Pomógł: 53 razy Dołączył: 26 Sie 2006 Posty: 3747 Piwa: 39/17 Skąd: z Wielunia
Wysłany: 2014-02-16, 18:16
Przepraszamy, jeżeli ktoś czegoś nie rozumie z Ferbka relacji:D Po prostu trzeba z nami jechać Gdzie był ten pomnik? A postój nie przy moim chrumkaniu, tylko przy sklepie w klimatycznym otoczeniu:D
_________________ "Przed skorzystaniem z forum zapoznaj się z treścią regulaminu dołączonego do niego bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą gdyż każdy post niewłaściwie napisany lub zrozumiany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu."
Pomogła: 12 razy Wiek: 44 Dołączyła: 02 Sty 2012 Posty: 262 Piwa: 22/16 Skąd: z okolic Wielunia
Wysłany: 2014-02-16, 20:55
Mrówek napisał/a:
Przepraszamy, jeżeli ktoś czegoś nie rozumie z Ferbka relacji:D Po prostu trzeba z nami jechać Gdzie był ten pomnik? A postój nie przy moim chrumkaniu, tylko przy sklepie w klimatycznym otoczeniu:D
Ten super pomnik postawiono w Czernicach.
_________________ Zwei Dinge sind unendlich, das Universum und die menschliche Dummheit, aber beim Universum bin ich mir nicht ganz sicher.
Dzisiaj było bardzo ambitnie, ale sił starczyło tylko do Przywozu
Łącznie coś koło 55km.
Zebraliśmy się w 4 i ruszyliśmy z Sadowej, zgodnie ze śladem ściągniętym ze strony BM.
Pogoda dziś po prostu fantastyczna, w lesie było cudownie. Praktycznie grunt przymarznięty, przez co nie było błota, czego obawiałem się najbardziej.
Kolega Darek tak zafascynowany pogodą, że wybrał się w krótkich spodenkach. Faktycznie w słońcu było cieplutko.
Trasę do rozjazdu Medano i Mega znaliśmy, więc bez podpierania się śladem.
Zadowolony Krzyś, że wyszedł na świeże powietrze, w dodatku na rowerze, no po prostu mega szczęście.
Pierwsza poważniejsza górka z Kraszkowic w stronę Mierzyc.
Jakże znienawidzony przeze mnie odcinek... nie dość, że zjazd na całej swej długości jakby przeorany w poprzek, gdzie w ogóle nie dało się przycisnąć, żeby nie wypaść z siodła, to jeszcze tak wredny i długi podjazd.
Na górce połowa trasy pętli Medano. Widok rewelacyjny, zjazd zresztą też, chociaż luźne podłoże i zaczęła się wycinka prawej strony drogi, co zabrało trochę uroku temu miejscu.
Po zjeździe z górki czas na najgorszą przeprawę tego odcinka. Przerzutka 1-1, żeby podjechać w jednym miejscu. Potem zjazd na rozjazd i w lewo na Mega.
Parę dni wcześniej ustawiłem się z koleżanką z Działoszyna na wspólny objazd odcinka po drugiej stronie Warty, więc czekała na nas w Kamionie.
Już w piątkę ruszyliśmy w nieznane, cały czas podpierając się śladem GPS.
Niestety ślad był chyba trasowany na funkcji oszczędzania baterii, więc często losowo wybieraliśmy przejazdy z racji niedokładności ścieżki. Tu powinna być trasa wg śladu, a jedynie była przepaść.
No nic, schodzimy. Teren ogólnie znamy, więc wiemy, jak wrócić na trasę.
Jeden z najtrudniejszych odcinków na trasie Mega. Nie dość, że sporo pod górkę, to jeszcze w takim piachu, że osobówką przejechać graniczyło z cudem. A rowerem? Za słaba kondycja, żeby próbować. Spacer. Dużo tego spaceru było po tamtej stronie rzeki. Trasę Mini znaliśmy perfekt, więc wiadomo, gdzie rozkładać siły. Tu niestety podróż w nieznane.
Gdzieś chyba tędy.
Znowu poszukiwanie poprawności przejazdu.
Tu znowu kawałek poza trasą, ale za to jak przyjemnie i bajecznie.
Wróciliśmy do Kamionu, by prawie zapętlić, ale trasa prowadziła przez nasz ulubiony, podwójny podjazd w stronę Bobrownik.
Pełna koncentracja.
Po kluczeniu w lesie wyjechaliśmy w końcu w Ogroblu. Czekamy na Krzysia i Justynę, zresztą jak zwykle, bo Krzyś jak to Krzyś - zagadać może na śmierć, a przez to zapomina się o pedałowaniu.
Som! Ludzi dziś wyjątkowo dużo. Ale co się dziwić, jak pogoda taka, że sama wyrywa na spacer.
Postój w barze. Koniecznie, bo skończyło się niektórym poidło. Był nawet kozak, co 5 batonów, jeden po drugim wciągnął.
Ale to nie ten kozak.
Jeszcze chwila przerwy, ale tu już wiedzieliśmy, że trasa była na tyle wymagająca, a nasza kondycja została w lesie, że postanowiliśmy wrócić już asfaltem do Wielunia.
Jeszcze wspólny kawałek do rozjazdu na Toporów, gdzie pożegnaliśmy się z Justyną i ruszyliśmy na Wieluń.
Dobrze, że asfalt, bo ciężko już było usiedzieć.
Nie wiem czemu, ale tylko jeden z nas się cieszył. Może to przez te batoniki?
Jeszcze tylko profi-ścieżka w Rudzie i finisz.
Do września co prawda dużo czasu i wiele się może zmienić, ale na dzień dzisiejszy zostaję przy planach przejechania Medano. Mega na dwa dni
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum