R E K L A M A
P O R E K L A M I E

Wieluń - forum,adresy, informacje, reklama, kluby, restauracje, komunikacja, pkp, pks, ogłoszenia, praca,mapa, firmy, radio




Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia Strona Główna Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat :: Następny temat
Forumowy Rajd Szlakiem Orlich Gniazd
Autor Wiadomość
dorman_jura 
Słyszał o Wieluniu


Dołączył: 24 Lip 2012
Posty: 2
Skąd: Zawiercie
Wysłany: 2012-07-24, 17:40   

Witam,

Febrik nie wiedziałem, że masz taki talent do relacjonowania. Kapitalne.
Pozwolę sobie tylko na drobną korektę. Jedno z ostatnich zdjęć z drugiego dnia wyprawy -w tle to nie był zamek tylko skały Góry Zborów. W bliży zdecydowanie Wy.
A swoją drogą szkoda, że nie zaryzykowaliście podjazdu na ten szczyt. Morsko to przy nim Pikuś, Pan Pikuś.

Pozdrowienia i czekamy na dalsze losy.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Reniutka 
Słyszał o Wieluniu
renata


Wiek: 70
Dołączyła: 24 Lip 2012
Posty: 2
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2012-07-25, 00:02   

A gdzie fotka z" kontroli" rajdu w Ogrodzieńcu ? 8)
_________________
rk
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Ferbik 
Administrator



Pomógł: 143 razy
Wiek: 44
Dołączył: 12 Lip 2005
Posty: 15820
Piwa: 107/205
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2012-07-25, 00:10   

Trzeci dzień! Ale chwila.

alef napisał/a:
A ja czekam jutro na relację w RZW. Ferbik - złoty mikrofon dla Ciebie!!!


Nie przesadzaj :) Nie mam parcia na sitko, mimo wszystko dziękuję.

dorman_jura napisał/a:
Witam,

Febrik nie wiedziałem, że masz taki talent do relacjonowania. Kapitalne.
Pozwolę sobie tylko na drobną korektę. Jedno z ostatnich zdjęć z drugiego dnia wyprawy -w tle to nie był zamek tylko skały Góry Zborów. W bliży zdecydowanie Wy.
A swoją drogą szkoda, że nie zaryzykowaliście podjazdu na ten szczyt. Morsko to przy nim Pikuś, Pan Pikuś.

Pozdrowienia i czekamy na dalsze losy.


Cześć Dareczku! Przede wszystkim dzięki po stokroć w imieniu tranzy za super dętki. Na szczęście albo i na nieszczęście się nie przydały, ale o tym niżej.

Z racji tego, że przy zjeździe do Olsztyna wyskoczył mi telefon z uchwytu i przejechał się po asfalcie jakieś parę metrów, dziś mapa w dwóch kawałkach, bo musiałem go poskładać i ponownie odpalić znaczenie ścieżki.






Rano przebudziłem się po 7, albo i 8... próbując się podnieść z łóżka, bezskutecznie. Dopiero paręnaście minut napinania mięśni pozwoliło mi wstać z koi.
Mała toaleta, sklep, śniadanie, pamiątkowy wpis u właścicieli gospodarstwa agroturystycznego i można było wyruszyć.
Z racji tego, że jechał z nami tranza, trzeba było już na samym początku zapobiegawczo skrócić trasę, pomijając zamek w Bobolicach. Jak się później okaże, to była bardzo trafna decyzja.
Jak na każdy dzień przystało, na samym początku demotywująca górka.



Pierwszy sklep, więc zaopatrzenie w picie i baterie do aparatu, żeby można było dokończyć tę relację.



Dzień zapowiadał się dość asfaltowo, jednak po zjechaniu szlakiem - uwaga - rowerowym, który pokrywał się z niebieskim pieszym, by za chwilę połączyć się i ciągnąć dobry kawałek czarnym pieszym, miny nam zrzedły. Brawo dla tyczących szlaki rowerowe takimi piaszczystymi, trudnymi i nie przejezdnymi trasami.



Tranza jeszcze się cieszy, ale już niedługo. Jeszcze nie wie co go czeka.



Z racji tego, że tranza lubił łapać gumę i osiągnął w tym mistrzostwo, dorman_jura w dniu poprzednim podrzucił nam na Mirów dwie dętki, tak jak pisałem. No co się jeszcze mogło stać z jego cud-miód rowerem, skoro dętki były w zapasie, łańcuch i podstawowe części zamienne? Support! Okazało się, że prawdopodobnie wyrobił mu się system mocowania lewej korby. Mieliśmy już po półgodzinnej (kolejnej, ale już jednej ponad normę stracie czasu przez tranzę) zakopać go w lesie i jechać dalej w 14, lecz nikt nie miał saperki. Próbujemy dokręcać.



Wyglądało to tak poważnie, że przerażone dziewczyny same zaczęły kopać dół dla tranzy swoimi tipsami. Wystraszony na śmierć biedak próbował korbę dokręcać czym się dało. Brakowało mu tylko klucza z nanometrem.



Przeżył, bo trochę dokręcił. Pedałujemy.



Dojechaliśmy do Żarek, gdzie okazało się, że na oursona obraziły się dwie szprychy i tam właśnie zostały.



Żarki. z górki.



Z Żarek ruszyliśmy w stronę Złotego Potoku, ale asfaltem, bo musieliśmy przeprogramować trasę z racji kontuzji rowerów tranzy i oursona. Nie będziemy nadwyrężać ich w terenie. Ja pszczółka w kamizelce otwierałem, a Jareg Indyg zamykał peleton. Oprócz forum administrowałem dzisiaj dość sporym kawałkiem dróg województwa śląskiego. Podjazd pod górkę i trzecie dokręcenie korby tranzy.



Przystanek na małe co nieco.



Świeżuteńkie pstrągi. Smacznego! Ślina Wam leci, co? Dodam, że dziś tranza miał żarcie podane jako drugi, ale tylko dlatego, że pilnowaliśmy jak zamawia i wpuściliśmy go przed wszystkich zgodnie z obietnicą z poprzedniego dnia.



Po małym posiłku ruszyliśmy do Złotego Potoku, jednak wcześniej tranza, ourson i Stefan ruszyli w tym samym kierunku na Janów w nadziei na poprawę kondycji swoich rumaków. O Stefanie nie wspominałem z racji tego, że chyba trochę symulował odnośnie zgiętego wózka i chciał wyłudzić nowy łańcuch. Tranza jednak stary wyjadacz chleba z wielu sabatników zorientował się w porę i naprostował mu wózyk, przez co zaoszczędziliśmy łańcuch dla kogoś innego. Pewnie mnie się wyciągnie. Wózyk to taki nasz wieluński slogan.
Zjechaliśmy do kompleksu pałacowo-muzealno-szkolno-stawowego i tam czekaliśmy na support techniczny. Indyg gonił kaczki.



Jareg nie wiedział, że kaczki gałęzi nie jedzą, ale usilnie próbował karmić, jak już zmęczył się gonitwą za rosołem.



Indyg w całej krasie, na tle szkoły w zabytkowym budynku. Rzondzi!



Reszta dojechała do nas, w międzyczasie poszła relacja do radia. Ruszyliśmy dalej.



Krzysiu, powiedz mi jak mam żyć... Krzyś, jakbyście się przyjrzeli, ma drewnianą kierownicę.



Ze Złotego potoku dojechaliśmy Aleją Klonów do Siedlca.
Siedlec leży obok ciekawego rezerwatu o unikatowej nazwie: Dupka. Wczoraj Dupnica, dzisiaj Dupka, ciekawe co jutro? Może Dupsko? Zobaczymy. Zjeżdżamy z Dupki.



Stoimy na podnóżu Dupki, jeśli oczywiście Dupka może mieć jakiekolwiek podnóże.



Wróciłem się kawałek zrobić fotę Pustyni Siedleckiej, jednak odsyłam do wujka gugla, bo jako jedyne się nie chciało załadować. Polecam w przeciwieństwie do zarośniętej Błędowskiej - tak jak Dorman polecał. No cóż... na Olsztyn!



Za Zrębicami ktoś postanowił, że łatwo nie będzie. Najpierw zdjęty asfalt.



Potem podsypka piaskiem.



Ktoś się pomylił, bo zaczęło się jechać całkiem znośnie.



Rozdzieliliśmy się nawet, bo zaczęły się aż dwie równoległe drogi. Naprawdę. Chyba.



Drogi złączyły się po paruset metrach. Lewą nitką pojechał Indyg z oursonem.



Ja rozpędzony musiałem przejechać przez piach, minąć oursona, przejechać bokiem drogi po mchu, wjechać na piach i dotrzeć do utwardzonej drogi. Niestety plan do końca nie wypalił, ale skoro jedziemy szlakiem Orlich Gniazd, kolejny orzeł na szlaku.



Otrzepawszy się ruszyliśmy na podbój Olsztyna.



Oooooooo!!lsztyn!



No i na zjeździe do centrum mój telefon postanowił przejechać się czymś innym niż rowerem w uchwycie. Stąd na początku dwufazowa mapa. Poskładałem, pomodliłem się i ruszyłem dalej za ekipą, która czekała na mnie na rynku od dobrych parunastu minut.



Obiad, lody, picie, czyli kolejny postój.



Tranza już w międzyczasie dokręcał kolejny raz swoją korbę wykałaczką czy czymś podobnym. Coraz lepiej to trzymało. Ja w międzyczasie poszedłem zlokalizować jakiś sklep rowerowy w poszukiwaniu ewentualnej korby dla tranzy. Znalazłem sklep. Jak zapytałem panią o korbę XTR z systemem octalic, zobaczyłem śmierć w oczach, po czym usłyszałem drżącym i przerażonym głosem: "chyyybbbaaaa nieeee mmmmamammmaammmyyyy...". Mieli tylko korby stalowe, od komunijnych rowerów. Niestety do brykietowego rowera tranzy nie pasujących. Podziękowałem i poszedłem na pizzę. Tranza nie zamawiał obiadu ostatni, ale nie pilnowany znów dostał niestety na końcu. Jutro sam mu osobiście podam obiad jako pierwszemu. Pojedli, popili, czas ruszać w dalszą drogę.



Ale górka! Na szczęście w dół. Na przedzie dawid. Jeszcze nie obrandowanym rowerem i w nieobrandowanym kasku. Ale o tym później.



Za jakąś chwilę mieliśmy dość znaczący podjazd. To zdjęcie ma bardzo wymowny tytuł: "gul, gul, gul, gul".



Ryzykowne zdjęcie z górki, przy prędkości ponad 50km/h. Albo zęby, albo zdjęcie. Udało mi się zachować jedno i drugie.



Przy próbie zrobienia kolejnego zdjęcia wypadły mi baterie od aparatu, jechałem ostatni, ale nie krzyczałem na grupę, tylko wróciłem i pozbierałem. Skoro już wyciągnąłem ten aparat, włożyłem wypadnięte baterie i zrobiłem sobie pamiątkowe zdjęcie. Wyszedłem super. Chyba. Ten grymas to ze zmęczenia. Ale nie płakałem.



Jako, że wysuszyło nas trochę słońce, a sklep był otwarty, daliśmy więc zarobić sklepikarce.



Już coraz bliżej do noclegu, a tu nagle Jareg wjechał w Kasię od tyłu i naderwał jej sakwę. Naprawianie.



Dojechaliśmy do Kruszyny, gdzie musieliśmy pożegnać się z Łukaszem i Agą, którzy musieli nas opuścić z racji jutrzejszego wyjazdu nad morze. Dzięki Wam, za te trzy wspaniałe dni!



Jeszcze tylko pamiątkowa fotka na otarcie łez i można ruszać dalej.



Ruszyliśmy na Wikłów, by na dwa razy pokonać sławetną Gierkówkę.



Jesteśmy na noclegu! Po załatwieniu balii oraz proszku, razem z Indorem zaczęliśmy prać.



Wszyscy mieliśmy obrandowane rowery naklejkami forumowymi oprócz dawida, który wychodził z dziwnego założenia, że nie, bo nie! Jarek postanowił złamać jego założenie, więc napierw rower, potem kask. Kleimy! Śmichy, chichy, aż tu nagle...



... w oknie chyba właściciel powyższych.



Jarek odstawił taniec indyka i dawid przebaczył. Będzie jeździł obrandowany.
Gril z dawką mocnego humoru i można iść spać.



Dziś zielona, ostatnia noc... ja, tranza i Kasiex mamy jeden domek, reszta śpi w hotelowych pokojach... wysmarowały nam gady klamkę ketchupem myśląc, że to mnie pierwszego pogoni. Kasiex się złapała, więc teraz czas na rewanż. Jak przeżyję, to relacja z jutrzejszego dnia na wieczór. Dobranoc.
_________________
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
Grzegorz Nowak (W) 
Moderator
nil nisi bene ;)



Pomógł: 19 razy
Wiek: 50
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 1096
Piwa: 23/18
Skąd: Wieluń, now Łodź :(
Wysłany: 2012-07-25, 06:24   

dzień dobry :)))
toż chyba trzeba Was będzie chlebem i solą powitać.. albo chociaż ... maślanką ;)))
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
Ferbik 
Administrator



Pomógł: 143 razy
Wiek: 44
Dołączył: 12 Lip 2005
Posty: 15820
Piwa: 107/205
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2012-07-25, 07:52   

Dzień dobry :) Brawo dla pana, który kosił przed chwilą trawnik spalinową kosiarką pod oknami naszego domku! Ciekaw jestem, ile mu ekipa z hoteliku zapłaciła. Czekamy na otwarcie sklepu o 9, jemy śniadanie i ruszamy na Wieluń. To już ostatni dzień.
_________________
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
Gagatek 
Przejeżdżał przez Wieluń
:) :) :) :)



Wiek: 32
Dołączyła: 01 Cze 2012
Posty: 74
Otrzymał 1 piw(a)
Skąd: Londyn
Wysłany: 2012-07-25, 08:10   

Pewnie jakaś niespodzianka po drodze na was czeka ;-)
_________________
Życie mamy tylko jedno...
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
dorman_jura 
Słyszał o Wieluniu


Dołączył: 24 Lip 2012
Posty: 2
Skąd: Zawiercie
Wysłany: 2012-07-25, 08:20   

W kwestii nazewnictwa na Jurze. Coś w tym jest, bo przecież jej znawcy znają takie nazwy jak "Dupice" - dawna nazwa jednej w pobliżu Zawiercia, czy też "D... [niestety ta część nazwy choć oficjalnej została wymoderowana] Słonia" - ci co wspinają się na skałki wiedzą o co chodzi.
Ogólnie TE klimaty jak widać są dość popularne :D
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Marta 
WIELUNIAK



Pomogła: 40 razy
Wiek: 33
Dołączyła: 13 Lip 2005
Posty: 2807
Piwa: 5/4
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2012-07-25, 12:28   

Mega! :D Którędy wjeżdżacie do Wielunia? Wyszłabym Was przywitać :D
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
Lesiu 
Wieluniaczek


Pomógł: 15 razy
Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 1562
Otrzymał 1 piw(a)
Skąd: zewsząd
Wysłany: 2012-07-25, 16:18   

Śmignęli przed chwilką 18-go Stycznia :D żółto-czerwono-żółty peleton.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
Marta 
WIELUNIAK



Pomogła: 40 razy
Wiek: 33
Dołączyła: 13 Lip 2005
Posty: 2807
Piwa: 5/4
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2012-07-25, 16:53   

Widziałam już Was całych i zdrowych w mieście! Witamy w domu! :D I czekamy na relację :))
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
Kriss WD-40 
Czytał o Wieluniu



Wiek: 35
Dołączył: 09 Lip 2012
Posty: 26
Postawił 1 piw(a)
Skąd: Ruda Śląska/Dalachów
Wysłany: 2012-07-25, 20:23   

Dzięki Ferbik za trzy dni relacji. Naprawdę świetne fotki i opisy. Z niecierpliwością czekam na relację z ostatniego dnia.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Grzegorz Nowak (W) 
Moderator
nil nisi bene ;)



Pomógł: 19 razy
Wiek: 50
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 1096
Piwa: 23/18
Skąd: Wieluń, now Łodź :(
Wysłany: 2012-07-25, 20:33   

jak mu siedzenie pozwoli na siedzenie to pewnie usiądzie i napisze ;)))
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
Ferbik 
Administrator



Pomógł: 143 razy
Wiek: 44
Dołączył: 12 Lip 2005
Posty: 15820
Piwa: 107/205
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2012-07-25, 20:47   

Marta napisał/a:
Widziałam już Was całych i zdrowych w mieście! Witamy w domu! :D I czekamy na relację

Dzięki za miłe i ciepłe słowa!

CZWARTY, OSTATNI DZIEŃ... przykro, że to już koniec, bo jest co wspominać, ale wszystko, co miłe szybko się kończy. Wyszło mi 280,5 km!

Zaczynamy.



Ranek. Najpierw jakiś pan Czesław wymyślił sobie, żeby może by tak pokosić trawę pod oknami jeszcze śpiących klientów ośrodka. Musiał być szczęśliwy, bo szczęśliwi czasu nie mierzą, więc raczej zegarka nie miał a była 7 godzina. Z racji tego, że ja z Kasią poszliśmy spać gdzieś koło czwartej w międzyczasie sprawdzając jeszcze znajomość słówek z angielskiego, nieźle się przy tym bawiąc, kosiarka spalinowa po 3 godzinach snu nie była najlepszym pomysłem. Wścieknięta Kasia wyskoczyła jak oparzona i szybciutko pana do pionu ustawiła. Poszedł kosić na drugą część posesji. Ja z tranzą niestety zasnąć już nie mogliśmy, więc nie było co dolegiwać na maksa. Wstaliśmy, Kasia postanowiła jeszcze dospać. To był z jej błąd, bo tranza jak sam spać nie może, to innym też nie da.



Obudził się już również Jareg, który poszedł sprawdzić wilgotność swoich sandałów.



Jako, że to zielona noc, oprócz złapanego jareku na pastę do zębów na klamce postanowiliśmy narzeczonym fotoaparatom sprezentować małego kwiatka, uprzednio oczywiście pukając.



W międzyczasie okazało się, że zmasakrowany rower przez masakrę upuścił sobie w nocy powietrza.



Ten widok zaczynał robić się powoli monotonny...



W drugim międzyczasie część ekipy czytała relację z dnia poprzedniego, czekając na otwarcie sklepu o 9.



Sklep został uroczyście otwarty, śniadanie zakupione. Kolejny porządny sklep, bo "Mój ulubiony" również tutaj gości i dobrze się sprzedaje.



W międzyczasie, gdy inni grzecznie jedli normalne śniadanie, masakra przygotowywał sobie doping. Oficjalna wersja to plusszzzszszszzzz, natomiast nikt nie zna receptury tego, co on spożywa. Z bike maratonu zostałby zapewne zdyskwalifikowany.



W końcu start. Godzina 9:25.



Tranza też na dopingu, bo aż do Kijowa dojechał. Bez kontroli granicznej i paszportu. Jak się zorientował, że przekroczył granicę Polski, wrócił i dołączył do grupy. Sysunia!



Ruszyliśmy szlakiem konnym w poszukiwaniu mostu, by przeprawić się na drugą stronę rzeki.



Niestety, ale ktoś, kto tworzył mapy Wyżyny Wieluńskiej i Jury Krakowsko - Częstochowskiej nie uwzględnił kawałka szlaku, przez co kawałek jechaliśmy na orientację.



Jareg pokazywał często kierunek jazdy. Tym razem nogą.



Lasek i sysunie.



Mała przerwa na orientację.



W tym miejscu ktoś chyba spadł z wysokiego drzewa głową na wystający korzeń, bo z kawałka szlaku rowerowego zrobił sobie prywatną drogę.




Tranza, żeby podbić sobie statystykę i zachować jednakowo ciągłość szlaku orlich gniazd, pokazał orła. Nie wiem czemu, ale wszyscy się zatrzymali, a on chciał pedałować w miejscu. Na razie chyba 10:6 przegrywam z tranzą w orłach.



Od rana szosował do nas Mrówek, który mile nas zaskoczył chęcią pociągnięcia z nami tego ostatniego dnia do Wielunia. Dojechał do Ważnych Młynów i tam chwilę na nas czekał.



Parkingowy? Nie! To dawid forumowy! Minę ma, jakby stracił zasięg.



Po krótkim postoju w Młynach można było ruszyć w dalszą drogę.



Szlakiem z Ważnych Młynów zjechaliśmy w leśną drogę. Była nawet Żabka, ale zamknięta.



Lekko się chmurzy, ale my się nie boimy. Statystycznie jedna kurtka na dwie osoby, ale szczerze? Przydałoby się lekkie przekropienie, bo jest duszno i paruje z nas.



Jedziemy w stronę miejscowości Płaczki. Ciekawe, czy są gdzieś Śmieszki.



Przez cały rajd miałem wrażenie, że ktoś mnie śledzi. I gulgoce jak indyk od czasu do czasu.



Ładny, konny szlak. Szkoda, że nie wyadministrowano takiej kasy na szlaki rowerowe, bo to dopiero podniosłoby atrakcyjność regionu. Koni nie spotkaliśmy na tym szlaku żadnych, a szlak naprawdę w bardzo dobrym stanie.



Granicą województw: łódzkiego i śląskiego kierowaliśmy się na Wąsosz.



Masakra oczywiście 20 km z przodu. Reszta jedzie równym tempem. Nagle dawid coś podnosi. Patrzę: prawdziwek! Nieee... to zmasakrowane siodło.



Prawdziwe prawdziwki były, a i owszem. Stefan na swojej skrzypiącej hace wiózł. Grzybiarz.



Chwila oddechu. Wdech, wydech.



Liswarta za Patrzykowem.



Za jakąś chwilę Stefan zaczął tak skrzypieć, że trzeba było przepłukać mu suport z piasku.



Red turkeys on the road.



Tranzie chyba coś się stało, ale nic szczególnego, jednak nie mógł zaniżać statystyk.



Szlak orlich trzeba kontynuować, mimo tego, że skończył się w Częstochowie. Uwaga! Orzeł wylądował! Albo raczej go zestrzelono. 10:7 tranza vs. ferbik



W oczekiwaniu na orła.



Stefan się zbuntował i zmiażdżył sobie łożyska w suporcie. No cóż. Jak się lubi...



Chyba Wąsosz i mały postój.



Jeszcze chwila i startujemy. Pogoda zaczyna się lekko pogarszać.



Pod cementownią w Działoszynie czas na zjazd do Lelit.



Mały strumyczek łączący się z Liswartą. Woda strasznie zawapniona. Przynajmniej na taką wyglądała. Na szczęście bidony mieliśmy zapełnione, zapas wapna uzupełniony, więc nie było potrzeby skorzystać.



Pokonujemy urocze widoki przez rzekę.



Na potrzeby tego zdjęcia szybciutko zbudowałem tę tamę, w oczekiwaniu na pozostałych.



Pozostali.



Okolica młyna w Lelitach. Bardzo romantyczne miejsce. Tylko ci goście psują cały kadr.



Gruppen foto pod sklepem w Zalesiakach.



Masakra, tak jak ja w upadkach, tak on w gumach próbował doścignąć tranzę. Jak na razie tranza 3:2 do Masakry.



Z zaciekawieniem przyglądał się temu z pozycji horyzontalnej Jareg gul-gul-czyg.



Po minięciu lewą stroną Działoszyna, czas na Lisowice.



Na pierwszym planie Mrówek, który jechał już w prawidłowo założonym kasku, a nie jak wcześniej: tył na przód. Dopiero po zwróceniu mu uwagi przyznał się, że faktycznie, źle mu leżał. Dobrze, że nie założył go na lewą stronę.



Piękny kamieniołom, który był piękny.



Ale to już piękne nie było. Szlak konny, więc prowadzimy rumaki.



Za chwilę zaczęło padać i część schowała się pod drzewem. A część nie.



Ale za drugą chwilę zaczęło padać padać i padać, więc dwie części schowały się pod drzewem. A nawet kilkoma. Po drugiej stronie Bobrowniki. Poczekaliśmy tu dobre 6 minut albo nawet 9.



Po minięciu Bobrownik piaszczysty dojazd do Żabiego Stawu. Chcieli, żebym się wykąpał, ale nie miałem koszuli nocnej.



Na Przywóz zatem!



Za Przywozem Mierzyce,



Ruda,



i ukochany Wieluń.

Szkoda, że tak krótko. Mimo, że czuję zmęczenie wszystkich mięśni, to jestem szczęśliwy.

Dziękuję.
_________________
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
Czesiu 
Przyjeżdża na zakupy
To tylko ja:)


Pomógł: 3 razy
Wiek: 41
Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 300
Otrzymał 3 piw(a)
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2012-07-25, 21:17   

Dzięki za super czterodniową relację z Waszego rajdu,można było dzięki temu poczuć klimat fajnego rajdu.Gratulacje dla wszystkich jadących w rajdzie :)
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
Grzegorz Nowak (W) 
Moderator
nil nisi bene ;)



Pomógł: 19 razy
Wiek: 50
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 1096
Piwa: 23/18
Skąd: Wieluń, now Łodź :(
Wysłany: 2012-07-25, 21:18   

Dziękuję! :))
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template Acid v 0.4 modified by Nasedo.


Wieluń Forum dyskusyjne
Kontakt z Administracją Forum | Kontakt z właścicielem domeny
Stomatolog Wieluń Sprawdzenie przebiegu BMW | Iris Trade Łódź Montaż instalacji gazowych | Skracanie linków | Klinika BMW | Notariusz Włochy BMW SPRAWDZENIE PRZEBIEGU,HISTORIA SERWISOWA BMW