rower zimą to trochę jak sport ekstremalny ja bym chetnie jeździła, z tym że w chlapie, po śniegu, ewentualnie po lodzie czynność ta wymaga maksimum dobrej woli (częste pranie), skupienia (wywrotka to średnia przyjemność) i budzi trochę moją grozę w odniesieniu do samochodów obok (zasada oganiczonego zaufania, i to zimą zaufania bardzo ograniczonego...)
A ja dzisiaj po raz pierwszy od pół roku zrezygnowałem z jazdy rowerem. Mam nadzieję, że ta chlapa na drogach szybko się sokńczy. Może nawet już jutro.
Ale dzisiaj już przyjechałem do pracy na dwóch kółkach. Właściwie podobnie się ochlapałem jakbym szedł na nogach przeskakując kałuże więc argumenty o większym zmoknięciu odpadają.
Pamietam, jak zaczynalem przygody rowerowe, to byly wiklinowe foteliki dla dziecka na kierownice, i takie fajne choragiewki plastikowe pomaranczowe ze swiatelkiem odblaskowym montowane do bagaznika No i te siedzenia w formie trojkata rownobocznego takie twarde na sprezynach z brazowego czegos przypominajacego taka twarda stara skore
No i oczywiscie najlepsze byly czasy zaraz jakos po stanie wojennym, jak jeden mial rowerek (synek jakiegos dygnitarza), a pol osiedla uczylo sie na nim jezdzic (na rowerku oczywiscie)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum