posłowi można potrącił 1/30 uposażenia jeśli był NIEOBECNY w danym dniu ,bądź nie brał udziału w więcej niż 1/5 głosowań w danym dniu.
Co się wydarzyło w dniu 23 sierpnia?Posiedzenie Komisji Etyki Poselskiej rozpoczęło się o godzinie 11 (jeśli dobrze pamiętam) dnia 23.08,2008 r. ( Wprawni komentatorzy wydarzeń Sejmowych, a do takich zaliczam popularnych w salonie blogerów, wiedzą, że kiedy mają być bloki głosowań w tym czasie nie zwołuje się posiedzeń Komisji) Wszystkie głosowania, a były ich 4, zostały zakończone do godziny 10.28
Ponieważ posłowie PiS byli na sali obrad w trakcie glosowania ,byli tez obecni w Sejmie – nie istnieje żaden powód do obniżania im diety. Wszyscy wymienieni przez jedną blogerkę posłowie byli obecni podczas głosowań. Można bardzo łatwo to sprawdzić.(Z wyjątkiem posłów Dorna i Piechy, których tego dnia nie było w Sejmie, a więc i na sali obrad Komisji Etyki Poselskiej) .Nie było tez na pewno posła Ziobro.
Zgodnie z regulaminem Sejmu oskarżani posłowie nie mają powodu do pisania podań (poza posłami Dornem i Piechą) o usprawiedliwienie nieobecności bądź nie wzięcia udziału w glosowaniu. Ale kto by się takimi drobiazgami przejmował. Jest afera, dokopać. Dokopać także tym , którzy się nie zgadzają .
mareks:
O ile dobrze rozumiem chodzi Ci o 11 lipca, nie o 23 sierpnia.
23 sierpnia nie było posiedzenia Sejmu, ani Komisji Etyki Poselskiej.
Posłowie PiS nie brali udziału w głosowaniach 57, 58, 59 czyli w 75% głosowań w tym dniu.
Posłowie PiS słusznie nie otrzymali diety za ten dzień.
mareks:
To są ludzie, na których głosowaliśmy.
Musimy od nich wymagać więcej i my właśnie mamy do tego prawo.
Etyka poselska jest kluczowym elementem przez który postrzegana jest klasa polityczna.
Klasa polityczna, a w szczególności przywódcy niosą na sobie ciężar odpowiedzialności.
Żyją w zwiazku z pełnionymi funkcjami na wyższym poziomie socjalnym, a okazując małostkowość stawiają pod znakiem zapytania swoją zdolność do pełnienia funkcji społecznych.
Zaangażowanie polityczne, nie zwalnia nas od myślenia.
Jeżeli chcemy, aby ugrupowanie polityczne uniosło ciężar odpowiedzialności, musimy być krytyczni i wymagać, nawet wówczas, gdy jesteśmy w opozycji, gdy potrzebujemy poparcia wyborczego...
W innym wypadku tylko "będziemy jednych złodziei(obcych) zastępować innymi(swoimi) złodziejami".
Ludzie są ułomni, ale w centrum systemu muszą być najlepsi i to moralnie najlepsi.
Jeżeli w którejkolwiek partii, jaką popieramy, będzie nadal tkwiła komunistyczna tendencja:"mierny, bierny, ale wierny", to nie mamy szans na trwałą zmianę.
Dziwne że wyciągnęli sprawę posłów tylko z PISu i tylko w tych dniach. Przecież bardzo często podczas obrad sejmu znaczna część miejsc jest pusta.
_________________ "All this chaos in heads of quarter intelligentsia comes from that science
is really not for everybody."
[Hugo Steinhaus "Memories and Notes"]
Epoka Gierka w PRL. Koniec lat 70. zeszłego wieku. Dwaj młodzi bliźniacy, jak się potem okaże rodzeni bracia, Jarosław i Lech postanawiają - wbrew trudnościom, jakie w postaci kłód rzucają im pod młode nogi starzy ubeccy wyjadacze - że założą wolne związki zawodowe. Zakładają. W ten sposób bracia stają się ojcami założycielami. Dołącza do nich (potem się okaże, że to oni do niego) młody ojciec Tadeusz, wówczas jeszcze brat. Zapamiętajmy tę trójkę: dwaj ojcowie, którzy są braćmi i brat, który będzie ojcem. Symboliczne.
Tak zaczyna się wielki współczesny serial filmowy, którego produkcja jest przewidziana na 59 lat. Każdego roku powstanie 12 półtoramiesięcznych odcisków (autor przeprasza za literówkę w ostatnim słowie). Dwa miasta w Polsce są przewidziane jako miejsca, gdzie będą one powstawać. Augustów lub Zielona Góra - chodzi o to, że A i Z to symbolika, której nie unikamy. Być może oba miasta się zakwalifikują - mówi minister Michał Kamiński, współautor i reżyser serialu. Jako asystentów pozyskał Coppolę i Spielberga. - Ale to tajemnica, obaj jeszcze o tym nie wiedzą - dodaje skromnie.
Akcja serialu jest dokumentem. Niczego nie zmieniamy, będzie tak jak było w życiu - Mówi reżyser. I wyjaśnia: - To nieprawdopodobne, na co porwali się ci dwaj, czyli trzej. Aresztowani przez Gierka, ostają wydani Breżniewowi, który każe ich upiec. Tak!!! Upiec!! Wszystko już było przygotowane do tej makabry, ale młodzi polscy patrioci zamiast upiec, wolą uciec i tłumaczą to bolszewickiemu strażnikowi pokazując mu rozkaz Breżniewa. - To nie jest "p", to jest "c" - wmawia spokojnie jeden z braci. - To szczegół - wyjaśnia reżyser, ale oni rzeczywiście tak uciekli. Do Polski, ale przez Watykan, gdzie namówili kardynałów, by Polak został papieżem, a w ostateczności papieża, by został Polakiem. Kardynałowie wybrali pierwszy wariant.
Obaj bracia są tak do siebie podobni, że chwilami nie wiedzą. który jest który, ale to im nie przeszkadza w śmiałych pomysłach, jak upokorzyć komunę. Postanawiają odsunąć Gierka od władzy i dopuścić do niej wojskowego. - Wojskowy jest najlepszy, bo takiemu wystarczy krzyknąć "rozkaz" i wszystko wykona, a dopiero potem pomyśli, co zrobił - mówi niższy brat wyższemu, bo od tej chwili już nawet nie używają imion, by się nie zdekonspirować. Rozpoznają się wzrokowo po wzroście.
Wzrok wskazuje wrost, nikt na to jeszcze nie wpadł. Przebierają się za dwóch sowieckich generałów i wchodzą do domu Jaruzela w Warszawie. Wyższy wchodzi przez okno, niższy przez piwniczne okienko. Już w trakcie wchodzenia obaj się orientują, że mylnie się wzajemnie ocenili i że muszą wejść odwrotnie. Zauważają, że na straży willi generała stoi wartownik. Nie rozpoznają go, bo jest ciemno, ale od czego fortele? - Zakuritie? Wartownik zapala od "ruskiego generała". Zapałka oświetla twarz człowieka, który podaje się za stoczniowca - elektryka, a "Wałęsa" się po wszystkich oddziałach Stoczni im. Lenina. I taką ma ksywką jak nazwisko. To ubek.
Całego serialu opowiedzieć się nie da. Ale taka scena: zaczynają rozmowę z Jaruzelskim jako sowieccy generałowie i... w tym momencie obaj przypominają sobie, że nie znają języka rosyjskiego. Wpadka? Inni by wpadli, ale oni nie. Niższy zagaduje Jaruzela po angielsku. Nie zna wprawdzie angielskiego, ale liczy na to, że Jaruzel też nie zna. Dobrze liczy. Nie zna, ale dla niepoznaki mówi "yes". Wtedy obaj bracia przechodzą na polski, a generałowi każą mówić po rosyjsku. Fortel się udaje.
Uskrzydleni sukcesem postanawiają wyprowadzić Jaruzela w pole. - Chodźmy towarzyszu, zaczerpnąć świeżego powietrza w zagajniczku - mówi Niższy. Wychodzą. Jaruzelski się boi, że go napadną, ale oni go nie napadają. Potem w 1981 r. też nie będzie wiedział, czy go napadną. Teraz stoi całkowicie zdezorientowany - jest w zagajniku, a wyprowadzili go w pole...
Michnik, Kuroń i Borusewicz grają z Siwickim w dupnika.... Wałęsa pierze skarpetki Kiszczakowi (i dostanie za to Nobla), prof. Bartoszewski gra w łapki z 16-letnimi aktywistami ZSMP... Historia dotkliwie toczy się przed naszymi oczami. Augustów triumfuje, bo zrezygnował z obwodnicy, a pieniądze przeznaczył na serial. Zielona Góra wściekła, bo nie miała z czego zrezygnować.
Ale Zielona Góra była niemiecka, więc dobrze jej tak.
Co to za chore wypociny?
Najarał się ktoś, czy co?
Drogi Zygmuncie!
Te "chore wypociny" to felieton Stanisława Tyma z jednego z numerów Polityki, ale widać, w trakcie czytania się zapętliłeś i nie jesteś w stanie dostrzec aluzji tekstu. I nie sądzę, żeby autor pisząc ten tekst był "najarany". Ale widać dobitnie przepaść intelektualną między autorem, a czytelnikiem posądzającego go o "najaranie"
Ale pewnie Tym też jest pod wpływem PO lub kosmitów i zupełnie bezpodstawnie kpi sobie z PiSu i ich pisania historii z Kaczyńskimi w roli głównej. Dodam tylko, że wkrótce zaprezentuje kolejne "chore wypociny" Stanisława Tyma odnoszące się do przestępstw PiSowców i okradania państwa o 300 zł!
PiS zamierza złożyć wniosek do sądu przeciwko Lechowi Wałęsie, za nazwanie prezydenta Kaczyńskiego "durniem". Nie wiedzą tylko z jakiego artykułu go skarżyć: za obrazę czy za ujawnienie tajemnicy państwowej
mareks:
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Wypalenie artystyczne zachodzi niemal u wszystkich, którzy nie bazują na profesjonaliźmie. Śmiech zamieniają w rechot.
Dlatego należy podziwiać te wyjątki, które do samej starości zachowały klasę.
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Wypalenie artystyczne zachodzi niemal u wszystkich, którzy nie bazują na profesjonaliźmie. Śmiech zamieniają w rechot.
Dlatego należy podziwiać te wyjątki, które do samej starości zachowały klasę.
Pewnie mowa o Andrzeju Rosiewiczu?
"wystaczą cztery Ziobra i Polska będzie dobra"
W środę Lech Kaczyński wykrzykiwał do Moniki Olejnik, że ją wykończy. Wczoraj na przeprosiny przesłał jej 11 czerwonych róż wraz z prezydenckim bilecikiem
Za co głowa państwa przepraszała dziennikarkę?
- W środę tuż po zakończeniu wywiadu z prezydentem Kaczyńskim doszło do bardzo nieprzyjemnej sytuacji - opowiada Monika Olejnik.
- Pod koniec "Kropki nad i" w TVN 24 rozmawialiśmy o kandydaturze Lecha Wałęsy do "grupy mędrców" Unii Europejskiej. Prezydent był przeciw. Mówił, że Wałęsa obrażał jego i brata. Już zdenerwowany pytał, czy można obrażać jego brata - mówi Olejnik.
Jest pani na mojej krótkiej liście
- Odpowiedziałam, że nie można obrażać głowy państwa, ale prezydent domagał się ode mnie deklaracji, że nie można obrażać jego brata. Wtedy powiedziałam, że nie można obrażać nikogo. Po zakończeniu wywiadu prezydent zaczął na mnie krzyczeć: "Stokrotka, stokrotka, jest pani na mojej krótkiej liście, pożałuje pani tego, wykończę panią, nie obronią pani agenci służb specjalnych Walterowie [właściciele stacji TVN]".
- Ja na to przypomniałam prezydentowi - opowiada dziennikarka - że na początku lat 90. brałam w obronę Jarosława Kaczyńskiego przed atakami ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy. Wyciągnęłam do prezydenta rękę na pożegnanie. Zawisła w powietrzu, prezydent nie chciał się pożegnać, więc odeszłam. Świadkami tej sceny było kilkanaście osób: dziennikarze TVN 24 i belgijscy producenci programu. Stali oniemiali.
- O co prezydentowi chodziło z tą "stokrotką"? Uważa cię za jakiegoś TW? - pytam Monikę Olejnik.
- Nie wiem.
Gdy o spięciu usłyszał Adam Bielan, rzecznik PiS, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego i jeden z najbliższych współpracowników Lecha Kaczyńskiego, postanowił incydent załagodzić.
Bielan: - Prezydent jest czuły na punkcie swoich relacji z kobietami. Nie lubi, kiedy kobieta czuje się przez niego dotknięta. Prezydent bardzo się przejął.
- Dlaczego tak się zdenerwował na Olejnik?
- Tego dnia prezydent dowiedział się, że nie ma czym lecieć do Brukseli. Potem - że nie wejdzie na szczyt. I wreszcie - że nie będzie dla niego krzesła na uroczystej kolacji. Jak się dzieją takie rzeczy, to nic przyjemnego, a pani pyta, dlaczego był zdenerwowany. W takiej sytuacji może dojść do spięcia.
Co prezydent miał na myśli, mówiąc do Moniki Olejnik "stokrotka"?
Bielan: - Nie mam pojęcia!
- I nie zapytał pan o to prezydenta?
- Nie, bo rozmowa była bardzo krótka.
- A o co chodziło, że Olejnik jest na "krótkiej liście"?
- To znane powiedzenie prezydenta, chodzi o to, że jak kogoś znielubi, to wpisuje go na swoją wirtualną listę. Nie chodzi tu o żadną listę Macierewicza czy Wildsteina.
- Kto jest na tej liście?
- Chyba pani nie myśli, że prezydent nosi taką listę przy sobie? To tylko takie towarzyskie powiedzonko, słyszałem je wiele razy. Prezydent tak powiedział do Moniki Olejnik, bo w trakcie wywiadu była nieobiektywna, a prezydent ją bardzo lubi i ceni. I tym bardziej jej zachowanie było dla niego przykre.
- A słowa prezydenta: "wykończę panią"?
- Nie chce mi się wierzyć, że tak powiedział.
- Są świadkowie.
Bielan: - Nie wierzę, by prezydent mógł wykończyć kogokolwiek, a szczególnie redaktor Olejnik. Proszę już mnie nie męczyć. Prezydent poprosił mnie o numer telefonu do pani redaktor. Mam nadzieję, że tę sprawę wyjaśni.
Wczoraj po południu Lech Kaczyński zadzwonił do Moniki Olejnik i przeprosił. Tłumaczył, że się zdenerwował, bo jego brat jest ciągle atakowany.
Olejnik przeprosiny przyjęła.
A TVN 24 wycofała z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji pismo, aby zajęła się groźbami prezydenta wobec Olejnik.
źródło
_________________ Bij czerwonych, aż zbieleją, bij białych, póki nie poczerwienieją!
N. I. Machno
Pytanie za 5 pkt.
Który polski prezydent po 1989r. godnie pełnił swą funkcję?
Ja takiego nie znam.
Czy był nim Jaruzelski - agent "Wolski" sowieckiego imperium i obrońca zbrodniczego systemu?
Czy może Wałęsa - agent "Bolek" "tfurca" falandyzacji prawa i protektor przestępcy Wachowskiego?
A może Kwaśniewski - agent ??? "..." tu wersje są różne, specjalista od "chorej goleni" w Katyniu i "choroby filipińskiej"?
Na jakiej podstawie mamy prawo sądzić, że zasługujemy na prezydenta, który będzie w pełni godnie pełnił ten urząd?
Czy potrafimy wybrać, kiedy w Polsce błotem obrzuca się KAŻDEGO?
A może o to właśnie chodzi, aby już tylko była "mętna woda"? A może o to, aby ludzie prawdziwie godni, zdolni i kompetentni, a tacy w Polsce są, "nie pchali się" do polityki?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum