PiotrekMJ - 2012-03-16, 18:36 Temat postu: Forumowe Rajdy Rowerowe 2012Witam, pogoda się szykuję. Kiedy urządzamy wypad rowerowy? Sądzę że do jutro nie zbierzemy składu, ale na następny tydzień trza by było już coś wymyślić;)kitor - 2012-03-16, 18:39 To samo dzisiaj pomyślałem. Choć moje zatoki wiatru bardzo nie lubiąFerbik - 2012-03-16, 18:49 Ja sobie w niedzielę trochę narażę tyłek na pierwsze bolączki
A tak a propo's: w Lidlu są świetne kurtki przeciwwiatrowodeszczowe za jedyne 59zł. Naprawdę rewelacja, kto pierwszy, ten lepszy fotoaparatka - 2012-03-16, 18:58 Jak mi Lidla nie zamkną przed wyjściem z pracy to podjadę zobaczyć Ja też planuje rowerowy weekend Ferbik - 2012-03-16, 19:02 fotoaparatka, no grzej grzej Może się w niedzielę spotkamy gdzieś pod Wieluniem fotoaparatka - 2012-03-16, 19:12 a do której ten lidl otwarty? Na pewno będę w okolicach Krzyworzeki w niedziele Ferbik - 2012-03-16, 19:35 Do 21 Lepiej bądź w okolicach Wielunia fotoaparatka - 2012-03-16, 19:38 to raczej nie zdążę w okolicach Wielunia też zamierzam byćFerbik - 2012-03-18, 09:08 Pokręcimy zatem dzisiaj, jak ktoś ma ochotę, to tak myślę, że koło 12tej moglibyśmy otworzyć sezon kitor - 2012-03-18, 10:07 Może się uda, choć po wczorajszym... ała mój zad glizda - 2012-03-18, 10:50 Jak ktoś ma chęć na mały rajdzik rowerowy nich się kontaktuje telefonicznie z Ferbikiem Jaro - 2012-03-18, 10:56
glizda napisał/a:
Jak ktoś ma chęć na mały rajdzik rowerowy nich się kontaktuje telefonicznie z Ferbikiem
Dokładnie, ponieważ już wyruszył.
Na razie w koło komina jeździ, ale jak się rozgrzeje, to u każdego może się znaleźć w kilkanaście sekund.
Ja dziś nie za bardzo mogę, ale myślę w tygodniu też już siądę na rower.
Szerokości i przyczepności! Marta - 2012-03-18, 11:10 Ja też się dzisiaj wybieram na przejażdżkę, ale dopiero po obiadku kitor - 2012-03-18, 11:12 To ktoś może podać numer na PW? Jaro - 2012-03-18, 12:13 PoszłoFerbik - 2012-03-18, 16:00 No i sezon rowerowy otwarty!
Wyruszyliśmy we dwójkę z Piotrkiem na Kraszkowice, w Kraszkowicach na Mierzyce, ale w połowie asfaltu zjechaliśmy prostopadle w lewo w stronę Toporowa i tamże wyjechaliśmy. W Toporowie i Przywozie spotkaliśmy się z fotoaparatką i kitorem a potem w czwórkę ruszyliśmy na Łaszew. Dalej już tylko na Strugi i rudę czerwonym szlakiem no i upragniony Wieluń Rozstanie pod Orlenem na Częstochowskiej i do domu Ledwo siedzę, ale warto było. Jak na pierwszy raz w tym roku, to i tak za dużo - 40-46km w zależności kto skąd jechał Fotoaparatka miała trochę więcej Pewnie jeszcze jedzie
Do następnego! fotoaparatka - 2012-03-18, 18:09 już wróciła, mi wyszło 65 i tyłek nie boli póki co kitor - 2012-03-18, 18:24 Na tyłek chyba tylko Ferbik narzeka Spooky - 2012-03-18, 18:53 Ja z kolei dzisiaj zrobiłem 37km po okolicach Wielunia, ale wyjechałem zbyt późno żeby do was dołączyć, więc pojeździłem sam fotoaparatka - 2012-03-18, 19:16 i spełniam prośbę
Ferbik - 2012-03-19, 22:43 Jak tylko pogoda i czas pozwoli, zorganizujemy I forumowy rajd rowerowy 2012
Pogoda wydaje się poprawiać na najbliższy weekend, więc może to będzie ten czas
Jakby ktoś był chętny, proszę o wpisywanie się w temacie.
Może nie teraz, bo trochę za długa jak na początek trasa, ale w którymś z następnych rajdów zrobimy trasę Bikemaraton 2011 MEGA
http://www.endomondo.com/routes/10740328
Pogoda na najbliższą sobotę:
bezchmurne niebo
16 °C
1020 hPa
Śnieg: 0.0 mm
Deszcz: 0.0 mm
Wiatr: 8 km/hFerbik - 2012-03-20, 08:04 Koszulki myślę, że na przyszły tydzień jak bozia da Barca - 2012-03-20, 09:32 Jesli można to dołączę się do wypadzików forumowych jeśli czas pozwoli.
Moja propozycja na maj to Żabi Staw:)fotoaparatka - 2012-03-20, 09:33 jak tylko pozbędę się przeziębienia w niedziele można na mnie liczyć Spooky - 2012-03-20, 10:47 Możliwe, że i ja wybiorę się z wami w ten weekend kitor - 2012-03-24, 12:12 Robimy coś jutro?Mrówek - 2012-03-24, 12:45 Gdyby rajd był z samego rana i niezbyt długi czasowo - max do 13.30 to bym się też wybrałfotoaparatka - 2012-03-24, 13:04 z samego rana to znów ja nie dam rady Spooky - 2012-03-24, 15:15 Z kolei ja może bym pojechał, ale to zależy czy jutro będzie mi się chciało W moim przypadku wszystko się okaże w ostatniej chwili.kitor - 2012-03-24, 16:15 Z rana to imo chlodno bedzie...Mrówek - 2012-03-24, 16:26 Miałem na myśli godzinę np. 9alef - 2012-03-24, 16:59 Zmiana czasu, nie wszystkie systemy informatyczne zmienią same czas, muszę to zrobić ręcznie i sprawdzić pozostałe, jak więc widzićie nie dam rady.kitor - 2012-03-24, 17:26 Fakt, zapomnialem ze zmiana czasu jest W akim razie jestem za 9-9:30 jako startFerbik - 2012-03-24, 19:18 Jedziemy koło 10. Proszę śledzić temat rano. Pojedziemy do fotoaparatki PiotrekMJ - 2012-03-24, 19:21 Witajcie!
Mi pasuje 9:30, jade z wami, tylko skad wyruszacie - standard spod Kauflanda?
Poprawiono 1 błąd ort.fotoaparatka - 2012-03-24, 20:46 zapraszam Ferbik - 2012-03-24, 21:30 Godzina 10:00. Start Kaufland. Będę dzwonił do niewpisanych tutaj w temacie ten raz wyjątkowo, ponieważ dość późno ogłosiłem.glizda - 2012-03-25, 08:08 No ja niestety nie mogę dziś, mam nadzieję że zatydzień już mi sie uda kitor - 2012-03-25, 08:44 Nie za zimno trochę? [e]
albo i nie ;]Ferbik - 2012-03-25, 15:09 W sumie tak jak tydzień temu i podobne tereny - 46km
Szczegóły tutaj:
Niestety w trasa tylko do Strug, bo mi bateria siadła, a wracaliśmy czerwonym szlakiem do Wielunia.fotoaparatka - 2012-03-25, 15:33 melduje, że dotarłam do domu, co prawda nieco okrężną drogą ale dotarłam PiotrekMJ - 2012-03-25, 16:28
Trochę dokładniejsza, bo Ferbikowi urwało. Apropos baterii to ściągnij sobie Endomondo Pro, tam masz m.in. funkcję oszczędzania baterii, przyda się na przyszłość.
Jakbyś po drodze mniej na fb dodawał to by Ci nie padła tak szybko ;p
Wytrzymałaby, gdybym naładował do pełna przed wyjazdem fotoaparatka - 2012-03-25, 22:19 Proszę są i moje zdjęcia z dzisiejszego rajdu.... mało ale następnym razem się lepiej postaram
i kawior
oznakowano mnie .....
Ferbik - 2012-04-13, 22:10 Ktoś jutro gdzieś z kimś? PiotrekMJ - 2012-04-13, 22:30 Jedziecie jutro? Ja akurat z kumplem jadę na Działoszyn itp., ale jak coś to dajcie znać gdzie Przeważnie rajdy były w niedziele, więc się już umówiłem wcześniej kitor - 2012-04-13, 22:40 No właśnie jest pomysł. Wyjazd może o 10?Ferbik - 2012-04-14, 13:36 Krótka trasa dzisiaj:
Nie wiem czemu, ale rejestracja zakończyła się w Starzenicach.
Jutro być może wybralibyśmy się na jakieś 40km, jeśli tylko dopisze pogoda
Kto chętny?
Parę fotek z dzisiaj PiotrekMJ - 2012-04-14, 16:13 Ferbik bój się boga ileś ty jechał ;O
Ja ogłaszam, że jestem chętny na jutrzejszy wypad, tylko napiszcie mniej więcej gdzie o której.kitor - 2012-04-14, 17:31 Obstawiał bym też na 10 start, jako że grupowo to spod Kauflanda. Trasa - jak zwykle coś się ustali
Oby była (dobra) pogoda, bo prognozy straszą deszczem
Cytat:
zbieranie_mlodych_ziemniakow.jpg
Kolacja wyszła dla mnie, brata i jeszcze zostało Rybak - 2012-04-14, 19:13
kitor napisał/a:
zbieranie_mlodych_ziemniakow.jpg
Kolacja wyszła dla mnie, brata i jeszcze zostało
To były młode ziemniaki czy może jednak "sadzeniaki" ??kitor - 2012-04-14, 20:46 Ja bym na sadzeniaki stawiał ze względu na porę roku, choć ich umiejscowienie wskazywało bardziej na odrzutki
To były młode ziemniaki czy może jednak "sadzeniaki" ??
Oj tam, nie ważne sadzeniaki czy młode ziemniaki, najważniejsze, że dało się zjeść PiotrekMJ - 2012-04-14, 22:36 To co z tym jutrzejszym wyjazdem, jak będzie padać to parasol i wio mimo woli? Czy jak? Chociaż mam nadzieję, że meteorolodzy nie mają racji. A ogólnie to kto jest chętny, tylko Ferbik i Kitor?Mrówek - 2012-04-14, 23:04 i chyba jastarszy pan - 2012-04-15, 00:42 .
.Ferbik - 2012-04-15, 09:21 No to jak? 12 dzisiaj? Ja się deszczu nie boję
PiotrekMJ napisał/a:
Ferbik bój się boga ileś ty jechał ;O
Kurde wiedziałem, że w końcu ktoś się zorientuje odnośnie mojego dopingu kitor - 2012-04-15, 09:32 Jak nie będzie od tej pory padać, można by Ferbik - 2012-04-15, 09:51 Przecież już nie pada od jakiegoś czasu fotoaparatka - 2012-04-15, 10:05 ja bym pojechała ale nie wiem co na ten deszcz mój wirus powie PiotrekMJ - 2012-04-15, 10:55 I jak, jadą o tej 12?Maciej - 2012-04-15, 11:07 Podziwiam was .Ferbik - 2012-04-15, 14:45 Pojechane było. Dupotrzęsy, którzy bali się deszczu: informacje z pierwszej ręki z naszego kretowiska mieliśmy i nic nie padało Ale wymówka od pedałowania zawsze się znajdzie
Tymczasem trasa:
kitor - 2012-04-15, 14:59 Tym razem Endomondo pokazało maksymalną niższą od średniej
Ja za to wg mojego jechałem 450.25km/h ;]Ferbik - 2012-04-15, 15:11 Kurde ale w trybie oszczędzania baterii przekłamuje na wynikach Średnia prędkość 30km/h a maksymalna 27 Co za idiotyzm Mrówek - 2012-04-15, 15:30 Wbrew pozorom pogoda była odpowiednia na rower. Fotorelacja.Ferbik - 2012-04-18, 07:34 Na sobotę się szykujcie, bo w końcu ma być rowerowa pogoda fotoaparatka - 2012-04-18, 12:55 a się mamy szykować na rano czy popołudnie ? Ferbik - 2012-04-18, 14:04 No rano raczej tom25 - 2012-04-20, 18:22 Jaką trasę jedziecie?Ferbik - 2012-04-20, 21:00 Trasę jak zwykle ostatnio ustalamy przed samym wyjazdem
W każdym razie (bez bądź) zapowiadam dużo lasów PiotrekMJ - 2012-04-20, 21:18 A kto będzie jutro chętny do jazdy, oprócz mnie i Ferbika(jak się już dowiedziałem)? Co do tych przekłamań to powyłączajcie funkcję auto pauzy, bo potem przy ruszaniu wyskakuje 500km/h i teraz się tu zastanawiaj czy to doping czy błąd aplikacji Oszczędzanie baterii też pewnie ma dużo do dokładności GPS'a, co można wyczytać w samym Endomondo.ourson - 2012-04-20, 21:19 Ferbik, super;-) zabrzmiało jak "kto jest Waszym idolem i dlaczego właśnie Lenin";-)kitor - 2012-04-20, 21:23 Pisać się piszę, acz z nosa leci mi ciurkiem po dzisiejszej jeździe, więc 100% wyjdzie rano.HandOfFury - 2012-04-20, 21:42 Trochę zbocze z tematu - posiada ktoś jakąś mapkę z szlakami rowerowymi w okolicach Wielunia?:) Byłbym wdzięczny za skan albo informacje gdzie mogę takową mapkę dostać Ferbik - 2012-04-21, 07:43 HandOfFury, zapytaj w Starostwie, my braliśmy stamtąd.
Co do dzisiejszego wypadu: starujemy o 10:30 sprzed Sedala na Wyszyńskiego.
Pamiętajcie, że za tydzień oficjalnie otwieramy FORUMOWE RAJDY ROWEROWE na rok 2012, prawdopodobnie wystartujemy w koszulkach forumowych, także proszę się przygotować Ferbik - 2012-04-21, 13:42 No to trasa z dzisiaj:
Ponad 2000km/h maksymalna prędkość, 115km dystans. Gdyby nie spieprzony tryb oszczędzania baterii w endomondo, to można byłoby się nabrać.
44,5 km w rzeczywistości, pogoda bardzo sprzyjająca
Mogę się śmiało nazwać zaklinaczem wiejskich psów, prawda? Jaro - 2012-04-21, 15:01
Ferbik napisał/a:
44,5 km w rzeczywistości, pogoda bardzo sprzyjająca
Owszem, muszę śmiało przyznać, że pogoda w sam raz na rowery, choć jak na pierwszy raz (słowo wymoderowano) mnie boli.
Ferbik napisał/a:
Mogę się śmiało nazwać zaklinaczem wiejskich psów, prawda?
To trzeba było przeżyć. PiotrekMJ - 2012-04-21, 21:56 Parę fotek z dzisiejszego rajdu:
Zakaz kąpieli w runie leśnym. Zresztą, kto by chciał
...oraz trasa
Kto chętny na jutro?Ferbik - 2012-04-21, 22:38 Dzięki Piotrek za kolejną dawkę rajda
Rano pod Kauflandem o 10 czekamy na prawdziwych rowerzystów dusiu - 2012-04-22, 06:32 Będę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!marcinreq - 2012-04-22, 09:19 Fajne te wasze rajdy i trasy ciekawe... może kiedyś się z Wami zabiorę dusiu - 2012-04-22, 15:36 Bardzo dziękuje Ferbikowi za wybranie najłatwiejszej trasy;) Za tydzień mam pilny wyjazd;) i Za dwa tygodnie prawdopodobnie również;)
Nogi jakby zalane betonem o tyłku nie będę wspominał!!!!!!!!!!!!!Ferbik - 2012-04-22, 16:08 Ok, czas na relację. Albo nie. Idę spać Dusiu i tak minęło Cię najlepsze, bo dopiero od Dzietrznik zaczęła się prawdziwie hardcorowa przeprawa Poczekamy, aż Mrówek wrzuci zdjęcia, bo ledwie rencyma ruszam
Ps. Ogromne podzięki dla dwóch Aś, które mimo najsłabszej kondycji najmniej narzekały i miały zawsze banana na twarzy
Trudność trasy oceniam w skali od 1 do 5 na 4.glizda - 2012-04-22, 16:21 Powiem tak: czy jest na tym forum masażysta!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Rajdzik fajny trasa też niestety moja kondycja z lekka kiepska tak to jest jak sie wsiada na rower po baaaaaardzo długiej przerwie
Ale warto było
Dziękuje wszystkim za mile towarzystwo Ferbik - 2012-04-22, 17:22 No właśnie: dziękuję wszystkim, którzy nie narzekali A była znakomita większość
Wkrótce powstanie regulamin rajdów, bo nie chce mi się za każdym razem zwracać uwagi na notorycznie to samo ourson - 2012-04-22, 18:09
Ferbik napisał/a:
Wkrótce powstanie regulamin rajdów
a musi? Po co regulować fajną zabawę
A co do rajdu - było bardzo fajnie Trasa - trudno mi ocenić, ale skoro nikt nie wracał pociągiem ani autobusem to chyba nie było źle
Poniewaz rzadko bywam w weekendy - to na takich wypadach nie będę często... ale gdyby ktoś miał ochotę pojedzić popołudniami w tygodniu - to chętnie Mrówek - 2012-04-22, 18:10 Zdjęcia z dzisiaj podane w trochę innej formie. Ok. 180 zdjęć
Zdjęcia z dzisiaj podane w trochę innej formie. Ok. 180 zdjęć
Nic nie widać tylko biała plama Mrówek - 2012-04-22, 18:25 Poprawiłem. Teraz jest dobrze?glizda - 2012-04-22, 18:34 Tak jest dobrze no to oglądam kitor - 2012-04-22, 18:42 Ja się 126 doliczyłem Mrówek - 2012-04-22, 18:44 Czyli 180 było przed usunięciem ostatecznym Ferbik - 2012-04-22, 19:15
ourson napisał/a:
Po co regulować fajną zabawę
ourson, żeby się organizator nie w.k.wiał Żeby każdy odpowiadał za siebie, żebyśmy jeździli w jednym peletonie i takie tam Ferbik - 2012-04-28, 16:09 Jutro mamy oficjalne otwarcie sezonu Pierwszy forumowy rajd rowerowy
Trasa, jaką mamy jechać jest taka, jak jedna z zeszłego sezonu, więc pozwolę zacytować siebie:
Start - kaufland, cukrownia, raczyn, raczynem w strone łagiewnik na wiktorów, dalej na platoń, zabłocie, rososz, swoboda, kłoniczki, leniszki, emanuelina, niemierzyn, gromadzice, stawek, staw, Bieniądzice, wieluń. Oczywiście można trasę skrócić, zmienić - wszystko do ustalenia. Możemy wziąć trasę od tyłu. Ustalimy wszystko jutro na miejscu
Weźcie po jakieś 10zł to się ognisko zrobi
Startujemy spod Kauflanda o 10!MAR-COM - 2012-04-28, 17:10 przy takiej pogodzie jak dzisiaj była, życzę wytrwałości w jutrzejszym rajdzie dusiu - 2012-04-28, 18:34 Ja myślę, że miło by było wziąć ją od tyłu - tą trasę;) Jeśli będzie od tyłu mogę jechać z wyciągniętym jęzorem ze zmęczenia;)Ferbik - 2012-04-28, 20:10 dusiu, startujesz ze Stawu
Nie musisz jechać z nami od kaufa, a taką trasę planuję fotoaparatka - 2012-04-28, 20:44 Na jutrzejszy rajd radzę dobrze wysmarować ręce jakimś olejkiem, kremem do opalania z wysokim filtrem bo słońce jest niemiłosierne
A to kilka fotek z dzisiaj
jest i koszulka
yampress - 2012-04-29, 09:18 No fajną macie pogode. Wiatr dmie słodko Ferbik - 2012-04-29, 15:42 Dziękuję wszystkim razem i z osobna za uczestnictwo w dzisiejszym rajdzie. To, co widzicie na poniższej mapie nie jest do końca prawdziwe. Można śmiało dodać 20km, dzięki (słowo wymoderowano) wiaterkowi
Mimo tego wiatru - uważam, że było świetnie. Było dużo śmiechu, zabawy, zmeczenia, potu, łez, snikersów, szyszek, gwiazdorzenia, ale nikt nie WYDUSIŁ z siebie, że ma dość No i na koniec porcja zdjęć dla smaczku Zapraszamy na kolejne! Mrówek - 2012-04-29, 15:52 Świetnie prezentują się koszulki. Szkoda, że nie jechałem pomimo tego, że Ferbik przez pół godziny prosił i błagał.Ferbik - 2012-04-29, 16:06 A Jarka pszczoła w brzuch órzondliła! kitor - 2012-04-29, 16:16 Oj, ale mnie wiatr zmiótł z drogi Ale było nieźle
fotoaparatka - 2012-04-29, 16:46 Co tam taki wiaterek
Moja porcja zdjęć
dawid - 2012-04-29, 18:36 Ostatnie zdjęcie to mój pomysł, który zamierzam opatentować dusiu - 2012-04-29, 19:39 Dzisiaj rewelka;) Ból nóg i tyłka i tak mniejszy od bólu policzek/policzków ze śmiechu. Za tydzień więcej snickersów bo Ferbik i tak gwiazdorzy;)dusiu - 2012-04-29, 19:42 I jeszcze jedno - dziękuje za zamieszczenie zdjęć ze mną. Dzięki nim doszedłem do wniosku, że najwyższa pora zacząć ćwiczyć na rzeźbę a nie na masę;)Ferbik - 2012-04-29, 19:53 Fajnie Dusiu, że byłeś, że zależało Ci I w ogóle fajnie, że mamy coraz bardziej zgraną ekipę. Dziękuję wszystkim! Mam nadzieję, że koszulki się spisują fotoaparatka - 2012-04-29, 20:23
Ferbik napisał/a:
F Mam nadzieję, że koszulki się spisują
Przetrzymały wiatr, piach więc myślę, że do końca sezonu powinny dać radę Marta - 2012-04-30, 06:58
kitor napisał/a:
Oj, ale mnie wiatr zmiótł z drogi
Kogo zmiótł to zmiótł
Dzięki za supporty i wsparcie i duuużo przystanków Było świetnie, ale jeszcze lepiej by było bez tego wiatru, ale nie wyduszę z siebie że miałam dosyć, ani mowy nie ma Ferbik - 2012-04-30, 07:18 Powiem Wam dlaczego tak wiało: w naszym pasie wilgotność powietrza spadła poniżej 15% i przy temperaturze około 30 stopni przy wietrze o prędkości 15m/s podrywane były ziarenka piasku z pól, stąd ten peeling na całym ciele Ferbik - 2012-05-01, 13:09 Dziękuję wszystkim forumowiczom uczestniczącym w dzisiejszej inauguracji grupy Relaks.
Jutro święto flagi a dzisiaj tak na rozgrzeweczkę zrobiliśmy sobie trasę Wieluń Kamion Przywóz Wieluń
Szczegóły poniżej.
Co do jutrzejszego dnia flagi, to po ceremonii udajemy się na rajd - około 40km. Spokojnie każdy da radę Myślałem o Kadłubie, Ożarowie, Słoninach, Komornikach, Mokrsku, Chotowie, Turowie Mrówek - 2012-05-01, 13:20 Świetna szybka przejażdżka tu i tam Trochę zdjęć
fotoaparatka - 2012-05-01, 13:51 o proszę i udało się Relaks spotkać Dzięki wszystkim za dzisiaj , ja niestety fotek nie mam. Ferbik za późno mi o aparacie przypomniał Ferbik - 2012-05-01, 19:55 fotoaparatka... wrrr...
A może jutro na Węże ruszymy? kitor - 2012-05-01, 20:01 A może jednak nie jutro?
Tak jak mówiłem, <14.30 (no dobra, 14.40) w domu być muszę, a szkoda by było przegapić Ferbik - 2012-05-01, 20:04 Aaaa no to węże na niedzielkę może, bo coś Jaruś sapał Ferbik - 2012-05-02, 13:40 Wróciliśmy właśnie ze święta flagi
Po zebraniu się na placu Legionów i uroczystym wręczeniu nam flag przez włodarzy naszego miasta ruszyliśmy w rajd, żeby przypomnieć ludziom o tak ważnym, a często zapominanym przez wielu symbolu patriotyzmu - o biało-czerwonej fladze. Poniżej jak zwykle trasa i parę zdjęć
O nas w internecie UM Wieluń - Cykliści zainaugurowali sezon UM Wieluń - Święto flagi w Wieluniu
Rowerzyści uczcili Dzień Flagi
Rowerzyści w Wieluniu uczcili Dzień Flagi. Na rajd rowerowy wyruszyli członkowie dwóch klubów cyklistów: "Relax" i "Wieluńskiego Forum Dyskusyjnego”. Rowerzyści spotkali się dziś na Placu Legionów, przejęli od wieluńskich samorządowców flagi, aby na trasie przejazdu zawiesić je tam, gdzie ich brakuje.
Z cyklistami spotkali się włodarze gminy i powiatu, którzy niosąc flagę narodową przemaszerowali ze swoich urzędów. Mówi wiceburmistrz Magdalena Nowicka:
- Spotykamy się już po raz dziewiąty. Nie jest to jeszcze święto tak popularne jak 11 listopada czy 3 maja, ale nietrudno zauważyć, że z roku na rok coraz częściej wywieszamy biało – czerwoną flagę na swoich domach, balkonach czy samochodach. Dzisiaj każdy może publicznie zademonstrować swój patriotyzm i miłość do naszego kraju, swój szacunek do historii i tradycji; do wszystkiego, co jest najważniejsze w narodzie i ojczyźnie.
O tożsamości narodowej i uczczeniu najważniejszych świąt państwowych mówił także starosta powiatu wieluńskiego, Andrzej Stępień:
- Cieszę się, że po raz kolejny spotykamy się na Placu Legionów, że jest nas coraz więcej(...)Chcę, żebyśmy Święto Flagi rozpowszechnili na terenie naszego powiatu, żeby narodową flagę nosić z dumą, pokazywać ją. Cieszę się, że w ogólnopolskie święto wpisuje się miasto i ziemia wieluńska.
Ponadto flagi wieluńskim cyklistom wręczyli: wicestarosta Marek Kieler, przewodniczący Rady Powiatu Krzysztof Owczarek i radny sejmiku województwa łódzkiego oraz sekretarz powiatu Andrzej Chowis. Cykliści pojechali w ponad 30-kilometrową trasę po ziemi wieluńskiej. Mówi Marek Patyk:
- Planujemy zabrać ze sobą tyle flag, ile otrzymamy i umieścić tam, gdzie ich nie będzie.
- Planujemy ruszyć na Kadłub, Ożarów, odwiedzić wiatrak w Kocilewie, może nam się uda załapać jeszcze na ożarowskie stawy. Pojedziemy jeszcze na Słoniny i przez Komorniki będziemy chcieli wrócić Mokrskiem, Chotowem, Turowem na Wieluń.
- dodaje administrator Wieluńskiego Forum Dyskusyjnego, Marcin Adamczyk.
Święto Flagi obchodzimy po raz dziewiąty. Radio ZWfotoaparatka - 2012-05-02, 15:48 ...i moja porcja zdjęć z dzisiejszego dnia
Poprawiłam teraz powinno by dobrze Ferbik - 2012-05-03, 13:30 Dzisiaj co prawda nie było planowanego rajdu forumowego, ale udało mi się w sumie zebrać skład 3 i pół forumowicza i psa
Troszkę po mieście, potem Ruda-Widoradz-Wieluń-Widoradz-Wieluń
Jak na mojego młodego i jego debiut w życiu, to przejechanie bez absolutnego narzekania 25 km jest naprawdę sukcesem! Rośnie nam nowy klubowicz Mrówek - 2012-05-03, 13:33 Co do Hubiego, to już dawno temu mówiłem, że on nie taki świeży rowerzak. Przecież on jeździ z nami od dwóch[?] lat. Chyba, że masz na myśli samodzielną jazdę a nie w "wozie"Bethi - 2012-05-03, 13:36 I pies miał przejażdżkę, nawet nie musiał pedałować dusiu - 2012-05-03, 13:36 No to też się pochwalę - dzisiaj 68km. Ledwo zipie...dawid - 2012-05-03, 13:44 Ja dzisiaj delikatnie, 19kmFerbik - 2012-05-03, 14:12 dawid, wiem. Mam swoich informatorów. Mogłeś zadzwonić... Ferbik - 2012-05-04, 20:29 Inauguracja sezonu z grupą Relaks
Z obchodów święta flagi (do 2:04)
Ale się spociłem Mrówek - 2012-05-04, 21:15 Organizatorem klub "Relaks" ? O bandzie czerwonych nawet nikt nie wspomniał w Dzienniku Łódzkim, których było dwukrotnie więcej...Ferbik - 2012-05-04, 21:17 Domagamy się sprostowania, również w takim miejscu w gazecie i formacie Syn Mariana - 2012-05-04, 22:35 Hahahahha oglądałem relację zachodząc w głowę ile tam Was było... siedmioro... po prostu notable gminni się podłączyli i sprawa urosła do wydarzenia... w sumie śmieszne Mrówek - 2012-05-04, 22:48 Było też 4 przedstawicieli koła Relaks. Czy potrzeba więcej osób, żeby zaakcentować wydarzenie? Uważam, że było optymalnie. Flagi przejechały spory kawał drogi i trafiły do miejsc w których ich brakowało. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że ludzie będący w centrum na zakupach, kierowcy na głównej trasie, mieszkańcy na wioskach przypomnieli sobie o fladze i o święcie.Ferbik - 2012-05-05, 09:34
Syn Mariana napisał/a:
Hahahahha oglądałem relację zachodząc w głowę ile tam Was było... siedmioro... po prostu notable gminni się podłączyli i sprawa urosła do wydarzenia... w sumie śmieszne
Bo przez takich malkontentów, którzy siedzą w domach przed komputerami i wyśmiewają wszystko i wszystkich ludzie nie przychodzą, bo nie chcą potem czytać takich bzdur i dawać pożywki.
Mrówek: nie tłumacz. Nie ma sensu.kitor - 2012-05-05, 10:13
Mrówek napisał/a:
Organizatorem klub "Relaks" ? O bandzie czerwonych nawet nikt nie wspomniał w Dzienniku Łódzkim, których było dwukrotnie więcej...
A widzisz, mówiłem żebyś zabrał duży banner Ferbik - 2012-05-05, 16:09 Napisałem do DŁ maila prosząc o sprostowanie.
Cytat:
Dzień dobry. Jestem administratorem Wieluńskiego Forum Dyskusyjnego www.wielun.biz.
W piątkowym wydaniu z 4 maja br. wrzuciliście Państwo na pierwszą stronę zdjęcie rowerzystów zrzeszonych przy naszym Wieluńskim Forum Dyskusyjnym i opatrzyliście je podpisem, że święto flagi zorganizowała grupa cyklistów z klubu "Relaks". W drugiej części newsa piszecie już o zwolnieniach z pracy, które mają się nijak do powyższego zdjęcia.
Dodatkowo zajawka napisana dużą czcionką pt. "Długi weekend nie dla wszystkich miły" również nijak ma się do zdjęcia zamieszczonego zaraz poniżej. Jestem zdumiony z racji tego, iż uważam Waszą gazetę za trzymającą poziom, jednak tak nietrafione połączenie tematu ze zdjęciem oraz błędny podpis pod nim nie dodają Wam wcale profesjonalizmu.
Proszę zatem w imieniu swoim oraz naszego forum o sprostowanie powyższego w kolejnym numerze, w równie widocznym miejscu.
Dostałem sporo telefonów oraz wiadomości w tej sprawie - niekoniecznie miłych, a wręcz ironicznych, gdzie nasze forum, na które wchodzi dziennie ponad 1000 osób zostało przez Was opatrzone komentarzem, który każe domniemywać, że z naszym forum weekend nie dla wszystkich będzie miły, poza tym grupa Relaks a nasz klub rowerowy to dwa różne kluby cyklistów.
W załączniku przesyłam skany.
Liczę na profesjonalne rozwiązanie problemu z Waszej strony odnośnie powyższego.
Pozdrawiam
Marcin Adamczyk
Czekamy.dusiu - 2012-05-05, 18:41 O której jutro i gdzie jedziemy?Ferbik - 2012-05-05, 19:13 Jak pogoda dopisze to o 10 startujemyfotoaparatka - 2012-05-05, 20:21 Tak jak było planowane na Węże? Którędy pojedziecie bo może bym gdzieś po drodze się do Was dołączyła?Ferbik - 2012-05-05, 21:02 Zorientuję się rano na mapach i dam Wam znać, jeśli pogoda dopisze.Maciej - 2012-05-06, 05:49 Moje szaleństwo w weekend . Dodam tylko że starszy syn jechał na swoim bmxie a my mieliśmy rowery z wypożyczalnie więc masakra .
Bardzo proszę kogoś zorientowanego (Ferbik) o poprawienie linku bo za cholerę nie wiem jak to ustawić .Bethi - 2012-05-06, 06:34 http://www.endomondo.com/...ht=600%22width= takie coś mi się otworzyło Ferbik - 2012-05-06, 07:51 No to co? Ruszamy dzisiaj o 10? kitor - 2012-05-06, 07:57 Wygląda że pogoda jest akurat, więc jestem za.dusiu - 2012-05-06, 08:04 Ruszamy!! O 10 pod Kauflandem.Ferbik - 2012-05-06, 08:09
dusiu napisał/a:
Ruszamy!! O 10 pod Kauflandem.
Dokładnie tak Ferbik - 2012-05-06, 18:05 Dzisiaj mimo tego, że pogoda nie nastrajała z samego rana do jazdy, zrobiliśmy średnio ponad 50km. Wystartowaliśmy spod Kauflanda, potem 18-go Stycznia przed kościołem rozjechaliśmy parę szarańczy, następnie obwodnicą Sadową udaliśmy się na Częstochowską i tam ruszyliśmy za Orlenem przez pola na Rychłowice. W Rychłowicach już zdałem się na swój nos przewodnika i zmieniliśmy lekko trasę, przez co wyjechaliśmy w szczerych polach. Droga doprowadziła nas do Kadłuba, z którego cmentarną aleją dostaliśmy się do Popowic.
Z Popowic na Grębień przez Józefów, w którym to Józefowie niestety był zamknięty sklep a zawsze tam stawaliśmy jadąc tamtędy... no ale trudno. Zjechaliśmy z asfaltu, a raczej sam się skończył i znowu była narada, w którą stronę... rolnicy często te polne drogi z roku na rok przerabiają po swojemu, gdzie nawet często okazuje się, że droga na mapie jest, a tu mamy redliny. Na szczęście dzisiaj do niczego takiego nie doszło. Staraliśmy się kierować w stronę lasu, chociaż droga niekoniecznie chciała w tamtą stronę przebiegać. Z racji tego, że różne sprzęty dzisiaj figurowały, wybraliśmy drogę najbardziej przejezdną.
Dojechaliśmy do lasu na wysokości Dzietrznik i tu znowu pojawiła się chwila - którędy. Skręciliśmy przy lesie w prawo i ścianą lasu zaczęliśmy pedałować dalej. Wybór początkowo okazał się dla niektórych niekoniecznie dobry z racji tego, że droga jakby zanikała. Gdy już dotarliśmy do jakiejś poprzecznej, wjechaliśmy w las całkowicie i ukazał się nam bardzo miły i kojący dla oka widok: drzewa ubrane w liście świeże i młode, soczyście jasnozielone i te wielosezonowe, iglaste ciemnozielone, które to kolory tworzyły niesamowicie piękny widok.
Sama droga stała się o wiele przyjemniejsza przez to, że nikt praktycznie tamtędy nie uczęszczał, co też temu miejscu nadało dodatkowego, mistycznego uroku.
Dojechaliśmy do leśnej kapliczki, gdzie okazało się, że stoimy na "ulicy", która posiada własną nazwę, bo na drzewie przy owej kapliczce wisiała nazwa: Ulica św. Huberta.
Ruszyliśmy dalej na południe, cały czas drogą przeciwpożarową. Piękna prościutka i utwardzona leśna droga, podczas której napawaliśmy się zapachem lasu, tym bardziej, że w paru miejscach była przeprowadzana ścinka i zrywka.
Po przejechaniu tej długiej prostej wyjechaliśmy na skrzyżowaniu w miejscowości Kałuże. Udaliśmy się przywitać na chwilę z naszą forumową koleżanką fotoaparatką, skąd po wymianie paru zdań ruszyliśmy na źródełko objawienia.
Po odpoczynku nad źródełkiem ruszyliśmy dalej na Dzietrzniki. Tam zrobiliśmy w końcu postój przy sklepie, gdzie uzupełniliśmy zapas kalorii, bo w końcu za chwilę czekały nas dwie niemałe góreczki.
Przed przejazdem kolejowym zjechaliśmy szutrówką w prawo - istny zjazd downhillowy, można zgubić zęby.
Pod koniec zjazdu trzeba było ostro hamować, bo zaraz za strumyczkiem trzeba było skręcić w lewo.
Dobiliśmy do kawałka asfaltu i wzdłuż torów ruszyliśmy dalej. Tak dostaliśmy się już przejeżdżoną przez nas polną drogą trzeci raz w tym sezonie do Bieńca, z którego udaliśmy się na Pątnów. Mimo tego, że zjazd z górki w Pątnowie przy cmentarzu wyglądał dość okazale, to jednak wiatr nie pozwalał na odprężenie się przed kolejną górką zaczynającą się przy kościele a kończącą parędziesiąt metrów za szkołą... No ale za zakrętem już było całkiem znośnie. Minęliśmy trzy wiatraki postawione na malowniczych pagórkach po lewej stronie drogi, przejechaliśmy przez przejazd kolejowy i wylądowaliśmy w piekarni naszego forumowego przyjaciela Ryngolca, który już czekał na nas z gorącymi zapiekaneczkami, które jedliśmy z taką przyjemnością, że uszy nam się trzęsły.
Tu podziękowania dla Romcia i obiecuję, że następnym razem zjemy przynajmniej po 4, niezależnie od tego, czy w domu będą na nas lecieć garnki za niezjedzony obiad. Po miłym i ciepłym przyjęciu czas ruszyć dalej. Strugi, potem Jajczaki. W Jajczakach skręciliśmy na bardzo wąski i w sumie nie jechany przez nas jeszcze asfalt, gdzie na jego końcu znajdowała się kapliczka z wirtuozersko przyciętymi drzewami, tworzącymi swoimi koronami jej zadaszenie.
Następnie szutrem ruszyliśmy na Przycłapy, gdzie już asfaltem udaliśmy się w stronę Rudy.
Niestety zaczęło dość niemiło wiać, więc końcówka trasy była dość nieprzyjemna. Pokonaliśmy naszą cudowną ścieżkę rowerową w Rudzie i pożegnaliśmy się na przystanku przy Starych Sadach. Dziękuję za udział oraz uwagę.
Mrówek - 2012-05-06, 18:29 Świetny opis i ciekawa trasa.dusiu - 2012-05-06, 18:54 Te bułki świetne;) Widać to chyba po mojej twarzy;)kitor - 2012-05-06, 19:09 dusiu win!
glizda - 2012-05-06, 19:25 Trasa fajna
Na początku mialam kryzys ale później było ok
Dziekuje w imieniu swoim i taty za mile spędzony czas Marta - 2012-05-06, 19:29 Dusiu -
Glizda nie przejmuj się kryzysem, ja ostatnio też miałam. Niedługo postaram się wybrać ponownie na rajd to się będziemy wspierać dusiu - 2012-05-06, 19:40 Ferbik prywatnie dostanie w trąbę za to zdjęcie z bułką;) Zazwyczaj przy jedzeniu wyglądam normalnie, hehe;)Ferbik - 2012-05-06, 20:10
dusiu napisał/a:
Ferbik prywatnie dostanie w trąbę za to zdjęcie z bułką;) Zazwyczaj przy jedzeniu wyglądam normalnie, hehe;)
Taaa... ostrość łapałem przez dobrą minutę, bo światło było słabe a ryło rozdziawione miałeś cały czas fotoaparatka - 2012-05-06, 20:47 Jak ja wam zazdroszczę, ale z moją kostką już trochę lepiej więc mam nadzieję, że za tydzień pojadę z wami yampress - 2012-05-07, 11:59 Jaki opis. Przynajmniej można się dowiedziec co gdzie jest a nie samo sobie zostawione zdjęcia.Ferbik - 2012-05-10, 14:54 Dostałem odpowiedź od pana Mikulskiego z Dziennika Łódzkiego odnośnie prośby o sprostowanie:
Marek Mikulski napisał/a:
Witam panie Marcinie!
Po pana mailu przyjrzałem się dokładniej (robionym w pośpiechu) zdjęciom rowerzystów. I rzeczywiście: noszą piękne czerwone stroje z logo Wieluńskiego Forum Dyskusyjnego. Na innych fotkach są też rowerzyści z bardziej mi znanego od lat "Relaksu", więc taki też podpis znalazł się pod zdjęciem w gazecie. Z informacji na stronie gminy Wieluń wynika że ddzień flagi "uczcili cykliści z władzami samorzadowymi".
Opublikowane zdjęcie wybrałem jako najbardziej udane spośród kilku zrobionych na placu.
Domniemania, że fotka na jedynce oznacza, że z waszym Forum "weekend nie dla wszystkich będzie miły" wybaczy Pan, ale nie będę komentował, jako zbyt daleko posuniętego.
Nie mam pojęcia dlaczego ktoś mógł tak to odczytać.
Wracając do sedna: o sprostowanie jakiej nieprawdziwej wiadomości Pan prosi?
Pozdrawiam
Marek Mikulski
szef Regionu Wieluń, Wieruszów, Pajęczno
,,POLSKA Dziennik Łódzki"
Odpisałem:
Ferbik napisał/a:
Witam!
Odnośnie sprostowania, proszę o zamieszczenie informacji, że to nie grupa Relaks była na zdjęciu z pierwszej strony, tylko Wieluński Forumowy Klub Rowerowy działający przy Wieluńskim Forum Dyskusyjnym www.wielun.biz.
Co do tytułu bezpośrednio nad zdjęciem - chwyt niczym z Faktu lub Superexpresu. Niestety nie dość, że bez powiązania ze zdjęciem, to jeszcze - tak jak pisałem wcześniej - odbierany w różnoraki sposób. Długi weekend nie dla wszystkich miły? I zdjęcie forumowiczów? Sam Pan rozumie oburzenie ze strony ludzi ze zdjęcia. Dlatego proszę o sprostowanie również, że tytuł nie dotyczył zdjęcia.
Ja i Pan rozumiemy oczywiście, że nie taki miało mieć to wydźwięk oraz cel, jak również tytuł dotyczył drugiej części opisu pod zdjęciem, jednak sam pracowałem dla gazety parę lat i prowadziłem jej skład, więc bardzo proszę o nie ocenianie subiektywnie czy to było lub nie - daleko posunięte.
Ja z kolei - wybaczy Pan - nie skomentuję tego, że zdjęcia były robione w pośpiechu, bo takie tłumaczenie po prostu nie przystoi
Pozdrawiam serdecznie i liczę jeszcze raz na profesjonalne podejście do tematu.
Pozdrawiam
Marcin Adamczyk
Czekamy.Bethi - 2012-05-10, 19:12 RADOSNY DZIEŃ FLAGI
15 października 2003r. do laski marszałkowskiej wpłynął poselski projekt (autorstwa grupy posłów PO) zmiany ustawy o godle, barwach i hymnie RP, ustanawiający m. in. Dzień Flagi RP. Co wynika z uzasadnienia ustawy wprowadzającej święto, wybór dnia 2 maja nie był przypadkowy-chodziło o dzień w którym Polakom towarzyszą refleksje o szczególnych kartach historii Polski, wypełnienie wolnego dnia pomiędzy świętami narodowymi, oraz podkreślenie obchodów Światowego Dnia Polonii.
W toku prac legislacyjnych Senat RP w uchwale z dnia 12 lutego 2004r.zaproponował poprawki, m.in.: Dzień Flagi RP Dniem Orła Białego, uznając godło za naczelne spośród symboli RP.Ostatecznie Sejm odrzucił ww.poprawkę i 20 3 lutego 2004 r. ustanowił Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej.Jednocześnie 2 maja nadal obchodzony jest Dzień Polonii i Polaków za Granicą.
W Wieluniu obchody Dnia Flagi rozpoczęły się na Placu Legionów, gdzie przybyli rowerzyści z dwóch klubów wieluńskich: Relaks i Wieluńskiego Forum Dyskusyjnego. Odebrali oni od włodarzy miasta i powiatu flagi, z którymi wyruszyli na trasy, aby zawiesić je tam, gdzie ich brakowało.
Cieszę się, że po raz kolejny spotykamy się na Placu Legionów, że jest nas coraz więcej(...)Chcę, żebyśów Święto Flagi rozpowszechniali na terenie naszego powiatu, żeby narodową flagę nosić z dumą, pokazywać ją. Cieszę się, że w ogólnopolskie święto wpisuje się miasto i ziemia wieluńska.-powiedział do zgromadzonych na placu Starosta wieluński Andrzej Stępień.
A odnośnie Wieluniaka - dorzucę lepsze foto Ferbik - 2012-05-11, 20:31 Dzisiaj sobie forumowo zrobiliśmy sobie trasę Bike Maratonu - Medano, około 35km.
Było odcinkami hardcorowo, średnia koło 18 km/h.
Życzę powodzenia jadącym jutro a poniżej parę fotek i trasa
Ps. Dziękujemy Ryngolcowi i jego córce za tak wspaniałe i smaczne zakończenie dzisiejszego rajdu! Pizzerki - palce lizać! Jak pieczywo, to tylko od Romka z Pątnowa! Mrówek - 2012-05-11, 23:08 Teraz króciutko.
Super trasa, przygotowana z pomysłem.
Extra pogoda do jazdy
Dzięki Ryngolec!!
Więcej zdjęć z trasy LINKFerbik - 2012-05-12, 19:05 Jutro niezależnie od pogody ruszamy na jakieś 50km
Liczę na Was, mapka propozycji poniżej
Startujemy o 10 spod Sedala.
Trasę planuję na Olewin-Wierzchlas-Kraszkowice-Toporów-Przywóz-Łaszew-Pątnów-Wieluń.kitor - 2012-05-12, 19:13
Cytat:
niezależnie od pogody
dawid - 2012-05-12, 19:36 Ferbik, gdzie ta mapka?Ferbik - 2012-05-12, 19:51
Jakby nie było widać trasy, to poniżej. Oczywiście luźno i niekoniecznie będziemy się tego trzymać glizda - 2012-05-12, 20:05 Ja jutro raczej nie pojadę, po jedno pogoda troszkę mnie odstrasza a po drugie mam małe co nieco do zrobienia
Ale za tydzień mysle ze będę zwarta i gotowa Ferbik - 2012-05-13, 15:32 Dzisiaj od samego rana pogoda nie napawała entuzjazmem.
Ale po kolei: obudził mnie po 9 Dawid prosząc o prognozę pogody, więc podesłałem. Miało nie padać i tak też się utrzymywało. Następnie zadzwonił przed 10 Stefan z pytaniem, czy już wyruszyłem, bo chciał, żebym mu zajrzał w rower. Kiedy zobaczyłem, jakim szrotem Stefan chce z nami jechać, z łezką w oku wyciągnąłem mu z garażu lśniący, piękny czerwony MTB panterki. Potem to już ryczałem, jak go odbierałem, ale do rzeczy.
Hakę Stefana schowałem do garażu, umówiłem się, że 5zł za dzień przechowania tego złoma oraz za każdy kilometr na rowerze panterki płaci 80gr. Podjechaliśmy pod Sedal, po drodze zgarniając mistera MASAKRĘ. Za chwilę dojechał Jaro i Dawid. Kitor po regulacji (jak się później okaże lichej jednak) swoich przerzutek dojechał parę po 10. Wystartowaliśmy Berlinkiem, przez przejazd kolejowy, przecięliśmy asfalt Widoradz-Ruda i udaliśmy się polną ul. Czereśniową na Wierzglaz. W Wierzglesie był 1P, co też uczyniliśmy pod lasem na wysokości Kraszkowic. Tu chłopaki zaczęli brykać:
Po udanym podpięciu wszystkiego ruszyliśmy dalej, na Kochlew. Wyjechaliśmy na asfalt, którym dotarliśmy do Krzeczowa.
Nasz forumowy minister ds. drogownictwa i infrastruktury jako jedyny może jeździć lewą stroną (zbieramy głosy dla Stefana, on wprowadzi lewostronny ruch).
Przebiliśmy się przez most w Krzeczowie i za mostem w stronę kościoła udaliśmy się na Kamion.
Dotarliśmy do pięknego wąwozu - na szczęście było po deszczu, więc jako tako mało sypało się kur... pierd... chu... i tego typu epitetów przy wprowadzaniu rowerów przez niektórych
Górka naprawdę niczego sobie,
bo za chwilę każdemu przysadka mózgowa trzaskała o potylicę z racji podniesionego ciśnienia.
Jaro tak cisnął pod tę górkę wąwozem, że aż mu się sosna i dwie brzozy wkręciły w koło i rozsadziły błotnik. Niestety nie miał ubezpieczenia, więc na policję i do nadleśnictwa dzwonić odradziliśmy.
W drodze na Kamion do punktu 2P niektórym wykręcało nogi.
Po pokonaniu 2P w Toporowie ruszyliśmy curik nach Kamion, bo Jarek mnie zdenerwował. Pokazałem mu piękną góreczkę, którą też notabene sam podjechałem, na co kolega Jaro jak zwykle z chodaka leciał.
Zresztą nie sam, bo z Kitorem
Po pokonaniu jakże pięknej i wykańczajacej górki ruszyliśmy w stronę Ogrobli.
Zagadani zorientowaliśmy się, że Jaro gdzieś nam się zgubił, więc stanęliśmy i czekaliśmy.
Po jakiejś dłuższej chwili ujrzeliśmy coś czerwonego między drzewami i jednocześnie do naszych uszu doszedł dźwięk pogwizdywania. A to sobie Jaruś pogwizdywał, jak czajniczek
Cały czas Masakra była z przodu, Stefan obserwował za to stan dróg i poboczy.
Ja oczywiście poczekałem na Jarka i razem z nim zamykaliśmy peleton wjeżdżając na Ogroble. Ucieszyliśmy się, bo poznaliśmy nową koleżankę, niestety nie chciała dać się ujeździć, chociaż Jaro próbował.
Po dotarciu do Przywozu i ruszeniu na Łaszew wyprzedził mnie najpierw kitor a potem jego zębatka z wózka od przerzutek. Najpierw myślał, że żartuję, ale za krótką chwilę jednak nie mógł wrzucić ani zrzucić biegu No to naprawiamy
Po uporaniu się z przerzutkami ruszyliśmy w końcu i dogoniliśmy czekający i marznący początek. Dobiliśmy się do Łaszewa, tym razem na 1K, z którego też ruszyliśmy żwirówką na Pątnów.
Po pokonaniu Pątnowskich zawijasów dotarliśmy do sławetnej piekarni do naszego forumowego Ryngolca.
Obżarliśmy się po raz kolejny pizzerkami, ciepluteńkimi i pysznymi tak, że oczy jeszcze jadły, a żołądek już nie mógł.
Po strzeleniu pamiątkowej foty odpoczęliśmy jeszcze chwilę.
Po wizytacji i spałaszowaniu połowy zapasów Romka ruszyliśmy w stronę Kamionki, do której zresztą nie dojechawszy skręciliśmy w las
i równolegle do torów dojechaliśmy do trasy BM, którą to prawie wróciliśmy na Wieluń,
jednak przed cmentarzem odbiliśmy na naszą idealną ścieżkę rowerową prowadzącą przez Rudzkie góry.
Tak oto skończyliśmy kolejny rajd forumowy perłowym szlakiem
Za tydzień jedziemy na Rezerwat Węże, z tym, że będzie to w sobotę!Mrówek - 2012-05-13, 15:47 Świetna trasa. Na węże jadę! Dawno mnie tam nie było.Jaro - 2012-05-13, 16:04 Ferbik, ,Ty nasz rowerowy oratorze jeden!
Rajd zaliczony do udanych, w sumie jak zwykle, co nie?
Wydłużamy te nasze trasy pomału, wydłużamy, na koniec sezonu to ponad stówę będziemy trzaskać bez zająknięcia. Mrówek - 2012-05-13, 16:11 Wypad z Krakowa do Wielunia pewnie w dwa dni zrobimy Grzegorz Nowak (W) - 2012-05-13, 16:25 " lubie to"dawid - 2012-05-13, 16:35
Ferbik napisał/a:
Zresztą nie sam, bo z Dawidem
To Kitor, ja podjechałem Ferbik - 2012-05-13, 17:04 Trzeba byłoby zrobić ze dwa-trzy spotkania odnośnie Orlich Gniazd, co Wy na to? Myślę, żeby robić już po mału zapisy osób, które będą chętne na wypad.
Dawid - poprawiłem Stefan - 2012-05-13, 17:58
Ferbik napisał/a:
Hakę Stefana schowałem do garażu, umówiłem się, że 5zł za dzień przechowania tego złoma oraz za każdy kilometr na rowerze panterki płaci 80gr.
weź go sobie w rozliczeniu to antyk ... i do tego ma dużą wartość sentymentalną ...
Dawid chciał złożyć ofiarę nieznanemu mi bóstwu .... ale o co prosił nie jest mi wiadome
http://pl.wikipedia.org/w...%C4%85_2012.jpgFerbik - 2012-05-13, 18:01 To widzę, że się grubo bawiliście, jak Jarek próbował dosiadać kozę kitor - 2012-05-13, 18:25 Ale z wiki to przegięcie Ferbik - 2012-05-18, 08:49 Uwaga! Zmiana godziny jutrzejszego wyjazdu!
Ruszamy o 12:00 spod Sedala.
Jedziemy na Rezerwat Węże, będzie ognisko z kiełbaskami, więc parę groszy proponuję ze sobą zabrać.glizda - 2012-05-18, 09:59 O której tak wrócimy? Tak mniej więcej Ferbik - 2012-05-18, 10:37 18-19 na spokojnie fotoaparatka - 2012-05-18, 10:57 na Rezerwat Węże to się wybiorę z ogromną przyjemnością Marta - 2012-05-18, 15:42 Ja też bym się chętnie wybrała, ale niestety będę poza Wieluniem... Może następnym razem Mrówek - 2012-05-18, 22:06 Sprostowanie w dzisiejszym Dzienniku ŁódzkimFerbik - 2012-05-18, 22:09 Dziękujemy Panie Marku Szkoda tylko, że żadna gazeta nie zamieszcza pełnej nazwy: Wieluński Forumowy Klub Rowerowy wielun.biz
Co do jutrzejszego rajdu: jadę na pewno, nie wiem tylko czy od początku, czy może będę Was gdzieś gonił po drodze. W każdym razie: do zobaczenia na rajdzie! Ferbik - 2012-05-19, 20:36 Au... pan pokrzywka melduje się prawie cały i prawie zdrowy... zaczynamy relację.
Zaplanowany start o 12 troszkę się przeciągnął, ponieważ wróciłem z pracy na wariata i prosto w ciuchy i na rower, także stawiłem się razem ze Stefanem i Masakrą jakieś 10 po umówionej godzinie.
Wyruszyliśmy sobie Berlinkiem, potem Zagłoby, by naszą cudowną rudzką ścieżką dojechać do cmentarza.
Po wjechaniu do lasu kierowaliśmy się cały czas pieszo-rowerowym czerwonym szlakiem, mijając po swojej lewej Przycłapy oraz Jajczaki, gdzie wyjechaliśmy w Strugach, z których udaliśmy się na Łaszew.
Przebieraliśmy przez Łaszew szukając pierwszego punktu P.
Pierwszy P zaliczony, można ruszać dalej, na Bieniec.
Po zjeździe pięknym wąwozem jeszcze nie wiedziałem co mnie czeka.
Gdy dotarliśmy do wąwozu królowej Bony i źródełka przy jego ujścia, postanowiłem się zatrzymać i zaczerpnąć trochę źródlanej wody. Zapomniałem jednak, że mam spd na nogach i morowo wyrżnąłem w piękne, świeże i w ch. parzące pokrzywy. Cały. Pomoc nadeszła od razu, z którą popędził mi Jareg K.
Niektórzy mieli z tego ubaw, ja do tej pory czuję jednak pieczenie i wierzę, że słowa o tym, jaki to ja będę zdrowy są szczere
Po stosunku z parzącym zielskiem pora ruszyć dalej, w kierunku Kępowizny
Ja wiem, że asfaltem jeździ się przyjemnie, ale jak szlak pieszo-rowerowy, to pieszo-rowerowy
Oprócz pieszo-rowerowego szlaku istnieje również dość dobrze oznakowany szlak konny, na co dowód
Dobiliśmy do Pszczółki w Załęczu Wielkim, gdzie nawet konie były niezadowolone z zaopatrzenia, pomijając nas. Niestety, ale ten sklep będziemy omijać, bo to już drugi raz, kiedy się zawiedliśmy w tym sezonie.
Prawdziwe zakupy zrobiliśmy paręset metrów dalej w stronę Załęcza Małego u Pani Haliny Drab. Bardzo sympatyczna kobieta, a sklep zaopatrzony lepiej, jak niejeden w mieście. Pozdrawiamy serdecznie w tym miejscu właścicielkę!
Po udanych zakupach i obciążeniu nimi niektórych wyrywnych do przodu, ruszyliśmy dalej, odbijając polną drogą z asfaltu w Załęczu Wielkim.
Były chwile, gdzie szlak był nie do końca widoczny i dobrze oznaczony, więc nasz czujny przedni patrol zawsze jest na swoim miejscu i bada teren
Dojechaliśmy w końcu do asfaltu, zaczynającego się w Starej Wsi,
by tak szeroką autostradą jechać po całej szerokości, żeby się nie poobcierać
Mając na nogach buty z spd często myślałem, że nie mogę się zatrzymać i tylko dlatego nie prowadziłem roweru w piachu
Niektórzy jednak bardzo wzięli sobie do serca określenie szlaku: PIESZO-rowerowy
Żeby nie było do końca zabawnie, znowu zapomniałem, co mam na girach. Wywrotka cięcie 2:
Dojechaliśmy do mostu w Bobrownikach i ja z Mrówkiem udałem się po ziemniaki do sklepu, bo okazało się, że jednak zapomnieliśmy kupić Reszta grzecznie czekała
Z 2 kg bagażu więcej ruszyliśmy na Górę Zelce.
Niestety tym razem podjechałem na 3 raty pod sławetną górę, którą pokonywałem zawsze bez większych problemów, teraz na złość źle wyregulowane przerzutki i z tyłu i z przodu zawiodły.
Glizdowaci oszczędzali siły i wprowadzali rowerki na spokojnie, bo górka naprawdę stawia wyzwanie.
Nasz ziemniaczany support również na powierzoną mu sprawę wagi państwowej delikatnie wprowadzał ładunek na górę.
Po dotarciu (w końcu) na upragnione miejsce czas wydać dyspozycję.
Jako kierownik wycieczki rozkazałem (he he he, kto by mnie słuchał) zbierać chrust.
Problemów z tym nie było, bo suchych badyli w tak suchym lesie nie trudno znaleźć.
Część zakupów z Załęcza usmażyliśmy,
część upiekliśmy. Ognisko ktoś przed nami zostawił, więc skorzystaliśmy.
Pora na rozliczenia finansowe. Oddawać po 2 zł!
Mrówek tak se tupnął, że aż mi się ziemia rozstąpiła, więc poszedł sprawdzić co tam ciekawego.
Zawołany, bo trzeba było ruszać wrócił biegiem do nas i pomagał zasypywać ognisko piochem z kretowin. Po zabezpieczeniu terenu i ugaszeniu ogniska ruszyliśmy w stronę domu.
Czas na dość hardkorowy zjazd w stronę Bobrownik, by nie dublować zbytnio trasy.
W zaprzyjaźnionym sklepie w Bobrownikach zrobiliśmy zaopatrzenie w pićku oraz zaliczyliśmy mały spoczynek.
Ciekawostką turystyczną okazał się pan Józef, który zawstydził wszystkich kajakarzy i zawrócił Wartę kijem.
Patrzeliśmy z niedowierzaniem na wyczyny pana Józka, ale gość ma w sobie tyle werwy, że pozdazdrościć. Typowy harpagan.
Coś niesamowitego, chciałbym mieć takie umiejętności balansowania ciałem i zawracania czółnem w górę rzeki. W tym miejscu pozdrowienia dla pana Józefa oraz jego siostry.
A my nadal nie możemy wyjść z podziwu, kajakarze, którzy przybyli, zresztą też.
Niesamowity. Józcio wodnik.
Pora pożegnań i miłego przyjęcia ze strony mieszkańców Bobrownik i czas ruszać dalej, w stronę Żabiego Stawu.
Tak mi się fajnie jechało, że znów zapomniałem, co me szkity targają. Gleba!
Chwila odpoczynku na Żabim Stawie, przy pięknym koncercie miliardów żab, kijanek i innych francuskich wynalazków.
Żółtym szlakiem pieszo-rowerowym próbowaliśmy dotrzeć do Ogrobli, jednak gdzieś nam się zagubił i na tzw. nosa szukaliśmy przejazdu, oczywiście nikt się nie zawiódł. W międzyczasie pożegnaliśmy się z naszą fotoaparatką, która poszusowała do siebie przez Załęcze na Kałuże.
Przy zjeździe do Ogrobli w trosce o innych z tyłu odwróciłem się, wróciłem wzrokiem na drogę, coś mnie podbiło, zapomniałem, co mam na nogach i znów gleba. Tym razem dość poważnie. Zdarte przedramię, łydka, zewnętrzna część dłoni, zbite dupsko i kręgosłup... leżałem dobre 5 minut próbując złapać oddech, a następnie wstać.
Po dotarciu w pocie, krwi i łzach do początku peletonu zrobiliśmy małą przerwę na przemycie ran przy moście w Przywozie.
Z Przywozu udaliśmy się już standardowo bez żadnych wywrotek z mojej strony na Mierzyce,
Rudę i Wieluń.
Szczerze powiedziawszy miałem bardzo stosunkowe nastawienie do ziemi, bo 4 razy aż się wyp...łem Jutro to dopiero będzie boleć!
Poniżej mapka, telefon mi siadł tam, gdzie się kończy, ale resztę dorysujcie sobie sami, bo nic ciekawego się później nie wydarzyło
Długość trasy średnio 61km Maciej - 2012-05-19, 21:40 Zdjecie z tym konie przy sklepie niszczy system . Ferbik współczuje !dawid - 2012-05-19, 21:43 Właśnie się wyleczyłem z SPD Strasznie żałuje, że nie mogłem z Wami jechać, widać, że rajd się udał Ferbik - 2012-05-19, 21:49 maaciej76, dzięki, boli dalej, miłe słowa jednak sprawiają, że to miód na rany
dawid, du.pa z Ciebie i tyle. Trzeba mieć po prostu respekt do tego i się pilnować
Szczerze powiedziawszy, napisawszy: jakbym miał kupić spdki jeszcze raz, to zrobiłbym to bez wahania. Jazda naprawdę bez porównania. Kwestia przyzwyczajenia, fotoaparatka już się na przykład nie przewraca Maciej - 2012-05-19, 21:52 co to jest spd , możecie oświecić ??Ferbik - 2012-05-19, 22:02 maaciej76, ukradnę ze stronki: http://rowerem.wswiat.com/system-spd
Cytat:
SPD potocznie zwane „espedekami” to system rowerowy który w znacznym stopniu usprawnia wydajność rowerzysty. Dzięki rozwiązaniu SPD but rowerowy jest przytwierdzony do pedałów co w znacznym stopniu poprawia kontakt rowerzysty z rowerem. Dzięki SPD siła przekazywana napędowi jest lepiej wykorzystywana.
Dlaczego warto używać SPD?
Jest wiele zalet w korzystaniu z systemu SPD. Pierwszą zaletą jest przyrost siły która jest zauważalna szczególnie przy podjazdach oraz przyśpieszaniu. Sama wytrzymałość również wzrasta z racji lepszego wykorzystywania siły. Zyskuje również stabilność gdyż nie ma możliwości żeby but ześlizgnął się z pedała jadąc w trudnym np. zabłoconym terenie. Dzięki systemowi możemy z łatwością przeskakiwać przeszkody podrywając rower do góry no w niektórych przypadkach może okazać się bardzo pomocne.
Generalnie rzecz ujmując: buta wpinasz w pedał za pomocą systemu i jak się dobrze nie wypniesz w odpowiednim czasie, to żresz glebę PiotrekMJ - 2012-05-19, 22:10 Dzisiaj trochę żeście zaspali, za kwadrans 12 widziałem już koło Relaks w Przywozie. Ferbik, rzeczywiście dzisiaj miałeś dzień gleb Ferbik - 2012-05-19, 22:12 PiotrekMJ, początki bywają trudne Rajd był dzisiaj wyśmienity, płukanie piasku z ran już niekoniecznie, ale i tak stawiam wysoką notę Mrówek - 2012-05-19, 22:16
PiotrekMJ napisał/a:
Dzisiaj trochę żeście zaspali, za kwadrans 12 widziałem już koło Relaks w Przywozie. Ferbik, rzeczywiście dzisiaj miałeś dzień gleb
Tylko, że Klub Relaks wyruszył prawdopodobnie o 10.00
Zobaczcie do czego teraz służy budka telefoniczna...Jaro - 2012-05-19, 23:52 Wielki szacunek dla Ferbika, że mimo tylu przewrotek, nie opuszczał go dobry humor do samego końca.
Współczuję natomiast ostatniego upadku, nie wyglądało to najlepiej.
Rajd udany - pogoda, morowe towarzystwo, czego więcej trzeba...
Cóż, zatem do przyszłej niedzieli.
Ps. Do Ferbika, fotorelacja zajefajna! dawid - 2012-05-20, 07:09 Gdyby ktoś chciał, to dzisiaj o 10.00 jadę na małą wyprawę, tak ok. 30km, ale w miarę szybkim tempem. Trasa bez żadnych udziwnień Wln-Kamion-Ogroble-Łaszew-Pątnów-Wlnfotoaparatka - 2012-05-20, 15:25 Ferbik świetne relacja Rajd rzeczywiście super ... cóż piachy dały radę i mi bliskie spotkanie z podłożem zaliczyłam dwa razy z tym, że to drugie po tajniacku
Ferbik - 2012-05-20, 19:18 Czwarta wywrotka, boli dzisiaj sto razy bardziej...fotoaparatka - 2012-05-20, 21:34 Ferbik podmuchamy i przejdzie A tu wczorajszy rajd z mojej perspektywy http://fotoaparatka.bikes...i-i-rechot.htmlFerbik - 2012-05-21, 11:15 Fotoaparatka: fajne
Jakby ktoś się wahał, czy kupić spdki, to polecam ten artykuł
http://zsi.tech.us.edu.pl.../rower_spd.htmlalef - 2012-05-24, 14:29 Jutro zaczyna się ŁOŚ. Zapraszam, będę w sekretariacie, w sobotę dla wszystkich, którzy się zarejestrują - bigos! (albo inna strawa)
Szczegóły na http://www.losnapograniczu.strefa.pl/
Jest to największa impreza w Polsce i druga co do wielkości w Europie!
Zapraszam.kitor - 2012-05-25, 10:25 Jakieś pomysły na weekend?Ferbik - 2012-05-25, 12:04 Niedziela fotoaparatka - 2012-05-25, 13:22 Jak wyjazd będzie 10.30 to się piszę bo na 10 mogę nie zdążyć Ferbik - 2012-05-25, 13:40 Wyjazd 10:30 fotoaparatka - 2012-05-25, 14:11 no to jadę kitor - 2012-05-25, 20:08 No to będzie historyczny rajd beze mnie
Zapomniałem o rocznicy komunii brata.Ferbik - 2012-05-25, 20:17 kitor, a to sie takie święta też obchodzi?
Jutro też przysmarujemy, z tym, że takim lepsiejszym tempem - myślę, że średnia ponad 20km/h - jakieś 2 godzinki 30-40km. Wstępnie paru chętnych mam, godzinę ustalę około 9 rano i raczej telefonicznie, więc jak ktoś ma ochotę jutro trochę się zwyczynować, to proszę o zostawienie info u mnie, a zadzwonię z rana.Mrówek - 2012-05-26, 08:27 Dzisiaj start o 10.30 spod KauflandaFerbik - 2012-05-26, 09:11 Dzięki Mrówek za wyręczenie mnie podczas braku neta, ale jednak plany się zmieniły
11:30 dzisiaj spod hurtowni Piotr - dziś trochę bardziej szosowo i spalanie kalorii.
10:30 jutro spod Kauflanda - standardowy rajd forumowy Mrówek - 2012-05-26, 10:50 "plakat"glizda - 2012-05-26, 14:56 Niestety glizdowaci jutro nie jadą ale za tydzień jak tylko pogoda dopisze to jak najbardziej Ferbik - 2012-05-26, 15:14 Dzisiaj postanowiliśmy sobie dać trochę po zaworach i najpierw delikatnie dojechaliśmy do Kadłuba, po czym tam już rozwinęliśmy taką prędkość, żeby się trochę zmęczyć.
Najpierw przez Gaszyn, takim trochę lepszym niż dziecięce tempem
Mały przystanek w Kadłubie, żeby dobić powietrze w kołach na warunki do jazdy asfaltem, potem Wierzbie i przystanek w lesie przy drodze w Sołtysach. We Wierzbiu jeszcze idiota ciężarówką wyprzedzał mnie na centymetry, bo mu się k. spieszyło.
W lesie między Sołtysami a Kowalami jakiś cep na łódzkich numerach wyprzedzał nas na centymetry i na trzeciego, bo z przeciwka sznur aut, my asekuracyjnie oczywiście jeden obok drugiego i dość szeroko, żeby czasem nie wyprzedzał, ale jak debil, to debil. Z przeciwka aż mu mrugali długimi, ale odmóżdżony trep szedł na żywioł. Nie pamiętam czy zatrąbił ale fakers w jego kierunku poszedł, po czym przyhamował, na szczęście dla niego pojechał dalej, bo ślad od zamka spd by mu przez miesiąc z ryja nie zszedł. Dojechaliśmy do Kowali,
by za chwilę powitać Praszkę.
Celowo jeździmy obok siebie, bo wtedy jest mniejsze ryzyko potrącenia rowerzysty przez samochód, ponieważ musi zwolnić i zmienić pas, a nie ryć się na trzeciego na lusterka, chociaż jak widać po powyższym - są wyjątki.
W Ganie kolejny wieśniak, który kupił prawo jazdy razem z 30-letnim golfem za świnię strąbił nas, więc poszło kolejne pozdrowienie ze środkowego palca. Było jeszcze parę takich przypadków, jakoś żaden ch. nie chciał się zatrzymać.
Dojechaliśmy do Dzietrznik, napoiliśmy się i przekąsiliśmy co nieco, miła pani ze sklepu, która też czyta forum pozwoliła nam oznakować sklepik, jako przyjazny dla wielun.biz. Pozdrawiam z tego miejsca
Z Dzietrznik prosto na Pątnów (jak ja 'kocham' tę miejscowość za górki).
Trafił się jeszcze jeden idiota, który nie zna przepisów przed Dzietrznikami i kolejny przed Wieluniem koło stacji Orlen.
W tym miejscu wypowiadam otwartą wojnę dla kierowców, którzy w (słowo wymoderowano) mają rowerzystów na drodze i przysięgam, że będę robił wszystko, żeby polepszyć bezpieczeństwo na drogach - nieważne jakimi środkami.
Ps. Dzisiaj się nie wywróciłem ani razu, poluzowałem sobie system, który miałem skręcony dla hardkorów
Jutro zapraszam na lajtowy rajd spod Kauflandu o 10:30.
DozoFerbik - 2012-05-27, 19:06 Dziś zrobiliśmy najdłuższy dotychczas rajd w tym roku. 74km średnio
Zaczęliśmy pod Kauflandem. Jacy to wierzący Polacy, nie wiedzący równocześnie, że w Zielone Świątki, sklepy sieciowe są pozamykane, jak właściciel nie stoi na kasie
Nie pomagały hasła typu "Darek otwórz" ani modły różnorakie.
My tymczasem (albo raczej ja) bez pomysłu na dzisiejszą trasę posiłkowałem się mapą w wersji papierowej. Potrzebowałem 5 minut, żeby ustalić, że pojedziemy tam, gdzie jeszcze nigdy nie pedałowaliśmy.
Dzisiaj jako takiego wiatru nie było i cała ferma wiatraków w Stawie praktycznie stała.
Ze Stawu (Dusiu! Ty zdrajco!) w kierunku Gromadzic, gdzie jeszcze przed skrzyżowaniem jakiś imbecyl drogim autem musiał zatrąbić zapier...jąc jak zając i prawie przejechałby idiota skrzyżowanie z pierwszeństwem, skupiając się na zaje.bistej prędkości przy wyprzedzaniu nas. Oczywiście poszły fakersy w stronę idioty.
W Gromadzicach niestety brakło asfaltu i musieliśmy tłuc się sieczką taką, jakby tędy jechały czołgi na misję w Afganistanie. Dobrze, że otworzyliśmy szczęki, bo zęby można było sobie zetrzeć.
Minęliśmy ostatnie domostwa, by znów zaczął się asfalt.
Lecz wcześniej spóźniony budzik zaczął nas gonić. Niestety ja go nie przyuważyłem, bo rosół, jak znalazł
Wjechaliśmy do Skrzynna, w którym - jak się okazało - sklep czynny od 14... zdziwił się jeden tambylec zapytany, gdzie co jest otwarte, jak został poinformowany, że dzisiaj Zielone Świątki Bezbożnik!
W międzyczasie, gdy ja szukałem sklepu, moja śliczna ekipa w prawie czerwonych koszulkach dzielnie czekała
Dołączyłem niezadowolony do grupy i ruszylim dalij w stronę Dębca.
W Dębcu na krzyżówce w stronę Wielgiego, bo inaczej ruszylibyśmy na Czernice. Jednak była nadzieja, że we Wielgim będzie otwarty sklep
Wielgie już blisko, ale każdy ciśnie, jak może.
Jednak otwarte!
Dzięki bardzo sympatycznemu mieszkańcowi Wielgiego poznaliśmy kolejne urokliwe miejsce - Staw Torfowy, jednak musieliśmy trochę zawrócić.
Zdarzył się jednak (zanim dojechaliśmy do sklepu) mały nieprzyjemny incydent pod sklepem, gdzie jeden z klientów dostał chyba ataku padaczki, wezwane zostało pogotowie i pod dobrą opieką pojechał karetką na pogotowie. Niestety z racji tego, że wywiad środowiskowy działał tragicznie, nie potrafiliśmy udzielić panu pierwszej pomocy, bo nie wiedzieliśmy, co panu dolega. Docierały do nas sprzeczne informacje, dlatego woleliśmy poczekać na ambulans. Okazało się, że sanitariusz to mój kolega, który zapewnił mnie, że będzie dobrze.
Ruszyliśmy dalej, cofając się około niecałego kilometra, po czym skręciliśmy w polną drogę, w poszukiwaniu owego stawu.
Po przejechaniu kawałka drogi w polach dojechaliśmy do lasu, w którym to spotkaliśmy dobrze znanego Wieluniakom i nie tylko szusującego na kijach pana Rysia, który chcąc opowiedzieć pikantny dowcip spojrzał na fotoaparatkę i zapytał, czy jest pełnoletnia Fotoaparatka synku mój!
Po wymianie uścisków, serdeczności i ostrych kawałów, ruszyliśmy dalej i dotarliśmy do stawu, którego szukaliśmy.
Z racji tego, że dopiero rozdziewiczaliśmy teren, musieliśmy wspomóc się znowu papierkiem
Po udanej lekturze, mogłem w końcu oderwać wzrok od mapy.
Moja pamięć jest dobra, lecz krótka, więc przy następnym skrzyżowaniu konsternacja i szukanie śladów szlaku rowerowego, który niestety był żenująco oznaczony, a na który skręcić chcieliśmy.
Oczywiście ja, czytając już mapę prawidłowo a nie do góry nogami oznajmiłem, że i tak muszę poszukać śladów szlaku na drzewach
Masz tę mapę, a ja jadę na swój myśliwski nos
Oczywiście w trakcie, kiedy ja objeżdżałem teren, reszta załogi obrabiała mi standardowo du.pę
Pojechałem w las, nos mnie nie zawiódł.
Za chwilę ekipa mnie dogoniła.
Niektórzy mieszkają bardzo biwakowo, ale teren sam do tego nakłania.
Ruszylim dalej w kierunku po części niewiadomym,
by po chwili zorientować się, że trochę zjechaliśmy z zamierzonej trasy. A obraliśmy sobie cel - Konopnicę.
Zrobiliśmy małe C, w którego pokonywaniu znalazło się dwóch wieśniaczków w mondeo, którym pogroziłem palcem po strąbieniu nas prawidłowo jadących, coś tam krzyczeli, ale jak to zwykle bywa - na tym się tylko skończyło.
Na ponad 30 kilometrze zrobiliśmy sobie kolejny postój, na zeżarcie kanapków i uzupełnienie elektrolitów, kaloriów i innych potrzebnych do jazdy pierdół Po postoju ruszyliśmy dalej, już tylko 5 km do Konopnicy.
W tracie rajdu spotkaliśmy, jak się mylnie okazało - nie ssaki leśne, a jagodzianki
Przed Konopnicą wyprzedził nas rój motocyklistów, chyba ze 100 albo inna diabelsko cyfra, między innymi z osjakowskiego klubu Rosomak. Pozdrawiamy prawie dwukółkowiczów
Wjechaliśmy na chwilę do Zacisza, żeby pokazać niektórym, jak wygląda sławetna sala w Konopnicy
Dojechaliśmy do mostu w Konopnicy, po czym za mostem skręciliśmy w lewo, na sympatycznie położoną drogę przy rzece.
Nad drogą tą położona była pogodynka - bardziej ciekawostka turystyczna, skopiowana z gór. Jednego napisu tylko nie ma: brak sznura - ktoś zapier...lił.
Ja oczywiście żądny przygód postanowiłem, że skręcimy z asfaltu i brzegiem rzeki spróbujemy dotrzeć do Strobina.
Niestety, ale wszystko zarosło i po sprawdzeniu terenu musieliśmy zawrócić. Chojraki myśleli, że będę podjeżdżał
Rozczarowany widokiem, zszedłem i dołączyłem do grupy,
która dzielnie jak zwykle na mnie czekała.
Ruszylim na Strobin, gdzie nadzialiśmy się na mszę i odpust. Niestety nie zatrzymywaliśmy się po kapiszony i piłeczki wypełnione trocinami, jednakowoż podziwialiśmy ten folklor, który utrzymuje się od lat...
Doturlaliśmy się do Osjakowa i tamże zrobiliśmy kolejny przystanek pod sklepem.
Ruszyliśmy w stronę ósemki, klucząc po uliczkach Osiołkowa. Dzwoniłem do daughter, żeby do nas wyszła z chlebem, kwiatami i dziećmi z mazowsza, a ona zasłaniała się tym, że ma nie wyprostowane włosy, nie pokręcone zęby, czy jakoś tak. Jak już ruszyliśmy, to dowiedziałem się, że jednak wyszła do nas, lecz my już pedałowaliśmy dali.
Za mostem w Osjakowie skręciliśmy na Raduczyce i tamtędy chcieliśmy dojechać do Raduckiego Folwarku.
Po przebyciu ponad 50 km stwierdziłem, że mariusz26 ma chyba za mało powietrza w kołach, bo coś zaczął słabnąć Zaproponowałem pomoc, która okazała się zbawienna i po dobiciu kółek można było ruszyć dalej.
Jako ciekawostkę dodam, że Mrówek pod kościołem w Osjakowie zaprosił tak po prostu 3 młodych rowerzystów do dołączenia do nas, którzy przyjęli to jako wyzwanie i jechali za nami w jakimś dziwnym dystansie aż do Olewina. Pozdro chłopaki!
Jak już złapaliśmy asfalt na ósemce, to 30km/h z licznika nie schodziło, aż do Oberży Kniei.
Miał być przystanek na Oberży, ale z racji kilku powodów (telefony od żon, wiejskie przyśpiewki, długie kolejki, obładowane ławki) ruszyliśmy dalej, lasem na Jodłowiec.
Postanowiłem zarządzić pauzę, Mrówek zatrzymał się zbyt wcześnie, Jaro ze swoją wagą i piaskami pod kołem zorientował się za późno i zrobił takie salto mortale, że aż dostałem tylnim kołem w łydkę, jak opadał Śmiechu było co niemiara, ale Jarek był dziwnie poważny.
Młodzi dzielnie za nami jechali, nawet udało się wymienić parę zdań.
Zakurzeni pedałowaliśmy całkiem niezłym tempem w stronę Wierzchlasa
Przy rozstaniu się z Dawidem na skrzyżowaniu w Wierzchlesie spotkała mnie bardzo niemiła sytuacja, gdzie jakaś tępa dzida w swoim żółtym Megane , na rejestracji zaczynającej się od PKZ zatrzymała się, bo prawie by się nie wymieściła, gdzie ja stałem na swoim pasie a ona ścinała skrzyżowanie. Z ryjem do mnie wyskoczyła, ,że nie umiem jeździć itp. a to że nieprzepisowo pokonywała skrzyżowanie, to już wielki ch., więc usłyszała niezłą wiązankę i ma szczęście, że nie dostała na maskę karnego kutasa. Oby Ci babo prawko zabrali (i auto)!
Po wielkim wqrwie ruszyliśmy dalej, na Olewin.
Niedaleko wiatraka w Olewinie zrobiliśmy ostatni przystanek,
W Widoradzu po częściowym sprincie przez połowę peletonu poczekaliśmy na resztę.
Pora na rozstania, niestety łzy, wzruszenie i emocje rządzą w takich momentach najbardziej, a my rozpływamy się jak masło
Mrówensjusz! Dzięki za foty, bez nich nie byłoby tej relacji! Brak mi tylko zdjęcia gdakającej kur,y w renault w Wierzglazie
Oby do następnego! Z pedalskim... tfu! bajkerskim pozdrowieniem! glizda - 2012-05-27, 19:45 Widzę, że bardzo fajną trasę zrobiliście no niestety my dziś nie mogliśmy ale za tydzień owszem tranza - 2012-05-27, 19:48 wWitam i gratulacje dla wszystkich ze wytrzymaliscie trase. pozdrowionkaMrówek - 2012-05-27, 20:11 Świetna relacja co by nie powiedzieć za mocno. Dzięki Ferbik za opisy
Cytat:
W tracie rajdu spotkaliśmy, jak się mylnie okazało - nie ssaki leśne, a jagodzianki
i to nawet w kasku ;Ddaughter - 2012-05-28, 08:03 taa ..te opisy
Zazdroszcze Wam tych rajdów yampress - 2012-05-28, 19:07 Ja tam dopiero pewnie za rok się pisze. Opis jak zwykle powalający z nóg. Gratuluje txt. Ferbik - 2012-05-28, 21:41 Dzięki! tranza - 2012-05-30, 19:23 a ja chce jechac barrdzoooooo kitor - 2012-06-02, 19:33 Plany na jutro?Ferbik - 2012-06-02, 21:00 Muszę być około 12 w Czarnożyłach, ma być koło 18 stopni, więc proponuję zrobić strony Leniszkowe i ruszyć o 11 spod Kaufa.Ferbik - 2012-06-03, 17:53 I po kolejnym, śmiesznym i udanym rajdzie.
Zebraliśmy się oszałamiającą liczbą trzech i pies pod Kałlandem, spod którego to ruszyliśmy Warszawską, by skręcić w Przemysłową i dotrzeć do Stawu. Ze Stawu zebraliśmy Dusia, więc już jechaliśmy ekipą: czterej pazerni i pies.
Ze Stawu polniastą drogą udaliśmy się na Wydrzyn, by na paręset metrów wjechać na asfalt kibica.
Naszym oczom ukazała się bramka na euro, jednak chyba Wydrzyn nie posiada stadionu, więc to była zmyła, bo okazało się to tylko transportem dla węża pompującego wodę na pola. Ahh ta mania euro koko...
Dojechalim do Czarnożył, pod nasz ulubiony sklep, gdzie zrobilim zaopatrzenie
Z Czarnożył przetoczyliśmy się na Emanuelinę, a potem na Leniszki, wcześniej zostawiając mego piesa do obcięcia.
Niestety nie jechaliśmy typową naszą trasą na Kłoniczki, tylko postanowiłem przebadać szlak EWI, tyczony zapewne jakąś terenówką, bo wątpię, żeby ktoś tam OPRÓCZ MNIE OCZYWIŚCIE dał radę przejechać. Wszyscy pchali (oprócz mnie oczywiście)...
... i pchali... te swoje rowery po tym jakże pięknym szlaku rowerowym! Nie pomagało zdejmowanie kasków, tudzież innego odzienia. Rowery jechać nie chciały (oprócz mojego oczywiście).
W końcu zrobiliśmy mały duży postój na bliżej niewiadomo poco, w końcu nawet cegły w lesie poszły w ruch, które też nie wiadomo skąd się tam wzięły.
Po zlokalizowaniu siebie na mapie ruszyliśmy w poszukiwaniu stawu torfowego. Na szczęście musieliśmy zjechać z pięknego szlaku rowerowego, bo nagle piach się skończył.
Gdy ja zostałem w tyle na robienie zdjęć, reszta w osobach trzech zdążyła się tak zagadać i mieć mnie gdzieś,
że sam znalazłem owe torfowisko.
Zrobiłem nawet ze dwa zdjęcia, żeby nie było, że oszukuję, jednak widok nie napawał jakoś super widokiem, czy czymś tam.
Z racji tego, że jako jedyny znam się na mapie, mam świetną orientację w terenie i jeszcze kilka innych walorów, których nie chcę tu wymieniać, żeby nie wyjść na narcyza, minąłem gdzieś bokiem ekipę i po bezdrożnej łące (jak sama nazwa wskazuje) wyprzedziłem ich i czekałem, aż mnie znajdą.
Mogłoby się wydawać, że byli tacy źli na mnie, że droga się skończyła, że pobłądziłem, że musiałem nawet uciec przed nimi na drzewo.
Nic bardziej mylnego. Ja się wcale nie bałem i to nie było drzewo, bo kitor mnie zdemaskował. To zwykła ambona była! Ale nie taka kościelna, tylko taka myśliwska.
Wejszlem tam się rozejrzeć, bo faktycznie nie lubię się wracać (jak każdy facet zresztą), z nadzieją wypatrywałem drogi. Niestety ambonę musiałem dość szybko opuścić, bo Jarowi zaczęło się nudzić i chciał mnie stamtąd strącić.
Jak się okazało, paręnaście metrów od ambony wypatrzyłem kładkę, a paręset metrów w łąkach domostwa, więc plan był następujący: pokonać kładkę, następnie domostwa.
Okazało się, że i pierwsza i druga część planu do łatwych nie należała.
Po zmaganiach z kładką przyszedł czas na dotarcie do domostw. Po lewej jakieś zboża, po prawej również, kawałek miedzy nam został, żeby się z widłami w plecach czasem ciężko nie jechało.
Kitor rozpędzony po żytku tak się wystraszył tych wideł, że za chwilę swego rumaka zabrał na plecy.
I tu za chwilę pojawiła się wspomniana wyżej druga problematyczna część przeprawy... gospodarstwo od tyłu to pół biedy, żeby się przedostać, ale ta krowa... najpierw myśleliśmy, że to byk, ale jednak okazało się to bydle krową i to nie byle jaką. Przy próbie przejścia koło niej zacierała trawę racicą i ruszała w naszym kierunku. Transwestytka jakaś! Nawet Jaro, który na jednym z poprzednich rajdów dosiadał kozę, miał teraz wątpliwości. W pewnym momencie się nawet wycofał.
Ja również nie miałem zamiaru koło tego tranzystora przechodzić i chciałem obejść domostwa z lewej strony, za mną ruszył kitor. Jaro jednak w akcie desperacji zaczął objeżdżać krowę z Dusiem, jednak krowa zobaczywszy ich przeprawę postanowiła wypiąć się z kołka i zaczęła ich gonić. My z kitorem widzieliśmy to z boku, krowa biegła za nimi dobre 50 metrów i ryczała: "aaa buuuuuuziiiii?". Okazało się, że to jedna z kłoniczkowskich wściekłych krów.
W trakcie drogi niejednokrotnie stawaliśmy oglądając się za siebie, czy aby na pewno odpuściła.
W końcu pewni siebie, że już nas nie goni zrobiliśmy sobie przystanek.
Dojechaliśmy tak do Czarnożył, gdzie rozstaliśmy się z Dusiem, który musiał już jechać do domu, bo mu się ziemniaki rozgotowały, my dalej bujnęliśmy się w stronę Łagiewnik.
Bliżej nieokreślone tereny stawały się jeszcze bardziej atrakcyjne, kiedy je rozdziewiczaliśmy.
Okazuje się, że jest taka miejscowość jak Kąty i to nie walichnowskie, gdzie ludzie żyją sobie jakby przeniesieni w czasie.
Za Kątami pojawił się zakręt śmierdzi, który ledwo wyrobiliśmy. Tam trzeba zwolnić i wrzucić wsteczny, żeby go przejechać bezpiecznie.
Po dojechaniu do Czarnożył Jaro stwiedził, że coś go mrowi pod kaskiem. Marudził tak dobre 10 minut, gdy zatrzymaliśmy się i wtedy się okazało, że go nie mrowi, a osi pod kaskiem. Odebraliśmy nieco wcześniej mego piesa od strzyżenia i udaliśmy się na Wydrzyn.
Znowu natrafiliśmy na euro bramę w Wydrzynie,
przez którą chwalebnie przejechałem jako ostatni.
Jeszcze tylko wypuszczenie Borysa na ostatnim OeSie w stronę Stawu,
by mógł rozprostować kości.
Ze Stawu już prosto na Wieluń, by tam pod Kałlandem zakończyć rajda. Wyszło w sumie 50 km.tranza - 2012-06-03, 18:33 kurcze w nastepny wekend wynajmuje chelikopter i lece do was na rajdzik. Super fotki wyszly . pozazdroscicJaro - 2012-06-03, 18:33 Pogoda dopisała, towarzycho również!
Ps. 1
Na przyszłość, jak mówię, że przejdę jakąś kładkę, to przejdę
Ps. 2
Krowa w Kłoniczkach, miała dość tej nostalgii i samotności, chciała z nami do cywilizacji, dlatego się zerwała na koniec.
Ps. 3
I co to dla nas 50 km, 100 to za mało, 150 by się zdało. Ferbik - 2012-06-03, 18:41 No co do tej kładki, to ja w swoich lakierkach taki pewny nie byłem... ślizgałem się jak w sandałkach po krowim gównie, ale nie mogłem przecież pokazać, że mięknę, chociaż w pewnym momencie chciałem się wycofać parę metrów wcześniej na przewężenie i rower faktycznie przeciepnąć na drugą stronę, jak sugerował Dusiu Marta - 2012-06-04, 07:37 Aahahahahahah no ale się uśmiałam Motyw z krową mnie rozbawił do łez
Szykujcie jakiś lajtowny rajdzik w najbliższym czasie Tylko bez piachów, kładek o szerokości mojej łydki i krów Ferbik - 2012-06-06, 22:24 Jutro bożocielnie ruszamy o 10:30 spod Kał landa. Zapraszamy!Ferbik - 2012-06-07, 15:54 Bożocielny dzień pękniętej gumy.
Zebraliśmy się pod Kałlandem w ilości dwóch, czyli ja i mój brzuch, następnie po drodze zgarnąłem masakrę i razem ruszyliśmy dzisiaj lajtowo wyczynowo na Kamion. Taka typowa chamska trasa do spocenia się. Minęliśmy strefę kościoła, która podczas mszy obejmuje również parking carrefoura, bo tam część spora owców i baranów stała. Ciekaw jestem, czy jak do kina jeżdżą, to oglądają film z korytarza
Dojechaliśmy do Rudy, tam się również zaczynały odprawiać modły, a za kościołem jakiś kmiotek zaparkował centralnie na przejściu dla pieszych i przejeździe dla rowerów. Ale czego się nie robi w imię wyższych intencji! Przecież będzie bardziej wyświęcony. Dość mocnym tempem pojechaliśmy do przejazdu kolejowego, w międzyczasie na ścieżce rowerowej szły jakieś dwie miejscówki po 70tce, które nie słyszały dzwonka, dopiero jak ryknąłem, żeby zeszły łaskawie ze ścieżki i chodzi się po szarym a nie czerwonym, to sobie przywróciły świadomość, że racja leży po naszej stronie. Dziś jechało się bajecznie, ponieważ wszyscy albo w kościołach, albo już zgony, więc ruch na drodze był nijaki. Do Mierzyc spotkaliśmy w sumie 2 auta. Niestety Mierzyce nie przyjęły nas zbyt łaskawie. Najpierw zamknięte sklepy, a potem na skrzyżowaniu z Łaszewem i Kraszkowicami pani dyżurująca ruchem oznajmiła nam jak Gandalf we Władcy Pierścieni, że "you shall not pass!". Pytam: że jak? "you shall not pass!". Okazało się, że procesja zawaliła całą drogę i nawet karetka pogotowia miałaby problem, skoro my rowerami nie mogliśmy się przecisnąć. Szurnęliśmy zatem lekko sfrustrowani w stronę Kraszkowic, by następnie odbić w prawo z asfaltu przyjemną, znaną już przez nas polną drogą, następnie leśną, którą dojechaliśmy do Toporowa. Wykręciliśmy tutaj aż 25km/h średnią, więc całkiem całkiem.
W nadziei, że nasz zaprzyjaźniony ABC w Toporowie będzie otwarty sunęliśmy już ponad 30km/h. Jednak okazało się, że zaraz ma zacząć się procesja, więc sklepy graniczące z przejściem procesji są pozamykane. Paranoja jakaś! Skręciliśmy w jednokierunkową na Kamion i w tym momencie poczułem, jak przednie koło wyzionęło ducha. A raczej wyzionęło powietrze.
Dobiłem na maksa, jednak dojechałem tylko kawałek za most, następnie podprowadziłem w stronę ośrodka Kamion. Tam na szczęście sklep był otwarty, więc mogliśmy ugasić pragnienie i zmienić gumę, którą woziłem 5 sezonów na czarną godzinę
Niestety z racji tego, że nie pamiętam kiedy zdarzyła mi się podobna sytuacja, zmiana gumy zajęła nam więcej, niż chłopakom w pitstopie F1.
Po wymianie ruszyliśmy dalej, zobaczyć jak wyglądają tereny za ośrodkiem Kamion.
Oprócz przyjemnego widoku ze skarpy na rzekę płakać się chciało, co się stało z działkami wykupionymi prawdopodobnie przez ślązaków, na których poniszczono doszczętnie i splądrowano skrzynki elektryczne.
Oprócz tego, teren strasznie zarósł świerkami, sosnami i inną kosodrzewiną.
Łza się w oku kręci, bo teren naprawdę świetny pod rekreację.
Poryczani ruszyliśmy dalej, w stronę Toporowa. Niestety natknęliśmy się na ruszającą procesję, więc musieliśmy ją objechać przez Przywóz.
Tam też przy moście zrobiliśmy sobie ostatni przystanek.
Rowery strategicznie zostawiliśmy na moście.
Po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia niezapominajkom, ruszyliśmy dalej, na Wieluń.
Jeszcze tylko Ruda,
i wspaniała ścieżka,
i tak wydeptaliśmy 40km fotoaparatka - 2012-06-09, 20:03 Jutro jakiś rajd się szykuje kitor - 2012-06-09, 20:07 Ferbik z tego co mówił w środę, jutro nie może - no chyba że się sami zorganizujemy. Z prognoz wynika że ma padać dopiero wieczorem, więc można by się bez szefa skrzyknąć
Z Mrówkiem właśnie rozmawiałem, odpada - ma wyjazd.
Do Masakry,etc. numerów brak.Ferbik - 2012-06-10, 09:00 Dzisiaj jadę rodzinnie, ostatnio byłem w boże ciało tylko z masakrą, bo nie było chętnych, także dzisiaj odpuszczamy alef - 2012-06-13, 08:46 W niedzielę wsiadłem wreszcie na rower i pojechałem 60km, samotnie i spacerowo. Te 60km to kilometry faktyczne bo tak naprawdę byłem na Sachalinie i Przejechałem wzdłuż Karpaty. Zaliczyłem jeszcze Kolonię Francuską. Krótki odpoczynek zafundowałem sobie na Kuźnicy Ostrowskiej obok nieczynnego (niestety) młyna wodnego.
Następnie był Okalew, (i ulewa, którą przeczekałem w sklepie spożywczym), Chojny, Kłoniczki i Leniszki. Tu ciekawostka jak na zdjęciach!
Póżniej Czarnożyły i Wydrzyn (kolejna ulewa przeczekana na przystanku autobusowym) i meta w Wieluniu.Ferbik - 2012-06-13, 08:53 alef, te znaki na Leniszkach już wcześniej zauważyłem, pewnie nas tam leśniki wypatrzyły i wsadziły
Szykujcie się na weekend! Pogoda idealna!fotoaparatka - 2012-06-13, 19:20 Ja w weekend stawię się obowiązkowo .... za długo już rower w kącie stoi czas wreszcie zagonić go do roboty Ferbik - 2012-06-13, 21:44 Ten, kto chce jechać na szlak orlich gniazd musi przynajmniej raz w tygodniu już teraz wsiadać na rower i jednorazowo te 50-70km przejechać. Nie ma się co oszukiwać.fotoaparatka - 2012-06-14, 08:21 Jeżeli o mnie chodzi nie ma problemu alef - 2012-06-14, 20:45 Z soboty na niedzielę przewidywane są dla naszego rejonu intensywne opady deszczu mogące się przeciągnąć do godzin przedpołudniowych.Ferbik - 2012-06-14, 20:50 alef, nie wiem skąd masz takie info, ale to absolutnie jakiś kłam. Padać nie będzie od jutra! Temperatura od jutra z dnia na dzień wzrasta od 23 i w niedzielę już nawet 30 stopni.Jaro - 2012-06-14, 22:46
Ferbik napisał/a:
alef, nie wiem skąd masz takie info, ale to absolutnie jakiś kłam.
Z tymi trzydziestoma stopniami to raczej przesada, ale będzie blisko - w niedzielę zatem jadziem. glizda - 2012-06-15, 06:59
Jaro napisał/a:
Z tymi trzydziestoma stopniami to raczej przesada, ale będzie blisko - w niedzielę zatem jadziem.
A damy radę po sobotnim meczu
W sumie niedziela bardziej mi odpowiada, w sobotę w szalonego kosiarza zamierzam się zabawić Jaro - 2012-06-15, 08:57
glizda napisał/a:
A damy radę po sobotnim meczu
Co nie damy, my zawsze dajemy. glizda - 2012-06-15, 10:08
Cytat:
glizda napisał/a:
A damy radę po sobotnim meczu
Co nie damy, my zawsze dajemy.
Jaro, mów za siebie ja nie zawsze daję
Przepraszam za OT Ferbik - 2012-06-15, 11:59 Na pewno jedziemy rekreacyjnie w niedzielę. Z dniem jutrzejszym może być mały problem, chociaż chciałbym takim szybszym tempem zaliczyć jakieś 30km.alef - 2012-06-15, 19:20 Mam propozycję:
niech to będzie moja autorska trasa
jeśli się zgadzacie to spotkanie na Śląskiej obok Dmku Harcerza.
Pierwsze 15km może byc trudne, ale dalej .... poezja!!!!
Do "fotoaparatki", jeśli przejdzie moja trasa dołączysz po drodze.Ferbik - 2012-06-15, 21:01 A ja z kolei mam taką propozycję: wcześniej z propozycjami tras zgłaszacie się do mnie. Ja wtedy przeanalizuję, czy chętni na dany dzień mają odpowiednie zasoby, żeby jechać.
Niedziela bez zmian, chciałem ruszyć tym razem o 9, ale biorąc uwagę na walkę: Kritek: Reksio czyli Polska-Czechy, to nie wszyscy będą w stanie się wyrobić, zatem startujemy o 10 spod Kaufa, jak zwykle w tym sezonie.
alef napisał/a:
Do "fotoaparatki", jeśli przejdzie moja trasa dołączysz po drodze.
Nie wiem, czy śledziłeś temat, ale podobną trasę już robiliśmy Chociaż jej nie znam.
Tym razem ruszamy na Rezerwat "Mokry Las". Tam nas jeszcze nie było, a klimaty piękne!dawid - 2012-06-16, 07:05
Ferbik napisał/a:
Rezerwat "Mokry Las".
Pomysł fajny, tym bardziej, że wracamy przez Wierzchlas Saxon - 2012-06-16, 07:53 Rezerwat Mokry Las - jeżeli już tam będziecie polecam pojeździć EPJ1 w stronę Pajęczna ładna i malownicza traska, ale to już jest kawałek drogi . Ale gdybyście czasami jakoś przejeżdżali koło Działoszyna (bo nie wiem jak zaplanujecie trasę), musicie koniecznie przejechać przez wiadukt kolejowy niedaleko Cementowni, adrenalina skoczy naprawdę do wysokiego poziomu. Wiadukt nie jest długi jakieś może 100m., ale przebiega on nad Wartą na wysokości około 4 piętra spokojnie i jedzie się koło torów przez "metalową kładkę plecionkę" , jesli wiecie o co mi chodzi. Serducho może trochę mocniej pobić gwarantuję. A jak dojechać? Kierować się na Cementownię drogą od strony boiska sportowego, następnie dojeżdżamy do przejazdu kolejowego i zaraz za nim nasypem kolejowym przy samych torach po jakiś 200 metrach ukaże nam się wiadukt. Z chęcią pojechałbym teraz ale idziemy na wesele, kurcze nawet meczu nie obejrzę. Miłej przejażdżki.fotoaparatka - 2012-06-16, 08:35
alef napisał/a:
Do "fotoaparatki", jeśli przejdzie moja trasa dołączysz po drodze.
Biorąc pod uwagę, że na godz. 10 z całą pewnością nie dotrę do Wielunia dołączę po drodze , pytanie tylko gdzie i o której przewidujecie być tak żebym mogła Was spotkać marigna - 2012-06-16, 10:15 Ferbik, ta trasa prowadzi przez jakie nawierzchnie? Są dwie chętne osoby, tylko rowery z wąskimi oponami i nie wiem czy damy radę jak będzie dużo piachu:) i ile kilometrosów ?alef - 2012-06-16, 10:39
Ferbik napisał/a:
Nie wiem, czy śledziłeś temat, ale podobną trasę już robiliśmy Chociaż jej nie znam.
Tamta trasa i moja propozycja pokrywają się na długości 1km. Jadąc poprzednio ominęliście sporo atrakcji.
Co do Mokrego Lasu to ciekawa jest tylko nazwa (analogicznie do Dąbrowy na Dziadakach)
A sam Las jest rzeczywiście mokry.Ferbik - 2012-06-16, 12:48 Łukasz'79, dzięki za świetne wskazówki Jak będę na jutro w stanie myśleć na tyle, żeby pamiętać, to jest szansa skorzystać
fotoaparatka, o której i gdzie mamy być mniej więcej?
marigna, dacie radę, bez żadnych problemów. Poza tym jedziecie z nami grupą, więc wspieramy się nawzajem
alef, tak jak już pisałem wcześniej - bardzo proszę o zgłaszanie propozycji wcześniej i najlepiej na PW.Ferbik - 2012-06-17, 07:53 Dziś od Wielunia, Rudą, lasem, Jajczakami, Strugami, Łaszewem, Przywozem, Kamionem, Niżankowicami na Rezerwat "Mokry Las". Dalej się zobaczy
Start: 10:00 spod Kałlanda.fotoaparatka - 2012-06-17, 07:58 A jakieś pogodowe wieści są odnośnie dzisiejszego dnia .... nie wiem jak w Wieluniu ale u mnie nie wygląda to ciekawie, co nie oznacza, że nie jedziemy Ferbik - 2012-06-17, 08:01 Będzie dobrze tranza - 2012-06-17, 17:57 a gdzie fotki sie podzialy???? Ferbik - 2012-06-17, 19:43 Dzisiejszy rajd odbył się pod nazwą "JEŻdżenie na rowJEŻe"
Trasa przebyta, to średnio 70km, nie należąca do najłatwiejszych.
Najsamprzód zebraliśmy się pod mym garażem, celem dopieszczenia mojego nowego nabytku. Walka z pedałami bywa męcząca.
Po uporaniu się z nimi czas na szybką kąpiel, gdzie naJEŻony dawid mył mi hakę, ja w odwdzięce dymałem jego przód.
Po kąpielach dobiliśmy na 10-tą pod Kałland, gdzie już większość się przegrupowywała.
W międzyczasie, gdy ja udałem się po naklejki dla dzieci masakry, cały peleton uciekł mi i zaczekali dopiero pod Mlekoluxem.
Już razem kolejny raz pokonywaliśmy "świetną" ścieżkę rowerową w Rudej.
Szczęśliwi odbiliśmy na asfalt i udaliśmy się między boiskiem i cmentarzem w stronę lasu.
Po zaskoczeniu nas przez parę kałuż po wjechaniu do lasu czas na przegrupowanie.
Okazało się, że Mrówek złapał kapcia i po dojechaniu na awaryjnych pod Jajczaki trzeba było zająć się tematem, bo już każdy, kto jechał z przodu, dymał.
Tech-support w mej wspaniałej osobie postanowił nie wziąć ani grosza za pomoc, mimo niedzieli.
Przy okazji zorganizowaliśmy zawody w dmuchaniu gumy na czas, niestety tylko ja brałem w nich udział, przez co też zająłem pierwsze miejsce.
Przesiadłem się na pompkę, bo jednak niekulturalność niektórych forumowiczów przekraczała wszelkie granice i naciskali mi na dętkę zmuszając przez to moje policzki do nadymania.
Po namierzeniu dziury językiem, przetarciu tarką i przyklejeniu Mrówkowi łatki, czas na wsadzenie na felgę.
Niektórzy eksperci krzyczeli: wentyl! wentyl! Tłumaczyłem, że dopiero po zakręceniu koła można wkręcić wentyl, jednak okazało się, że przy zakładaniu opony wentylek sobie uciekł z felgi.
Po jego lokalizacji, skręceniu do reszty roweru, ruszyliśmy dalej, na Łaszew, poprzez Jajczaki i Strugi.
Znowu kościół z nami wygrał, bo podczas mszy, wszelkie sklepy w Łaszewie były zamknięte. Mszyca normalnie!
Minęliśmy Łaszew, niestety ja nastawiony na postój w Łaszewie miałem migotanie komór, stan przedzawałowy, bracia mroczki i jescze innych parę niekorzystnych rzeczy, więc musiałem zrobić mały pitstop.
Niestety jak widać psychika odgrywa ogromną rolę, bo zdarzyło mi się coś takiego pierwszy raz. Zawsze szło wg planu.
Przód jak zwykle poszedł do przodu, a tył został w tyle. W międzyczasie fotoaparatka i jej nowozaręczony Krzysztof dobił dobili do nas w Łaszewie, gdzie już razem przemierzaliśmy dalszą trasę. W Przywozie przód czekał na tył i reprymendę.
Wiedzieliśmy, że Toporów nas nie zawiedzie. Sklep otwarty, czas na przystanek
Z racji tego, że nie jadłem śniadania aż dwóch namówionych przeze mnie kupiło mi po batoniku. Dziewczyny też miały czas na zamianę dwóch zdań typu: "jak się jedzie?", "skąd jesteś?", "ty też jesteś na forum?" i takie tam. Wymieniły się też przepisami na zupę, między innymi na JEŻynową.
W tle naJEŻony bohater drugiego planu.
Po odpoczynku czas na dalszą jazdę. W stronę Kamionu.
Za Kamionem spora góra i kolejne kalorie spalone, parę owadów wypuszczonych w powietrze - w większości bąków, i parę kropel potu spłyniętych po zmęczonych skroniach. A to dopiero 23 kilometr.
Pogoń za glizdą i resztą.
Niżankowice za chwilę, jedziemy praktycznie w jednym peletonie.
Niestety przy moich oponach przystosowanych typowo w teren musiałem dobić sobie parę atmosfer, bo czułem się, jakbym jechał czołgiem.
Przód znowu czekał.
Przeturlaliśmy się przez Niżankowice, znowu razem.
Ze śpiewem na ustach pokonywaliśmy trasę do drogi Działoszyn-Wieluń. A śpiewaliśmy tak dosadnie, że ludzie do płotów dochodzili, jeśli ktoś oczywiście płot posiadał.
Jak już było pośpiewane, dotarliśmy do głównej, by zapoznać się z mapą.
W tym samym czasie jakiś gość skosił słup. Słup był słaby, to się poddał. Jak reprezentacja.
Po sprawdzeniu mapy i napełnieniu bidonów wodą z kałuży, ruszyliśmy dalej, na Szczyty.
Przejechaliśmy przez Szczyty, dojechaliśmy do jakiejś głównej, niestety nie moje tereny i mapa znów poszła w ruch.
Tutaj prawie wszyscy, oprócz Mrówka, który jako jedyny postanowił poświęcić się i zrobić zdjęcie. Mrówek nie jest fotogeniczny, więc nie było wielkiej straty.
W drodze do Ożegowa Stefan zaczął pokazywać bieliznę i rozpraszać kierowców.
Ożegów, gdzie jeszcze nie wiemy, co nas czeka.
Zaczęło się zaczynać. Najsampierw pierwszy sklep zamknięty, a tu postanowiliśmy zrobić postój. Na szczęście masakra swym przebiegłym wzrokiem wyhaczył parasole znanego wszystkim browaru, pokazał paluchem i tamtędy wszyscy się udaliśmy.
Sklep okazał się barem. Zakotwiczamy!
Ledwo się rozsiedliśmy, jak nagle ktoś z góry zaczął wykręcać mokre pranie.
Po przestudzeniu trasy można było ruszyć dalej. Przystanek był idealny, w idealnym miejscu i momencie. Każdy, kto miał pampersa, zachował go suchego.
Znowu mapa, bo ktoś położył więcej asfaltu, niż było na mapie.
Podjąłem decyzję o skręcie w lewo z asfaltu.
Jednak niekoniecznie dobrą, bo okazało się, że ktoś ma bardzo porządną drogę do posesji.
Wyszło ku nam 3 tambylców, którzy udzielili nam cennych wskazówek, jak dojechać do rezerwatu "Mokry Las". Dziękujemy, bo mapa przy takich radach i znajomości terenu się chowa. Ruszyliśmy z powrotem do asfaltu.
Ruszyliśmy w kierunku Siemkowic, jednak nie zdobywając tej miejscowości.
Temperatura i wilgotność do jazdy sprawiły, że każdy złapał oddech i można było zregenerować siły na parującym asfalcie.
Zjechaliśmy z asfaltu już w prawidłową drogę, niestety rezerwat w ogóle nie był oznakowany. Szkoda, bo to niestety dla turystów jest smutną wiadomością.
Dojechaliśmy do paru domostw Mokrego, które były zlokalizowane w środku lasu, z daleka od centrum. Było nawet jedno bocianie gniazdo, więc niektórzy z miasta widząc atrakcję w postaci boćka zrobili pamiątkową fotkę.
Monotematyczny dzisiaj jestem, ale znowu mapa.
Dopiero po pięciu minutach zorientowałem się, że to nie błąd w druku i mapy nikt wcale do góry nogami nie wydrukował, tylko ja źle trzymałem.
W tym samym czasie kitor zaznajamiał Krzysia z telefonem.
W końcu ruszyli!
Dojechaliśmy do miejscowości Laski, lecz żadnej takiej nie spotkaliśmy. Za to niestety mieli skrzyżowanie, więc znowu... co? Mapa.
Konfrontacja wersji elektronicznej z papierową.
Pieńki Laskowskie. Już za Laskami, których nie było.
Kościół. Skromny. Pewnie jest tam ksiądz z powołania.
W oczekiwaniu na Mrówka w lesie trzeba było zmienić olej. Serwis Spacar był na miejscu, ale daliśmy radę sami.
Dwie chwile na oddech gdzieś niedaleko Kochlewa.
Minęliśmy Kochlew i piękną ścieżką przy rzece dojechaliśmy do mostu w Krzeczowie.
Chwilę za Krzeczowem pożegnaliśmy fotoaparatkę Jolkę i fotoaparatka Krzysia a sami udaliśmy się do Kraszkowic, by tu zrobić już ostatni postój.
Jeszcze tylko...
Z Wierzhlasa ulicą Czereśniową do torów, następnie POW i POWoli niektóre człony zaczęły się odłączać. Pożegnaliśmy się w trakcie i tak wydeptaliśmy 70km.
Dzięki! Do następnego! tranza - 2012-06-17, 19:59 piekne fotki qrcze zazdroszcze wam tych wypadów!!
ale opisy sa zarabiste!! pozdrowiona dla wszystkich Marta - 2012-06-17, 20:58 Ferbik, Ty i te Twoje opisy............... Syn Mariana - 2012-06-17, 22:19
Marta napisał/a:
Ferbik, Ty i te Twoje opisy...............
ma chłoposzek polot Jaro - 2012-06-17, 22:21 Pogoda dopisała. STOP Kilometraż sukcesywnie zwiększany. STOP Ilość stałych klubowiczów również. STOP Wyjazd szlakiem orlich gniazd, coraz bliżej. STOP Pozdrowienia dla wszystkich biorących dziś udział w radzie. STOP
Ferbik - 2012-06-22, 21:51 Uwaga smyki!
Dziś pierwszy dzień lata, jutro dzień ojca, więc nie wypada mi napisać nic innego niż to, że ruszamy w niedzielę
Tym razem trochę wcześniej. Chciałem o 9, ale jeden ze starszyzny się zbuntował i wynegocjowałem 9:30. Oczywiście Kaufland.
Pojedziemy sobie gdzieś tam na Przywóz, tam złapiemy Łukasza'79 z małżowinką i dalej na Bobrowniki, potem strony Działoszyna i Łukasz oprowadzi nas po kładce, którą opisał wcześniej. Po tym ruszymy na Lisowice i zaliczymy kamieniołomy, potem zdecydujemy, czy robimy Parzymiechy, czy wracamy przez Węże.Ferbik - 2012-06-24, 19:50 Dzień dobry. Zaczynamy.
Średnio dzisiaj to 75 km, średnia 19-20km/h. Czas jazdy z przystankami: 5:15h
Wystartnęliśmy spod Kaufa o 9:30 w składzie: ja, Masakra!, kitor, dawid, JarekU.
Po drodze spod MlekoŻabki zgarnęliśmy Bogdana i razem takim w miarę dobrym tempem udaliśmy się na Rudę, z którejże skierowaliśmy się w strony Mierzyc. Po skręcie za torami w prawo i ujechaniu paruset metrów zaczęliśmy pokonywać pierwszy zarkęt, prawie na wysokości wysypiska śmieci. Zamykałem peleton i słyszę, że jakiś ćwok próbuje nas wyprzedzać po wewnętrznej, nie widząc absolutnie drogi za zakrętem. Wjechałem w zakręt i widzę, że z naprzeciwka ciśnie się auto, więc ten debil z tyłu absolutnie nie ma szans na wyprzedzenie, więc albo będzie nas taranował, albo ostro zetrze klocki. Oczywiście miał jakiś problem, bo strasznie zapluł sobie podczas ostrego hamowania przednią szybę, więc machnąłem, czy wszystko w porządku, na co potraktował nas fakersem. Przyjaznym gestem zaczęliśmy przywoływać go do zatrzymania się, ale widocznie nie miał odpowiednich butów do tańca, a szkoda. Mam nadzieję, że życie gówniarza wyprostuje.
Dodam, że jechał turbo golfem II o kolorze szarym, z laską, więc popis był wskazany, a kompromitacja z jego strony absolutnie niedopuszczalna.
Po skoku ciśnienia na 180 w przeciągu parunastu minut znaleźliśmy się w Przywozie, gdzie zadokowaliśmy w zakamuflowanym sklepo-barze. Tam spotkaliśmy się z Łukaszem i Agnieszką, małżeństwem notabene z poprzedniej wycieczki.
Z Przywozu, Przywoza ruszyliśmy na Ogroble i tamtym szlakiem kierowaliśmy się w stronę Bobrownik.
Za chwilę mieliśmy już przed sobą Żabi Staw, którego niekoniecznie wszyscy widzieli, więc postanowiliśmy zajechać.
Kiedy wszyscy oprócz mnie wprowadzili pod piaszczysty wjazd swe rowery (bo oczywiście tylko ja dałem radę podjechać), mogliśmy się w większości sfotografować.
Po zaliczeniu Żabiego czas na małe piaseczki, które jako jeden z nielicznych przejechałem.
Złapała mnie chyba kolka, bo kolega dawid szedł z koszącym ciosem w nerę.
Wjeżdżając w Bobrowniki poczułem się, jakbym jechał przez indyjską wioskę. Święte krowy wybiegły z kościoła i turlały się całą szerokością drogi w du. pie mając jakikolwiek ruch na drodze. Nie pomogło darcie ryjów, tylko niestety jazda slalomem. Nie robiliśmy zdjęć, bo baliśmy się o ukamionowanie. Cali i zdrowi na szczęście przebiliśmy się przez to idące pastwisko i popedałowaliśmy na Działoszyn.
Zaczęliśmy zdobywać Działoszyn, za którym czekało nas sporo atrakcji.
Dojechaliśmy do pięknej przystani kajakowej, gdzie spotkaliśmy się tam ze szwagrem Łukasza.
Ja korzystając z okazji postanowiłem się zmierzyć. Z tyczką. Okazało się, że mam 190cm wzrostu, chociaż na zdjęciu tego nie widać.
Małe popchnięcie głupot, przegrupowanie i szwagier Łukasza poprowadził nas w naprawdę świetne strony.
Piękna, a raczej rewelacyjna ścieżka, coś nie do opisania. Niestety chociaż krótkie palce mam, to mimo wpiętych butów w pedały i ścieżki dość hardcorowej udało mi się jakoś zdjęcie zrobić. Zazdroszczę tego szlaku a zarazem polecam, coś niesamowitego.
Można się tam nieźle wyżyć, ale też nieźle wyp... jak ktoś się zagapi. Na szczęście ani przyroda, ani żaden z nas nie ucierpiał.
Niektórzy ostrożniej przejeżdżali tę ścieżkę, więc była chwila na odpoczynek i czekanie na ogonek.
Niestety wszystko co piękne szybko się kończy i ścieżka zamieniła się w drogę. Mimo wszystko była równie przyjemna.
Dojechaliśmy do torów i równolegle z nimi jechaliśmy w nieznane dla większości tereny.
Zostaliśmy dowleczeni do rzeki, ale - niespodzianka - traktem kolejowym.
Piękna przeprawa, podnosząca dość znacznie adrenalinę.
Zobaczcie sami, że wysokość i adrenalina przednia.
Agnieszka jako jedyna asekurowała nam przejazd i poczekała, żeby czasami nic się z początkiem kładki nie działo.
Czas na powrót do asfaltu i udanie się w stronę cementowni.
Za chwilę prawie wjechaliśmy na tereny zapylone cementem, jednak udało nam się dzięki znajomości terenu przez Łukasza, szwagra i żonę ominąć to wszystko.
Po zjechaniu z asfaltu okazało się, że zjazd jest tak sympatyczny, że najlepiej zetrzeć klocki, niż plecy po kamieniach.
Po takim hardcorze minęliśmy dwóch tambylców i jedną tambylczynię, którzy nie mogli wyjść z podziwu widząc tylu rowerzystów na raz. Po minięciu ludzi z rozdziewionymi szczękami dojechaliśmy do rzeki. A tu kładka. Piękna, w tak romantycznym terenie, że gdybym miał naście lat, to na pewno niejedna skusiła by się tam oddać wiele, żeby to zobaczyć.
Jakby tego było mało, to za chwilę czekała na nas kolejna kładka i dodatkowo niedziałający młyn.
Wydobywszy się na asfalt postanowiliśmy znaleźć żarcio- i wodopój.
No i się udało. Postój!
Córeczka tatusia była całkiem całkiem, ale ciekawe jaki tatuś.
Dawid zaopatrzył się w tymbarka, jednak urwał zawleczkę sierota i musiałem ruszyć z pomocą. Niestety napis pod kapslem nie był wyborny dla głuchoniemego. Tekst "nie pogadasz" mówił sam za siebie.
Wyruszyliśmy dalej, raczej w stronę Działoszyna.
Natrafiliśmy nawet na bardzo precyzyjny znak z ustępem pierwszeństwa, gdzie do drogi było 265m chyba. Cóż za dokładność!
Za chwilę trzeba było zacisnąć zęby, odmówić zdrowaśkę i liczyć na nie wyp.lenie się.
Nie moje tereny, więc mogę tylko powiedzieć: nie wiem, gdzie jestem, ale zdjęcie zrobię.
Po dojechaniu do Działoszyna i pożegnaniu się ze szwagrem Łukasza ruszyliśmy na Lisowice. Tam natrafiliśmy na mały kominek. Nie było ziemniaków, więc nie rozpalaliśmy.
Głodni ruszyliśmy w dalszą drogę. Pod górkę. Dzięki Łukasz!
Co prawda za chwilę zahaczyliśmy o piękny widok, dość sporawy kamieniołom.
Za jakiś czas dotarliśmy do kolejnego, ukrytego w kniejach kamieniołomu.
Coś przepięknego. Żałujcie Wy, co w domach siedzicie w niedzielę!
Wystartowałem jako pierwszy, zjechałem sobie z góreczki, dojeżdżam do przepięknej drogi obsadzonej wierzbami i co widzę? Piękną bułkę! Nie... to nie bułka! To jakieś przesympatyczne dziewczę postanowiło przewietrzyć swój tyłeczek. Niestety mam tak szerokie opony, więc usłyszała jak nadjeżdżam, wciągnęła dół stroju kąpielowego i pobiegła do swojej ekipy nad rzeką. Widok niezapomniany. Na otarcie łez sfotografowałem sobie wierzby.
Po przemiłym widoku czas na spocenie się.
Górka.
Kolejna. Ciśnienie tak waliło w potylicę, że mało co kasku nie zdjąłem.
W końcu dotarliśmy do Węży, które były tylko z tablicy. Żadnego węża nie zauważono.
Nie pamiętam, czy jechałem pierwszy i reszta została w tyle, ale wydaje mi się, że skoro ktoś robił zdjęcie z przodu, to raczej nie byłem liderem.
Powrotna droga z Bobrownik i piaski, które znów jako chyba jedyny przejechałem. Czyż nie jestem wspaniały?
W oczekiwaniu na wąskooponowców spożyliśmy zapasy Masakry!
Po dojechaniu do Przywozu, Przewozu - różnie mapy podają, czas na pamiątkową fotę z najeżonym dawidem i rozstanie się z Agnieszką i Łukaszem.
Jeszcze tylko Przywóz Górny.
Mierzyce.
Przycłapy, Ruda, gdzie spotkaliśmy sympatyczną koleżankę, która zaoferowała się jeździć z nami. Dzięki wszystkim za dziś! Nikt nie ma odebranej licencji rajdów!
Z bajkerskim pozdro: kij Wam w szprychy! dawid - 2012-06-24, 19:59
Ferbik napisał/a:
sympatyczną koleżankę, która zaoferowała się jeździć z nami
koleżanko, zapraszamy, tylko uważaj na zęby podczas zjazdu z górek tranza - 2012-06-24, 20:44 fajowe fotki jak zawsze i super opis. szkoda ze mnie tam niema . pozdrawiamMrówek - 2012-06-24, 20:52
Ferbik napisał/a:
Z bajkerskim pozdro: kij Wam w szprychy!
czy to jakaś sugestia w moją stronę?
Fajnie... Jak zwykle.... Jak mnie nie ma to najciekawsze trasy... Wniosek jest jeden. Czy jestem czy mnie nie ma, zawsze jest czego żałować i zawsze mamy ambitne i ciekawe trasy.
Przypominam o sobotnim rajdzie po szlaku Wędrownego Festiwalu Filharmonii Łódzkiej http://wielun.biz/viewtopic.php?t=15813Ferbik - 2012-06-24, 21:28 No widzisz Mrówson. Ja cały czas mam przed oczyma goły, zgrabny tyłek pewnej pani Aż sobie jutro na rower wsiądę chyba kitor - 2012-06-24, 21:31
Cytat:
na rower
Powiadasz? Ferbik - 2012-06-24, 21:34 Powiadam! Kurdę. Lubiłem rower. Do dzisiaj. Od dziś go pokochałem dislike - 2012-06-24, 21:54
Ferbik napisał/a:
No widzisz Mrówson. Ja cały czas mam przed oczyma goły, zgrabny tyłek pewnej pani Aż sobie jutro na rower wsiądę chyba
Jest to argument za rowerem. Ja kilka dni temu wracałem dłuższą drogą do domu z tego samego powodu . Ale podobno to Ty zawsze prowadzisz peleton, więc co to za widoki..?fotoaparatka - 2012-06-25, 19:59 Oj zazdroszczę Wam, tez chętnie bym takimi kładkami pojeździła Ferbik - 2012-06-30, 15:00 UWAGA ROWEROWICZE!
Jutro ruszamy o 9:30 spod Kauflandu.
Zapraszam wszystkich chętnych a przede wszystkim tych, którzy nie mają zamiaru spędzać niedzieli w domu kitor - 2012-07-01, 15:27 Zdycham...Ferbik - 2012-07-01, 15:32 Dziędobry! Mimo tego, że na dworze tylko 36 stopni w cieniu, którego nawet ciężko wychwycić, ruszyliśmy. Dzisiejszy rajd dedykuję Łysemu Wujowi.
Dzisiaj był skład trochę sklejany, ponieważ po drodze dokleiliśmy czterech bajcyklistów z naszego klubu.
Po zebraniu się pod Kaufem z Jarem, Kitorem i dawidem ruszyliśmy w stronę centrum, żeby tam zgarnąć z placu Legionów Mrówka. Następnie ruszyliśmy na Gaszyn, po drodze zbierając seniora Glizdę Pierwszego. Niestety sama księżna glizda była tak wystraszona pogodą i też pewnie z lekka pamiętająca lub i nie wczorajszy wieczór, więc została w domu, mimo usilnych nalegań. A może ja się za słabo starałem. Mniejsza o to. Pojechaliśmy na Kadłub, gdzie szlakiem rowerowym skręciliśmy w kierunku cmentarza, dzięki temu mogliśmy rozkoszować się jakże przydatnym tego dnia cieniem.
Mrówek dopiero tutaj zorientował się, że ma aparat i do czego służy, dlatego nie ma fotek z wcześniejszego przejazdu.
W pięknym skwarze drogą na Popowice popychaliśmy pierdoły. Jak zwykle zresztą.
Z Popowic na Józefów, Grębień, a potem już w stronę naszych kolejnych dwóch doklejek.
Znowu jakieś 500 stopni w słońcu, bo cień padał tylko nasz.
W pewnym momencie droga zamieniała się w łąkę, lecz mimo wszystko była tak równa, że jechało się poetycko. Mimo wszystko: byle do lasu, do cieniu, chociaż miejscami wiaterek zawiewał tak przyjemnie, że tylko zatrzymanie się groziło zabiciem przez falę gorąca, więc nikt się nie odważył stanąć.
Hopsasa do lasa.
Jeszcze chwila i podejrzewam, że byłoby paru śmiałków, co by tam ostudziło swoje cielska. Jednak nie tym razem, bo za chwilę dwie doklejki.
Znana już nam z któregoś wcześniej rajdu ulica Świętego Huberta, na skrzyżowaniu której postój i czekamy.
Bardzo rzadki widok - ulica w lesie, otabliczkowana zresztą. Krzyż się nawet znalazł, więc już nie trzeba krzyczeć, gdzie jest. W lesie jest.
Są i nasze dwie doklejki. Ostatnie już. Fotoaparatka i fotoaparatek WD-40. Nie zaskrzypiał przez całą drogę.
Cześć Krzysiu, jak masz na imię?
Duktem - leśnym, jakby ktoś miał problem z domyśleniem się - ruszyliśmy w stronę Kałuż, w poszukiwaniu otwartego (jak zwykle ten sam problem) sklepu.
Jedziemy,
i jedziemy,
i jedziemy...
... a sklepu nie widać.
Fotoaparaty nas pocieszyły, że w lesie jest bar, więc od razu zaczęło się miło pedałować, mimo, że z górki.
Już za chwilę okaże się, czy za tym płotem czeka na nas oaza.
Powitał nas piękny szyld, jak i cała posesja, lecz niestety zamknięta. Dopiero od 14, więc 3 godziny to trochę za długo, żeby czekać.
Ruszyliśmy dalej, zdesperowani, spoceni i w ogóle. Sklep, sklep, sklep! Gdzież on jest?
W prawo na Wierzbie, w lewo na Dalachów. Wiem, że we Wierzbiu sklep jest i powinien być otwarty, w stronę Dalachowa nie za bardzo nam pasowało, więc jednak Wierzbie.
W miarę nowym asfaltem przetoczyliśmy się przez Marki, w stronę Wierzbia. Coś mi się zaczęło wkręcać w międzyczasie w łańcuch, okazało się, że to język.
W sumie ruszyłem bez nawodnienia i napasienia, więc jakiś batonik + napój energetyzujący były dla mnie wówczas zbawienne.
Wierzbie, i co? I wuj jeden wielki. Msza, więc jak myślicie? Zaraz mnie odwiozą...
Na Ożarów! Tam pewnie jakiś protestant musi mieć otwarte.
Zacienioną drogą mogliśmy sobie lekko odpocząć.
Nie myliłem się. Otwarte! Zaspokoiliśmy potrzeby, odpoczęliśmy.
Dosiadł się do nas nawet lokalny jegomość, który był tak upierdliwy jak komarzyca w nocy, a epitetował tak, że jakby miał udzielać wywiadu do mediów, to wyglądałoby to mniej więcej tak:
"i słuchaj (słowo wymoderowano) ty (słowo wymoderowano) to jesteś (słowo wymoderowano) nabity (słowo wymoderowano) a (słowo wymoderowano) ta się (słowo wymoderowano) chyba (słowo wymoderowano) zaraz (słowo wymoderowano) no no no taka (słowo wymoderowano) fajna (słowo wymoderowano) dziewucha (słowo wymoderowano) ja (słowo wymoderowano) (słowo wymoderowano) fajne (słowo wymoderowano) chłopoki (słowo wymoderowano) skąd (słowo wymoderowano) jedzieta (słowo wymoderowano)."
Tak nam uszy spuchły, że najpierw widziałem w dawida oczach, iż ów jegomość zaraz wyłapie liścia, ale dawid ćwiczy jogę, mantrę i feng-shui, więc nie dał się wyprowadzić z równowagi. Jarowi natomiast coś puściło i chciał pana wyprosić kulturalnie. Nie pomogła kultura, więc wszyscy zaczęliśmy pana wypraszać. Na koniec okazało się, że to jest jakaś rodzina z Jaro, bo pan powiedział do niego: "Ty łysy wuju (słowo wymoderowano), Ci (słowo wymoderowano)". Pożegnaliśmy się (z)ciule(m) i ruszyliśmy dalej. W międzyczasie fotoaparatek odłączył od nas, bo zgłodniał i udał się na obiad.
Jaro tak przejęty tym wujowaniem, łysym w dodatku nie słyszał, jak wołaliśmy, że ma skręcić w prawo.
Poczekaliśmy na rozdrożu, czy dźwięk Jarka sięgnie, lecz niestety nie doszło.
Podgoniliśmy więc za wujem. Łyso mu było, że nie słyszał naszego wołania.
Przy ożarowskich stawach kasztanową aleją jechało się wybornie, lekki wiaterek dał o sobie znać, dzięki czemu był czas na regenerację.
Piękne tereny, piękne stawy. Szkoda, że tylko przejeżdżamy, bo to jest świetne miejsce do wypoczynku z leżaczkiem i dobrą lekturą.
Dojechaliśmy do glinianki, gdzie zrobiliśmy sobie troszkę dłuższy odpoczynek.
Jestem prawdziwym patriotą, bo zamiast wieszać flagę, po prostu miałem ją na sobie, czyli tzw. opalenizna na robotnika.
Szlakiem rowerowym EWI4 ruszyliśmy dalej, w kierunku Motyla.
W pewnym momencie przez złe oznakowanie szlaku musieliśmy posilić się papierem, który i tak się zdał tylko do jednego celu, więc na moją świetną intuicję ruszyliśmy dalej.
W międzyczasie znaleźliśmy bierki, ale nie było czasu na granie.
Wróblew i czas na poszukiwanie otwartego sklepu. Na szczęście godzina już po mszy, więc jest szansa.
Szukamy z nadzieją.
Jest! Oflagowaliśmy go nawet naszym brandowym logiem forum. Ja w międzyczasie wyciskałem siódme poty z kasku. Fotoaparatka przysnęła podczas spożywania wody.
Za Wróblewem jeszcze pokazałem ekipie bardzo miłe dla oka wyrobisko przy cegielni w Mokrsku. Wszyscy z wrażenia podparli się, żeby zatańczyć kujawiaka.
Podejrzewam, że za jakiś czas zrobią z tego okazały zbiornik wodny.
W czasie drogi przez Mokrsko kitor wydawał się zemdlewać.
Minęliśmy Mokrsko, Krzyworzekę, jeszcze tylko Gaszyn.
Za Gaszynem pożegnaliśmy się z siniorem Glizdą Pierwszym i ruszyliśmy w stronę centrum
Tak oto dopisaliśmy sobie do naszego tematu kolejne 58 km i fajny rajd, mimo egipskich temperatur.
Z bajkerskim pozdro: kto nie pedałuje, ten jest łysym wujem!kitor - 2012-07-01, 16:25 Łysy wuj zakręt! tranza - 2012-07-01, 16:51 no prosze ci to maja szczescie a unas leje jak cholera ja chce jezdzic z wami co wekend!!!! fotoaparatka - 2012-07-01, 18:20 Fotoaparaty dziękują za rajd, a w podziękowaniach dodają kilka fotek
]
a widok dzisiaj z Ożarowskiej Górki świetny....
mgd8 - 2012-07-01, 20:22
Ferbik napisał/a:
Na Ożarów! Tam pewnie jakiś protestant musi mieć otwarte.
od razu protestant na pierwszą mszę idzie a potem otwiera
Ferbik napisał/a:
Dosiadł się do nas nawet lokalny jegomość, który był tak upierdliwy jak komarzyca w nocy
cieszcie się, że tylko jeden Ferbik - 2012-07-01, 20:41 mgd8, uwierz mi, że miał szczęście, iż w ryj nie zarobił, bo naprawdę mało mu brakło (a należało mu się, jak mało komu) po tym, jak zaczął ubliżać niektórym z nas Dziwię się, że gość z takim tupetem jeszcze całe przednie uzębienie posiada Na szczęście inteligencja wzięła górę nad prostactwem i pijactwem i nikt nikogo skrobać z trawy nie musiał, a mógł
W każdym razie Ożarów nie przestanie nas zadziwiać tranza - 2012-07-01, 21:52 fajowe fotki wrzuciliscie milo sie oglada do zobaczenia niedlugo Ferbik - 2012-07-01, 22:30 Widzicie to?
Coś mi się objawiło na kolanie. Normalnie czyjaś fejs. Poproszę zbliżenie, udowodnię, potem każdy po 5 zł za wizytę.Czesiu - 2012-07-01, 22:32 Myślę że to Laleczka Chucky Syla - 2012-07-01, 22:40 Ja się prawie pojszczałam z komentarzy do fotek :D Szczególną uwagę przykuło zdjęcie jak szykujecie się do kujawiaka, heeeeeeeeeeeeej, łoj dana, łoj dana Pozdrawiam i ... Ferbik, dam znak sygnał jak wrócę w sprawie doradztwa rowerowego, gdyż poniewuż chciałabym się wybrać z Wami na wycieczkę... jest ciekawie, można kogoś wyzwać, np. w Ożarowie! Hahhaha.,..
Krótko mówiąc - namówiliście mnie ))Jaro - 2012-07-02, 18:35
Ferbik napisał/a:
Coś mi się objawiło na kolanie.
O Jezus Maria!!!Ferbik - 2012-07-02, 19:03
Syla napisał/a:
Ferbik, dam znak sygnał jak wrócę w sprawie doradztwa rowerowego, gdyż poniewuż chciałabym się wybrać z Wami na wycieczkę... jest ciekawie, można kogoś wyzwać, np. w Ożarowie! Hahhaha.,..
Syla, no w końcu, po 5 latach
Jaro napisał/a:
Ferbik napisał/a:
Coś mi się objawiło na kolanie.
O Jezus Maria!!!
Umyłem się i zeszło starszy pan - 2012-07-02, 23:02 .
Ferbik napisał/a:
Umyłem się i zeszło
Ferbik - wybacz mi szczerość ale jesteś młody i głupi ...
Mieć na kolanie objawienie wiadomej twarzy i ... zmyć ?
Czy wiesz jaka kasa przeszła Ci koło nosa ?
A zdajesz sobie sprawę ile tysięcy razy miałbyś tę nogę obcałowaną ?
Ech ...
.Agentka_S - 2012-07-04, 12:29 Ferbik zapraszam dziś na wymiane opony, którą wczoraj przebiłam na tym wspaniałym odcinku parkowo - ekstremalm Ferbik - 2012-07-04, 12:52 Opony, czy dętki Saxon - 2012-07-04, 20:33 Dętka wymieniona i wypróbowana na 30 km. Nie ma jak to rodzinny serwis MadziaG - 2012-07-06, 12:02 Witam wszystkich! Jestem ( a w sumie to jesteśmy ) tu nowa. Czy można by się było przyłączyć do waszych rajdów? Np w najbliższą niedzielę? Pozdrawiam i dzięki za odpowiedźFerbik - 2012-07-06, 12:05 MadziaG, oczywiście
Zapraszamy serdecznie
Szczegóły odnośnie niedzieli najpewniej jutro się pojawią w tym właśnie temacie Ferbik - 2012-07-07, 07:58 Już jutro zapraszam na kolejny ekscytujący rajd po uroczych terenach ziemi wieluńskiej
Niedziela, 8 lipca, godzina 9:00. Kaufland.
Saxon - 2012-07-07, 08:13 Będziemy z Agentką_S no chyba, że przybije dzisiaj gwoździa
Może tak północne rejony zaliczyć Świątkowice itp.Ferbik - 2012-07-07, 08:27
Łukasz'79 napisał/a:
Będziemy z Agentką_S no chyba, że przybije dzisiaj gwoździa
To Ty sobie w takim razie załatw jakiegoś busa na rajd, bo jak gwoździa przybijesz w pierwszy dzień, to nie będziemy na Ciebie czekać
Łukasz'79 napisał/a:
Może tak północne rejony zaliczyć Świątkowice itp.
Myślałem bardziej o stronach, w które rzadko jeździmy, czyli Pioski, Parcice, Czastary i tamten teren, ale się zobaczy Saxon - 2012-07-07, 08:56 Ferbik nie no na rajdzie to pełna kultura takiej ilości saki nie mam zamiaru wychylać , ale dzisiaj może być "grubo" i stąd moje obawy
Czastary i Piaski jak najbardziej na rowerze dawno tam nie byłem.Ferbik - 2012-07-07, 11:26 No to zapraszam na jutro, a tymczasem parę fotek z tego tygodnia po pracy
He he he
Ferbik - 2012-07-08, 16:08 Dziędo.
Dzisiaj skromnie 70km.
Przede wszystkim na początku chciałem podziękować za udział naszym nowym rowerzystom: MadziG i jej bajkpartnerowi Mimo kilkukrotnego przerażenia w oczach dali znakomicie radę
Pochmurnie spod Kauflanda ruszyliśmy przez centrum, Śląską, Żubr, na Kijak.
Tamtędy udaliśmy się na Turów. Z Turowa w stronę Kurowa, bez konkretnych planów na trasę.
Nie są to moje tereny, więc liczyłem na to, że będziemy błądzić i będzie ciekawie. Nie pomyliłem się.
Już po wyjechaniu z Kurowa szutrówką w stronę zachodnią okazało się, że droga zdawała się zanikać, aby po chwili zupełnie jej zabrakło.
Masakra! poszedł do przodu, żeby wypocić wczorajszy wieczór, więc jemu było wszystko jedno, czy droga, łąka, czy pole. Zmiarknął się jednak, że jesteśmy w szczerych polach, więc poczekał na resztę. Ja jako zwiadowca wyruszyłem w poszukiwaniu drogi, nosem czując Kopydłów. Po przejechaniu paruset metrów po dość pokaźnej łące i pokonaniu rowu znalazłem wydającą się zaczynać drogę. Machałem reszcie, która została i czekała na znak, ale odległość chyba była zbyt duża i musiałem telefonicznie przekazać informację o ruszeniu dalej. Zarośnięta dróżka zaczynała się tworzyć w całkiem przyjemną drogę, kierującą się w stronę zabudowań.
Za mostkiem wjechaliśmy w Brzozę. Taką miejscowość, nie drzewo. Miłym zaskoczeniem był sklep, którego właściciel widząc nas szybko go otworzył, pomimo mszalnego czasu. Postój.
Masakra chciał tam nawet zostać, tak mu się spodobało. Jeszcze chwila odpoczynku i jednak czas ruszać dalej.
Z Brzozy skręciliśmy na Huby, nowym wąskim asfaltem. Zaczęło się rozpogadzać.
Teraz już droga asfaltem na Młynisko, cały czas bez konkretnego planu.
W międzyczasie dołączyło do nas małżeństwo z Wielunia, które tutaj serdecznie pozdrawiam. Razem dojechaliśmy do Parcic, gdzie my skręciliśmy za kościołem w lewo, w stronę Brzezin. W tamtym terenie czas na rekonesans na mapie.
Oprócz już rozgrzanego powietrza na postoju zaczęły atakować nas gzy bydlęce w ilości tak ogromnej, że była to motywacja do tego, żeby się nie zatrzymywać, a nawet podbić średnią.
Tak uciekaliśmy przed tą plagą, że zgubiliśmy szlak i wylądowaliśmy znowu w środku łąk.
Konfrontacja map elektronicznych z papierowymi i już mniej więcej wiadomo, który kierunek bezdrożnej praktycznie łąki obrać.
Po kluczeniu przez łąki, kawałek lasu i znowu łąki dojechaliśmy bardzo nikłą polną drogą do strumyka, gdzie zauważyliśmy dwoje ludzi. Podjechałem, dowiedziałem się, że tubylec, pokierował nas lewą stroną owego strumyka i tak dojechaliśmy do cywilizowanej drogi.
Tamtędy udaliśmy się do Kolonii Dzietrzkowice, by stamtąd udać się do Dzietrzkowic.
W nadziei (jakże złudnej) liczyliśmy na otwarty sklep w Dzietrzkowicach. Jak zobaczyłem szerszenie przed kościołem, to już wiedziałem, że nie ma co liczyć na jakikolwiek zakup.
Okazało się jednak, że mają otwartą dość sporą restaurację, gdzie w trakcie mszy była zapełniona po brzegi, ale niestety klientela nie wyglądała zbyt przyjaźnie, więc ruszyliśmy w stronę Toplina.
Wiedziałem, że w Toplinie jest sklep. Nie wiedziałem, że zamknięty. Wszyscy siedzą w dzietrzkowickim kościele. Wracamy kawałek, żeby wjechać na szlak EWI i skręcić nim w stronę Wróblewa.
Na razie idzie całkiem nieźle, chociaż niektórzy bez śniadania, więc jedynym motorem napędowym były znów wkurzające gzy. Wciskamy zatem w pedał. Tutaj mała ciekawostka, bo przez chwilę jechaliśmy po województwie opolskim.
W lesie już było spokojnie, więc można było zwolnić. Mimo wszystko trzeba szukać punktu uzupełnienia elektrolitów.
Wjeżdżamy do Wróblewa, pierwszy sklep i... otwarty! Sam właściciel był tak ucieszony taką ekipą, że aż krzyknął "co za zaszczyt!". W końcu 10 osób statystycznie cały sklep zapełniło. Niektórzy z tego wrażenia pozostawiali zakupy w sklepie na wadze, lecz czujne szwagry i inne stworzenia wyłapały temat w mig. W ruch poszły lody, kiełbasy, chleb, snickersy i picie. Słabo jednak wytrasowała się ósemka wkoło krzyża.
Po tym dłuższym przystanku czas ruszyć w dalszą drogę. Z Wróblewa skręciliśmy w stronę Komornik, przez Jasną Górę.
Jest i Jasna Góra, a klasztoru jak nie było widać, tak nie widać.
Przejechaliśmy przez Komorniki i cały czas asfaltem kierowaliśmy się na Ożarów.
Po podjechaniu do Ożarowa większości brakło powietrza, więc trzeba było zatoczyć się na przystanek. Już wiadomo, skąd nazwa: zatoczka.
Za chwilę zrobiliśmy sobie ostatni już przystanek przed Wieluniem, na którym rozstaliśmy się z Fotoaparatką, pędzącą na Wierzbie i dalej do siebie.
My dalej popedałowaliśmy na górkę w stronę Krzyworzeki, na którą trzeba było się jeszcze wspiąć, by za chwilę rozkoszować się paroma kilometrami zjazdu.
Niestety wszystko co fajne, szybko się kończy, zjazd z górki też.
W Krzyworzece przecięliśmy główną, udając się na Krajków, a potem na Turów.
Z Turowa na Wieluń już tylko kawałek został.
Jednak żeby za szybko do domu nie dojechać, honorowa rundka po lasku miejskim.
Podjechaliśmy lansiarskim tempem całą ekipą pod Starostwo i tam się pożegnaliśmy czule.
Do następnego!tranza - 2012-07-08, 18:13 widze ze ciekawie bylo Ferbik - 2012-07-08, 18:44 tranza, jak zawsze kitor - 2012-07-08, 19:03
Cytat:
Zaczęło się rozpogadzać.
Ta, nogi mam poparzone od słońca jak cholera...MadziaG - 2012-07-08, 19:53 Dzięki za rajd. Też jesteśmy nieźle poparzeni. Ale co tam! Super było!fotoaparatka - 2012-07-08, 19:54 oj mnie też słońce przyprażyło ale najważniejsze, że cel osiągnięty Saxon - 2012-07-08, 21:47
kitor napisał/a:
Cytat:
Zaczęło się rozpogadzać.
Ta, nogi mam poparzone od słońca jak cholera...
Nogi jak nogi, ale najfajniejsze są rękawki kitor - 2012-07-08, 21:53 Rękawki miałem od dawna, więc nie pięką ourson - 2012-07-09, 10:15 dodać należałoby, że oznakowanie rowerowego szlaku którym fragmentami jechaliśmy pozostawia wiele do życzenia.
a co do opalenizny - to następnym razem jadę bez rękawiczek Ferbik - 2012-07-09, 10:35
ourson napisał/a:
dodać należałoby, że oznakowanie rowerowego szlaku którym fragmentami jechaliśmy pozostawia wiele do życzenia.
Właśnie miałem to napisać i zapomniałem. Szlaki są w wielu miejscach oznakowane tragicznie, farba zeszła w wielu oznakowaniach, niektóre schowane za chaszczami. My się chętnie podejmiemy odmalowania szlaków pod warunkiem otrzymania odpowiedniego sprzętu w postaci szablonów i sprayów/farb.Ferbik - 2012-07-10, 21:23 Takie tam, z dzisiaj:
Masakra, Stefan, ja i trochę Dawid popyrkaliśmy po gminie Wierzchlas głównie, ze średnią 19-20km/h.
Ja już mam w tym sezonie lekko ponad 1,5 tysiąca kilometrów, a Wy?Ferbik - 2012-07-14, 10:53 Jutro o 10 spod Kauflandu Obecność obowiązkowa! Ferbik - 2012-07-15, 19:40 Ostatni rajdzik popierdzik przed orlimi. Z Witkiem kotwicą.
70km, jakże ciekawych.
Wstępnie zbiórka pod Kaufem, potem wyhaczyliśmy jeszcze Jaro Kojaka oraz Witolda Kotwicę pod Sedalem. Stamtąd ruszyliśmy na Rudę by skręcić w prawo na las i czerwonym szlakiem na wysokości Przycłap spotkać się z Dawidem.
Po wjechaniu w las rozpierzchliśmy się jak dziki, więc trzeba było poczekać na ogon.
Zaczyna się robić monotonnie, bo znowu czekamy na ogon. Strugi.
Ruszylim na Łaszew, by już nauczeni doświadczeniem podczas mszy w tutejszym kościele nie robić postoju pod sklepem, gdyż każdy zamknięty. W czasie mszy pić nie wolno. Jedziemy dali.
Z Łaszewa pokierowaliśmy się do na pewno otwartego sklepu w Bińcu, zjeździk z górki z Łaszewa był przyjemny, jednak podjazd pod Biniec już niekoniecznie, bo glizda miała stan przedzawałowy, Jaro próbował reanimować jednak dawid skutecznie przeszkadzał. Po powrocie glizdy do żywych można było turlać dalej.
W międzyczasie przód beztrosko pozował do zdjęć.
Są i tyły.
Jest i Bieniec, jest i sklep, jest i odpust, są i Indie i święte krowy na ulicy. W takie dni można łazić środkiem, bez jakichkolwiek konsekwencji.
Po zrobieniu zakupów w sklepie w postaci picia i batonów oraz na straganach w postaci piłeczek na gumce wypełnionych trocinami jak za czasów peerelu można było ruszyć dalej, w kierunku Kępowizny. Tamże zrobiliśmy sobie kolejny postój, machając z wysokiego brzegu chyba seksownym kajakarkom (odległość nie pozwalała tego ocenić, jednak wyobraźnia owszem).
Podduszanie admina już chyba weszło co niektórym w krew.
Po postoju czas na oczywiste, czyli jazda dalej, w stronę Klusek.
Wszystko co asfalt szybko się kończy i nie dość, że pod górę, to jeszcze lasem i jedną nitką. Witek i nadciągająca Masakra.
Droga zaczęła jakoś wyglądać, jednak cały czas pod górę i trekingowcy niekoniecznie czuli się dobrze w tym terenie. Ja nie narzekałem.
Jest i przedzawałowa glizda, której już było wszystko jedno, gdzie, jak, po co, z kim i którędy. W dodatku całą drogę w koszuli nocnej.
Kolejny krzyż odnaleziony.
Po ruszeniu dalej okazało się, że przystanek za krótki, albo może trzeba zapozować do kolejnego zdjęcia. Gdzieś, niewiadomo gdzie, mimo, że mapa pokazywała odwrotnie.
Przygotowania do jury pełną parą a co za tym idzie trenujemy prowadzenie rowerów.
Kolejny postój, bo nie wiadomo po co, a przed nami jeszcze tyle postojów, że pielgrzymka zaczęłaby nas wyprzedzać. Albo i nie. W tym momencie ja pojechałem na zwiad do pobliskich domostw.
Po kluczeniu w leśnych, nieznanych terenach dojechaliśmy do asfaltu. W międzyczasie Masakra tak zaczął swoim rowerem szastać na lewo i prawo, że dętka postanowiła wyzionąć ducha. I to nie jeden raz.
Nie ma to jak szukanie dziury w całym.
Po załataniu dętki okazało się, że to nie była tylko jedna dziura. W międzyczasie kitor znalazł sklep po lewej znajdujący się po prawej. Połowa z nas i z tej połowy co wcześniej odbiła pojechała, a my łataliśmy zawzięcie. Okazało się, że jesteśmy w Kleśniskach. Dobiliśmy całą serwisową czwórką do sklepu, do pozostałych.
Pani właścicielka sklepu widząc ten wspaniały dochód postanowiła zamknąć już sklep, bo na dziś utarg zrobiliśmy jak z całego tygodnia. Nawet Witek i Masakra dorzucili coś gratis w przysklepowej toalecie. Żeby jednak nie było tak śmiesznie, dętka Masakry znów zrobiła 'ufff'. Kolejne łatanko.
Nie dane nam było szybko pokonać Kleśniska. Ujechawszy 200 metrów od sklepu Masakra stwierdził, że dalej niestety pozbywa się powietrza, niekoniecznie z płuc. A takie podobno (słowo wymoderowano) te oponki miały być. Postój.
Ta wieś wydawała się być nieskończenie długa, bo to już trzeci przystanek w przeciągu godziny.
Szukaj dziurki, szukaj!
Kiedy Masakra kleił dziewiętnasty raz swoją już zmurszałą dentkę łatką samoprzylepną, smarując jeszcze dodatkowo pattexem, ośmiorniczką, poxipolem i gumą arabską a także klejem powstałym na miejscu z wody i mąki wyrobionej z pobliskich zbóż, reszta opalała się bez słońca na sucho.
Tak się rozpędziliśmy, że zakład w Parzymiechach został praktycznie niezauważony, następnie Napoleon w stronę Lipia, by przed nim odbić na Rozalin. Tamże przycumowaliśmy przy sklepie i zaopatrzywszy się w kaszanę, pieczywo i poidło, ruszyliśmy na Szachownicę.
W oczekiwaniu na resztę, parędziesiąt metrów przed jaskinią.
Po złapaniu niebieskiego szlaku przedzieraliśmy się przez chaszcze, by móc albo wyrżnąć, albo pozacierać się o gęsto rosnące krzewy i wystające gałęzie.
Oto jedna z wystających gałęzi. Wszędzie ich było pełno. W tle my oprócz mnie i Witka.
Bo Witek łapał się za głowę, że to już 50km, a on w sumie to wsiadł na rower pierwszy raz od paru lat. Gdyby się nie spytał, ile już przejechaliśmy, to dotrwałby może do końca.
Kitor wdrapał się na skałę, by tam oddać strzał. Z aparatu oczywiście.
W jaskini było jak zwykle: przyjemnie chłodno i niebezpiecznie gorąco.
Pora na pożarcie kaszanek i innych ciekawostek zakupionych wcześniej w sklepie
Takie widoki nie będą nikomu za tydzień obce, bo na jurze to standard.
Spacer po lesie na takim szlaku nie powinien nikogo dziwić. Tym bardziej w piżamie z rowerem.
Draby, za Drabami już Węże, cały czas niebieskim, szlacheckim szlakiem.
Wiiiiteeeek!
Witek dzielnie dawał radę, mimo tego, że naprawdę był to jego pierwszy wypad na rowerze od czasów kamienia łupanego. Zdobyliśmy podjazdem Górę Zelce, by za chwilę co niektórzy zjechać hardkorowo od strony byłej wieży widokowej w stronę Bobrownik.
Z Bobrownik ruszyliśmy na Ogroble i Przywóz, w stronę Żabiego Stawu.
Żeby jednak za szybko nie było według powyższego, Jareg i Witeg pozwolili nam na mały postój przy Żabim.
Bohater drugiego, jakże dalekiego planu - Witeg
W drodze na Ogroble też czekaliśmy na coś, nie pamiętam już na co, chyba na kotwicę.
Już prawie Ogroble, jednak trochę naokoło, bo obok kozy Jarka, która dzisiaj chyba miała wolne.
Oczekiwanie na Kojaka & Kotwicę. Było to równie ekscytujące, jak wypatrywanie pierwszej gwiazdki w wigilię.
W tym momencie pożegnaliśmy Witka i Jarka, sami dalej popedałowaliśmy w stronę dobrze nam znaną. Dawid musiał jechać już naprawdę szybko, by nakarmić jeża, więc w Mierzycach przyspieszył i zniknął za najbliższym horyzontem. Na szczęście dla niego najbliższy horyzont był na wysokości Jaj-czaków.
Najpierw kitor z glizdą, a teraz ja. Z tyłu. Ostatni przystanek na rozstaniu.
Mimo wszystko fanfary należą się Witkowi. Witek! Nie siadaj jutro na niczym twardym!Syla - 2012-07-15, 21:45 Ekscytująca to była możność przeczytania Twoich komentarzy Ferbik, hahahahahaaa..... upłakałam się po same cycki... hihihihii....w sierpniu dołączam,ihaaaa Jaro - 2012-07-15, 22:03 No Ferbig, nic dodać nic ująć.
Ps. Witek, wie, że był dzielny jak nikt inny! glizda - 2012-07-16, 06:56 Wczorajszy rajdzik dał mi trochę popalić dałam radę.... jakoś
Dziękuje Kitorkowi i Ferbikowi że nie zostawili mnie samej na końcówce
Ferbik napisał/a:
Jest i przedzawałowa glizda, której już było wszystko jedno, gdzie, jak, po co, z kim i którędy. W dodatku całą drogę w koszuli nocnej.
To nie była koszula nocna!! Masakra! - 2012-07-16, 07:25 Od wczoraj mamy nowe slangowe określenie :
Bądź twardy jak Witek !!!! Ferbik - 2012-07-16, 20:59 Z racji tego, że zostało już tylko 6 dni do naszego wyjazdu, postanowiłem jeszcze dziś (i jutro) pojeździć. Ourson postanowił, że też poćwiczy, w międzyczasie dołączył też Łukasz79.
Ale od początku.
Jako, że zamortyzowałem sobie dzisiaj przód, a co za tym idzie: dodatkowo obciążyłem, trzeba było przetestować.
Zrobiłem 35km i czuję łokcie, z racji tego, że kierownik poszedł z 10cm w górę i zmieniło się pochylenie. Do rzeczy jednak: ruszyliśmy sobie 3 maja, by za cmentarzem i przed starym młynem zjechać w Graniczną i tamtędy przez Gaszyn dotrzeć do Rychłowic. Z Rychłowic końskim szlakiem na Parcelę Kamionkę, by asfaltem dojechać do Kamionki właściwej, skąd pokierowaliśmy się do Pątnowa. Tamże zrobiliśmy sobie małe odwiedzinki u ryngolca, zdzwoniliśmy się z Łukaszem i ruszyliśmy ku niemu w kierunku Przycłap. Strugi, Jajczaki i Przycłapy. Postanowiłem sprawdzić, czy odebrany z przeglądu rower oursona będzie spełniał warunki rajdu. W trójkę już zjechaliśmy na trasę bike maratonu, jeden podjazd, zjazd, drugi - większy podjazd iii... trach!
Oursonowi już podziękujemy, jazda dla niego na dziś się skończyła, tym bardziej, że bez łańcucha ciężko się pedałuje. Dobrze, że chociaż zasięg był, to wezwał assistance.
Poniższy obrazek można śmiało zatytułować: "dzielny jak Witek"
Po poczekaniu na transport dla Oursona na wysokości Przycłap ja z Łukaszem ruszyłem dalej. Przejechawszy początek trasy BM od Przycłap do wysokości drogi Wierzchlas-Kraszkowice odbiliśmy na ten pierwszy. Zbliżało się do nas małe oberwanie chmury, ale tylko trochę nam się oberwało i przeszło na szczęście bokiem.
Asekuracyjnie jednak poczekaliśmy parę minut na przystanku w Wierzchlesie, po czym ruszyliśmy Czereśniową na Wieluń.
Kolejne oberwanie chmury, na szczęście dość daleko.
Jutro kolejny mały trening 30-40km i mam nadzieję, że się dotrę w nowej pozycji.Ferbik - 2012-07-27, 11:05 Wczoraj, pierwszy dzień po naszym czterodniowym rajdzie zrobiłem sobie samotnie trasę Wieluń-Kamion-Wieluń.
Ten, kto wie, jakie mam opony, będzie zaskoczony średnią, bo ja sam jestem
W niedzielę rajd, tym razem lajtowy. Bez OeSów, więc zapraszamy wszystkich totalnych amatorów.kitor - 2012-07-27, 17:37
28,77 Kamion - Wieluń.
Żeby jeszcze wiatru nie było...Ferbik - 2012-07-28, 21:09
Jutro startujemy o 9:00 spod Kauflandu. Robimy bardzo piknikową trasę, proszę nie nastawiać się na oszałamiające prędkości. Malowniczymi terenami dojeżdżamy do rzeki, tam robimy sobie piknik i wracamy o godzinie, która nam się spodoba
Ferbik - 2012-07-29, 22:23 Dziś familiowo.
Piękną i jakże równą ścieżynką rowerową pojechaliśmy w stronę Rudy.
Z Rudy w stronę leśniczówki i kawałkiem trasy bike maratonu.
Malowniczym lasem kierowaliśmy się w stronę przejazdu kolejowego, który znajdował się w samym środku lasu, albo gdzieś blisko środka.
Coraz szybciej i szybciej, by za chwilę pokonać zamknięte na stałe szlabany.
Oprócz administracji na forum czy drogach, administruję jeszcze linie kolejowe. Tu chwilowe wstrzymanie ruchu.
Podczas wycieczki po lesie znalazłem jednego prawego, który jak się okazało, był już zamieszkały. I to dość licznie.
Po pokonaniu Jajczaków czas na wjechanie w Strugi, niekoniecznie deszczu.
W Strugach czekała na nas dwójka rajdowiczów.
Przejechaliśmy Łaszew i przyjemną drogą udaliśmy się w stronę Przywozu.
W odwiedzinach na grobie dziadka księcia, czyli tzw. kurchan książęcy.
Po małym postoju czas na popedałowanie dalej.
W Toporowie czas na ustalenie szczegółów piknika. Jednak do miejsca ustalenia szczegółów trzeba dopedałować.
Jest i nasz zaprzyjaźniony sklep ABC i tu zostały podjęte ważne ustalenia. Niestety szczegóły zostały zapomniane zaraz po ich ustaleniu.
Po dojechaniu nad rzekę czas trochę zadymić,
by za chwilę pocić parówy.
W międzyczasie dobiło do nas kolejnych dwoje rowerowców.
Po spałaszowaniu wszystkiego, co mieliśmy przy sobie, czas ruszyć w drogę powrotną.
Paręnaście minut wcześniej zdało się słyszeć w oddali hałasowanie płachtą blachy. Jak się potem okazało, to jednak nie była blacha, tylko nadchodzący armageddon. Trzeba szukać schronienia.
Jest schronienie. Niebo nie wygląda obiecująco na najbliższych parędzieścia minut.
Nawet Wiesiek Nosiwiadra założył pałatkę przeciwdeszczówkę.
Trzeba było nasze rumaki zaparkować pod dachem, bo wiadomo już, co nastąpi za chwilę.
Na zewnątrz już się zaczęło, więc musieliśmy się schować do środka.
Oj zaczęło się... i tak ze trzy razy próbowało skończyć.
Niektórzy nawet nie zdążyli przeparkować aut, a najlepiej wjechaliby nimi do wody, żeby tylko było bliżej.
Czas się zbierać, bo to już się nudne staje, jak parę razy z rzędu deszcz powraca. Jak to mówią: ryzyk-chemik.
I poszlyyyy...
Czułe pożegnanie na Jajczakach z fotoaparatką i Krzysiem,
by za chwilę obrać azymut Wieluń.
W międzyczasie trafił się jakiś nadpobudliwy, który lubi nadużywać KLAKSONU
Po pokonaniu OeSu ścieżka w Rudzie, czas na Wieluń.
Thank you.Kriss WD-40 - 2012-07-30, 12:25 To ja dziękuje panie komandorze Ferbik. Przede wszystkim za wyśmienite parówy, miło spędzone popołudnie i rodzinną atmosferę.
Wielkie dzięki również wszystkim uczestnikom biwaku.:)
Ps: Wiesiek Nosiwoda miał łudząco podobny płaszczyk do twojej kurtki. Chyba kupil w tym samym sklepie co Ty Ferbiku Maciej - 2012-07-30, 18:20 Sobotnie szaleństwo .
Co do Ożarowa to tuż na wylocie z niego w kierunku Brzezin facet startował do mnie z łapami bo rowery zostawiliśmy na drodze . Gdybym nie był z synem to byście czytali o tym w dziale kryminalnym .
Pozdrawiam przesympatyczną panią z którą jechałem od Kadłuba do grobu nieznanego żołnierza .Mrówek - 2012-07-31, 22:57 Rajd był tym razem nietypowy-o czym nie wspomniał Ferbik przez swoją skromność, że jechał z nami też Hubi. Jestem pełen podziwu, że w takim wieku, tak szybko jechał i tak daleko bo ok. 30 km. Zdemotywował moją koleżankę, która po przejechaniu ok. 5 km. pytała się kiedy koniec.Mrówek - 2012-08-04, 18:54 W niedzielę RAJD RODZINNY W imieniu Ferbika, który teraz jest poza zasięgiem internetu, zapraszam na rodzinny rajd w wolniejszym tempie. Rajd dla starszych, młodszych i dzieci. Podobnie jak tydzień temu. Niezbyt długa, ale interesująca trasa.
Start: 10:00-KauflandFerbik - 2012-08-04, 20:30 Potwierdzam i zapraszam! Ferbik - 2012-08-05, 18:25 Dzisiejszy rajd był zrobiony na totalnym luzie, ponieważ nastawiliśmy się na rowerową familiadę. Przez to, że do rajdu szlakiem orlich gniazd ćwiczyliśmy trochę, dużo ludzi się zraziło naszym tempem i dystansami, no bo jednak średnia ponad 20km/h przy 60-70 km robi wrażenie, tym bardziej, że podłoże było zróżnicowane i nie tylko asfaltowe. Stąd zmiana strategii, danie szansy młodym, danie szansy żonom, chociaż tym ostatnim to danie raczej ostatniej szansy, no ale do rzeczy
Dziś skromnie, ale jakże miło... kilometrów było nawet a imię ich to 40 i 4. Niestety mój telefon był tak głodny, że w pewnym momencie zeżarł całą baterię, stąd uszarpana trasa.
Standardowo ruszyliśmy parę po 10 spod Kauflanda, w kierunku Rudy, wspaniałą ścieszką rowerzystą, a potem asfaldem na Przycłapy.
Mój orzeszek Hubercik całkiem całkiem dawał radę, mimo tych malutkich kółeczek, króciutkich nóżek i innych kończyn.
Próbowaliśmy zrobić postój w Mierzycach szukając otwartego sklepu. Na próżno. Tam mieszkają chyba bogacze i nie potrzebują zarabiać w niedziele. Ruszyliśmy więc z Mierzyc na Łaszew.
Przerwaliśmy na chwilę, w sumie to nawet na dwie, tylko po to, żeby zrobić to wspaniałe zdjęcie.
Pokonaliśmy podjazd do Łaszewa, a Hubik nawet nie zszedł z roweru i również podjechał.
Reszta Łaszewa już z górki, tu też mieszkają bogacze, bo ze 3-4 sklepy i wszystkie zamknięte.
Bieniec już niestety powitał nas górką, gdzie parę rajdów wstecz glizda miała stan przedzawałowy.
Wszyscy dzielnie niedzielnie podjeżdżali.
Mały postój w Bieńcu i moje oczy ujrzały totalnie chamski i buraczany widok. Na dębie, pomniku przyrody prawem chronionym wieśniaki zrobiły sobie słup ogłoszeniowy. Nie zrywałem ogłoszeń, ale dowód jest, że kampania buraczana jak widać w pełni. Oby wam wieśniaki też ktoś do czoła tackerem kartkę przytwierdził z napisem: "boże kopsnij rozum!"
(Ps. proszę nie mylić określenia wieśniak z mieszkańcem wsi, bo często się nie pokrywa, tak samo jak kolor włosów: rudy to nie kolor, rudy to charakter).
Oprócz tego niemiłego widoku znaleźliśmy - uwaga - studzienkę z treścią listu św. Pawła do Koryntian. Pewnie wielu z Was o tym nie wiedziało, bo ja sam tamtędy przejeżdżałem dziesiątki razy a dzięki postojowi przy dębie prawem chronionym udało nam się odkryć taką ciekawostkę.
Odbiliśmy w Bieńcu Dużym kawałek z trasy, żeby zrobić zakup na ognisko.
Jeszcze kawałek i za chwilę Kępowizna.
Dotarliśmy. Czas na poszukanie miejsca. Niektórzy przyjechali sobie nad rzekę posłuchać muzyki z auta, lecz jest to nielegalne upublicznianie utworów, a zaiks chętnie by się tym zainteresował. Jednej brygadzie nawet zwróciłem uwagę pytaniem retorycznym typu: "chyba raczej nie jesteście tu sami", więc mogliśmy się za chwilę napawać śpiewem ptaków, szumem drzew i rzeki. No ale cóż. Kampania buraczana trwa jak widać i słychać. DJe bez słuchawek.
Nasza chłopska, a raczej męska część poszła zbierać chrust, a tu mamy zaplecze kuchenne, w którym dzielne francowate kucharki przygotowywały jadło. Hubik pilnował, żeby nie pluły do kiełbasy.
To nie szałas, to nasze ognisko.
Romek i jego puklina głodowa, a w tle nasza kuchnia.
Czas na upocenie się parówów.
Było całkiem miło i sympatycznie, aż tu nagle niespodziewanie zaskoczyli nas Agnieszka z Łukaszem. I zrobiło się jeszcze bardziej miło i bardziej sympatycznie.
Po zjedzeniu, odpoczynku, czas na ruszenie w drogę powrotną.
Wracamy tą samą trasą, przynajmniej na razie.
Byliśmy już tak rozgrzani, że doścignęliśmy nawet sianotraktorowóz.
Z kosmiczną prędkością jechaliśmy za swoim pilotem, który odprowadził nas do Bieńca.
W międzyczasie minęliśmy drugi sianotraktorowóz, który chyba jechał zostawić siano na łące. Jedni zbierają, drudzy rozrzucają, a Hubert pedałuje.
Jeszcze chwila prowadzenia peletonu, by za chwilę sobie pomachać i ruszyć w stronę Łaszewa.
Górka, pola, skwar. Cóż więcej potrzeba do szczęścia?
Nową schetynówką ruszyliśmy na Pątnów a na rozjeździe pożegnaliśmy się czule ze łzami w oczach, w uściskach i buziakach z Agnieszką i Łukaszem, którzy popedalili na Przywóz, a my na wcześniej obrany kierunek: Pątnów.
Z góóóórkiiiii! Jednak przy małych kółeczkach nawet z górki trzeba pedałować, żeby zachować prędkość. Dzielnie jednak dawał radę mój mały zuch!
Za chwilę schetynówka miała się ku końcowi, więc korzystaliśmy z polnych dóbr, jednak przejezdnych tylko środkiem drogi, prawie jak miedzą.
Ostatni przystanek w sklepie na uzupełnienie cukrów, płynów, węglowodanów i innych dupereli.
A tu już dojechaliśmy do ostatniej stacji chłopaków B., którzy musieli nas tu opuścić.
W międzyczasie Hubik odkrył, że pies może być dwa razy większy od niego, a przy podawaniu łapy prawie mu ręki nie zmiażdżył. Oczywiście przed podaniem łapy najpierw obwąchał rękę Hubikowi, czy na pewno jest czysta.
Po sposiłkowaniu się ciepłymi pizzerkami oraz jakże czułym pożegnaniu ruszyliśmy dalej, Jajczokami.
Z Jajczoków na las, między torami a Przycłapami.
No coś niesamowitego! Zakaz wjazdu! Ale kto jak nie ja, ma przepustkę! Paszport polsatu oraz akredytacja na imprezy typu domowe przedszkole czynią cuda, wymiana paru miłych zdań i szlaban otwarty. Jako ciekawostkę dodam, że kopią zbiornik p-poż. I fajnie, można będzie się może zmoczyć.
Niestety za chwilę trzeba było niektórym prowadzić swoje haki, bo auta naniosły tyle piachu, że tylko czekać, jak powstanie pustynia przycłapska.
Tech-support zawsze na miejscu, pocieszy, pogłaszcze i w ogóle, ale w tym przypadku nikt nie chciał pocieszenia, a tym bardziej Panterka. Nie narażając się dalej wróciłem do grupy.
Ja też prowadziłem, tak intensywnie, że aż mi się rower skurczył.
Od kilkudziesięciu lat jak jeżdżę przez ten przejazd, nigdy nie trafił mi się pociąg, a tu proszę. Próbowałem go nawet zatrzymać, ale chyba motorniczy spał, bo inaczej na pewno by się zatrzymał, żeby nas przepuścić.
Po wyjechaniu z lasu dojechaliśmy do Rudy, by za chwilę przywitać Wieluń.
Dziękuję. Za tydzień trasy północy naszego powiatu. Również rodzinnie, a w tygodniu zapraszam na trasę bajk maratonu. Myślę, że tym niewyżytym wtorek lub środa będzie idealnym dniem na spocenie się.ryngolec - 2012-08-05, 18:51 Dziękujemy za miłe towarzystwo i piszemy się za tydzień glizda - 2012-08-05, 19:01 Za tydzień postaram sie byc na rajdzie
Takie lajtowe tempo mi odpowiada, gdyż niestety ostatni rajd dał mi w kość i to bardzo.Mrówek - 2012-08-05, 20:04 Z ponad 3 godzinnym opóźnieniem ruszyłem w kierunku Kępowizny z nadzieją na spotkanie. Standardowo Ruda - las - Strugi - Łaszew - Bieniec - Kępowizna. Tam wypatrywałem, wydzwaniałem do Ferbika, ale ni widu, ni słychu, ni ha ha. Jak się teraz okazuje już sobie pojechali do Wielunia, a ja do Dzietrznik powitać ludzi na dworcu, którzy czekali na pociąg, który Ferbik witał. Dobiłem do głównej na Częstochowę-Wieluń. Oczywiście skręciłem w prawo i w prawo w kierunku Dzietrznickiego kościoła i cmentarza. Tą drogą dojechałem do Pątnowa, gdzie stwierdziłem, że sprawdzę trasę EWI 9. Przy piekarni skręciłem w lewo a później idąc po strzałkach do Popowic, Grębienia i przez Józefów dotarłem do głównej trasy z możliwością jazdy w prawo do Wielunia. Wybrałem ten wariant, ale strzałki skierowały mnie na wiatrak w Kocilewie a później Ożarów. Ulubionym zjazdem leciałem na Kapkaz. Zadowolony, że sobie pojadę do Krzyworzeki, zielona strzałka mówiła "skręć w prawo". Tak też zrobiłem i przez Brzeziny dotarłem ponownie do Popowic. Skręt w lewo i już w Kadłubie przy cmentarzu i na głównej drodze. W Gaszynie w prawo ul. Źródlaną i przelot na drugą stronę głównej drogi w Podlesie i Kamykową. Tutaj kończy się ta spokojna jazda i czas wrócić na główniejszą drogę i przy kretowisku jechać do Wielunia.
Zdjęć nie będzie bo nie chce mi się ich wstawiać:D
Ps. Ferbik, sory że Ci rozładowałem baterie dzwonieniem.Ferbik - 2012-08-07, 15:42 UWAGA!
Dziś jedziemy sobie prawie całą trasą Medano Bike Maraton. Dziś mocniejszy skład, niż w niedziele, więc zapraszam tych w szczególności, którzy lubią podeptać trochę szybciej, niż spacerowo.
Start o 18:30 spod Kauflandu.Ferbik - 2012-08-07, 21:32 Mimo zorganizowania rajdu na wariata wyszło jak zwykle sympatycznie.
Zebraliśmy się nawet w 6 osób.
Średnia to ponad 19km/h, więc jak na trasę Medano i niesystematyczne treningi to całkiem całkiem.
Ruszyliśmy spod Kaufa, potem spod Piotra, na Sadową, by uroczyście depnąć od oficjalnego startu BM.
Dalej na Rudę, gdzie już przy domostwach Ourson tak sprytnie pokrzyżował plany swojemu łańcuchowi, że ten też się sam pokrzyżował, a mało brakło i by się nawet ukrzyżował. Po zdjęciu blokady z tylnego koła można było jechać dalej.
Zjazd do lasu za Rudą i droga, która już na samym początku mówiła nam, że sucho to raczej nie będzie po nocnych burzach.
Po pokonaniu Przycłap i górki, gdzie przed rajdem na orle Ourson postanowił popsuć łańcuch w postaci rozerwania go, czas na częściowe opróżnienie bidonów. Oczywiście pod warunkiem, że wszyscy je posiadają.
Mały podjazd, po którym zaczął się jeden z dwóch hardkorowych zjazdów na tej trasie. Należało więc tylko odmówić szybko pacierz, jeśli kto wierzący, zacisnąć ręce mocno na kierze i zęby... i na pewno nie odwracać się za innymi.
Po dojechaniu do krzyżówki przed Kraszkowicami czas na przeplanowanie trasy i wydłużenie maratonu o jeden POI, czyli sklep w Kraszko.
Jazda po naszych górkach w porównaniu z pierwszym dniem na orlich to po prostu równia. Pochyła.
Z drogi Kraszkowice-Mierzyce trasą BM skręciliśmy w stronę lasu. Zaczęło dość mocno śmierdzieć, ale podejrzenia z nas wszystkich spadły na świniarnię nieopodal.
Po pokonaniu wyboistej łąki w dół i pod górkę czekała nas dość konsternacyjna górka, bo niby ostro w dół, ale też ostro po kamieniach, gdzie przyczepność roweru zbliżała się w niektórych momentach do grawitacji na księżycu.
Zjechaliśmy z tej zabójczej szutrówki na jeden z najgorszych o ile nie najgorszy podjazd na tej trasie. Przerzutki momentami z przodu 1 z tyłu 1.
Smród cały czas nam towarzyszył, aż do świniarni. Po jej minięciu przestało w końcu capić, więc mogliśmy sobie zrobić małą przerwę na drodze Kraszkowice-Mierzyce, by zaciągnąć się świeżym powietrzem.
Zjechaliśmy z asfaltu i minęliśmy wyrobiska w Kraszkowicach.
Ourson znowu postanowił skrzyżować sobie łańcuch, bo było za nudno.
Minęliśmy Mierzyce, Przycłapy, zahaczyliśmy o Jajczaki i już nie było tak jasno i zabawnie jak na początku.
Po jechaniu na macanego przez las udało się nam wyjechać w Rudzie. Tylko Masakra miał przednie światło, więc jechaliśmy na tzw. nietoperza, wykorzystując jego skrzypiące pedały jako echolokację.
Reszta zdjęć to czarna plama, ale możecie sobie wyobrazić, że tak samo widzieliśmy.
No i to chyba na tyle.Ferbik - 2012-08-10, 17:51
W tę niedzielę jak co tydzień zapraszam na kolejny rajd rowerowy. Wycieczka regionoznawcza a nie wyścig, także dla każdego.
Startujemy jak zwykle spod Kauflanda o 10.
Korzystajcie z pogody, póki sezon! Ten temat można będzie czytać sobie w zimie i przypominać, jak to było fajnie na rowerku, oczywiście pod warunkiem, że się jeździ!
Do zobaczenia!
Ferbik - 2012-08-12, 15:54 Dziś zagadkowo i trochę inaczej.
Gdzie zostało zrobione to zdjęcie?
Podpowiem, że tutaj dzisiaj Romek złapał gumę.
Tu jeszcze jedna podpowiedź: tu Romek prowadzi rower do punktu postojowego, który jak się potem okaże będzie oblegany przez tubylców.
Jedno z niewielu miejsc na tym odcinku, gdzie można bezpiecznie podgrzać kiełbasę.
Nawierzchnia może niezbyt na piknik, ale miejsce jak najbardziej.
Jest i drzewo i rower na opał.
Jest sporo miejsca na wytrzepanie kocysia.
A to poznajecie?
Jak dorzucę jeszcze to,
i to,
to już problemów być nie powinno.
Tędy co prawda jeszcze nie jechaliśmy, ale znawcy tamtych terenów powinni kościół poznać.
A na koniec takie trochę inne spojrzenie na dworzec PKS.
Mrówek - 2012-08-13, 21:30 To jest obok Kłoniczek? To jest gdzieś w tych okolicach? Fotki z ubiegłego roku.Ferbik - 2012-08-13, 21:33 Mrówek brawo! Swoboda i "dziki" cmentarz na lesistym wzgórku.
A zdjęcie pierwsze? I zdjęcie z kościołem?daughter - 2012-08-13, 22:13 Kościół w Świątkowicach?
A droga to pewnie gdzieś w lasach czarnożylskich Ferbik - 2012-08-14, 07:26 daughter, brawo
Lasy na Leniszkach w stronę Kłoniczek
W niedzielę szykujcie się na jakieś 60 km daughter - 2012-08-14, 12:07 Ferbik , jeździło się składakiem po okolicy fotoaparatka - 2012-08-14, 15:54
Ferbik napisał/a:
W niedzielę szykujcie się na jakieś 60 km
Szykujemy się Masakra! - 2012-08-14, 21:30 W niedzielę rajd czy wycieczka?Ferbik - 2012-08-15, 06:16 Wszystkie nasze rajdy to wycieczki, ale niektórzy traktują słowo rajd jako wyścig.
Więc jedziemy na rajd, a nie na wyścigi
Chyba, że coś się przez te 6 lat organizowanych przeze mnie rajdów zmieniło bez mojej wiedzy, ale w 2006, 2007, 2008, 2009, 2010, 2011 oraz w tym roku jeździliśmy rekreacyjnie.
Wcześniej na rajdach mówiłem i powiem to jeszcze raz: nie jeździmy wyczynowo, tylko rekreacyjnie, więc jeśli się komuś nie widzi takie rekreacyjne tempo, to trudno, nikogo na siłę nie zmuszamy.
A z dziś tak spontanicznie i mocniej z kitorem i Mrówkiem:
Masakra! - 2012-08-15, 11:19 Febik nie bądź złośliwy, bo sam przeczysz Sobie i podważasz Swoje zdanie. Przypomnij sobie naszą rozmowę na temat rajdów podczas wyjazdu na Jurę. Sam mówiłeś o organizacji wyjazdów 3+1 ( trzy razy w miesiącu tak jak było zawsze a raz wyjazd rodzinny piknikowy w tempie grupy RELAX) więc tylko chciałem się zapytać czy coś się zmieniło i jaki to będzie tym razem . Więc nie wiem skąd ta irytacja i uszczypliwośćFerbik - 2012-08-15, 11:37
Masakra! napisał/a:
Febik nie bądź złośliwy, bo sam przeczysz Sobie i podważasz Swoje zdanie. Przypomnij sobie naszą rozmowę na temat rajdów podczas wyjazdu na Jurę. Sam mówiłeś o organizacji wyjazdów 3+1 ( trzy razy w miesiącu tak jak było zawsze a raz wyjazd rodzinny piknikowy w tempie grupy RELAX) więc tylko chciałem się zapytać czy coś się zmieniło i jaki to będzie tym razem . Więc nie wiem skąd ta irytacja i uszczypliwość
A potem mówiłem, że jednak w środku tygodnia możemy organizować coś szybciej, żeby niedziele zostawić tak, jak było. Ale widocznie byłeś z przodu i nie słyszałeś Wyciągnąłem też wnioski ze wszystkich dni orlich.
Dużo ludzi wystraszyło się naszym tempem przed orlimi, do których bardziej trenowaliśmy podczas rajdów, niż jeździliśmy tak jak dotychczas. Dlatego po rozmowach z większością wolę, żeby towarzystwo było mieszane i chciało chętne jeździć, niż bać się, że ktoś nie podoła. I taki był zamysł organizacji tego całego przedsięwzięcia. Tyle razy trąbiłem: jeździmy razem, to jeźdźmy w grupie. Jak było, sam wiesz. Reszta również.
To tyle, co do rozwiania wątpliwości odnośnie stylu jazdy, poza tym jak widać po mapach i statystykach w endomondo - niespecjalnie się to zmieniło, a doszło parę nowych osób, co mnie bardzo cieszy.glizda - 2012-08-15, 11:56 Powiem tak: jeżeli rajdy niedzielne będą wyglądać tak jak mój ostatni na ktorym zasłablam to ja rezygnuję. Bo to dla mnie nie jest przyjemność.
Ci co mnie znają wiedzą ze nie jestem jakimś mięczakiem i jak rajdy ruszały to jeździłam , bylam praktycznie na każdym, ale wydaje mi sie że tempo było spokojniejsze niż teraz.
Namawiam moją siostrę i jej rodzinkę na rajd niedzielny ale jeżeli to bedzie wyścig to chyba im odradzę ten wypad z racjim, ze mi padna po drodze. Myslę że w tygodniu możecie sobie urządzac dla ścigaczy rajdy a niedziele zostawić dla spokojniejszej jazdy.
Dla mnie to ma być przyjemnośc a nie łapanie zadyszki i walka o kazdy oddech. Nie mam tyle sily co niektórzy i naprawde nie jestem w stanie dostosować tempa do takiego szybkiego. Ostatnio było widac co wyszło z tego jak próbowałam jechać tak szybko jak wy.
To jest takie moje skromne zdanie na temat rajdów.fotoaparatka - 2012-08-15, 12:22
Ferbik napisał/a:
Dlatego po rozmowach z większością wolę, żeby towarzystwo było mieszane i chciało chętne jeździć, niż bać się, że ktoś nie podoła.
Jestem tego samego zdania. Nie chodzi przecież o to, żeby pokazać kto tu jest najlepszy i kto ma najlepszą kondycję ale o miłe i aktywne spędzenie czasu.
Rajd to nie od razu wyścig. Nie wszyscy bowiem, którzy lubią pokręcić na rowerze muszą być od razu w tym mistrzami, więc jestem jak najbardziej za spokojnym tempem.Marta - 2012-08-15, 12:39
fotoaparatka napisał/a:
Nie wszyscy bowiem, którzy lubią pokręcić na rowerze muszą być od razu w tym mistrzami, więc jestem jak najbardziej za spokojnym tempem.
Otóż to. Mnie również zniechęciły Wasze długie rajdy przygotowujące do Orlego szlaku. Stąd tez mój brak aktywności w ostatnich rajdach. Jeśli się zmieni tempo i długość trasy na bardziej lajtowe to ja znowu chętnie się przepedałuję gdzieś z Wami Masakra! - 2012-08-15, 14:51 Widzę że rozpętałem burzę.
Zadałem pytanie na które mi FERBIK ironicznie odpowiedział z wielkim oburzeniem nie pod kątem ścigania się czy zmiany zasad bo tego nie chcę ale pod kątem czy na wyjazd mam zabrać syna czy jechać sam. Dlatego pytanie czy piknik czy rajd !!!!
Więc wystarczyło odpowiedzieć czy jedziemy rodzinnie z dzieciakami lub bez i wszystko jasne. Niepotrzebna afera wyszłaFerbik - 2012-08-15, 15:52
Masakra napisał/a:
Widzę że rozpętałem burzę.
Zadałem pytanie na które mi FERBIK ironicznie odpowiedział z wielkim oburzeniem nie pod kątem ścigania się czy zmiany zasad bo tego nie chcę ale pod kątem czy na wyjazd mam zabrać syna czy jechać sam. Dlatego pytanie czy piknik czy rajd !!!!
Więc wystarczyło odpowiedzieć czy jedziemy rodzinnie z dzieciakami lub bez i wszystko jasne. Niepotrzebna afera wyszła
Czekałem, aż kolejny raz zostanę posądzony o coś niezgodnego z prawdą
Nie rozpętałeś burzy na forum. Zrobiłeś to wcześniej, tylko nikt nie miał odwagi powiedzieć tego wprost, lecz wszystko trafiało do mnie.
Jak zwykle odwróciłeś kota ogonem, bo dopiero w tym poście dodałeś, że chodziło Ci o zabranie syna, o którym nigdy wcześniej nie wspominałeś, ani też nie zabierałeś na rajdy, a to, jakie masz zdanie o - jak ty to mówisz - "piknikach" wszyscy wiemy Mogłeś od razu tak napisać, że chcesz zabrać syna - nie byłoby niedomówień.
Jak widzisz - nie tylko ja mam takie zdanie, żeby nie jeździć wyczynowo, ale praktycznie na każdym rajdzie zwracałem Ci na to uwagę, lecz Ty jako starszy ode mnie co się będziesz gówniarza słuchał... Reagowałeś wręcz ironicznie z głupimi uśmiechami, przez co nawet Jarowi się dostało w drodze na Szachownicę, nie mówiąc o kitorze.
Jak wyglądała końcówka ostatniego dnia rajdu orlimi, a w szczególności od Bobrownik, wszyscy, którzy byli - wiedzą.
Ja jestem tak wychowany, że starszym się uwagi zwracać nie powinno, ale skoro ja coś organizuję, to WYMAGAM, aby inni biorący w tym udział uszanowali moje starania i stosowali się do moich zaleceń, których jak mniemam - nie mam wygórowanych. Comprende?
I teraz wybór należy do Ciebie: albo się obrazisz, albo zrozumiesz.
Ps. Proszę osoby, które dostały rowerowe koszulki forumowe o jeżdżenie w nich na naszych rajdach.Masakra! - 2012-08-15, 17:56 No tak Jaro , kitor i Amber Gold wszystko moja wina.menkiel - 2012-08-15, 20:30 To ja tak z innej beczki. Wiecie co wczoraj za grupa rowerowa przejeżdżała przez Wieluń? Ok godz 17.30 ulica Kopernika w kierunku Sieradzkiej jechała duża grupa rowerzystów, może 50 lub więcej osób.Ferbik - 2012-08-15, 20:44 Stawiam na pielgrzymkę rowerową, chociaż na dniach często spotykałem jedno - oraz kilkuosobowe grupy.tranza - 2012-08-16, 18:35 a ja wam powiem ze moj syn tez bedzie jezdzil ze mna rowerkiem juz dostaje szału jak rower widzi i chce wejsc na niego jesu juz nie moge sie doczekac.
pozdrowionka dla was Ferbik - 2012-08-16, 20:23 tranza, jak tak samo, jak po browar Ci hesa, to naprawdę, jestem godny podziwu Ferbik - 2012-08-18, 10:13 Jutro o 10 ruszamy spod Kauflanda. Będzie dużo Załęczańskiego Parku Krajobrazowego i jeden przepiękny rezerwat. Naprawdę warto!Mrówek - 2012-08-18, 11:12 Zapraszamyalef - 2012-08-18, 11:39
Ferbik napisał/a:
Jutro o 10 ruszamy spod Kauflanda. Będzie dużo Załęczańskiego Parku Krajobrazowego i jeden przepiękny rezerwat. Naprawdę warto!
To jaka ta trasa i rezerwat, bo może bym pojechał?
A ta duża grupa z poprzedniego tygodnia to "rowermeny" z Kępna którzy zwiedzali "jurastic park wieluń" bazując w Starej Wsi. Trochę im pomagałem. Według słów tamtejszego "Ferbika" była to mała (ale zadowolona) grupa. Na jednodniowych tematycznych rajdach bywa tam czasami 150 osób. Sam tamtejszy "ferbik" polecał nam Wzgórza Parzynowskie.Ferbik - 2012-08-18, 11:40 alef, tu tak na szybko wytyczyłem, zapraszam
http://www.traseo.pl/trasa/rezerwat-bukowa-goraalef - 2012-08-18, 13:33
Gratuluję trasy zwłaszcza odcinka Ogroble - Wiesagi - Bukowce - Piaski. To tak około 15km piachu jakiego większość forumowiczów nie widziała. Ten odcinek... i tu nie bedę komentował. To jest trasa sama w sobie, czasowo na jakieś 3 godziny jazdy pchania i ciągnięcia roweru za przednie koło. Ja tę trasę pokonałem 3 razy, dwa razy latem i raz tej zimy kiedy piach zamarzł i było latwiej. Pozostałe odcinki do przejechania bez problemu. I jeszcze uwaga: łatwo zabłądzić a zapytać o drogę nie ma kogo.Ferbik - 2012-08-18, 16:09 Jechaliśmy w tym roku tamtędy dwa razyx być może jechales inna drogą.Yenlikasio - 2012-08-18, 21:33 Wyjeżdżam jutro nad morze chyba, to z wami nie pojadę... Ale może załapie się na jakiś jesienny rajdzik, bądźmy dobrej myśli. Ferbik - 2012-08-19, 19:24 Podobało się dzisiaj? glizda - 2012-08-19, 19:27
Ferbik napisał/a:
Podobało się dzisiaj?
Podobało nawet bardzo podobało
Takie tempo jak dzis to mi się pasuje fotoaparatka - 2012-08-19, 19:29 Super było i cieszę się, że rezerwat się podobał : )bo miałam obawy, że stwierdzicie, iż nie warto było się fatygować glizda - 2012-08-19, 19:32
fotoaparatka napisał/a:
Super było i cieszę się, że rezerwat się podobał : )bo miałam obawy, że stwierdzicie, iż nie warto było się fatygować
Rezerwat rewelacja!! człowiek w okolicy mieszka a nie zna takich pieknych zakątków.Ferbik - 2012-08-19, 19:36
alef napisał/a:
Gratuluję trasy zwłaszcza odcinka Ogroble - Wiesagi - Bukowce - Piaski. To tak około 15km piachu jakiego większość forumowiczów nie widziała. Ten odcinek... i tu nie bedę komentował. To jest trasa sama w sobie, czasowo na jakieś 3 godziny jazdy pchania i ciągnięcia roweru za przednie koło.
Jechaliśmy przez Wiesagi. Piasku było faktycznie 15, ale kg
Ty to alef taka babka zielarka z rancza Wylkowyje jesteś
O rezerwacie też mówiłeś, że nieciekawy, że nie warto jechać. Głowę daję, że nawet tam nie dojechałeś Za jakiś czas fotorelacja i wszystko będzie jasne.fotoaparatka - 2012-08-19, 19:40
glizda napisał/a:
człowiek w okolicy mieszka a nie zna takich pieknych zakątków.
Dokładnie, ale dobrze, że dzięki rowerom da się choć niektóre miejsca odkryć Jak to mówią cudze chwalicie, swego nie znacie Saxon - 2012-08-19, 20:40 Rezerwacik przepiękny warto było, kiełbaska z kija przepyszna . Jak ktoś na następny wypad weźmie mi gitarę to i pośpiewamy przy ognisku
Ferbik - 2012-08-19, 21:09 Dzisiaj, jak i w większości naszych rajdów jechaliśmy wg wcześniejszych założeń. Telefon za Pątnowem postanowił zdechnąć, więc trasa jak widać ucięta. Jednak 67km każdy może sobie dziś dopisać. No prawie każdy, ale wiadomo o co chodzi
Nie wystraszyły nas słowa alefa, że 15km prowadzenia za przednie koło po piachach, że Rezerwat Bukowa Góra nie jest ciekawy. My mamy swoje i sprawdzone informacje.
Zbiórka jak zwykle odbyła się pod Kaufem, jednak część zgarnęliśmy w trakcie, o czym potem.
Ruszyliśmy już praktycznie w 11 osób spod miejsca startu udając się do Przywozu, by zgarnąć tam Saxona, Saxoniarę i Fotoaparaciarę. W międzyczasie przed Mierzycami przerwa na zażycie piguł. Piguły zwą się Armageddon. Masakra to przy tym pikuś.
Od razu czołówka zmieniła się, bo tablety zaczęły działać.
Przywóz, spotkanie z resztą ekipy, niektórzy zapomnieli popić tablety wcześniej, więc teraz można. Reszta też uzupełnia płyny.
Przystanek w Przywozie, na uzupełnienie kalorii. Oko admina patrzy w tym czasie w kierunku piachów, które obiecał nam alef.
Na razie słabo posypali, bo jedzie się w miarę.
Tu nagle nadciągnęła fala piachów, że ja z panterką zaczęliśmy się kopać. Po kostkach. Reszta z przodu czekała i naradzała się.
Po pokonaniu tych obiecanych 10 km piachów kolejne 5 jeszcze czekało nas w drodze na Załęcze, po pokonaniu Bukowców. Niestety chyba jakiś żartowniś wziął i wszystko pozamiatał do rowu.
Po dojechaniu do Załęcza w naszym brandowym sklepie zakupów nie udało się zrobić, bo pewnie ksiądz czytał nasze poprzednie relacje i panią właścicielkę też zreprymendował, bo sklepu otworzyć nam nie chcieli.
Po zlokalizowaniu najbliżej otwartego sklepu na mapie czas było ruszyć w dalszą drogę.
Ekipa numer a po ustaleniu ruszyła z Cisowej na Giętkowiznę, a ekipa b ruszyła na otwarte protestanckie sklepy w Załęczu Małym, gdzie ksionc łapy nie trzyma.
Chciałbym napisać, że wiadomo, kto pierwszy zaliczył Giętkowiznę, ale po zdjęciu widać byłoby, że skłamałbym opisem. Napiszę więc, że czekali na nas.
Po złączeniu się znów we wspaniały peleton czas na jazdę w stronę stawów Rybaczówka, których część zrobiła na wszystkich ogromne wrażenie. Jednak w międzyczasie czas na konsternację i narady w oparciu o mapy, węch oraz intuicję. Męską oczywiście, bo kobiet lewo, to przyjęte ustawowo prawo. A więc w lewo, czyli w prawo.
Dojechanie za chwilę do Rezerwatu Bukowa Góra. Czas na pozostawienie swoich biczykletów i udanie się w obiecane przez fotoaparatkę piękne miejsce.
Zaczyna się mistyczna podróż, więc zostawię Was na chwilę sam na sam z tym miejscem. Zdjęcia faktycznie nie oddają tego klimatu, więc tylko naparstek...
Miejsce swój klimat ma, pod którego wrażeniem jestem do tej pory. Jeszcze mały odpoczynek, by za chwilę szukać miejsca na ognisko.
Powrót do naszych rumaków i jazda dalej.
Już za chwileczkę, już za momencik kiełbaska na kijku zacznie się kręcić.
W międzyczasie glizda zaczęła stękać na twardą jazdę, po czym okazało się, że wkradła się mała dziureczka. W trakcie gdy ja zmieniałem dętkę (czego nie widać oczywiście, bo po co), to inne kobiety rozbijały kuchnię polową.
Pali się! Spokojnie, awaria kontrolowana.
Znowu mieliśmy szczęście! Ktoś zostawił ognisko, a my przypadkowo akurat tamtędy jechaliśmy i również przypadkowo mieliśmy ze sobą kijki, kiełbaski, chleb, ketchup, sztućce i talerze. Farciarze.
Po wytrzepaniu kocysia i daniu znaków dymnych innym, można ruszać w dalszą drogę.
Kierunek Kluski! Tam musi być jakaś droga!
W międzyczasie staremu malutkiemu przerzutki zaczęły żyć własnym życiem, więc czas na doprowadzenie do porządku.
Kitor znając już tę trasę poszedł na przewodnika, jednak mój szwagier z dioptrami powyżej 6 zgubił go z oczu i wyprowadził nas w pszenicę. Okrzyczany, ale nie żadnymi tytułami, tylko epitetami musiał trzymać się już nas.
Zjazd leśny, prędkość niesamowita, zostaje tylko modlitwa.
Chyba za słabo albo za mało szczerze się modliłem i niestety zostałem spacyfikowany i sprowadzony do parteru. Każdy może zazdrościć nam takiego fotoreportera, jakim jest Mrówek. Na miejscu i o czasie.
Dobiliśmy do asfaltu, którym dojechaliśmy do drogi Załęcze-Dzietrzniki, by tam skręcić w lewo.
Po dojechaniu do skrzyżowania z drogą na Kałuże bardzo czule pożegnaliśmy się z fotoamatorką, czy jak jej tam. Poszła se.
My też se poszli, mijając po prawej Kępowiznę.
Po odpoczynku w sklepie w Bieńcu i dojechaniu do schetynówki na Pątnów czas na kolejne pożegnanie z Saxonem i Saxoniarą. To już dejavu!
Czas na wąwóz śmierdzi, który za chwilę.
Jest i on. Wąwóz. Śmierdzi.
Hubik zawstydził panterkę i przejechał. Do zdjęcia też wsiadła razem z kasią na rowery, żeby dobrze wyjść. Albo wyjechać.
Po przejechaniu ponad 50 km w trasie średnio łatwej czas na wspomaganie od taty.
Następny przystanek to pizzerkowo, Pątnówkowo, spowiedziowo.
Benek też chciał fotę, nie pożałowaliśmy.
Z Pątnowa przez Strugi i Jajczaki, w stronę domu.
Tu już prawie dom. Jeszcze trochę.
Już w Wieluniu, chociaż został jeszcze kawałeczek. Hubik dziś zawstydził wszystkich. Zrobił 67 km. Ma tylko 8 lat. Wstydzicie się, prawda?
Dzięki wszystkim! Naprawdę! Jeden z najlepszych rajdów w historii! Agentka_S - 2012-08-19, 22:23 Dziś było bardzo gorąco a wyprawa i tereny superrrr! Gratulacje dla największego twardziela Hubercika:)) Mały jesteś poprostu "wielki" to był prawdziwy wyczyn Pozdrowienia dla Wszystkich rajdowiczów!Ferbik - 2012-08-19, 22:27 Agentka_S, Hubik już dawno śpi, na pewno poproszę go jutro o jakiś komentarz
Ja dziękuję Wam za naprawdę fajną atmosferę. Do następnego kasiex - 2012-08-19, 22:40 Ależ Wam zazdroszczę... Może w przyszłym tygodniu uda mi się dołączyć, a tymczasem pozdrawiam spod samuśkich Tater.Ferbik - 2012-08-19, 22:48 kasiex, za tydzień jesteś obowiązkowo! Bo jak nie, to wiesz Yenlikasio - 2012-08-19, 22:55 A ja pozdrawiam z polskiej plaży nad Bałtykiem... Mój rower się sypie, i nie wiem kiedy będę w stanie pojeździć z wami. A patrząc na zdjęcia... Wrrr...kasiex - 2012-08-19, 23:02 Ferbik, nie wiem, ale zabrzmiało groźnie... albo może ma to coś wspólnego z relingami do corsy?Mrówek - 2012-08-20, 02:01 Ten dzisiejszy rajd to dla mnie za mało, więc od Strug przez Łaszew udałem się do Kamionu na posiadówkę. Po powrocie do Wielunia i pół godzinnej przerwie pojechałem ze Spookym do Krzyworzeki, gdzie trochę nudno było na dyskotece (festyn był), żeby nie tracić świetnej pogody wybraliśmy się do Praszki. Przez Ożarów, las. Zwiedziliśmy 3/4 miejscowosci i rozpoczęliśmy akcję powrót. Najpierw autostopowicz zobaczył w nas nadzieję na pomoc w dotarciu do Wielunia, później w ciemnym lesie przy leśniczówce wyskoczyły na drogę do nas dwa dosyć duże psy, które widziały w nas swoją kolację. W Krzyworzece jeszcze tylko pies, który w ciemności wyskoczył na drogę, przez co nie wiele brakło, żebym wjechał w Spookyego i gościu którego w ostaniej chwili zauważyłem. Był może z 20-30 cm ode mnie i o mało co na niego nie wjechałem. Powróciliśmy na festyn który miał być do białego rana a więc do 2 czasu Krzyworzeckiego i dotarliśmy do dom Ferbik - 2012-08-20, 07:24 kasiex, oto to to
Mrówek, Ty nocny Marku! K_O_Z_A - 2012-08-21, 19:19 Ja chciałem podziękować wszystkim za mój pierwszy rajd
Jednak wycieczka samemu to nie to samo co w tak dobrej ekipie.
PozdrawiamMrówek - 2012-08-21, 21:19 Szykuj się na następny wyjazd K_O_Z_A - 2012-08-21, 22:12 Damy radę Bo jak nie my to kto? Maciej - 2012-08-22, 08:07 fotoaparatka, mam pytanie , powiedz jest jakieś połączenie rezerwatu z zalewem w Młynach ? . Rowerowe połączenie oczywiście . Wzdłuż zalewu idzie jakaś ścieżka rowerowa ale niestety nie wiem dokąd .alef - 2012-08-22, 08:46 Jest połączenie, - jeśli chodzi o rezerwat Bukowa Góra oczywiście - z rezerwatu trzeba się wydostać w stronę zachodnią do miejscowości Mostki i dalej asfaltem do ronda w Jaworznie (skorzystać ze sklepu na rondzie bo dalej będzie "sucho") dalej asfaltem przez Mirowszczyznę do Słowikowa, tak w połowie wsi za nieczynną cegielnią Kapturkiewiczów będzie oznakowany zjazd w lewo i to jest droga wzdłuż zalewu do Młynów dodam bardzo malownicza, pełna zakrętów i co ważne prawie bez samochodów.
Alternatywny kawałek drogi - na zakręcie pod kątem 90 stopni w Mostkach pojechać prosto w polną drogę, skrócimy trasę omijając Jaworzno i Mirowszczyznę.
To moje prawie rodzinne strony więc służe dalszymi informacjami z tego rejonu.Ferbik - 2012-08-22, 09:20 maaciej76, jak tam nie byłeś, to jest duże prawdopodobieństwo, że możesz tam krążyć i nie trafić. Bardzo złe oznakowanie.Maciej - 2012-08-22, 13:02 Dobrze pamiętałem ze widziałem tam znak ścieżki rowerowej , poklikałem i znalazłem .
Porównując do mapki Ferbika to można chyba przebić się prościej do tego Polesia .Ferbik - 2012-08-22, 13:22 maaciej76, tak. Od Polesia jest najprostszy dojazd.K_O_Z_A - 2012-08-24, 08:48 To gdzie następny wyjazd?
Ja sprzęt już mam gotowy
Ferbik - 2012-08-24, 09:02 K_O_Z_A, zmiażdżyłeś mnie tym filmem
Plan na niedzielę może na razie zachowam w tajemnicy
Będzie na pewno spokojniej, niż tydzień temu kitor - 2012-08-25, 17:54 To chociaż napisz o której;]Ferbik - 2012-08-25, 19:14 Jutro, niedziela. Kaufland, 10:00!
Podobno ma padać z rana, więc wszystko zależy od deszczu. Jak będzie padać, jedziemy o 11!
Proszę śledzić temat około 9 jutro Ferbik - 2012-08-25, 23:18 Trasa, tak mnię więcę
Ferbik - 2012-08-26, 07:51 Leje. Czekamy na wersję z godziną 11. Leje chyba pierwszy raz w tym sezonie w niedzielę.Ferbik - 2012-08-26, 09:35 No i nie wygląda to ciekawie Jesteśmy zmuszeni przełożyć rajd, bo niby teraz kropi/nie kropi, ale ma jeszcze dziś popadać.kitor - 2012-08-26, 10:16
Ferbik napisał/a:
Leje. Czekamy na wersję z godziną 11. Leje chyba pierwszy raz w tym sezonie w niedzielę.
Y tam, raz jechaliśmy na Ożarów, co w ostatniej chwili do Wielunia wróciliśmy. Ale to była wczesna wiosna alef - 2012-08-27, 12:14
kitor napisał/a:
Ferbik napisał/a:
Leje. Czekamy na wersję z godziną 11. Leje chyba pierwszy raz w tym sezonie w niedzielę.
Y tam, raz jechaliśmy na Ożarów, co w ostatniej chwili do Wielunia wróciliśmy. Ale to była wczesna wiosna
Stare polskie przysłowie "Nie ma złej drogi do mej niebogi". Deszcz się skończył około godz. 11. Wystarczyło zadzwonić na wieluńskie meteo. Moja trasa to Wieluń - Mokrsko - Wróblew - Kik - Przedmość - Praszka - Strojec (po rozkopanej trasie nr 42) - Porąbki (miejscowi mówią Pojebki) - Łazy - Kuźnica - Kuźniczka - Gana - Lachowskie - Marki - Wierzbie i.... do Wielunia. Razem 68km bez deszczu i przy dobrej rowerowej pogodzie.MAR-COM - 2012-08-27, 21:02 Alef w jedeń dzień tyle przejechałeś , normalnie nie możliwe jak na Twoje tępo ...alef - 2012-08-28, 08:26
MAR-COM napisał/a:
Alef w jedeń dzień tyle przejechałeś , normalnie nie możliwe jak na Twoje tępo ...
Dałem radę, chociaż silny wiatr dał mi się we znaki na odcinku do Mokrska, i jeszcze ten remont drogi w Krzyworzece! Co do tempa to pewnie widzisz jak poruszam się po mieście, to moje miejskie tempo to spacerek, poza miastem jeżdżę szybciej i na innym rowerze. W tym roku zaliczyłem już kilka ponad 100km wyjazdów w jedną niedzielęFerbik - 2012-09-01, 16:55 Jak tam jutro? Kto się pisze? Wiem, że paru osobom jutro nie pasuje, z racji paru imprez, ale pytam! Planuję tak około 40-50km.K_O_Z_A - 2012-09-01, 18:29 Z chęcią się wybioreFerbik - 2012-09-01, 19:01 Aha. Standardowo Kaufland, 10:00. Do zobaczenia jutro! Ferbik - 2012-09-02, 17:07 Jak zwykle zbiórka pod Kaufem o 10. Postanowiłem się spóźnić, więc wyjechaliśmy 15 po.
Trasa przebiegła w dużej większości tak, jak sobie zaplanowałem.
Widoradzem, a następnie Olewinem pokierowaliśmy się na Wierzchlas.
Po minięciu Wierzchlasa a następnie Piechowa wjechaliśmy w las, który rósł w stronę Jodłowca.
Na rogatkach Jodłowca zatrzymaliśmy się na mały przystanek, miejsce idealnie przystosowane do zrobienia ogniska. Dziewczyny jednak dzisiaj nie miały ochoty na ciepłą kiełbachę.
Rowerowym szlakiem jechaliśmy w stronę Oberży Kniei, ale niedaleko przed nią skręciliśmy w stronę traktu napoleońskiego.
Piękny, wysoki i rzadki las, pełen zieleni oraz...
...mnóstwa mrowisk, zadbanych i ogrodzonych. Mrówek fajną masz rodzinę.
To jeszcze nie trakt, więc tylko chwila na zorientowanie się w mapach.
W końcu skręciliśmy w stronę Kraszkowic-Krzeczowa, by po drodze ułożonej z kamieni zaczęły się małe piaski, jednak takie, po których da się jechać.
Wyjechaliśmy na otwartą przestrzeń, gdzie za chwilę zdało się słyszeć strzały. To myśliwy strzelał do nas, którego dopadliśmy dojeżdżając zakosami do jego ambony. Chłopaki storpedowali ambonę, myśliwy został zjedzony.
Najedzeni ruszyliśmy w dalszą drogę. Nie powiem, że było sucho, bo nie było. Było nawet mokro.
Po lewej stronie mijaliśmy Drobnice. Pogoda cały czas dopisywała.
Czas na wymianę oleju, chwila odpoczynku.
Parę minut wcześniej przez drogę, która jeszcze była, przetoczyła się przed nami dość liczna grupa dzików. Niestety biegły za szybko na zrobienie zdjęcia.
Dojechaliśmy do mistycznego wąwozu, przy którym skończyła się jakby właśnie wymieniona wcześniej droga droga.
Małe rozeznanie w terenie, przetarcie oczek i innych rzeczy.
Nie z nami te numery, więc za bardzo się tym nie przejęliśmy, tylko jechaliśmy dalej.
Dotarłszy do asfaltu minąłszy bajora w lesie i wyjechawszy w stronę Krzeczowa, ruszyłszy dalej.
Długa górka, to i prawie sesja foto wyszła.
Po skręceniu w stronę Toporowa i dojechaniu do niego zrobiliśmy sobie postój na hotdoga i poiwo w ulubionym naszym sklepie ABC. W tym czasie dołączyli do nas na krótko Agnieszka z Łukaszem.
Odprowadzili nas do cmentarzu na rozjeździe pod Mierzycami, gdzie jeszcze wcześniej stara raszpla matizem wyprzedzała nas na trzeciego. Niedzielne bezmózgi za kierownicą.
Po dojechaniu do punktu rozstania, rozstaliśmy się zatem i obraliśmy kierunek Wieluń, gdzie inni obrali inny.
Panterka wygrała kupon z popchnięciem pod jedną górkę na rajdzie. Właśnie go realizuje.
Koza z przodu łapie dziewczyny na radar za prędkość.
Koniec trasy za chwilę, już wkraczamy na tereny miejskie.
Końcówka niewiele nam odstawała, ale jak widać, każdy zadowolony.
Było bardzo fajnie, bardzo miło, bardzo bardzo kitor - 2012-09-02, 18:27 A ja tam odsypiałem wczorajszą relację Mrówek - 2012-09-02, 19:10 Ja też odpoczywałem po wczorajszym dniu do 11... a chętnie by się przejechało... Maciej - 2012-09-03, 09:01 Z wczoraj
Udało mi się trafić , żadnego oznakowania . Trafiłem na czuja po porównywaniu mapy Ferbika i swojego położenia . Miejsce faktycznie klimatyczne , koniecznie muszę tam wrócić w lepszą pogodę .Ferbik - 2012-09-03, 09:16 Miejsce naprawdę robi wrażenie Ferbik - 2012-09-04, 20:45 Dzisiaj z Łukasz'79em
Tak na szybko
A w niedzielę rajd dla WSZYSTKICH, czyli lajtowo, śmiesznie i pejzażowo starszy pan - 2012-09-04, 22:40 .
Ferbik napisał/a:
A w niedzielę rajd dla WSZYSTKICH, czyli lajtowo, śmiesznie i pejzażowo
...." rajd dla WSZYSTKICH" ...
Tak sie zastanawiam,
- czy starszy pan,
- który ma siwą brodę,
- a który nie ma roweru,
- może jechać z Wami swoim samochodem ???
Chyba może - skoro niedzielny rajd jest dla wszystkich ...
Co prawda auto jest ... "wypasione" ale zawsze to cztery koła a nie dwa ...
Ciekaw jestem Waszych opinii ...
.Mrówek - 2012-09-04, 22:43 Ja nie widzę żadnych problemów, jeżeli tylko będzie się dało przejechać przez leśne ścieżki i polne dróżki to jak najbardziej.Ferbik - 2012-09-05, 06:47 starszy pan, ta, zwłaszcza, że ten temat jest w motoryzacji...ourson - 2012-09-05, 06:48 ciężko mi sobie wyobrazić samochód na rajdzie.Bethi - 2012-09-05, 07:09 To już by nie był taki sam rajd...Ferbik - 2012-09-05, 07:30 Wkręca Was, a Wy łykacie jak stare indyki przed ubojem.Saxon - 2012-09-05, 07:33 Może jechać jako wóz techniczny, w końcu gdzieś tą skrzynkę okowitki trzeba wozić tumasz - 2012-09-05, 08:24 dzie dzie dzie jedziecie ? ile km tak +- ?Ferbik - 2012-09-05, 08:37 tumasz, tak jak ostatnio jeśli chodzi o odległość, czyli około 50km.starszy pan - 2012-09-05, 08:53 .
Ferbik napisał/a:
Wkręca Was ...
Nie wkręca - tylko,że cały czas myślałem o jeździe asfaltem
A Wam czasami zdarza się skręcić w bok.
Tak więc wycofuję się z chęci jechania autem
Może jak się kiedyś przesiądę na rower ..
.Ferbik - 2012-09-08, 13:36 To co? Jutro kolejny rajdzik?
Jak zwykle start o 10 spod Kauflandu Ferbik - 2012-09-09, 21:35 A dziś zrobiliśmy plan, który założyłem.
Wystartowując spod Kaufa poruszyliśmy się na Gaszyn i Krzywą. Umówiona fotoaparatka nie odbierała fona i nie dotarła. Trudno.
Jeszcze zadowoleni, bo przed górką w Krzywej.
Tu też zadowoleni, bo pies goniący nie miał zębów i po połknięciu sporej ilości much przy szczekaniu zwolnił, że aż się zatrzymał.
Z Brzezin na Ożarów też może być z górki, chociaż niektórzy przestrzegaliby przed piachami.
W samym Ożarowie zbierał się korowód dożynkowy, który też wyprzedziliśmy, bo mieliśmy taką możliwość.
Dotarliśmy do naszego protestanckiego sklepu, który zawsze jest otwarty, chyba, że zamknięty.
Tak sobie siedzimy i siedzimy, a ja wpadłem na pomysł, żeby jednak zadzwonić jeszcze raz do fotoaparatki. Odebrała. Była pod Kauflandem 8 minut po 10, a my wystartowaliśmy 5 minut wcześniej. Zastałem ją w Popowicach, dałem 20 minut na dojazd, zawstydziła wszystkich i dojechała po 10.
Po wyruszeniu dalej ruszyliśmy dalej.
W stronę stawów ożarowskich. Pięknie jest.
Drogą w kierunku Kowali podążyliśmy wg planu.
Następnie skręciliśmy wg mojego rozkazu w lewo, zaraz przy jakiejś wsi zaczynającej się na A, ale to chyba chodziło o Aleksandrów, czy jakoś tak.
Po dojechaniu do rozdroża lewo-prawo zmyliła mnie moja kobieca intuicja i wybrałem prawo zamiast lewa.
Musieliśmy zawrócić, bo niestety drogi mimo wszystko zabrakło. A w lewo jak znalazł.
W moje lewo zawsze droga bywa, natomiast w innych lewo, to niekoniecznie.
Szwagier zadowolony, to reszta też musi. Jedziemy w lewo, droga się znalazła.
Tak sobie jedziemy i jedziemy, aż dotarliśmy do piasków w lesie. Bogdan tylko coś tam klął w swoim ojczystym dialekcie.
Miał szansę zamienić sprzęt na prawdziwy offroad, ale jak widać: śmignął tak szybko, że z tamtego zerwał lakier.
Wracając jednak do trasy... no właśnie. Droga się skończyła brutalnie na łące pastuchem elektrycznym i musieliśmy z lekka pobłądzić kolejny raz.
Pojechałem pierwszy na zwiad, chociaż trudno było to nazwać jazdą. Mimo wszystko po zdzwonieniu się za jakąś chwilę z resztą grupy można było ich również wprowadzić w przysłowiowe jeżyny.
Ale, ale, drogę znalazłem. W tym miejscu niestety jeden telefon nie chciał kasować pornoli na dostępne miejsce na zdjęcia, drugi się zawiesił, trzeci dał radę dopiero. Mimo wszystko miejsce jakieś przeklęte.
Pojechaliśmy więc jak najszybciej, a najbardzoszybciej pojechała fotoamatorka.
Po dojechaniu do asfaltu asfaltem pojechaliśmy w lewo a następnie prosto, by znowu skręcić w lewo.
Dalachów. Sklep jeden z dwóch otwarty, więc zabiesiadowaliśmy obok na przeciwko przy ognisku offline.
Były konkursy wsadów do kosza, wmyki, wymyki, popisy na drążku, wszystko wygrałem oczywiście.
Po zdobyciu wszystkich nagród i trofeów trza ruszyć dalej. Przez łąkę, boisko i kładkę. Teraz to już fotoamatorka zna teren, więc prowadzi. Mimo wszystko to kitor.
Kałuże od tyłu. My od przodu.
Z Kałuż pojechaliśmy w stronę Budziaków, dokąd odprowadzała nas fotoaparatka, z którą mieliśmy się tam czule pożegnać.
No i czas na czułe pożegnanie z Jolką. Płakaliśmy jak bobry, no ale co zrobić? Czas ruszać dalej.
W drodze na Dzietrzniki przed dojechaniem do asfaltu zobaczyliśmy krowę na drodze. Jak się potem okazało, to nie była krowa, tylko rottweiler. Nie wiem, kto się bardziej zrąbał. My, czy właściciel, który zdążył złapać pieska ledwo ledwo?
W Dzietrznikach dętka ma powiedziała dość, i syknęła. Od tubylca dowiedzieliśmy się, że sklepik jest dobrze zaopatrzony w dętki. Owszem. Były 20, 24 i 28", brakowało jednak 26 ;(( Łatam więc zatem. Się okazuje, że dwie dziury na raz.
Dwie dziury na raz! Ktoś przynosi żabę!
W oczekiwaniu na załatanie dziury delektujemy się gazem z butli.
Po 13 minutach i zaufaniu klejowi czas wyruszyć w dalszą drogę. Na razie szosujemy trasą na Wieluń.
W Kamionce stwierdziłem, że trzeba zaliczyć nowo tworzony zbiornik pepoż w Przycłapach, więc skręt w las.
A z lasu w kolejny las, żeby nie było za monotonnie.
Jest i zbiornik, bez wody co prawda, ale wg tabliczki roboczej do 30 września mają czas na skończenie roboty.
Po wrzuceniu i detonacji ładunku mogliśmy jechać dalej. Dzięki temu kopalnia diamentów w Mirnym jest tylko małą dziureczką przy tym zbiorniku.
Teraz to już szybko, szybko na obiad! Mimo wąskich opon, uchodzącego powietrza, nierówności i wiatru w łańcuch.
Żaden szlaban nie był nam w stanie przeszkodzić. Bogdan był tak głodny, że aż go przegryzł, dzięki czemu mogliśmy jechać bez omijania tej przeszkody.
Za chwilę znaleźliśmy się nawet na rowerowej ścieżce w Rudzie,
by po tej chwili pożegnać się na przystanku.
A za tydzień na Sulejów! Kriss WD-40 - 2012-09-10, 14:57 I jak widać na zdjęciach byliście u MNIE BEZE MNIE
Dzięki za ODWIEDZENIE Dalachowa Pozdrawiam...Ferbik - 2012-09-22, 13:58 Jutro jeden z ostatnich w tym sezonie FRR 2012, także póki będzie pogoda, jeździmy, w październiku będzie oficjalne zakończenie sezonu. Tymczasem zapraszam na jutro o 10 pod Kaufland.Mrówek - 2012-09-22, 17:50 Mnie nie będzie. Wczoraj wieczorem przejechałem do Kurowa i mi wystarczyło.mariusz_26 - 2012-09-23, 08:12 Może się gdzieś miniemy, ja z racji małej ilości czasu zrobię sobie szybkie kółko w kierunku Kamionu pozdroFerbik - 2012-09-23, 16:25 mariusz_26, no i się minęliśmy Maciej - 2012-09-23, 20:15 Ferbik pisz gdzieście byli .Ferbik - 2012-09-23, 21:17 maaciej76, nie chce mi się, bo trasa taka, którą często w tygodniu sam robię
Dodam tylko, że mamy nowego adepta!
30km od około 10 lat niebytu z rowerem, to już coś
Oprócz tego był spacerek po lesie,
w poszukiwaniu tego,
natknąłem się też na akt wandalizmu, gdzie jakiś złomiarz ograbił drogowskaz ze słupka i porozrzucał wcześniej poodkręcane od niego tablice.
Generalnie dziś było w klimacie grupy Relaks.
Za tydzień coś bardziej specjalnego, więc obecność jak najbardziej obowiązkowa.Ferbik - 2012-09-24, 19:38 Wróciłem ze spotkania w klubie MLKS i nasz forumowy klub rowerowy został zaproszony na niedzielę 30 września, na imprezę pod nazwą: "XIV Mistrzostwa Powiatu w kolarstwie szosowym".
Będzie miło, jeśli pojawi się nas jak najwięcej. Będzie to miało pozytywne odbicie w przyszłym sezonie, ale o tym powiem, jak się spotkamy.
Przed imprezą robimy standardowy rajd rowerowy, długość 50-70km, w zależności od grupy.
Startujemy jak zwykle sprzed Kauflandu o godzinie 10, następnie o 14:30 podjeżdżamy pod Starostwo, tam spotykamy się z grupą Relaks, z którą udajemy się na targowisko, gdzie będą odbywać się Mistrzostwa Powiatu.
Jeśli ktoś naprawdę nie mógłby wziąć udziału w rajdzie, to proszę o stawienie się pod Starostwem o 14:30.
A już teraz zapraszam chętnych na jutrzejszy, wieczorny rajd
Start o 21:00 spod Kaufa oczywiście Wymagane oświetlenie.Mrówek - 2012-09-24, 20:58 Świetnie! Planuje się wybrać na ten rajd.kitor - 2012-09-24, 22:24 Cóż, jakbym miał teleport...
natomiast w niedzielę na 99% będę.Ferbik - 2012-09-25, 06:16 Uwaga! Dziś jednak jedziemy o 20! Saxon - 2012-09-25, 09:57
Ferbik napisał/a:
Będzie miło, jeśli pojawi się nas jak najwięcej. Będzie to miało pozytywne odbicie w przyszłym sezonie, ale o tym powiem, jak się spotkamy.
Ja z Agą będziemy tym bardziej, że jednym ze sponsorów jest STIHL fotoaparatka - 2012-09-25, 18:36 Obiecałam, więc będę kasiex - 2012-09-25, 22:07 Będę na rajdzie, do zobaczenia!Mrówek - 2012-09-25, 22:13 Przed chwilą wróciliśmy z rajdu nocnego. Nasze światła z pewnością zaskakiwały kierowców, ponieważ przeważnie przejeżdżali obok nas bardzo powoli...Ferbik - 2012-09-25, 22:29
Mrówek napisał/a:
Przed chwilą wróciliśmy z rajdu nocnego. Nasze światła z pewnością zaskakiwały kierowców, ponieważ przeważnie przejeżdżali obok nas bardzo powoli...
A niektórzy nie wiedząc, co się dzieje, albo stawali, albo mijali nas na drogowych...
Pierwszy Forumowy Rajd Rowerowy Po Omacku uważam za zamknięty
Czas trwania 3h. Godziny: 20.00-23.00
Kilometry i trasa poniżej. Zdjęcia od Mrówka i Kozy
Przygotowania przed startem, sprawdzenie, czy odblaski działają itp.
Sprawdzamy również sprzęt na podczerwień.
Ruszylim, w nieznane, w ciemności egipskie prawie, bo gdyby nie ourson i lidlowskie wynalazki...
Tak poprzez Przemysłową, Niedzielsko, Staw, Masłowice, Starzenice, Olewin dotarliśmy do Wierzchlasa, gdzie dzwonimy do Ryngdrive, czy jeszcze czynne.
Drugi telefon do oursona, który zlokalizował ostatni na tej drodze otwarty sklep.
No to jadzim na Pątnów, przez Przycłapy, Jajczaki i Strugi.
Zajechaliśmy, dorzuciliśmy kalorii do pieca, pamiątkowa fota i czas ruszać dalej.
Przez Pątnów z Pątnowa, by za chwilę znaleźć się w Pątnowie a następnie wyjechać z Pątnowa w Grębieniu. Bogata wieś, bo kończy się, by za chwilę zaczynać. Na szczęście za Grębieniem już tylko kierunek Ożarów.
Mały postój na 34 kilometrze. Przy tej kwadrze księżyca, gdzie zbliża się do pełni, jedzie się naprawdę świetnie.
Takie tam foto, w Kocilewie pod wiatrakiem. Sorry za jakość, ale robiłem zegarkiem.
Z Kocilewa ruszyliśmy na Ożarów, potem przez Brzeziny, by stamtąd zjechać do Krzyworzeki i na hardkora osiągnąć na tym zjeździe 58.5km/h w piekielnych czeluściach. Ciemno jak w (słowo wymoderowano) u murzyna, więc zdjęcia nie wklejam, bo i tak czarna plama.
Z Krzywej już przez Gaszyn na Wieluń i w Barbary w centrum.
Jeszcze tylko mały lans Kaliską, by za chwilę poodprowadzać się nawzajem. W końcu te 50 trzeba było ukręcić, a że brakło na trasie, to wycisnęliśmy na siłę
Pamiętajcie o niedzieli!fotoaparatka - 2012-09-26, 13:26 Gdybym mieszkała w Wieluniu z pewnością bym się z Wami wybrała a tak pozostaje mi tylko pozazdrościć nocnego rajdu Ferbik - 2012-10-01, 17:33 Niedziela już za nami, za nami również kolejny rajd. Miło, że pojawiło się kilka nowych twarzy, co utwierdza mnie w przekonaniu, że mam po co żyć
Jak zwykle w tym roku zbiórka spod Kauflanda, mnie budził kitor, dzięki któremu udało mi się wstać i wziąć udział w rajdzie
Jak zwykle trasę planowałem na bieżąco, więc tak było i tym razem. Nie mogłem jednak dać po sobie poznać, że jestem nie przygotowany, tym bardziej przed nowymi twarzami.
Tłumnie ruszyliśmy na Gromadzice, jak widać na zdjęciu wszyscy uśmiechnięci.
Z Gromadzic udaliśmy się w kierunku Skrzynna drogą, która tylko wyglądała na ładną. Nikomu nie polecam jechać tam z bólem głowy po sobocie.
Jesiennymi klimatami minęliśmy Skrzynno i Ostrówek, w międzyczasie uświadamiając niedzielnego kierowcę, że przepisy ruchu drogowego trzeba aktualizować, jak tylko wchodzi nowelizacja, a nie zostawać na tym, co się 40 lat temu zdawało na egzaminie.
Gdzieś na wysokości miejscowości Jackowskie zrobiliśmy mały postój, celem sprawdzenia trasy, którą trzeba było wybrać tak, żeby zdążyć do Wielunia na Mistrzostwa Powiatu w kolarstwie szosowym.
Dziewczyny w międzyczasie wymieniały się spostrzeżeniami na temat najnowszego rowerowego tuszu do rzęs, wodoodpornego i chroniącego przed słońcem.
Po dojechaniu do Wielgiego czas na pitstop pod sklepem.
Takie lokalne specyfiki spożywa się tutaj z samego rana w niedzielę.
Z Wielgiego udaliśmy się w kierunku Bębnowa, gdzie w międzyczasie zrobiliśmy sobie zdjęcie na tle oleju kujawskiego jeszcze w formie nieprzetworzonej.
Jak widać niektórzy nie byli zdecydowani, w którą stronę jechać, więc musiałem dołączyć do tych zdecydowanych.
Minęliśmy zatem Czernice, kierując się na Jasień. Na leśnej drodze spotkaliśmy grzybiarzy gdzieś w naszym wieku. Po zapytaniu, czy jest dużo grzybów, usłyszałem, że w ch*j. Nie pozostało nam nic innego, jak się zatrzymać i sprawdzić. Chyba mieli swoje miejsca, bo my nic nie znaleźliśmy. Do tej pory nie wiem, czy to dużo, czy mało.
Pojawiło się trochę piaszczystych terenów. Koza orze jak może, ale chyba to lubi, bo banan jak widać na facjacie namalowany.
Przed nami już ostatni postój, w Oberży Kniei. Jak na oberżę przystało, stała w kniei. Przy krajowej ósemce.
W pięknej leśnej scenerii udaliśmy się w stronę Jodłowca. Pogoda jak widać była wymarzona o tej porze roku. Trzeba jednak było ją sobie wcześniej wymarzyć.
Jest i Jodłowiec. Kitor przegląda się w lusterku i poprawia makijaż przed wjechaniem w centrum wsi.
Minęliśmy Jodłowiec i udając się na Wierzchlas w lesie spotkaliśmy rowerzystę z pełnym koszem kani. Pozazdrościliśmy, odprowadził nas do Wierzchlasa z towarzyszącym zapachem świeżo ściętych leśnych schabowych i pojechał.
W Wierzchlesie pokierowaliśmy się na Olewin, co prawda cały czas pod Wiatr od Józefiny, ale z grzywą rozczochraną i muchami w zębach, co świadczyło o dobrym humorze, dopisującym przez cały rajd.
W Olewinie niektórzy poszli na tzw. haryndę. Łupem padły węgierki.
Po minięciu Olewina i Widoradza, czas na Wieluń.
Na Mistrzostwach Powiatu w kolarstwie szosowym można było się sprawdzić na trenażerze.
Było ciężko, bo aż mi coś w plecach poniżej pasa przeskoczyło, ale pokonałem zapalonego szosowca przede mną.
I to byłoby na tyle. Za dwa tygodnie, jeśli pogoda dopisze, zamykamy oficjalnie letni sezon rowerowy.
Jutro natomiast zapraszam na wieczorny rajd! Chętnych proszę o kontakt.mariusz_26 - 2012-10-02, 15:45 O której dzisiaj wyjeżdżacie i skąd?Ferbik - 2012-10-02, 17:14 Kaufland, 20:00.Ferbik - 2012-10-02, 23:31 Pojechaliśmy i wróciliśmy. Może nie w takim składzie, jak sobie na początku obmyślałem, ale nie będę tu jeszcze denerwował przypadków losowych
Trasa prawie bliźniacza do tej sprzed tygodnia, więc cudów tu opisywać nie ma co, jedynie trasa i kilka zdjęć na pocieszenie łez co niektórych. Za tydzień, bądź w czwartek się uda!
glizda - 2012-10-03, 07:08 No podziwiam was za te nocne eskapady, ja się troszkę boję tak po nocy jeździć fotoaparatka - 2012-10-03, 09:15 A tak mało brakowało i też bym jechała Ferbik - 2012-10-03, 12:30
fotoaparatka napisał/a:
A tak mało brakowało i też bym jechała
Kawałka rurki i pod tyłek skórki fotoaparatka - 2012-10-03, 13:06
Ferbik napisał/a:
Kawałka rurki i pod tyłek skórki
Dokładnie tak K_O_Z_A - 2012-10-03, 16:39
Ferbik napisał/a:
I to byłoby na tyle. Za dwa tygodnie, jeśli pogoda dopisze, zamykamy oficjalnie letni sezon rowerowy.
A kiedy otwarcie sezonu zimowego?
http://www.sadistic.pl/ro...gu-vt142215.htmnullOne - 2012-10-04, 14:10 Ty zawsze miałeś samobójcze pomysły ;p chociaż u nas i tak nie ma górek chyba ze nasz zbierzesz i podrzucisz na jakąś rajchna górke z rowerami ;pK_O_Z_A - 2012-10-04, 16:27
nullOne napisał/a:
Ty zawsze miałeś samobójcze pomysły ;p
No cóż pierwsze słyszę, ale ok, ugodowy człowiek jestem Po prostu miałem nadzieję, że Ferbik będzie chciał jechać i go zepchnę z jakiejś skarpy ;PFerbik - 2012-10-04, 16:33 K_O_Z_A, jestem chętny przezimować ten mroźny okres na rowerze, zresztą wiesz.
A tymczasem chyba idę się trochę odstresować...Ferbik - 2012-10-04, 21:11 Właśnie wróciłem z rowerku... wcale k.$%@#. nie zmokłem... dziś samotnie.
Wyruszyłem koło 18.
Najpierw bez celu pokręciłem się chwilę na rozgrzewkę po mieście, by ruszyć w stronę Rudy. Miałem jechać sobie od razu do Ryngolca, ale na przejeździe kolejowym stwierdziłem, że jednak chyba odpuszczę. Przejechałem drogę na Kamion i ruszyłem na Wierzchlas. Wiał w twarz wiatr dość mocny, od strony południowego wschodu. Z kilometra na kilometr niestety nasilał się. Szarówka zaczynała przeradzać się w lekki pomrok. Na prostej z Kraszkowic do Krzeczowa minąłem podobnego do mnie desperata, co prawda na szlifierce, ale pozdrowiliśmy się szybko i zniknęliśmy sobie z oczu. Auta dość ostrożnie wyprzedzały mnie od samego początku. Zauważyłem, że im ciemniej, tym bezpieczniej. Przed Krzeczowem dostałem paroma kroplami deszczu, wtedy jeszcze nic sobie z tego nie robiłem. Skręciłem w Krzeczowie na Toporów i już teraz zupełnie pod wiatr wytraciłem to, co udało mi się osiągnąć przy bocznym wietrze. Jednak wjechawszy w las dostałem takiego kopa, bo wyobraźnia wydawała się działać: sam, przez las, wąską drogą, wieje jak cholera, kawałek oświetlonego asfaltu przede mną, po bokach w lesie gdzieniegdzie jakieś dziwnie zarysowujące się kontury. Na szczęście wiatr dmuchał w uszy, więc aż tak bardzo nie słyszałem, co dzieje się dokoła. Wyobraźnia potęgowała. Nagle z myśli rodem z horroru wybudzony zostałem przez auto jadące z naprzeciwka na długich. Czy rowerzystów można lekceważyć? Niekoniecznie. Skierowałem strumień światła z mojej skromnej latareczki prosto w kabinę ignoranta. Prawie się zatrzymał i zmienił światła z drogowych na mijania szybciej, niż sam mógł się tego spodziewać. Dojechałem do Toporowa. W tamtejszym naszym forumowym sklepie ABC zaopatrzyłem się w batona i wodę. Chwila przerwy, zastanowienia się nad dalszą trasą i jazda. Na Przywóz. Zaczęło kropić. O wietrze nie mówię, bo musiałbym przekląć. W Przywozie chciałem jechać na Mierzyce, lecz stwierdziłem, że na Łaszew też można sobie przez las adrenalinę podnieść. Długo się więc nie zastanawiałem. Poskutkowało, bo ostatni podjazd pod Łaszew pokonałem z taką samą prędkością, jak wcześniej na prostej. Wszystkie sklepy w Łaszewie, które są w niedziele do południa pozamykane, wieczorem tętniły życiem. Każdy miał swoich ławeczkowców. Pokonałem Łaszew, dojechałem do Strug. Padało coraz mocniej. Czas na Ryngolca, bo akurat zgrał się po trasie z przystankiem na przeczekanie deszczu.
Dłuższa chwila bajery, przeczekałem - jak mi się wydawało - największy deszcz, ostygłem, rozgrzałem się i ruszyłem na Kamionkę. Wjeżdżając z górki w Nowy Świat czułem, jak woda z tylnej opony wierciła mi pas w plecach. To jeszcze nic. Dojechałem do Orlenu i deszcz przestał padać. Zaczął na$%##lać. Przestało wiać. Zaczęło dmuchać tak, że musiałem jechać pochylony jakieś 15 stopni w kierunku wiatru, żeby się nie wyłożyć. Praktycznie nic nie widziałem. W międzyczasie wyprzedziły mnie dwie ciężarówki, które okryły mnie ciepłą mgłą... ale taką, jakby ktoś wylał na raz ze 40 wiader na plecy. To również jeszcze nic. Najlepsza była ta z naprzeciwka. Aż się zatrzymałem, wyplułem ze 2 litry wody z ust, wykręciłem kask, brwi i rękawy i ruszyłem dalej. W Sadową. Ciekaw jestem, co myśleli ci kierowcy na mój widok, którzy mnie mijali, a którym wycieraczki nie nadążały zbierać wody z szyb. Ja sam zjeżdżając Sadową w stronę 18-Stycznia czułem, że zamiast kierownicy powinienem teraz trzymać wiosła. Dojechałem w końcu do domu. Po wykręceniu ubrań i napełnieniu wanny wodą z nich idę się wykąpać.monikzy - 2012-10-05, 09:35 Ferbik jesteś mega gość. Szok. Sam przez las po ciemku Potem jeszcze ten deszcz. Szacun.Ferbik - 2012-10-13, 22:47 monikzy, taki los pedałowacza
Tymczasem miło i zarazem przykro mi poinformować, że jutro ostatni rajd w letnim sezonie w tym roku. Zakończymy ten sezon w postaci ogniska/grilla nad rzeką, powspominamy cały 2012, porozmawiamy odnośnie przyszłego sezonu. Bardzo się cieszę, że w tym roku poszło to bardzo prężnie, ci, którzy jeździli ze mną praktycznie przez większość rajdów przejechali w tym roku od 2000 do ponad 3000km. Gratuluję, bo to naprawdę bardzo dobry wynik, tym bardziej, że widać u niektórych znaczną rolę roweru w ich życiu. Cieszę się również a może i przede wszystkim z nowych twarzy, które w tym roku do nas dołączyły i często uczestniczyły w naszych rajdach. Nie sposób wymienić tutaj wszystkich, lecz podziękowania niech przyjmą ci, którzy czują się zaszczyceni. Na przyszły rok szykujemy już coś naprawdę extra. Mimo wszystko dla mnie sezon się nie kończy, postanowiłem przejeździć całą zimę. Co z tego wyjdzie, będziecie śledzić na bieżąco Tymczasem do jutra!Ferbik - 2012-10-14, 17:07 No i stało się! Sezon 2012 (ten letni na szczęście, bo niektórzy z nas nie odpuszczą przez zimę bez roweru) zamknęliśmy dzisiaj oficjalnym rajdem.
Po zebraniu się pod Kaufem ruszyliśmy przez Widoradz i Olewin na Wierzchlas, by tam spotkać się z Ryngolcami.
Po zrobieniu zakupów w wierzchleskim supersamie glizda mimo tego, że wyczerpała już na ten i na przyszły sezon zmianę dętki, postanowiła jeszcze raz wyprowadzić mnie z równowagi. Z pomocą przyszła kasiex ratując glizdę zapasową gumą. Nie powiem, w co glizda wjechała wcześniej, a czego ja nie zauważyłem na oponie, bo musiałbym to zdanie skończyć bardzo niecenzuralnie. W każdym razie gówniana robota w gównie po pachy. Po zmianie dętki można było ruszyć w stronę Jodłowca przez Chodaki. Na Jodłowcu w naszym stałym miejscu czas na przystanek.
Niektórzy siedzieli i odpoczywali, niektórzy pląsali po lesie w poszukiwaniu grzybów. Naiwniacy.
Po postoju, grzybobraniu, wysmarkaniu się, ruszyliśmy w stronę Raduckiego, by odbić w prawo, a następnie w prawo.
Dukt z Raduckiego Folwarku na Kraszkowice zdawał się nie mieć końca. Mógłbym wrzucić więcej zdjęć z tego odcinka, lecz wszystkie byłyby bliźniaczo podobne. Cały czas prosta, utwardzona, ale jakże jesiennie malownicza droga.
Wjechaliśmy z lasu na drogę między Kraszkowicami a Krzeczowem, kierując się na ten drugi, jednak do samego jego nie dojeżdżając, bo skręciliśmy w prawo przed. Na Toporów.
Ryngolec uśmiechnięty, mimo komarów między zębami.
Postój i zakupy w forumowym toporowskim ABC.
Dobijamy do Przywozu. Do miejsca, gdzie szykuje się mała posiadówa.
Jest i gospodarz, Łukasz Siedemdziesiąty Dziewiąty z rodu Saxonów.
Jesteśmy. Czas na rozprostowanie zwłok.
Nagle na moście pojawił się jakiś bamber z taczką. Taczką na grzyby? Nie... to Saxon swoim wehikułem doteleportował nam grila.
Poli się! Spokojnie, akcja kontrolowana. Prawie, bo kitor chleb na przykład z węgla skrobał.
W międzyczasie, gdy grilowałem dopingowany przez resztę ekipy, pojawiły się fotoaparatka z Krzysiem.
Saxon w międzyczasie przyniósł gitarę, a AgentkaS herbatę minetkę, jednak tylko herbatę dało się wypić, bo Saxon się nie nastroił, albo nie miał nastroju, czy coś w podobie. W każdym razie na zdjęciu z gitarą wyszedł całkiem całkiem.
A tu razem z Saxonem pozujemy.
Po posiłku, wypiciu herbatki, odpoczynku i spędzeniu czasu w miłym towarzystwie czas się pożegnać z nierowerowymi i ruszyć do dom.
To, że sezon się zakończył nie znaczy, że jeździć przez zimę nie będziemy. Za tydzień oficjalne otwarcie sezonu zimowego! Szykujcie sanki
Jeszcze raz dziękuję wszystkim tym, którzy pomogli mi stworzyć w tym sezonie forumowe rajdy rowerowe! Dziękuję!glizda - 2012-10-14, 18:00 Glizdowaci dziekują bardzo za rajdzik dzisiejszy
Było jak zwykle sympatycznie , mam nadzieję ze w przyszłym sezonie będzie tak fajnie jak w tym i będe więcej jeździć niż w tym kitor - 2012-10-14, 18:16 A grilla rozpala się tak
fotoaparatka - 2012-10-14, 20:26 My też dziękujemy za tegoroczny rowerowy sezon i oczywiście polecamy się na przyszły Mrówek - 2012-10-14, 20:46 Wielkie dzięki za te kilometry, nocne rajdy i akcje specjalne typu "Długołęka".kasiex - 2012-10-14, 21:01 Ja również dziękuję, co prawda tylko trzy razy się zebrałam żeby w tym sezonie z Wami pojechać, ale jak już zorganizuję bagażnik rowerowy, to w 2013 nadrobię zaległości. Dzięki!dawid - 2012-10-14, 21:48
kasiex napisał/a:
ale jak już zorganizuję bagażnik rowerowy
Grozisz nam? Maciej - 2012-10-15, 16:12 Mam nadzieje że w przyszłym roku uda mi się z wami "bujnąć " . Tak na marginesie , gdzie kupujecie ciuchy na rower , w Wieluniu czy gdzieś online ?Ferbik - 2012-10-15, 16:46
maaciej76 napisał/a:
Mam nadzieje że w przyszłym roku uda mi się z wami "bujnąć "
Obowiązkowo!
maaciej76 napisał/a:
Tak na marginesie , gdzie kupujecie ciuchy na rower , w Wieluniu czy gdzieś online ?
Strasznie różnie. Generalnie w Wieluniu jest niestety drogo, jak dobrze spasujesz rozmiar to na allegro można kupić to, co się chce. Natomiast niektóre rzeczy z Lidla są w bardzo dobrym stosunku jakości do ceny. Jakbyś chciał coś konkretnego to pisz na PW, coś tam podpowiem tranza - 2012-11-01, 20:50 dzięki zza super sezon mimo ze niewiele zwami byłem
ale w grudniu może coś wyciągnę co niektórych na rowerek
do zobaczenia