' się ostatnio zmieniło :lol:

vanilia1000 - 2011-03-07, 20:37

odkopuję stary temat :)
czy ktoś z Was lub Waszych znajomych brał ślub u Franciszkanów?
- ile kosztuje ceremonia i jakie dokumenty trzeba mieć ze swojej parafii?
Nie chciałabym brać ślubu w Bożym Ciele;/

cogito - 2011-03-19, 14:09

Kościół rzymskokatolicki przeważnie kojarzy się z handlem sakramentami, odpustami i mszami oraz innymi opłatami za "usługi" duszpasterskie. Jednak nie tylko, bo Krk prowadzi również inną działalność, z której czerpie dodatkowe korzyści. Między innymi szkoli młodzież i wychowuje ją na prawdziwych katolików.
Dla mnie nie ma znaczenia, że w szkołach katolickich pracują osoby świeckie. Liczy się właściciel, a nie szeregowy pracownik. Uważam, że Krk - jako właściciel "renomowanych placówek oświatowych" - powinien zatrudniać ludzi o wysokich walorach moralnych. W każdym razie sprawować nad nimi kontrolę.
No, ale stare porzekadło mówi: "jaki pan, taki kram".

Aby nie zakładać nowego wątku, wklejam to tutaj.
Cytat:
Świadectwo ukończenia liceum bez chodzenia do szkoły? Taką możliwość miał dawać prywatny Zespół Szkół Katolickich im. Świętej Teresy w Lublinie. Świadectwa miały być wystawiane za pieniądze. Jak dowiaduje się TOK FM, trwa właśnie zakrojone na bardzo dużą skalę śledztwo w tej sprawie. Od Prokuratury Rejonowej przejęła je Prokuratura Okręgowa.

Więcej po linkiem.
Handel świadectwami na całego. W katolickiej szkole

miko 005 - 2011-03-19, 17:08

Oczywiście występek wielce naganny. Ja wiem, że Twoją pasją jest polowanie na ... "czarownice w sutannach" ;) , ale powinieneś być konsekwentny.
Powinieneś przedstawić forumowiczom, liczbę szkół katolickich. A takich w Polsce mamy ok. 520 . Zaznaczyć też można by było, że liczba uczniów w takich szkołach sięga rzędu ponad 55 tys. osób.

W rzeczonym przypadku, faktycznie sporej afery, mowa jest o kilku osobach, którym postawiono zarzuty. Przy tych powyższych liczbach, 520 szkół i 55 tys. uczniów, trudno jest nie oprzeć się pokusie, że zbyt śmiało rzucasz tezą;
cogito napisał/a:
No, ale stare porzekadło mówi: "jaki pan, taki kram".

Zdajesz sobie sprawę z tego, że gdybyśmy po każdym jednorazowym negatywnym przypadku, dyskryminowali całą gałąź danego szczebla, to pewnie wszędzie wiało by pustką.
Notabene nad tą sprawą pracuje prokuratura, więc trudno nie zaprzeczyć, że ów "pan" chce aby sprawa się wyjaśniła, prawda? A przecież mógł użyć wdzięku "czarnej szaty" i spróbować urwać jej łeb :twisted:

No i jeszcze warto zwrócić uwagę w tym artykule, na ostatnią wypowiedź kuratora;
Cytat:
Wiadomo też, że Zespół Szkół Katolickich zawsze przyjmował trudną młodzież. - Bywało wielokrotnie, że wielu uczniom różnych szkół publicznych ścieżki się plątały, mieli problemy. W związku z tym szukało się wyjścia, która szkoła otoczyłaby ich właściwą opieką. I trafiały właśnie tam - podkreśla kurator Wagner. Sam miał takie przypadki, jeszcze gdy był dyrektorem VII LO w Lublinie.


PS. Pomijam już ten przypadek, ale niektóre tytuły artykułów są lepiej przyciągające jak sam magnes :P , np. tak jak ten; Handel świadectwami na całego. W katolickiej szkole. Z tego tytułu można by wywnioskować, że pół szkoły w ten sposób dostało świadectwo, a jak czytamy całość, to okazuje się, że to kilka osób :razz:
A takich szumnych tytułów, w różnego rodzaju pismach i portalach jest bez liku. My tam zaglądamy, a tam się okazuje, że ... cały artykuł to tylko marne wypociny. :shock: :)

PS I. Dane o liczbie szkół i uczniów zaczerpnąłem z Wydziału Nauki Katolickiej.

cogito - 2011-03-19, 21:32

miko 005 napisał/a:
Oczywiście występek wielce naganny. Ja wiem, że Twoją pasją jest polowanie na ... "czarownice w sutannach" ;) , ale powinieneś być konsekwentny.
Powinieneś przedstawić forumowiczom, liczbę szkół katolickich. A takich w Polsce mamy ok. 520 . Zaznaczyć też można by było, że liczba uczniów w takich szkołach sięga rzędu ponad 55 tys. osób.

Drogi Miko 005, gdybyś zamiast zajmować się moją pasją zwrócił uwagę na treść artykułu, to zapewne zauważył byś, że w tej szkole zawyżano ilość uczniów.
Cytat:
Ale jest i drugi kierunek. - Śledztwo dotyczy również doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem gminy Lublin poprzez wprowadzenie w błąd co do liczby uczniów faktycznie uczących się w tej szkole i tym samym bezprawne uzyskanie dotacji w nienależnych kwotach - mówi Syk-Jankowska.

Zatem od liczby 55 tyś. uczniów musisz odjąć "martwe dusze". Ich ilość oraz kwotę nienależnych dotacji wykaże śledztwo.
Jest jeszcze coś, na co nie zwróciłeś uwagi.
Cytat:
Kuratorium twierdzi, że nie miało oficjalnych sygnałów, że w katolickiej szkole można kupować świadectwa. - Nigdy nie było takich nieprawidłowości, które by upoważniały kuratorium do odebrania uprawnień do prowadzenia szkoły - mówi lubelski wicekurator oświaty Bogdan Wagner, dodając, że kontrole w zakresie nadzoru były systematyczne. Nigdy nic poważnego nie wykryto.

To rzutuje na rzetelność przeprowadzonych kontroli. Odpuszczę sobie dalsze komentowanie tego faktu, abyś nie zarzucił mi, że wszędzie doszukuję się spisków.
Cytat:
No i jeszcze warto zwrócić uwagę w tym artykule, na ostatnią wypowiedź kuratora;
Cytat:
Wiadomo też, że Zespół Szkół Katolickich zawsze przyjmował trudną młodzież. - Bywało wielokrotnie, że wielu uczniom różnych szkół publicznych ścieżki się plątały, mieli problemy. W związku z tym szukało się wyjścia, która szkoła otoczyłaby ich właściwą opieką. I trafiały właśnie tam - podkreśla kurator Wagner. Sam miał takie przypadki, jeszcze gdy był dyrektorem VII LO w Lublinie.

I tu się z Tobą zgadzam, ale tylko z Twoim stwierdzeniem, że "warto zwrócić uwagę". Natomiast w dalszej części inaczej to widzę. Uważam bowiem, że przyjmowanie "trudnej młodzieży" powinno iść w parze z odpowiedzialnością za tę młodzież. Jak widać, szkoła ta bardziej "zaopiekowała się" pieniędzmi, niż młodzieżą. W zamian "trudna młodzież" otrzymała "łatwe wykształcenie".
Cytat:
A takich szumnych tytułów, w różnego rodzaju pismach i portalach jest bez liku. My tam zaglądamy, a tam się okazuje, że ... cały artykuł to tylko marne wypociny.

Wypociny? Uważasz za wypociny to, że opisano pewne zjawisko, które nie powinno mieć miejsca w Krk, który od wieków słynie z krzewienia "wartości chrześcijańskich" ?
Polecam przeczytać komentarze pod tym artykułem. Okazuje się, że takich "pasjonatów" jak ja, jest więcej. Nie tylko piszą komentarze, ale również wyrażają swoją opinię w inny sposób. Np. tak.

kolas - 2011-08-23, 14:21

to ja też spróbuje odkopać stary temat.. :)
jest ciekawy portal dotyczący "co łaski" - http://colaska.info
co prawda jeszcze nie ma tam nic z Wielunia, ale może wkrótce się pojawi..:)

ilin - 2011-08-23, 16:13

Cytat:
jest ciekawy portal dotyczący "co łaski" - http://colaska.info


Na ile wiarygodna jest ta stronka ?

Każdy tam może wpisać kwotę nijak mająca się do rzeczywistości.

kolas - 2011-08-23, 18:04

Wiarygodność taka sama jak różnych wpisów na forach czy opinii chociażby na portalch typu ceneo. Trzeba zakładać, że ci co się udzielają i wpisują dane i nie mają na celu świadomie wprowadzać zainteresowanych w błąd. Jakoś sobie nie wyobrażam, że ktoś z parafii miałby potwierdzać wiarygodność danych :)
ilin - 2011-08-23, 19:04

Jak znam życie to udzielać się będą głównie ci co z tym nie mają nic wspólnego.

Zresztą takie rubryki jak honorarium organisty czy dekoracja kościoła z "co łaska" raczej nie maja nic wspólnego.

Dominika - 2011-11-20, 11:14

Jakie dokumenty powinnam mieć jeśli nie chce brać ślubu w swojej parafii? I ile to kosztuje. :evil:


Wydzielono z tematu Wesela: sale, zespoły.

vanilia1000 - 2011-11-20, 12:19

ze swojej parafii musisz i tak mieć zaświadczenie o chrzcie (i wpisie na tym zaświadczeniu o bierzmowaniu) jeśli bierzesz ślub w parafii Pana młodego to płacisz tylko za zaświadczenie (ja nic nie płaciłam) lub "co łaska". Jeśli bierzesz ślub w innej parafii niż Pana Młodego to ksiądz w którejś z parafii musi wystawić licencje za to sie płaci mniej więcej tylko co za ślub (250 zł). Taką sytuacje ja miałam, może byc inaczej w innych parafiach.
bob_mistrz - 2011-11-20, 21:59

vanilia1000 napisał/a:
płaci mniej więcej tylko co za ślub (250 zł)


Jestem ciekaw, gdzie u nas w okolicy tyle płaci się za ślub (oprócz Toporowa)
Tak na marginesie, dla mnie "licencja" to kolejna wymyślona danina, w myśl: jeżeli nie zarobię na ślubie, to chociaż tyle zedrę z młodych...

Ferbik - 2011-11-20, 22:56

bob_mistrz napisał/a:
Tak na marginesie, dla mnie "licencja" to kolejna wymyślona danina, w myśl: jeżeli nie zarobię na ślubie, to chociaż tyle zedrę z młodych...

Boląca prawda...

ourson - 2011-11-21, 08:17

vanilia1000 napisał/a:
ze swojej parafii musisz i tak mieć zaświadczenie o chrzcie (i wpisie na tym zaświadczeniu o bierzmowaniu)


nie wiem czy coś się zmieniło w tym zakresie, ale zaświadczenie o chrzcie mona dostać tylko w parafii w której ten chrzest się odbył...

Ferbik - 2011-11-21, 08:20

ourson napisał/a:
nie wiem czy coś się zmieniło w tym zakresie, ale zaświadczenie o chrzcie mona dostać tylko w parafii w której ten chrzest się odbył...

Ja też wyciągałem z parafii, w której byłem chrzczony.

Dominika - 2011-11-21, 18:24

Mamy przypadek:
- oboje z parafii św. Lecha :D "Stanisława"
- ja byłam chrzczona w Wierzchlesie, komunia, bierzmowanie św. Stanisław
- on chrzest Boże Ciało, komunia św. Stanisław, bierzmowanie Łódź

Nie chcemy u Stanisława, tylko u Franciszkanów.

ourson - 2011-11-21, 18:47

Dominika, co do zgody lub licencji nie jestem najlepszym przykładem, bo oprócz tego że u św. Stanisława jej nie otrzymałem to jak pojechaliśmy do parafii mojej żony to wydano nam ją bez żadnego problemu i opłat.

Jeśli chodzi o zaświadczenia o chrzcie to Ty w Wierzchlesie, a Twój narzeczony w Bożym Ciele. Na tym zaświadczeniu będzie też informacja o komunii i bierzmowaniu (pomimo że w innych parafiach). Chyba że bierzmowanie jakoś niedawno, to wtedy może trzeba będzie po zaświadczenie do Łodzi.

Resztę formalności załatwialiśmy w Kancelarii parafii w której braliśmy ślub. Ale to był Wrocław, więc w Wieluniu zasady mogą być nieco inne ;-)

Tak z perspektywy czasu to pamiętam że całe to załatwianie wydawało się z opisu bardziej praco- i kapitałochłonne niż okazało się w rzeczywistości :twisted:

vanilia1000 - 2011-11-21, 23:02

hmmm troszkę sprostuję, bo chyba za szybko pisałam i trochę się poplątało za co bardzo przepraszam -
za wystawnie licencji płaciłam połowę tego co za ślub - 250 zł
a zaświadczenie oczywiście w parafii w której był chrzest - parafie gdzie była komunia i bierzmowanie powinny przesłać do parafii chrztu odpowiednie dokumenty tak żeby w parafii chrztu były wszystkie wiadomości na wasz temat (także po ślubie takie dokumenty powinni przesłać)
też brałam ślub u Franciszkanów - licencję wypisywano nam w Bożym Ciele, nie wiem czy ze względu na to, że to nasza parafia czy dlatego, że Franciszkanie podlegają pod Kolegiatę.
Najlepiej pójść do Franciszkanów- wszystko dokładnie wytłumaczą co u kogo i kiedy załatwiać.

bob_mistrz - 2011-11-22, 09:45

Ja dalej nie jestem w stanie sobie odpowiedzieć na pytanie, jakim prawem, za wypisanie świstka czarni każą sobie tak słono płacić. Dla mnie to jest kompletnie, ale to kompletnie niepojęte...
red - 2011-11-22, 11:07

W wielu sprawach administracyjnych wypisanie świstka kosztuje dużo dużo drożej. I ludzie płacą. I się nie oburzają. Zresztą sam wiesz o tym najlepiej.
Mała dygresja na marginesie.

Ferbik - 2011-11-22, 11:20

Ale urzędy odprowadzają podatki od świstków?
hajen - 2011-11-22, 11:33

Ale ślub kościelny nie jest obowiązkiem ;)
red - 2011-11-22, 12:07

Ferbik napisał/a:
Ale urzędy odprowadzają podatki od świstków?

Urzędy jako takie nie płacą chyba podatku dochodowego, gdyż byłoby to jak przekładanie kasy z prawej kieszeni do lewej.

bob_mistrz - 2011-11-22, 12:36

Tylko urzędy pobierają opłaty na podstawie delegacji czy to ustawowej, czy innej. Wszystkie ewidencjonują, ze wszystkich się rozliczają. A ciemna strona mocy??
ania_a - 2011-11-22, 17:21

"Ciemna strona mocy" także ma swoje przepisy, z których wynika m.in. to, że trzeba uzyskać zgodę, aby zawrzeć sakrament małżeństwa w kościele innym niż parafialny jednej ze stron. To, że pobierają za to opłatę wynika zapewne z tego, że tracą potencjalny dochód, kiedy nupturienci biorą ślub w innym miejscu. Proboszcz nie ma obowiązku udzielać takiego zezwolenia, a parafia też musi mieć jakieś źródło utrzymania. Cóż, nie twierdzę że jest to dobre albo złe, ale tak jest i jak komuś to nie odpowiada to zawsze może wziąć ślub w swojej parafii, albo zrezygnować ze ślubu kościelnego. Bo jak ktoś wcześniej zauważył ślub kościelny nie jest obowiązkowy.
mixas - 2011-11-22, 17:37

Trochę się nie zgodzę. Czasami jest tak, że ktoś chcę usługę ale od zupełnie innego wykonawcy, więc dlaczego ma płacić komuś tylko dlatego, że mieszka w tym czy tym miejscu.

P.S. Poza tym z tymi płatnościami to różnie moi znajomi brali ślub w parafii Józefa oboje są z parafii Stanisława i nie płacili nic "u Stanisława".

vanilia1000 - 2011-11-22, 18:23

Panowie Moderatorzy chyba trochę odbiegli od wątku - czy sami siebie ukrają ?
:bije3: ;D

Ferbik - 2011-11-22, 19:47

ania_a napisał/a:
Proboszcz nie ma obowiązku udzielać takiego zezwolenia,

Pierwsze słyszę!

Wróćmy do tematu, bo nas młodzież nawraca! :)

ania_a - 2011-11-22, 20:15

"Kan. 1115

Małżeństwa winny być zawierane w parafii, gdzie przynajmniej jedno z nupturientów posiada stałe albo tymczasowe zamieszkanie lub miesięczny pobyt; gdy zaś chodzi o tułaczy, w parafii, gdzie aktualnie przebywają. Za zezwoleniem własnego ordynariusza albo własnego proboszcza, wolno małżeństwo zawrzeć gdzie indziej.

Kan. 1118

§ 1. Małżeństwo pomiędzy katolikami lub między stroną katolicką i niekatolicką ochrzczoną, winno być zawierane w kościele parafialnym; w innym kościele lub kaplicy może być zawierane za zezwoleniem ordynariusza miejsca lub proboszcza.

§ 2. Miejscowy ordynariusz może zezwolić na zawarcie małżeństwa w innym odpowiednim miejscu."

źródło: Kodeks Prawa Kanonicznego


Słowo "może" oznacza, że jest to jego uprawnienie, a nie obowiązek.

cogito - 2011-11-22, 21:18

Co łaska, czyli jak rozliczają księży za granicą.
Tak rozliczają księży za granicą

red - 2011-11-24, 15:14

Wszystko chyba zależy od konkretnej parafii a nawet konkretnego księdza. Niektórzy nie pobiorą żadnej opłaty, a inni "co łaska" lub "co łaska ale nie mniej niż ...". Dlatego radzę dopytywać o te sprawy w konkretnym miejscu. Ale z tego co słyszałem to za zgodę na ślub poza parafią płaci się ok. połowy ceny za ślub.
stanmarc - 2011-11-24, 15:29

Ja za ślub płaciłem 300 zł. i proboszcz jeszcze powiedział, że można negocjować jeśli krucho u Nas z kasą :D Nie negocjowaliśmy już :D Za to parafialny "organista" skasował 150 zł.
Ferbik - 2011-11-24, 16:28

red napisał/a:
Ale z tego co słyszałem to za zgodę na ślub poza parafią płaci się ok. połowy ceny za ślub.

Zależy, czy delegacja, czy licencja. Już kiedyś o tym pisałem.

ilin - 2011-11-24, 18:07

red napisał/a:
Ale z tego co słyszałem to za zgodę na ślub poza parafią płaci się ok. połowy ceny za ślub


No właśnie słyszałem

Ja zaś słyszałem ,że się nic nie płaci :)


Tak na marginesie to pan młody w większości przypadków bierze ślub poza parafią.
Chyba ,że pani młoda jest z tej samej parafii :)

Ferbik - 2011-11-24, 19:32

ilin, doinformuj się proszę na temat licencji i delegacji zamiast być zgryźliwym, tym bardziej, że już na ten temat pisałem.
ilin - 2011-11-24, 20:51

Cytat:
Może też obejść się bez wydawania licencji, jeżeli wszystkie formalności przedmałżeńskie - za zezwoleniem uprawnionego proboszcza (formularz nr 9} lub ordynariusza miejsca - załatwia ten proboszcz, w którego parafii nupturienci chcą zawrzeć związek małżeński (kan. 1115).


http://www.opoka.org.pl/b...zenskie_06.html

Dominika - 2011-11-24, 21:24

To już nie chodzi o te 400 zł dodatkowe. Przy kosztach jakie są przy organizacji ślubu, to te 400 zł to jest kropla. Ale dla samej zasady... NIE ZAPŁACĘ tyle, bo niby za co.
Syn Mariana - 2011-11-24, 21:50

Dobrze Dominika, jestem z Tobą :D Nie zapłaciłem żadnej dodatkowej kasy za swój ślub ale może przez ostanie dziesięć lat coś się pozmieniało :grin:
KubaWinter - 2011-11-25, 00:25

A ta licencja to Creative Commons czy Shareware? Nie mogłem się powstrzymać :D
dlubson - 2011-11-25, 19:05

Dla sprostowania paru rzeczy.
Dokumenty potrzebna do zawarcia małżeństwa to:
- Metryka chrztu (jest to pełny wpis, bądź odpis z parafii chrztu i wystawia ją proboszcz parafii, w której odbył się chrzest i sporządzono akt chrztu. Jest to dokument wskazujący na wiele spraw, które są niezbędne do procesu przygotowania do małżeństwa, m.in. określa wiek narzeczonych (KPK 83 kan. 1072, 1083), zaświadcza o braku przeszkody różnej wiary (KPK 83 kan. 1086),wskazuje na obrządek strony (kan. 1109), informuje o wyznaniu stron (kan. 1124), Ponadto dostarcza wielu cennych informacji w postaci adnotacji naniesionych na niej (wcześniej zawarte małżeństwo, zachodzący między stronami stosunek przysposobienia, przyjęcie święceń, złożenie wieczystej profesji zakonnej, zmiana obrządku, przyjęcie sakramentu bierzmowania)

-świadectwo zgonu współmałżonka (w przypadku, gdy ktoś wcześniej zawarł związek małżeński)

-zezwolenie ordynariusza miejsca (dotyczy kapłanów)
Jest to zezwolenie na asystowanie przy określonym ślubie. Wg KPK 83 nie wolno, z wyjątkiem przypadku konieczności,asystować bez wspomnianego zezwolenia przy zawieraniu małżeństwa przez:
1. tułaczy
2. tych, których małżeństwo według prawa cywilnego nie może być uznane bądź zawarte
3. tego, którego obciążają naturalne zobowiązania względem innej strony i dzieci, powstałe z poprzedniego związku
4. tego, który notorycznie porzucił wiarę
5. związanego cenzurą
6. małoletniego, jeżeli rodzice o tym małżeństwie nie wiedzą lub sprzeciwiają mu się rozumnie
7. osobę posługującą się pełnomocnikiem w myśl kan. 1105 (kan. 1071 par.1)

-świadectwo uczestnictwa w katechizacji przedmałżeńskiej

-zaświadczenie z USC o braku przeszkód do zawarcia małżeństwa


Jeśli chodzi o zwyczajną formę zawarcia małżeństwa polega ona na wyrażeniu zgody małżeńskiej wobec świadka kwalifikowanego i dwóch świadków zwykłych. Forma ta w przypadkach zwyczajnych obowiązuje katolików pod sankcją nieważności małżeństwa.
Jako świadka kwalifikowanego rozumie się osobę, która na mocy urzędu lub prawnie udzielonej delegacji jest upoważniona do asystowania przy zawieraniu małżeństwa. Kwalifikowanym świadkiem jest miejscowy ordynariusz lub proboszcz bądź delegowany przez jednego z nich kapłan lub diakon. Miejscowy ordynariusz i proboszcz ważnie asystują przy zawarciu małżeństwa na mocy swego urzędu tylko na własnym terenie (ordynariusz na terenie diecezji, a proboszcz parafii). Jeśli asystują nie na swoim terytorium to wtedy potrzebna jest delegacja udzielona przez miejscowego ordynariusza lub proboszcza.
Gdyby zaś strony z jakiegoś powodu pragnęły zawrzeć małżeństwo w parafii, w której nie mają pobytu ani stałego ani czasowego, ani nawet miesięcznego, muszą proboszczowi tej parafii przedłożyć tzw. licencję, wystawioną przez własnego ordynariusza lub proboszcza (kan. 1115). Proboszcz, który nie mając licencji, bezprawnie pobrał opłatę z okazji ślubu stron pochodzących z obcej parafii, powinien tę opłatę na zasadzie słuszności odesłać właściwemu proboszczowi.

http://www.gazetapodatnik...ielny-a_580.htm

Jeśli chodzi o opłatę za licencję, to jej wydanie powinno być bezpłatne. Opłatę składa się proboszczowi, który przeprowadził przygotowanie do małżeństwa. Zazwyczaj proboszczowie zlecają przeprowadzenie tego przygotowania (spisanie protokołu przedślubnego) księdzu, który ma być świadkiem kwalifikowanym podczas zawarcia sakramentu. W Archidiecezji Częstochowskiej dekretem z dnia 1 lipca 2009 roku biskup częstochowski Stanisław Nowak wprowadził maksymalną stawkę w wysokości 400 zł, jako opłatę kałanowi za zawarcie sakramentu małżeństwa (czyli m.in. przygotowanie wszelkich formalności do zawarcia sakramentu i przeprowadzenie uroczystości w kościele).

bob_mistrz - 2011-11-25, 19:27

dlubson napisał/a:
W Archidiecezji Częstochowskiej dekretem z dnia 1 lipca 2009 roku biskup częstochowski Stanisław Nowak wprowadził maksymalną stawkę w wysokości 400 zł, jako opłatę kałanowi za zawarcie sakramentu małżeństwa (czyli m.in. przygotowanie wszelkich formalności do zawarcia sakramentu i przeprowadzenie uroczystości w kościele).

Taa... widzę, że egzekucja stosowania tego dekretu jest na tym samym poziomie nierealności, co możliwość odwołania prezesa PZPN - czytaj bliska zeru.

red - 2011-11-25, 20:22

Już kiedyś pisałem, że w Bożym Ciele płaciłem w tym roku 500 zł za ślub. W tej cenie była tez opłata za organiste. Pewnie gdyby wniknąć w szczegóły to okazałoby się, że 400 jest za ślub a 100 za organiste i byłoby zgodnie z prawem.
A tak w ogóle to cennik powinien być oficjalny z ewentualnymi odstępstwami w dół (czyli mamy ustalone ceny maksymalne a jak ksiądz ma chęć, to może i za darmo). Uniknięto by wtedy nieporozumień oraz dziwnych stawek w stylu "co łaska".

dlubson - 2011-12-02, 14:32

Stawka maksymalna jest ustalona dekretem i przypominam, że wynosi 400 PLN. Zgodnie z kanoniczną zasadą "cumulus" wynagrodzenie organisty to 10% wynagrodzenia całej puli miesięcznego dochodu, czyli ofiar mszalnych, za śluby, pogrzeby itp. itd. Zatem proboszcz decyduje o uposażeniu organisty. A propos stosowania się księży do dekretu, zawsze można się na niego powołać i przypomnieć kapłanowi o takim dokumencie. Stawka za pogrzeb ustalona również 1-go lipca 2009 r. wynosi 500 PLN. Wracając do ślubów- jeśli ktoś sam zamawia swojego organistę, lub ma szczególne życzenia wobec organisty asystującego przy ślubie, to wypadałoby osobiście zapłacić za "wykonaną usługę".
Nie jestem wrogiem księży czy Kościoła, a wręcz przeciwnie. Czasem niestety nieliczni przesadzają z wysokością pobieranych opłat, co rzutuje na obraz całego Kościoła. Może zapomnieli skąd się wywodzą (niejednokrotnie z biednych domów). "Duszy biedaka się nie zmieni". Przypominam sobie wielokrotnie powtarzane słowa znajomego księdza: "Sutanna zakryje brudne i poszarpane ubranie, ale nie zakryje chamstwa i obłudy". Trzeba też wziąć pod uwagę to, że w niektórych parafiach naszej diecezji księża żyją naprawdę ubogo. My nie zbiedniejemy, a będziemy mieć dobry uczynek w oczach Boga.

bob_mistrz - 2011-12-02, 15:02

dlubson napisał/a:
Czasem niestety nieliczni przesadzają z wysokością pobieranych opłat,

Nieliczni to raczej nie przesadzają...

dlubson napisał/a:
Może zapomnieli skąd się wywodzą (niejednokrotnie z biednych domów).


Stare, ale jare powiedzenie mówi: Kto ma księdza w rodzinie, nie zginie. Jakież to prawdziwe i ponadczasowe...
dlubson napisał/a:
Trzeba też wziąć pod uwagę to, że w niektórych parafiach naszej diecezji księża żyją naprawdę ubogo.

Zgadzam się. Są to albo biedne lub małe parafie, albo proboszcze nie mają tej smykałki "biznesklechy"

majk-el - 2011-12-05, 17:37

dlubson napisał/a:
Stawka maksymalna jest ustalona dekretem i przypominam, że wynosi 400


Ten "dekret" to dla całej Polski jest ustanowiony czy tylko dla Diecezji Częstochowskiej?

dlubson - 2011-12-09, 22:44

Dla Diecezji Częstochowskiej.
Syn Mariana - 2011-12-10, 23:15

dlubson napisał/a:
My nie zbiedniejemy, a będziemy mieć dobry uczynek w oczach Boga.

????? nie ogarniam rozumowania kolegi. Takie kościelne ....... w cymbał, że mamy dać kościołowi... wystarczająco dużo dostaje od państwa= od nas


Kolego nie przeginaj z wulgaryzmami to nie jest dział "pręgierz"
Gregg Sparrow

nie interesuje mnie dział i zachowanie dobrego tonu. Kościół z jakim się zetknąłem to banda tłustych nierobów nastawionych na wyzysk. Nie mam ani krztyny szacunku do tej instytucji. Wszelkie przejawy skrajnego katolicyzmu są dla mnie waleniem w cymbał...

dlubson - 2011-12-14, 18:48

Syn Mariana napisał/a:

????? nie ogarniam rozumowania kolegi. Takie kościelne ....... w cymbał, że mamy dać kościołowi... wystarczająco dużo dostaje od państwa= od nas


Do niczego nie namawiam. Skoro uważasz się za katolika, to wypełnij podstawowe zobowiązania. Jesteś obywatelem Polski i choć pewnie niejednokrotnie narzekasz, to i tak płacisz podatki i ponosisz inne koszty związane z życiem. Chrzest, bierzmowanie, ślub, pogrzeb zdarzają się tylko raz w życiu, więc dając raz 100 PLN, drugi raz 400 lub 500 i trzeci raz 500, co daje ok. 1000 PLN (w niektórych przypadkach więcej) rozłożone w czasie, nie zubożejesz. Niejednokrotnie więcej wiele osób wydaje miesięcznie na alkohol i na papierosy łącznie. Zawsze denerwowało mnie i denerwuje, jak ktoś narzeka ile to księża biorą, a jak idzie na mszę (zazwyczaj zamówioną i opłaconą przez kogoś), to ani grosza nie rzuci na tacę. Nie dajesz pieniędzy księdzu i wspólnocie Kościoła, to przynajmniej siedź cicho i nie krytykuj, bo Ciebie na pewno w takiej sytuacji ci księża nie okradają. Proszę nie odebrać tego jako usilną obronę księży i ich poczynań. Popatrzmy obiektywnie.

Ferbik - 2011-12-14, 19:11

dlubson napisał/a:
Chrzest, bierzmowanie, ślub, pogrzeb zdarzają się tylko raz w życiu, więc dając raz 100 PLN, drugi raz 400 lub 500 i trzeci raz 500, co daje ok. 1000 PLN (w niektórych przypadkach więcej) rozłożone w czasie, nie zubożejesz.

Zbierasz, odkładasz?
dlubson napisał/a:
Niejednokrotnie więcej wiele osób wydaje miesięcznie na alkohol i na papierosy łącznie.

Na leki jeszcze więcej czasami.
dlubson napisał/a:
Nie dajesz pieniędzy księdzu i wspólnocie Kościoła, to przynajmniej siedź cicho i nie krytykuj, bo Ciebie na pewno w takiej sytuacji ci księża nie okradają.

Czyli okradają a nie wykorzystują?

Najpierw piszesz o płaceniu podatków i nienarzekaniu a za chwilę o płaceniu księżom. Tylko w sklepie są kasy fiskalne ;)

Syn Mariana - 2011-12-14, 19:57

dlubson napisał/a:
Chrzest, bierzmowanie, ślub, pogrzeb zdarzają się tylko raz w życiu, więc dając raz 100 PLN, drugi raz 400 lub 500 i trzeci raz 500, co daje ok. 1000 PLN (w niektórych przypadkach więcej) rozłożone w czasie, nie zubożejesz.


akurat to powinno być za darmo :twisted:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group